Pomyślałam, że zadzwonię do Paddyego, więc wzięłam
telefon i zadzwoniłam.
P: „Hej. Co tam?”
A: „Hej. Jest jeszcze z Tobą Ola?”
P: „No już nie, ale jeszcze jest na lotnisku, więc
możesz do niej dzwonić. A stało się coś?”
A: „Zadzwonię. Zobacz sobie na IKF, mamy z Olą zdjęcia
z zakupów. Nawet nie wiem, kiedy zostały zrobione.”
P: „Ach, no co mam zrobić, zaraz zobaczę. Nic na to
nie poradzisz, zawsze się będą tym interesowały.”
A: „No wiem, ale tym razem chodzi mi o Olę.”
P: „Spoko, ma już zdjęcia ze mną, więc nic na to nie
poradzimy.”
A: „Dobrze, wiesz co zadzwonię do niej wieczorem,
niech teraz nie myśli i spokojnie doleci.”
P: „Masz rację, ok do zobaczenia.”
A: „No to pa.”
Byłam trochę zła na fanki, bo przesadziły tym razem.
Czy ja nie mogę iść już sobie z przyjaciółką do sklepu i kupić mebli do własnej
sypialni. Teraz będą omawiały jak wygląda nasza sypialnia? Jak duże mamy łóżko
i co na nim robimy? Naprawdę byłam zła. Otworzyłam maila i zrobiłam tylko duże
oczy, nie dość, że wysłały chyba z 200 maili, to jeszcze zrobiły te zdjęcia i
okazało się, że było ich trochę więcej niż dały do publicznej wiadomości.
Pokazały 20 zdjęć, a było ich 30 sztuk. Czasem razem z Olą miałam, czasem ona
albo ja. Chciałam od razu pisać coś do tej dziewczyny, która mi je wysłała, ale
Patricia poradziła, abym się uspokoiła i zrobiła to jutro. Miała rację nie było
sensu. Joey nie był zadowolony, że aż tak nas szpiegowały, ale powiedział tak
jak Patricia, że nie ma sensu. Dodał, że on zareaguje tym razem i damy na
stronę FB i www jego oświadczenie. A ja odpisując na maile, napiszę, że mają
czekać na oficjalne oświadczenie. Jak goście się zbierali do domu, to Joseph
powiedział mi, że może my też wrócimy do domu, bo tu nie ma jeszcze łóżka.
Dobrze, że powiedział mi to na ucho, bo Jimmy podsłuchiwał. Podziękowałam
dziewczynom za pyszny obiad i deser. Patricia dodała, że Jimmy powiedział, że
siedzę tu sama, więc postanowili przyjechać. Wróciliśmy do Kolonii i faktycznie
łóżko się przydało, bo Joey jak sam stwierdził, był wyspany i miał ochotę na
bycie razem.
Ola
W
sobotę Paddy miał razem z Jimmym pomagać w Siegburgu, bo nie było Josepha, a my
z Anią wybrałyśmy się do sklepów. Paddy dzwonił ze trzy razy pytając, o której
wracamy, aż mu napisałam, że jak będę tak będę i żeby dał już spokój. Miał
potem nos na kwintę, bo nie dość, że rzadko się widzimy, to jeszcze ja znikam
na cały dzień. Wynagrodziłam mu to namiętnym wieczorem i nocą i nową bielizną,
na której widok aż go zatkało. I przestał się gniewać. Może ten sposób Joey’a
nie jest wcale taki zły?
Niedziela
minęła zbyt szybko, znowu musieliśmy się rozstawać. Pożegnania były najgorsze.
Tęskniłam mocno. Czasem chciałam się podzielić czymś ważnym, fajnym lub wesołym
i musiałam albo pisać maila albo czekać na wieczór, aż się połączymy na Skype.
Miałam w pracy ważny przetarg, doprowadziłam go do końca na swoich warunkach,
firma dużo oszczędziła, ja dostałam pochwałę i co? Patrick akurat nie mógł
rozmawiać, Magda nie odbierała, a jak zadzwoniłam do Michała, to miał jakiś
dziwny głos i powiedział, że oddzwoni wieczorem. Wykręciłam numer Ani. Na
szczęście miała dla mnie chwilkę. Powiedziałam, co i jak, pogratulowała mi, też
pochwaliła się osiągnięciami w pracy i rozłączyłyśmy się. Stwierdziłam, że
raczej się już tego dnia na niczym nie skupię, więc mając w myślach pewien plan
zadzwoniłam do Josepha.
J:
„Halo, cześć Olenka!”
O:
„Cześć Joey, jest tam gdzieś obok Ciebie Ania?”
J:
„Nie ma, ale zaraz zawołam. Aaannnnn!”
O:
„Nie, nie, Joey, ona ma nie wiedzieć, że do Ciebie dzwonię, mam sprawę.”
J:
„Ooops!” – usłyszałam, jak Ania krzyczy „what”, a Joe odkrzykuje „Nic, nic, już
znalazłem.” – roześmiałam się na to mówiąc, że wspaniale wybrnął z sytuacji.
J:
„Haha! Na drugi raz od samego początku mów do mnie ‘Joey, konspiracja’, to będę
wiedział, że to tajne przez poufne.”
O:
„Dobrze, dobrze, posłuchaj mnie teraz. Nie wiem czy wiesz, że Ania ma 26 lipca
imieniny. U nas w Polsce obchodzimy zarówno urodziny jak i imieniny.
Przynajmniej wśród najbliższych.”
J:
„W sumie, to wiedziałem.”
O:
„To w takim razie chciałam spytać czy masz jakiś prezent na myśli, bo ja akurat
dobrze wiem, z czego Ania by się ucieszyła.”
J:
„Hmm, robi się ciekawie. Szczerze powiem, że nie myślałem nad prezentem i
chętnie skorzystam z podpowiedzi. Ostatnio ledwo mam czas, żeby się z dziećmi
spotkać, nie mówiąc już o chodzeniu po sklepach. Co to takiego?”
O:
„Pamiętasz naszą wyprawę do sklepu? Kupowałyśmy wtedy różne rzeczy do Waszej
sypialni i Ani bardzo spodobała się toaletka, ale stwierdziła, że to nie jest
najpilniejsze i może kiedyś sobie taką sprawi.”
J:
„Ola, jesteś super! Dzięki za informację! Musisz mi dokładnie opisać, jak ona
wygląda, to pojadę i zamówię.”
O:
„Nawet nie muszę Ci opisywać, bo fanki zrobiły nam zdjęcia i toaletkę widać
bardzo dokładnie. Prześlę Ci na maila te wyraźne. I to była dokładnie
identyczna jak na tych fotkach. Ten sam kolor, bo pasował do sypialni.”
J:
„Z nieba mi spadłaś dobra duszo! Będę mógł zrobić jej niespodziankę!”
O:
„I o to chodziło! Nie powiem, kto tu od początku mojego związku z Paddym jest
naszą dobrą duszą. Wreszcie ja mogę się odwdzięczyć.”
J:
„Za takie rzeczy nie należy się odwdzięczać, jednak ja się bardzo cieszę, że
będę mógł sprawić jej prezent, który jej się spodoba. I wiesz co Olenka?”
O:
„Co?”
J:
„Cieszę się, że Wam się z Paddym teraz tak dobrze układa. Bardzo Wam kibicuję i
życzę szczęścia.”
O:
„Dzięki. Doceniam to. Ale wiesz co? On nigdy nie mówi do mnie Oleńka. Musisz go
nauczyć.”
J:
„Haha! Ok, przekażę. Ann idzie, muszę kończyć, ale pamiętaj, że jakby co, to
możesz na mnie liczyć. Dzięki za podpowiedź i czekam na maila. Rozłączam się.
Pa.”
O: „Pa, pa!” – tyle
tylko zdążyłam powiedzieć. Pomyślałam, że Ania będzie miała super niespodziankę
i na pewno od razu będzie wiedziała czyja to sprawka.
Czy będzie ciąg dalszy opowiadania??
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńBędzie, bo napisane mamy do grudzień 2011 :)
tylko że nie wiedziałyśmy że nadal ktos to czyta, ale wiedząc ze jednak tak- dodamy :)
Witam i ja. Ciąg dalszy opowiadania jest już na blogu, zapraszamy. Części będą dodawane co drugi dzień, w każdy nieparzysty jak na razie. Cieszę się, że jest choć jedna czytelniczka :) Dziękuję za to bardzo!
OdpowiedzUsuń