poniedziałek, 15 września 2014

164. Ola – maj 2011

W sobotę dostałam śniadanie do łóżka jak zwykle z herbatą z cytryną. Mniam. Zwlekliśmy się dopiero ok 14 i pojechaliśmy do Angelo wybierać zdjęcia z sesji. Znowu byli wszyscy, przyjechał nawet syn Kathy, którego dopiero poznałam. Wcześniej jakoś nie było okazji. Rodzinę mają tak dużą, że jeszcze na pewno będę długo poznawać jej członków. Najwięcej rozmawiałam z Maite Itoiz i Anią, ale co jakiś czas oglądałyśmy sobie zdjęcia z innymi. Z niektórych min można było się naprawdę pośmiać. Patrick wyglądał super i spytałam czy dostanę parę fotek dla siebie. Zdążyłam też zamienić parę zdań z Anią i Kirą przy robieniu herbaty, obie cieszyły się, że wybaczyłam Patrickowi i wszystko wróciło do normy. Gdy wróciłyśmy do studia usłyszałyśmy zażartą dyskusję między braćmi.
Jh: „Ale tutaj jest lepsze tło!”
P: „Ale na tym nie mam takiej głupiej miny.”
JV: „John ma rację, że tamto lepsze.”
P: „O rany, czemu się tak upieracie?”
Ag: „Bo tam wszyscy super wyszliśmy.”
P: „Poza mną!”
J: „Patrick! Jesteś prawie najmłodszy, więc bez gadania.”

Na słowo „Patrick” Ania, Joey, Paddy i ja spojrzeliśmy po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem. Reszta nie wiedziała, o co chodzi. Odezwała się Ania:

A: „Pokaż to zdjęcie Paddy.” – obejrzała – „Moim zdaniem nie masz głupiej miny. Ola, zobacz sama.”
Wzięłam fotkę do ręki i od razu zaczęłam się śmiać.
O: „Nie no. Fotka całkiem, całkiem. Fanki będą wniebowzięte.”
P: „Dziękuję za wsparcie kochanie.”
O: „Zawsze do usług i zawsze szczerze!”

Wróciliśmy późno do domu, bo oczywiście znowu się zeszło. Nawet ja prowadziłam wracając, bo bracia uraczyli się piwem. W niedzielę po śniadaniu Paddy zagaił rozmowę.

P: „Skarbie, musimy poważnie porozmawiać.” – przestraszona spojrzałam na niego. Zrozumiał, czego się bałam.
P: „Nie, nie, nic złego. Chciałem Ci powiedzieć, że możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. Finansowej też.”
Nachmurzyłam się.
O: „Nie przesadzaj! Pracuję, zarabiam i jestem niezależna od nikogo. Raz się zdarzyło, a Ty już rozmowy na ten temat prowadzisz. Zapłaciłam sporą sumę za port i dlatego teraz akurat nie miałam już kasy.”
P: „Wiem i rozumiem to. Dlatego jest mi przykro, że od razu nie powiedziałaś, o co chodzi. A jakbym nie siedział wtedy w internecie i kupiłabyś tamte bilety?”
O: „Wtedy trudno. Ale ja się nie zgadzam, żebyś robił mi takie prezenty. Oddam Ci kasę, bo już mam nową pensję na koncie.”
P: „Chyba oszalałaś! To był prezent.”
O: „Nie mogę przyjąć takiego prezentu.”
P: „Ola, zrozum, ja mam pieniądze.”
O: „Ja też mam.”
P: „Gdy byłem w zakonie Joey nimi zarządzał i nawet pomnożył i jeszcze sporo mi tego zostało. Nie chcę, żebyś mi zwracała kasę.” – milczałam, mówił więc dalej.
P: „No nie złość się tak. Uważam, że w związku to normalne, że czasem jedna osoba pomoże drugiej. Wiem przecież, że jesteś niezależną kobietą i doceniam to. Ale mieszkamy daleko, latamy do siebie i na to idzie sporo kasy. Tym razem ja zaprosiłem Cię do Kolonii i nie chcę już więcej słyszeć o tej sprawie, dobrze?”
O: „Ostatnio zaprosiłeś mnie też do Paryża.”
P: „Chciałem, mogłem, to zaprosiłem. Ola, naprawdę chcę móc tak czasem zrobić i nie chciałbym za każdym razem przez to przechodzić. Jak ja jestem u Ciebie, to wtedy jest bardziej ok?”
O: „Bardziej, bo ja Ci biletów nie kupuję.”
P: „Co za uparte stworzenie. Ja noszę spodnie w tym związku, więc jak mi przyjdzie ochota Ci coś kupić, to to zrobię. Koniec.”
O: „No patrzcie go, jaki mądry. Myślisz, że…” – nie dokończyłam zdania, bo zatkał mnie pocałunkiem, więc dałam już za wygraną i nie kontynuowałam. Skwitował, że znalazł już sposób na uciszenie mnie.
Zmiana w zachowaniu Patricka dotyczącego fanek całkiem zbiła mnie z pantałyku. Powiedział, że zaprasza mnie na obiad do restauracji. Zdziwiona zapytałam, czemu tak diametralna zmiana, to odpowiedział, że chronił mnie, ile mógł, że chciałby to robić dalej, ale w kwietniu po tym, jak nie chciałam wystąpić w filmiku u Maite, to miał rozmowę z siostrą na ten temat. Mówiła, że to bez sensu, że fanki gorzej się zachowują jak same się domyślają niż jak wiedzą od idola. Po naszych zdjęciach z Parku Rozrywki wszedł na międzynarodowe forum, poczytał i wiedział już, że fanki złożyły wszystko w logiczną całość. Więc teraz będzie zachowywał się jak prawdziwy facet i będzie zabierał swoją dziewczynę w różne fajne miejsca. Byłam w szoku i szczerze mówiąc nie byłam na to gotowa i czułam się dziwnie chodząc z nim za rękę ulicami Kolonii. Ale stwierdził, że teraz on mi dopiero miasto pokaże. Po obiedzie w restauracji, gdzie nikt nas nie napadł ani w ręcz ani z aparatem poszliśmy na spacer po Kolonii. I tym razem, to ja rozglądałam się na boki. Było mi bardzo dziwnie. Paddy opowiadał dużo o Kolonii, aż się zastanawiałam czy ja wiem tyle o Warszawie. Weszliśmy do centrum handlowego po małe zakupy i po kosmetyki. Miałam swój przydział w mieszkaniu Patricka i chciał, abym sama wybrała sobie kremy i te inne babskie mazidła. Chodziliśmy po Rosmannie, zatrzymałam się przy półce szukając czegoś, Paddy poszedł dalej. Nagle za moimi plecami ktoś przebiegł jak torpeda, usłyszałam tylko „Paddy” i zobaczyłam, jak jakaś dziewczyna wisi na szyi mojego chłopaka. Myśląc, że to fanka już chciałam przejść w inne miejsce, ale zerknęłam dyskretnie na Patricka i krew odpłynęła mi z twarzy. Jego mina mówiła wszystko. To nie była fanka. Stałam jak sparaliżowana i patrzyłam jak Paddy parę metrów ode mnie tłumaczy coś Brendzie. Jego wzrok do niej ciskał pioruny, a gdy spotkał się z moim pokazał oczami na ‘nie’. Wtedy właśnie się ocknęłam. Żadnego ‘nie’. Odłożyłam produkt na półkę i powoli szłam w stronę Patricka, ona mnie nie widziała. Nie wiem, co mówiła, bo po niemiecku, ale pojedyncze słowa zrozumiałam o szansie, że cuzamen czyli razem. Gdy się odezwałam, tamta aż się wzdrygnęła.
O: „Czemu nie rozumiesz tego, co mówi do Ciebie Patrick?”
Br: „A kim Ty jesteś, żeby mi mówić…” – nie dałam dokończyć jej zdania.
O: „Jestem kimś bardzo ważnym dla niego, tak jak on jest kimś ważnym dla mnie.”
Zdębiała. Patrick zaczął mówić, ale podniosłam rękę na znak milczenia.
O: „Kiedyś Ty byłaś dla niego ważna. Ale czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają, uczucia się zmieniają. Daj mu żyć tak, jak on tego teraz chce.”
Br: „Nie masz prawa mówić mi, co mam robić!”
O: „Mylisz się. To mój związek chciałaś rozwalić i widzę, że nadal chcesz, więc mam całkowite prawo go teraz bronić. Przetrwaliśmy i nadal przetrwamy. Ale chcemy żyć spokojnie, normalnie, więc daj nam już spokój, ale najbardziej daj spokój jemu.”
Br: „Ale ja go kocham!”
O: „Ja też. Tylko teraz jest ważne, kogo on kocha.”
Odwróciłam się i zaczęłam odchodzić. Mówiła jeszcze głośno coś o tym, że on wcale nie jest święty, że ona go teraz bardziej potrzebuje niż ja i potem coś jeszcze, ale już nie słyszałam i się nie odwróciłam. Wszystko się we mnie trzęsło, miałam przed oczami jej twarz. Wiedziałam już jak wygląda, była drobna, ładna, miała ciemne włosy i duże, orzechowe oczy. Bardzo łatwo połączyłam jej twarz z twarzą Patricka i momentalnie stanął mi przed oczami obraz ich pocałunku. Łzy zaczęły napływać do oczu. Paddy dołączył do mnie i zaczął coś mówić, ale ja nic nie rozumiałam i odepchnęłam jego rękę. W milczeniu wsiedliśmy do samochodu. Patrzyłam w okno, a po policzkach spływały łzy. Paddy chyba wyczuł, że nie powinien się odzywać. Chciał mnie wziąć za rękę, ale zabrałam. Musiałam to przetrawić sama, jak zwykle. Podjechaliśmy pod dom, ja cały czas siedziałam. Nie zastanawiając się długo spytałam cicho:
O: „Pożyczysz mi samochód?”

2 komentarze:

  1. Zawsze powtarzam, że warto jest tworzyć choćby dla jednego czytelnika. Wracamy na antenę, standardowo o 18, ale tym razem co trzy dni. Zapraszam. I zachęcam do zostawiania komentarzy, chociaż raz na kilka części. Myślałyśmy, że nikt tu nie zagląda :D Miłego czytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ulala Ola pokazała pazurki. Zawsze uważałam, że trzeba walczyć o swoje do upadłego, ale trzeba także wiedzieć kiedy się już upadło i robi się trochę żałośnie.

    OdpowiedzUsuń