niedziela, 28 września 2014

168. Ola – maj 2011



P: „Nie będzie mi łatwo o tym mówić, bo nie jestem z tego dumny. Kiedy skromne dzieciaki grające na ulicy zaczęły odnosić sukcesy i grać na stadionach, to młodemu Patrickowi uderzyła woda sodowa do głowy. Chyba po prostu było tego za dużo. Spanie w busie, to było na porządku dziennym, bo mieszkaliśmy tam długi czas, ale hotele, wykwintne potrawy, alkohol, fanki, które zrobiłyby wszystko, żeby tylko mnie dotknąć. Stałem się typem gwiazdora, łechtało mnie to, odpowiadało mi. Byłem zadufanym w sobie egoistą. Myślałem, że wiele rzeczy mi się po prostu należy, bo jestem gwiazdą. Traktowałem ludzi z góry. Byłem zupełnie inny niż jestem teraz.”
O: „Ale o co chodziło Brendzie?”
P: „Ona mnie takiego poznała i… hmm… na początku traktowałem ją jako kolejną zdobycz, przecież gwieździe się należy. Sprawiałem jej przykrości świadomie i to ona musiała dostosować wszystko do mnie. Kiedy się spotkamy, co będziemy robić itp. Nigdy nie robiłem rzeczy, na które nie miałem w danej chwili ochoty. Sama rozumiesz miły to nie byłem, nawet nie chcę tego pamiętać.”
O: „Nie znałam Cię takiego.”
P: „Całe szczęście. Naprawdę sama widzisz jak bardzo się zmieniłem. Wstydzę się tego zachowania. Byłem młody, głupi, zagubiony. Po śmierci taty odkryłem na nowo Boga i czułem, że muszę coś zrobić ze swoim życiem, że już dłużej nie chcę tak żyć.”
O: „Ile miałeś wtedy lat?”
P: „Chyba ze 25, ale to nie tłumaczy głupoty i tego, że raniłem ludzi wokół siebie. Nie wiem, co mi wtedy odbiło, myślę, że to była sława. Widzisz, innym się udało, im nie odbiło. Angelo miał Kirę, Joeyowi urodziło się dziecko, był zakochany, Patricia też. Wtedy nagle wszyscy układali sobie życie, a ja nie umiałem sobie poradzić. Wszędzie gdziekolwiek się pojawiałem były fanki lub paparrazzi. Naprawdę mi odbiło, a woda sodowa to chyba aż uszami się wylewała.”
O: „Wspomniałeś wcześniej, że Brenda była kolejną zdobyczą. Dużo ich było?”
P: „Hm, nie wiem. Wtedy chyba nawet nie myślałem o tym, ale pewnie dużo. Pogubiłem się strasznie, a ona nie była taka jak inne, które się pojawiały. Ona się zakochała i bardzo chciała ze mną być. Na początku robiła wszystko, co chciałem, była na każde skinienie. Nie wiem dlaczego tak było, ale ja to wykorzystywałem. I faktycznie nie zawsze mogła mi ufać, kłamałem, ściemniałem, nawet nie traktowałem jej poważnie.”
O: „Chcesz mi powiedzieć, że będąc z nią…”
P: „No niestety tak, wierny nie byłem. Dopiero potem uspokoiłem się, znalazłem Boga i pomyślałem ‘Paddy co Ty robisz?’ Zastanowiłem się nad moim życiem, oddałem je w ręce Matki Boskiej, by mnie prowadziła. Zmieniłem się, wyciszyłem.”
O: „A gdzie w tym była Brenda?”
P: „No właśnie, ona została. Zrozumiałem, że bardzo ją raniłem i chciałem jej to wynagrodzić. Przyzwyczaiłem się do tego, że zawsze jest obok, że zawsze mi pomoże. Potem zacząłem zastanawiać się nad zakonem, ona próbowała wpłynąć na mnie, ale ja czułem, że decyzja o zakonie jest słuszna. Teraz sama wiesz jaki jestem, popełniam błędy, ale tamto zachowanie prowadziło mnie do destrukcji. Mojej destrukcji. Nie mogłem, nie chciałem tak żyć.”
Cały czas milczałam.
P: „Ola, powiedz coś.”
O: „Nobody’s perfect.”
P: „Zszokowałem Cię?” – Paddy miał nietęgą minę. Ja wzięłam wdech zanim odpowiedziałam.
O: „Tak, trochę tak. Ale dobrze, że mi to opowiedziałeś. Każdy popełnia błędy, Ty też popełniłeś. Ale w porę się ocknąłeś. Chyba to jednak dobrze, że poszedłeś do tego zakonu, prawda?”
P: „Bardzo dobrze! Tam stałem się innym człowiekiem, bo jakbym żył tak jak wcześniej, to nie wiem jakby się to skończyło. A opowiadałem Ci jak to się stało, że ściąłem włosy?”
O: „Nie.”
P: „Szykowałem się do zakonu. Pierwszą decyzją było ścięcie włosów, chciałem zamknąć okres zbuntowanego chłopaka. Zrobiłem to, było mi bardzo żal, ale taką podjąłem decyzję. Widziałaś efekt i reakcję?”
O: „Tak, znalazłam na forum, była różna. A Brenda jak zareagowała?”
P: „Wiesz, ona nauczyła się nie komentować moich zachowań. To było dziwne, ale ona w ogóle ani mnie nie krytykowała ani nic nie mówiła. Teraz wiem, że miała obsesję i była, a może nadal jest chora. Joey mi niedawno powiedział, że jak już byłem w zakonie, ona zadzwoniła do Patricii mówiąc, że się zabije. Pojechali do niej razem i Joey o mało zawału nie dostał, wszędzie były moje zdjęcia. Przerażające.”
O: „Dokładnie, przerażające. Ale o tym akurat wiem. Dziwi mnie to, że ona tyle lat czekała na Ciebie, który… hmm… no nie byłeś zbyt fajny wtedy.”
P: „No wiem. Sam się dziwię, na początku nie byłem dla niej miły, dużo później się zmieniłem. Może ona dlatego czekała? Sam nie wiem. To nie jest normalne, ale chociażby przez to, że ona tyle cierpiała, to nie chciałem tego tak zostawić tylko wyjaśnić.”
O: „No nie jest normalne, ale wiesz Joey, Angelo, a nawet Ann mi mówili, że z nią jest coś nie tak i mieli rację.”
P: „A wiesz jak się czułem po tym wszystkim, co się stało? Nie dość, że zrobiłem z siebie idiotę, zraniłem Ciebie, to na koniec Ann dostała. Byłem wściekły i zastanawiałem się, czy Joey mnie za to nie zabije, ale on był przerażony. Na drugi dzień miałem siniaka pod okiem, Angelo myślał, że to robota Joe.”
O: „Angelo o wszystkim wiedział, więc może dlatego pomyślał, że to Joey. On bardzo pomógł w tej sytuacji, wiele mi tłumaczył i był przyjacielem.”
P: „No wiem. Mnie pomogła Ann. Nie chcę już nigdy więcej czegoś takiego przeżywać. A Ty? Po tym wszystkim, co Ci powiedziałem nie zmieniłaś o mnie zdania?”
O: „Może cała ta prawda jest straszna, ale to lepsze wiedzieć niż się dowiedzieć od kogoś innego. A co nieco na ten temat wyczytałam na forum, więc teraz już więcej rozumiem. Zastanawiałam się nad tym parę razy, ale nie chciałam pytać.”
P: „Na forum? Aaa… Plotki chodziły, że aniołkiem nie byłem, ale nigdy nie było potwierdzeń ani zaprzeczeń z naszej strony. Teraz czuję się jak po spowiedzi, ale to dobrze. Znasz i moją przeszłość. Byłem głupkiem.”
O: „Byłeś. Wtedy bym się w Tobie nie zakochała.”
P: „Domyślam się. Całe szczęście, że nie poznaliśmy się w tamtym okresie. Byłem mega głupkiem.”
O: „Przez grzeczność nie zaprzeczę.”

Do momentu mojego odlotu nie wracaliśmy już do tej sprawy. Tym razem Paddy odprowadził mnie do bramki, ale na szczęście Brendy nie było w pobliżu. Zatrzymałam się w Warszawie u rodziców, musiałam opowiedzieć wszystko Magdzie i mamie. Były w szoku, myślały, że takie rzeczy dzieją się tylko w telenowelach. Mama się zmartwiła i pytała czy mimo wszystko jestem pewna, że chcę być z Patrickiem. Zastanowiłam się kilka sekund i powiedziałam, że nie wyobrażam sobie teraz, ze mielibyśmy się rozstać i żyć osobno. Brr…

Przez szereg zadań w pracy nawet się nie obejrzałam jak nadszedł piątek. Jakoś wcale nie myślałam o Brendzie. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy na łajbę i pojechałam do Michała. Znieśliśmy resztę z jego strychu. Oczywiście wtajemniczyłam go w sprawę z Brendą. Był zdania, że muszę być przygotowana na podobne akcje nie tylko z jej strony. Zbaraniałam. Przypomniał mi o drobnym szczególe, że Paddy jest osobą publiczną. W mniejszym stopniu niż kiedyś, ale jednak. Że może się zdarzyć, że jakaś stuknięta fanka wymyśli historię, puści ją w internet i będzie problem. O tym nie pomyślałam. Michał mówił to z troski, chciał, abym była na to przygotowana. Pogadaliśmy z jego mamą gadułą i poszliśmy spać. W sobotę obudziliśmy się koło 8, zjedliśmy śniadanie i Michał prowadził auto z łajbą na przyczepie. Patrick pisał, że go nie będzie, ale myślałam, że zrobi mi niespodziankę i jednak przyjedzie. O 11 byliśmy już na wodzie przy kei, a o 12.30 łajba była już otaklowana i wszystkie graty poukładane. Obiad zjedliśmy u dziadka i po nim wypłynęliśmy na wodę, żeby Michał sprawdził silnik. Była totalna flauta, więc na żagle nie było szans. Bujaliśmy się więc niedaleko portu, Michał działał przy silniku, a ja robiłam drinki. Nikogo prawie nie było na wodzie. Ok. 16 lekko ubawieni wracaliśmy do portu, bo miała przyjechać Magda, a Michał powiedział, że ktoś nam macha z brzegu. Zobaczyłam Magdę i krzyknęłam, że już robię dla niej drinka. Magda z Michałem zaczęli się głośno śmiać i patrzyli na mnie, a ja nie wiedziałam, o co chodzi i patrzyłam zdziwiona. Odezwał się Michał:

Mc: „Dwa drinki rób pierdoło!”
O: „Ale ja jeszcze mam.”
Mc: „Ale może Patrick też by się napił?”
O: „Patrick?” – dopiero go zauważyłam zanoszącego się od śmiechu parę kroków od Magdy. Uśmiechnęłam się i przesłałam buziaka.
O: „I knew that you’d come.”
P:  “Really? So why are you so shocked.”
O: “Because I forgot about that fact.”
P: “Crazy!”
O: “As usual.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz