Znajomi z drugiej kei robili
grilla, więc dołączyliśmy do nich. Ktoś przyniósł gitarę, zaczęli śpiewać. Michał
powiedział, że Patrick też gra na gitarze, więc wszyscy zaczęli go namawiać.
Bronił się mówiąc, że nie zna nic po polsku, ale w końcu wziął instrument. Zagrał parę utworów takich jak „I am sailing”, „Mary
don’t you weep” czy „If I schould fall
behind” i potem parę swoich „Sick with love”, „New spirit”, „Everybody is
beautiful”, “I feel love”, a na koniec “Cute laugh”. Magda
zrozumiała słowa i powiedziała, że to piękne. Michałowi tłumaczyłam, o co
chodzi. Paddy dostał brawa i pochwały. Nie siedzieliśmy długo, bo noc była
chłodna, więc rozeszliśmy się po jachtach. Podgrzaliśmy trochę piecykiem i już
zamknięci w śpiworach rozmawialiśmy. Cieszyłam się ogromnie, że Paddy nie jest
już zazdrosny o Michała. I nie krępował się już spać razem ze mną, gdy obok na
koi spała Magda i Michał. A to kolejny postęp. Pół niedzieli żeglowaliśmy, bo
wiatr był przyzwoity. Wracając wstąpiliśmy do karczmy na rybę. Magda pojechała
do Warszawy, a my inną drogą odwieźć Michała i do domu. Po kąpieli Paddy zaczął
mnie całować jak szalony, ale prędko go zgasiłam mówiąc, że nic z tego. Zdziwił
się, ale powiedziałam, że mam kobiecą przypadłość, więc on na to, że wielka
szkoda, a ja, że i tak nam się wiele razy składało, więc niech nie marudzi.
Został aż do środy, więc mieliśmy trochę czasu dla siebie. Mówił, że Maite
chciała, abyśmy przyjechali na finał „Let’s dance”. Okazało się, że to w moje
imieniny w środę. Musiałabym brać trzy dni urlopu, a to oznaczało, że jak wezmę
potem dziesięć dni na wakacje, to na drugą połowę roku mało mi zostanie. Paddy
aż się zdenerwował na polskie prawo, że mamy tak mało wolnego. Ustaliliśmy
więc, że Paddy będzie wspierał siostrę sam. We wtorek po pracy zaczęłam
rozmawiać o Ani i Joe.
O: „Wiesz Patrick, strasznie
polubiłam Joeya. Sama zawsze chciałam mieć starszego brata. A Joey i mi okazuje
troskę, więc trochę tak jak starszy brat. Kurczę, ale fajnie że oni się z Anią
tak dobrze dogadują.”
P: „Cieszę się, że tak
mówisz. Ja już na początku widziałem, że ona ma na niego dobry wpływ. Po prostu
go uspokaja i to widać. A Joey, to jest naprawdę fajnym starszym bratem.”
O: „Powiem Ci, że nie tylko
jego uspokaja. Mnie też. Tylko ja czasem jestem zbyt uparta.”
P: „To prawda, czasem za
bardzo. Ale wtedy kiedy ja tego potrzebowałem to i mnie uspokoiła. Teraz Ann
szaleć będzie z remontem, Joey już zamówił ekipę.”
O: „Wiem coś o tym. Mam na
kompie projekt ich domu i jak Ania potrzebuje rady, to omawiamy to przez
telefon patrząc na projekt. Ostatnio się zastanawiała, który pokój wziąć na
sypialnię, który dla Leona.”
P: „No Wy to macie pomysły.”
O: „Trzeba sobie jakoś
radzić. Chodź, pokażę Ci, co wymyśliłyśmy.”
Usiedliśmy przed projektem
domu i zaczęłam opowiadać to, co już wiedziałam od Ani. Paddy wpadł na jakieś
fajne rozwiązanie w salonie i od razu musiał zadzwonić do brata, żeby
podpowiedzieć, żeby nie było za późno. Ja w tej samej chwili doznałam olśnienia
już nie na temat domu i wykręciłam numer Ani.
A: „Halo.”
O: „Cześć, wpadłam na
szalony pomysł, możesz gadać?”
A: „Mogę. A mam się bać?”
O: „Nie, nie bać tylko się
zgodzić.”
A: „W ciemno?”
O: „Nie, już Ci mówię. 20
maja jedziemy razem do Kolonii, Ty będziesz już tam mieszkała, więc może
wpadniesz do mnie na weekend przed wyjazdem i pojedziemy na łajbę? Potem nie
będzie już okazji, a chciałabym pokazać Ci moje ukochane miejsce i łajbę.”
A: „Ola dzięki, ale kiedy ja
się spakuję?”
O: „Oj tam, coś wymyślisz.
Marta Ci pomoże.”
A: „Kusisz, chętnie bym
zobaczyła, tyle już o tym słyszałam, ale nie wiem czy powinnam.”
O: „Oj, no zgódź się. Potem
będzie tylko gorzej.”
A: „No masz rację, nie wiem
czy wyrwę się z Kolonii przez najbliższy czas.”
O: „To przyjedziesz?”
A: „Dobra, przyjadę! A kto
tam tak głośno gada? Paddy?”
O: „Tak, był jednak na tym
wodowaniu łajby i dopiero jutro leci z powrotem. Pokazałam mu Wasz projekt i
wpadł na jakiś pomysł i teraz rozmawia z Joey’em. Mam nadzieję, że się na coś
przyda. Haha!”
A: „Wszelkie pomysły mile
widziane. Dobra, to kiedy mam być?”
O: „Dasz radę dojechać w
piątek do 16, to od razu mykniemy prosto z mojej pracy?”
A: „Sprawdzę loty, bo będę
prosto z Kolonii. To do zobaczenia! I dzięki za zaproszenie.”
O: „Nie ma sprawy, doczekać
się nie mogę!”
Powiedziałam Patrickowi, co
wymyśliłam w między czasie i śmiał się jednocześnie mówiąc, że podoba mu się we
mnie ta spontaniczność. Więc spontanicznie popchnęłam go na sofę i usiadłam na
kolanach. Zaczęłam całować i ściągać mu koszulkę, na co zdziwiony spytał:
P: „A Twoja przypadłość?”
O: „Skończyła się.”
P: „I dopiero teraz mi o tym
mówisz?”
O: „Uhm…” – nie mogłam już
nic powiedzieć, bo przylgnęliśmy do siebie jak szaleni.
Podczas pobytu Patricka u
mnie ani razu nie wspomnieliśmy Brendy ani rozmowy o tym, jaki był kiedyś. Cały
czas zajmowaliśmy się sobą. Chodziliśmy na spacery, siedzieliśmy na podwórku,
ale spędzaliśmy czas w domu, nie w Warszawie, raz pojechaliśmy rowerami
pożyczonymi od cioci i wujka do restauracji na obiad. Kąpaliśmy się razem,
rozmawialiśmy, wygłupialiśmy, a pod koniec już nawet kochaliśmy. Było super!
Nie chciałam myśleć o przykrych rzeczach. Nie wracałam do tego, bo tak było
dobrze. Znowu byłam szczęśliwie zakochana i nie miałam żadnych wątpliwości.
Cieszyłam się, że wybaczyłam Patrickowi i że dalej mogliśmy być razem. Ania
miała rację. Warto było spróbować. I Joey miał rację – miłość jest ważna,
najważniejsza!
Witamy z powrotem :) Mamy pytanie czy ktoś tu jeszcze z nami jest? Postanowiłyśmy dokończyć to opowiadanie, więc jeśli ktoś jeszcze czyta, to dajcie znak, jakikolwiek. Pozdrawiamy i życzymy miłego czytania :)
OdpowiedzUsuńOla i Ania
:0 ja czytam:)
OdpowiedzUsuńliczy się?
Nadal czytam
Usuńautorki od czasu do czasu czytają :)
OdpowiedzUsuń