Reszta dnia upłynęła nam
bardzo fajnie. Nawet faceci jak wrócili z łowienia ryb leżeli z nami nad wodą,
ja i Ania miałyśmy notesy i we czworo wymyślaliśmy czego jeszcze brakuje u
Paddiego w domku i w nowym domu Ani i Joe. U nas wyszło z 1/20 tego, co u nich.
Przede wszystkim trzeba było kupić jakąś zastawę i wszelkiego rodzaju
kieliszki, Paddy koniecznie chciał, abym z nim wybrała. Mnie marzył się jeszcze
wiklinowy stół i krzesła, ale wiedziałam, że to drogie jest, więc nie śmiałam
proponować. Po obiedzie musieliśmy się zbierać, więc pożegnaliśmy się i
ruszyliśmy na lotnisko. Paddy po autostradzie pędził jak szalony. Powiedziałam,
że mamy jeszcze dużo czasu, a on, że właśnie dlatego gdzieś jeszcze wstąpimy.
Zabrał mnie do sklepu z porcelaną, żeby wybrać zastawę do domku. Zaczęłam
marudzić, że nie chcę dzisiaj, że wolę na spokojnie, a nie pierwszą lepszą, że
się nie skoncentruję, bo zaraz lot, ale Paddy uparcie ciągnął mnie za rękę po
sklepie, aż nagle przestałam mówić, puściłam go i stanęłam. Oczy mi się
rozszerzyły.
O: „Paddy, ten!”
P: „Co?”
O: „No ten, chodź tu,
zobacz!”
Komplet był idealny.
Kremowy, pękaty, jakby w takim starym, wiejskim stylu, z delikatnymi
niebieskimi kwiatuszkami po bokach. Dzbanek do herbaty i filiżanki w komplecie.
O: „I nawet dzbanek ok, nie
będzie się rozlewać.”
P: „Skąd wiesz?”
O: „Widzę. Michał mi kupował
dzbanki w prezencie i dopiero za trzecim razem udało się kupić nie rozlewający.
Teraz zawsze zwracamy uwagę na to, jakie kupujemy.”
P: „Czyli podoba Ci się
ten?”
O: „Tak.”
P: „A nie chcesz zobaczyć
innych?”
O: „Po co? I tak wiem, że
wrócę do tego. A Tobie się podoba?”
P: „Mnie też, ale i tak
wiedziałem, że Ty wybierzesz najlepiej.”
O: „A nie za drogi jest?”
P: „Zaraz spytam.”
Podszedł do sprzedawcy,
porozumiał się po niemiecku i wrócił do mnie.
P: „Załatwione. Będą jeszcze
do tego takie małe filiżanki jak do espresso, ale nie wystawiali ich. Już
zamówiłem, pan mi spakuje i odbiorę wracając.”
O: „Już? Tak szybko? A nie
za drogi?”
P: „Nie, w porządku. A
mówiłaś, że nie zdążysz, że za szybko i że będziesz w stresie.”
O: „No, ale ten od razu
krzyczał ‘bierz mnie’”
P: „I nie dość, że
załatwione, to mamy jeszcze trochę czasu.”
Już spokojnie pojechaliśmy
na lotnisko i znowu musieliśmy się rozstawać. Trudne było to życie na
odległość. Kiedyś nie wierzyłam w takie związki. A teraz? Czy wierzę w swój
związek? Wierzę, ale żyję chwilą, nie myślę o tym, co będzie potem i jak to
wszystko rozwiążemy.
Tydzień po powrocie miałam
kolejny egzamin na prawo jazdy na motor. Tym razem się udało. Może to Michał
przyniósł mi szczęście, bo przyjechał po mnie do pracy motorem i pojechał ze
mną na egzamin. Koniecznie chciałam to opić, więc pojechaliśmy do mnie, gdzie
prędko upiliśmy się szampanem i poszliśmy spać. Patrick dzwonił, ale odezwałam
się do niego następnego dnia mówiąc, że mieliśmy z Michałem małe świętowanie,
ale wyczułam delikatną zazdrość. Ech ci faceci…
Ania
Przytuliłam się do Joeya, a
on mnie mocno chwycił, przerzucił przez ramię, klepnął w pupę i powiedział, że
idziemy na spacer. Zamknęliśmy domek i poszliśmy się przejść. Chodziliśmy chyba
ze trzy godziny, rozmawialiśmy, całowaliśmy się, było super. Pod wieczór
wróciliśmy i zjedliśmy chyba wszystko, co nadawało się do jedzenia, tacy
byliśmy głodni. Potem szybka kąpiel i poszliśmy do sypialni. Tym razem tak
szybko nie zasnęłam i tym razem, to Joey był zmęczony, więc poszliśmy spać, ale
nie na długo. Rano obudził mnie całując po szyi, więc kochaliśmy się, żeby
około 7 wstać, posprzątać i wracać do Kolonii, bo Joey miał poumawiane
spotkania. Całą drogę milczeliśmy, każde myślało o swoich sprawach. Joey się
przebrał i pojechał na spotkanie. Ja siadłam sobie na kanapie z kawą i
laptopem, bo cały weekend nie odpowiadałam na maile. Okazało się, że dziewczyny
zarzuciły mnie pytaniami. Pytały o Ann, o wypoczywanie nad jeziorem, kto z nami
był czy to był Paddy i śmiać mi się chciało, bo jednak Paddy ma nowy futerał na
gitarę. Weszłam jeszcze na IKF tam też wrzało i dziewczyny zastanawiały się,
gdzie byliśmy, co jedliśmy i co tam robiliśmy, sugestie były różne. Na polskim
forum też było gwarno i fanki też jednoznacznie pisały, że dla nich ręka
podająca drinka Ann, to nie Joeya tylko jak dla nich Paddy, więc osoba, która
wygrzewała się obok Ann to na pewno dziewczyna Paddyego. Napisałam smsa do
Joeya „kochanie jednak to Paddy ma nowy futerał”, napisałam też do Oli, żeby
weszła na forum i poczytała do kogo należy ramię koło Ann. Ubaw miałam i ze
śmiechem odpisywałam na maile. Joey po godzinie odzwonił mówiąc, że jedzie
teraz na kolejne spotkanie i pytał czy jestem pewna, że fanki się domyśliły.
Potwierdziłam i opowiedziałam mu, co piszą. Skwitował to tylko, no trudno
przegrałem. Rozpakowałam swoje rzeczy, które przywiozłam z Wrocławia. Zrobiłam
pranie, poszłam na zakupy. Joey wrócił około 23, zmęczony i głodny, więc zjadł,
wykąpał się i poszedł spać. Rano pojechaliśmy do sklepu wybrać kolejne kafelki
i farby do domu. Potem Joseph pojechał na spotkanie, trening i wywiad, a ja do
Siegburga. I tak mijały kolejne dni. Odpisywałam na maile, jechałam na budowę,
całe mieszkanie na mojej głowie, ale sprzątać nie musiałam, bo nie było komu
bałaganić. Dzień za dniem mijały szybko.