środa, 17 czerwca 2015

190. Ania – lipiec 2011

Rano Joey odwiózł Luke’a do szkoły, a ja pozostałe dzieci. Leon całą drogę pytał, kiedy będzie mógł z nami mieszkać, ale to nie był  ten czas. Tydzień zleciał szybko: dom, mieszkanie, praca. Z Josephem mało się widywaliśmy, bo przygotowywał się do zawodów. Jak dzwoniłam do niego, to odbierał telefon od czasu do czasu, rozmawiał może z pół minuty. Zazwyczaj szybko mówiłam co chcę, a on mi odpowiadał. Czasem dostałam sms’a, ale to rzadko, częściej ja wysyłałam. Wracał w nocy i od razu zasypiał. W weekend go nie było, bo miał zawody. Widziałam w poniedziałek po pracy, że był w domu, bo były brudne ubrania w koszu na pranie. Zostawił kartkę, kiedy zajmę się naszą łazienką. Jak zadzwoniłam i zapytałam go o co mu chodzi, to usłyszałam, że musiał paradować goły przez pół domu, a tak to by sobie na spokojnie tylko w jednym pomieszczeniu. Wkurzył mnie i powiedziałam mu, żeby przestał mnie poganiać, bo ja robię, co mogę. Musiałam posprzątać w mieszkaniu i już to zrobiłam. Teraz zajmę się domem. Tak mnie zdenerwował, że stwierdziłam, że zastrajkuje i zadzwoniłam sobie do Maite. Umówiłyśmy się na popołudnie. Poszłyśmy sobie do ulubionej knajpki Maite i zamówiłyśmy coś lekkiego. Nawet nie musiałam jej nic mówić jak zapytała, co się stało. Może nie była Olą, ale znała swojego brata. Opowiedziałam jej, że czasem mam dość. Rozumiałam, że nasz związek już nie będzie wyglądał jak kiedyś, spodziewałam się tego, ale byłam rozczarowana jego zachowaniem. Nie podobało mi się to, że wraca tak późno albo kilka dni go nie ma. Maite wysłuchała mnie i powiedziała, żebym się nie przejmowała tylko dała mu chwilę i on się opamięta. Zawsze tak z nim było, jak powiedziała, z tego co jej opowiedziałam wywnioskowała, że sfiksował się na pracę. Opowiedziała mi jak to było kiedyś i że Tanja robiła mu o to awantury, a to do niczego nie prowadziło. Przekonała mnie, żebym nie reagowała na to jego gadanie, że salon nie gotowy czy łazienka. Niech sobie mówi, co chce, a ja na spokojnie mam sobie działać. Uspokoiła mnie i namówiła, żebym zwolniła, bo sama się nakręcam. Potrzebna była mi ta rozmowa, dobrze mi się z Maite rozmawiało. Pojechałam potem na chwilę do mieszkania, sprawdziłam czy już jest tak jak powinno wyglądać mieszkanie do wynajmu i pojechałam do domu. Myślałam całą drogę o tej naszej łazience, ale uważałam, że nie ma szans, żebym to zrobiła w najbliższym czasie. Teraz ważniejsze były pokoje dzieci i mimo, że były meble, to i tak na razie chłopcy będą mieć razem pokój, a Lilian sama, chociaż jeszcze jakiś czas. Pokój na dole był magazynkiem i nie miałam zamiaru teraz tego zmieniać, a trochę większy priorytet miał salon, ale do niego na razie nic nie kupiłam, więc już byłam z Maite umówiona. W domu byłam chyba o 22 i jakże byłam zdziwiona jak zobaczyłam samochód Josepha w garażu. Joey się kąpał, więc poszłam do kuchni, bo oczywiście coś po drodze kupiłam i trzeba było włożyć to do lodówki. Przyszedł Joey do kuchni, bo usłyszał, że już jestem.
A: „Dobry wieczór.”
J: „Dobry wieczór. Gdzie byłaś?”
A: „Kochanie, najpierw się ładnie przywitaj, a nie od razu pytania.” – uśmiechnęłam się do niego.
Joey podszedł do mnie, objął, a ja złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie, pocałowałam.  Potem dopiero mu odpowiedziałam.
A: „Z Maite się widziałam, a potem byłam w mieszkaniu, jest już gotowe do wynajmu. A co Ty taki roznegliżowany chodzisz?”
J: „Jaki? No przecież mam ręcznik wokół bioder, to nie jestem goły. Gorąco jest i dlatego.”
A: „Chodź sobie jak chcesz. Mnie to nie przeszkadza, że goły jesteś. Nie ma dzieci, więc nie ma problemu. Jadłeś coś?”
J: „Tak. Jutro mam wolne, to sobie odpocznę. Cały weekend miałem zajęty. Nie dość, że zawody, to potem musiałem dać kilka wywiadów, tonę autografów, zdjęcia.”
A: „Koniecznie jutro wypocznij, cały tamten tydzień ciężko pracowałeś, to za dużo. Nie możesz tyle pracować. Martwię się o Ciebie.”
J: „Kochanie, nie martw się. Dosypiam jak mogę, czasem nawet w tak zwanym między czasie, jak dojeżdżam gdzieś. Ale jednak najlepiej we własnym łóżku, koło swojej kobiety, przytulając się, tego mi najbardziej brakuje.”
A: „Ja może śpię we własnym łóżku, ale Ciebie nie ma koło mnie.”
J: „To dobrze, że tęsknisz, a nie tylko ja za Tobą.”
A: „Pewnie, że tęsknię. Bardzo.”
J: „Jak bardzo?”
A: „Bardzo, bardzo.”
J: „Nie wiem jak bardzo. Chciałbym, abyś mi to pokazała.”
A: „Pewnie, że Ci pokażę.”
J: „To chodź na górę.”
A: „Wypróbujemy wannę? Ach nie, bo przecież właśnie wyszedłeś spod prysznica?”
J: „Nie ważne. Chodźmy.”
Chciałam coś powiedzieć, ale mi nie dał, bo pocałował mnie, wziął na ręce i zaczął wchodzić po schodach. Zaczęłam się śmiać, bo sytuacja była śmieszna. Joey był zmęczony, ale na miłość zawsze znajdował siły. Wspólna kąpiel, bycie ze sobą jak zawsze była dla nas cudowna. Mimo wszystko, w tym względzie nic się nie zmieniło, jak zawsze było dobrze i miałam nadzieję, że dalej tak będzie. Rano pojechałam do pracy, Joey spał i miałam nadzieję, że będzie cały dzień wypoczywać. Zadzwonił do mnie koło 13 i zapytał, co zjem na obiad, chwilę rozmawialiśmy,  byłam zadowolona, że wypoczywa. Wróciłam po rozmowie do pokoju, a kolega, który ze mną siedział w pokoju coś zawzięcie czytał i w pewnym momencie powiedział, że właśnie przeczytał, że jego idol sportowy zajął wysokie miejsce na zawodach. Koleżanka zapytała, o co chodzi i opowiadał nam o tym, co to były za zawody, a ja w pewnym momencie sobie pomyślałam, że przecież Joey brał udział w takich, więc zapytałam kolegi jak się nazywa ten jego idol. No i padło nazwisko „Kelly”, śmiać mi się chciało, ale dodałam tylko, że wiem kto to, a koleżanka zrobiła nam wykład o zespole, ale całe szczęście nie była bardzo na bieżąco, więc nie wiedziała kim jestem, albo po prostu nie spodziewała się. Wolałam się więcej nie wdawać w takie rozmowy, bo nie chciałam, aby przez pryzmat Josepha patrzyli na mnie. Ja to byłam ja i tak chciałam być postrzegana. Po pracy szybko pojechałam do domu, gdzie czekał na mnie Joey i pyszny obiad. Spędziliśmy miło czas, ale niestety okazało się, że następnego dnia Joey musiał jechać na spotkania w sprawie koncertów Stille Nacht, a w weekend znowu miał zawody. Wzięłam sobie rady Maite do serca, przemyślałam wszystko co powiedziała i postanowiłam, że nie będę mu marudzić. Niepotrzebne były kłótnie, jakieś wypominania, lepiej jak go będę wspierać, a nie marudzić, że go nigdy nie ma.

1 komentarz:

  1. Maite extra, podpowiedziała, co robić, ale Ann ma wysoka cierpliwość do Josepha w tym momencie. Akurat wiem już, co to urządzanie domu, to naprawdę podziwiam, że nie siedzi i nie ryczy, bo ja tak robilam.

    OdpowiedzUsuń