sobota, 27 czerwca 2015

195. Ania, Ola – sierpień 2011

Ania
Nadszedł moment przeprowadzki Leona, jego pokój u nas był gotowy. Pojechaliśmy do Tanji rano w sobotę. Widać było, że była smutna, ale nie dziwiłam się. Powiedziała tylko, że ma wątpliwości, ale mały bardzo nalega, więc niech tak będzie. Był już spakowany, więc Joey ze Stivem zanieśli jego rzeczy do samochodu, a my zostaliśmy u nich jeszcze z godzinę. Widziałam, że Luke jest smutny, a Lilly chyba nie do końca rozumiała, co się dzieje. Będąc już w domu widziałam, że Leon bardzo się cieszy z nowego pokoju, z otoczenia, ze wszystkiego. Chyba jednak najbardziej z taty, cały czas za nim chodził, coś mówił, opowiadał. Te pierwsze kilka dni właśnie Joey chodził z nim na spacery, zawoził do szkoły, odbierał.
Pod koniec sierpnia byli u nas goście, przyjechali Paddy z Olą. Co prawda Paddy był dość często u nas, bo przyjeżdżał na obiady, nawet jak nie było Joeya. Wtedy mi pomagał, bo ciągle szykowałam dom, więc zawsze coś się do roboty dla niego znalazło. Dobrze, że było już gdzie spać, więc zostali na noc. Trochę mnie zszokowali, bo oznajmili, że się zaręczyli. Joey szybciej doszedł do siebie. Gratulowaliśmy im, bardzo się cieszyłam, bo po tym co przeszli w swoim związku życzyłam im jak najlepiej. Zrobiłyśmy z Olą kolację i siedzieliśmy jeszcze długo w nocy rozmawiając. Nie chciałam Oli zawracać głowy swoimi problemami, więc nie powiedziałam jej, że teraz nie ma dnia bez sprzeczki między mną a Joeyem. Nie mogliśmy się dogadać, jemu wszystko przeszkadzało, a mi się nie podobało to, że jest mało w domu i chyba zapomniałam przestrogi Maite i trochę go tym męczyłam. Sprzeczki były czasem o drobne sprawy, później nawet nie pamiętałam, o co poszło. Tylko w nocy, w jego ramionach czułam się dobrze, bo akurat w sprawach seksu dogadywaliśmy się bez problemu. Nadal lubiliśmy się kochać, całować, przytulać.  Maite zaproponowała, że ona powiadomi gości, jakie prezenty są mile widziane na naszą parapetówę, bo i tak wszyscy pytali, a to właśnie ona oprócz mnie wiedziała, co nam jeszcze jest potrzebne. Lubiłam z nią spędzać czas, poprawiała mi humor, bo zawsze była uśmiechnięta, pełna energii i pomysłów.

Ola
W niedzielę musieliśmy się streszczać. Wstaliśmy o 8, po błyskawicznym śniadaniu Joey odwiózł nas do Kolonii, bo i tak był umówiony z menedżerem. Chcieliśmy jeszcze wstąpić do Patricii i Maite, ale najpierw pojechaliśmy do mieszkania, żeby Patrick mógł się przepakować. Lot mieliśmy o 15, a potem jeszcze mieliśmy wpaść do Magdy i rodziców, więc plan dnia był napięty. Okazało się, że synowie Patricii mieli dziś jakieś występy w szkole, więc pojechaliśmy do Maite. Jak tylko powiedzieliśmy, o co chodzi myślałam, że Maite mnie udusi. Kochana wariatka, tak się śmiała, tak tupała z radości, aż w końcu przestała i się popłakała. Byłam w totalnym szoku, nie spodziewałam się takiej reakcji, ale było to bardzo miłe. Posiedzieliśmy u nich ponad godzinę prosząc, żeby nie mówiła nikomu, bo sami chcemy powiedzieć reszcie. Spytała, kto wie i jak się dowiedziała, że Ania, to stwierdziła, że nie wytrzyma i musi do niej zadzwonić i pogadać. Maite zaczęła temat Barby. Pytała czy Paddy z nią rozmawiał o tym, że kogoś ma, że jest zakochany i szczęśliwy, bo przecież Barby mnie jeszcze nie widziała. Dziwiłam się strasznie, ale wreszcie Maite spytała się Patricka.

Mt: „A Ola wie?” – Patrick spojrzał na mnie i spuszczając wzrok powiedział.
P: „Nie wie.”
O: „Czego ja znowu nie wiem?” – zaniepokoiłam się.
Mt: „O naszej siostrze. Nie poznałaś jej jeszcze.”
O: „No wiem. Patrick opowiadał o niej nie raz.”
Mt: „Ale tego Ci nie powiedział, bo to jest bardzo trudne dla każdego członka naszej rodziny. Ale że Ty będziesz członkiem naszej rodziny, to też powinnaś wiedzieć. Paddy?”
P: „Ty mów.”
Mt: „Nie poznałaś Barby, bo ostatni czas spędziła w szpitalu zamkniętym.”
O: „Ojej…”
Mt: „Źle się z nią działo, Paddy dlatego nie mówił jej, że kogoś poznał, nie chciał jej dobijać. Wiesz, tylko oni nie mieli swoich połówek. Ale teraz na szczęście jest duża poprawa, Barby lepiej się czuje, jest już radosna i normalnie można z nią porozmawiać. Niedługo wyjdzie ze szpitala i na razie, tak ustaliliśmy rodzinnie zamieszka z Patricią. A potem się zobaczy. Ale problem będzie miał Patrick niezły jak jej powiedzieć. I niestety trzeba będzie poświęcić temu sporo czasu, żeby mówić jej o Tobie powoli.”
O: „Strasznie mi przykro z powodu Barby. Paddy, przecież bym Cię wsparła jakoś chociaż duchowo.” – objęłam go mocno za szyję i kątem oka zobaczyła, że Maite się uśmiechnęła – „Wy się nie przejmujcie mną. Poznam Waszą siostrę, kiedy przyjdzie na to czas. Najważniejsze, żeby prędko wróciła do zdrowia. Cieszę się, że jest taka znaczna poprawa.”
Mt: „Tak, ten pobyt dobrze jej zrobił. Tylko przez pierwsze dwa miesiące nie mogliśmy jej odwiedzać. Ale od miesiąca już można.”
P: „Można? To czemu ja o tym nie wiem? Dawno bym do niej pojechał?”
Mt: „Nikt Ci nie przekazał? Nawet Joey u niej był.”
P: „Pięknie! Która godzina?”
Mt: „Trzynasta.”
P: „Ola?”
O: „Pewnie! Jedź! Ja podjadę do Ciebie, wezmę walizki i spotkamy się na lotnisku.” – Paddy jednym susem znalazł się w korytarzu.
F: „Ja Cię zawiozę Paddy.”
O: „A Ty daj mi kluczyki, to odstawię auto, a potem wezmę taksówkę na lotnisko.” – szybko wyciągnął kluczyk i dowód, mocno mnie przytulił, a ja życzyłam mu powodzenia i już ich z Florentem nie było.
Rozmawiałyśmy z Maite, oczywiście pytała o ślub, ale powiedziałam, że na razie cieszymy się tym, co jest i o tym nie rozmawiamy. Maite opowiadała o córkach, o tańcu, pytałam jak się miewa Christian. Maite stwierdziła, że jak Flo wróci, to ona pojedzie ze mną do mieszkania Paddiego i potem odwiezie mnie na lotnisko. Tak też zrobiłyśmy i o 15 czekałam na Patricka już się lekko denerwując, że go jeszcze nie ma. Już zaczęli ponaglać pasażerów, więc stałam przy bramce, a ten oczywiście nie odbierał telefonu. Wpadł zdyszany praktycznie w ostatniej chwili i dopiero po 10 min mógł wydusić z siebie, że biegł i nie słyszał kiedy dzwoniłam. Barby wygląda o niebo lepiej, ale jak go tylko zobaczyła, to bardzo się ucieszyła i od razu skwitowała, że wygląda inaczej, zupełnie inaczej i pewnie się zakochał. Przyznał się, że kogoś poznał, trochę jej o mnie opowiedział, ale głównie rozmawiali na inne tematy. Obserwował siostrę i zareagowała na to dość dobrze, ale więcej powie jej następnym razem, bo musi na nią uważać. Najmniejsza drobnostka może sprawić powrót jej choroby. Mimo że nie spaliśmy jakoś długo, to jednak nie zdrzemnęliśmy się w samolocie, chyba z emocji. Zupełnie nie wiedziałam jak mam to powiedzieć Magdzie i mamie. Chciałam jakoś fajnie, śmiesznie. Wyszło normalnie. Podjechaliśmy autobusem z lotniska, bo Magdy nie było w domu. Porozmawialiśmy trochę, zjedliśmy ciepły posiłek i jak siostra wróciła, to od razu chciałam się pochwalić.

O: „No to zgadnijcie, co się stało.”
M: „Gdzie?”
O: „No u nas.”
Mm: „A ja wiem!”
O: „Jak to?”
Mm: „Jestem Twoją mamą, to widzę po Tobie, że coś jest na rzeczy, tylko nie wiem co.” – zaśmiałam się na to i uścisnęłam mamusię.
O: „No to zgadujcie.”
M: „Jesteś w ciąży?”
O: „Oszalałaś chyba! Patrick poprosił mnie o rękę.” – nastała cisza, tylko mama się lekko uśmiechała, po czym wybuchła.
Mm: „Wiedziałam, wiedziałam, Ola, jak się cieszę, Patrick, jak się cieszę!” – dopiero teraz we trzy zwróciłyśmy uwagę na mojego narzeczonego, bo zajęte byłyśmy sobą. Zaczęłyśmy piszczeć i krzyczeć i tulić się mocno.
P: „Rany, co tu się dzieje? Wszystko w porządku?” – śmiał się z nas i trzymał za głowę.
M: „O, to Ty tu jesteś, hihi! My tak mamy zawsze.” – wyciągnęła go za rękę z kanapy i ściskaliśmy się we czworo.

4 komentarze:

  1. Hej przeczytałam!
    Chcę ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie ciąg dalszy bo jest :) i to sporo materiału...

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę i cierpliwie poczekam, a tym czasem zaczęłam czytać "Hanfic"
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Uwaga! Wracamy na antenę. Materiał jest już podzielony, także dodamy części i będzie zakończone opowiadanie z możliwością kontynuacji, nad którą myślimy, ale nie wiemy czy starczy nam weny i sił :) Zapraszamy cierpliwie czekające czytelniczki. Ania i Ola

    OdpowiedzUsuń