Rozłączyłam rozmowę i
wybuchnęłam śmiechem. Joey był zakręcony, nie do wiary, bo nigdy mu się to nie
zdarzało. Przyjechał po 10 min, ale nadal był w szoku, że mu się dni
pomieszały. Poszedł pod prysznic, a ja przygotowałam kolację. Był bardzo
zmęczony, aż widać było to po nim, więc wygoniłam go spać, a sama oglądałam
próbki farb. Nie mogłam się od nich oderwać, siedziałam i oglądałam do 1 rano.
Położyłam się w końcu do łóżka, a Joey się przytulił śpiąc. Biedny, pomyślałam,
tyle ma na głowie. Obudziłam się około 10, a Joey nadal spał, naprawdę musiał
być zmęczony, bo on nigdy tyle nie spał. Gdy zrobiłam kawę przyszedł do kuchni,
podszedł z zaskoczenia i oczywiście mnie przestraszył, bo objął mnie w pasie i
pocałował w kark.
A: „Joey! Czemu Ty mnie
zawsze straszysz?”
J: „Samo tak wychodzi. Kawa,
właśnie o tym myślałem.”
A: „No ładnie! Zamiast o
mnie, to myślisz o kawie.”
Joey się roześmiał.
J: „Jak wypiję ze dwa łyki,
to zacznę myśleć o Tobie. A tak serio jedziemy dziś do Angelo, bo trzeba
zdjęcia z sesji wybrać. Jeszcze mam do Ciebie prośbę, ale nie wiem czy zwalić to
Tobie na głowę. Myślałem nad tym długo.”
A: „Powiedz, o co chodzi i
zdecydujemy czy będę potrafiła. Chodzi o dom?”
J: „Nie, nie o dom. To coś
innego. Sam nie wiem czy będziesz mieć czas i na to jeszcze.”
A: „Nie denerwuj mnie, tylko
powiedz o co chodzi, coś wymyślimy.”
J: „Chodzi o to, że trochę
zaniedbałem skrzynkę mailową, gdzie piszą fanki. Chyba jestem do tyłu z
odpisywaniem o 200 maili. A nie chcę tego tak zostawić.”
A: „I chcesz, abym Ci
pomogła odpisywać? Nie widzę problemu.”
J: „Eeee kochanie chciałem
prosić, abyś to Ty odpisywała na maile. Chociaż chwilowo.”
A: „Jak to? Nie wiem, o co
chodzi z tymi mailami.”
J: „Czasem piszę taki
standardowy tekst, takie wiesz bla bla, a czasem trzeba coś nowego stworzyć. Na
początku bym z Tobą odpisywał, żeby Ci pokazać, ale naprawdę zaniedbałem to i
się uzbierało. Głupio mi, bo czasem piszą coś ważnego dla nich, a ja po paru
tygodniach odpisuje. Nie mogę się zorganizować ostatnio. Wiem, że będziesz
bardzo zajęta, ale proszę Cię pomóż mi.”
A: „Ok. Pokaż mi to.”
J: „Dziękuję kochanie.”
Pijąc kawę zjedliśmy szybko
śniadanie i włączyliśmy nasze laptopy, bo Joey chciał mi pokazać tę pocztę i
zainstalować u mnie na laptopie. Zobaczyłam ogrom tych maili i już nie było 200
jak mówił Joey, a 400. Matko! Odpisywał na najstarsze maile i tłumaczył co i
jak. Było to dość proste, bo na niektóre była standardowa odpowiedź, kiedy
pytanie nie dotyczyło Joeya, a jego rodzeństwa. Na niektóre trzeba było samemu
odpowiedzieć, a czasem tylko kilka słów np. „no comment”, podpis wymyślił nowy,
bo stwierdził, że wcześniej podpisywał po prostu Joey, a teraz był ‘joefam’. Na
jego stronie internetowej też chciałam zmienić, bo rzadko coś tam robił, a
Joseph dał mi wolną rękę. Na początek tylko daliśmy informację, że można
również pisać w języku polskim. Odpisaliśmy wspólnie na około 100 maili, ale
musieliśmy szykować się do Angelo, więc powiedziałam Joe, żeby już się nie
przejmował mailami, że się tym zajmę. Jakoś dam radę. Jak nadrobię te, które
zaniedbał będzie dobrze. Umówiliśmy się tylko, że teraz w weekend Joey mi
pomoże jak najwięcej odpisać. Przede wszystkim w języku niemieckim, ponieważ
nie znałam go jeszcze zbyt dobrze. W drodze do Angelo stwierdził, że przez te
maile od fanek nawet się nie pocałowaliśmy czy nie przytuliliśmy, więc będziemy
musieli to nadrobić po powrocie.
A: „Hm. Dobrze, ale tylko
to, co wymieniłeś.”
J: „Ale co tylko buziak,
przytulenie i nic więcej?”
A: „Joseph nie tym razem.
Musisz trochę poczekać.”
J: „Ale, że co? Aaaaaaaa nie
możesz, a nie, że nie chcesz.”
A: „No tak, nie mogę. Więc
nie licz na nic.”
J: „Łeee, dlaczego akurat
teraz jak mamy wolny weekend.”
A: „Nic Ci na to nie
poradzę.”
J: „No wiem, spoko, a to
przecież nie pierwszy raz. Damy radę jak zawsze.”
Roześmiałam się i
rozmawialiśmy już o mailach, dawał przykłady, co można napisać, ale ogólnie
stwierdził, że na pewno sobie poradzę i szybko się nauczę co pisać, a co nie. U
Angelo już prawie wszyscy byli, oglądaliśmy zdjęcia i parę Joeya mi się
podobało. Dużo zabawy było z wybieraniem, rozmawiałam z Maite Itoiz i Olą z
innymi też, ale jak jest tak dużo osób, to nie sposób z wszystkimi rozmawiać.
Zamówiliśmy pizzę, no oczywiście nie jedną, jak jedliśmy wywiązała się rozmowa
i Joey się wygadał.
J: „Słuchajcie, jak coś
będziecie chcieli ustalić w związku z odpisywaniem na maile fanom, to dzwońcie
do Ann, bo od dziś ona się tym zajmuje. Ann, bo Tobie też będzie potrzebne to,
kto u kogo się tym zajmuje. Angelo i Paddy to Sven, u Patricii to Denis, a
Johnny i Maite to Maite, u Jima - on i Meike, Kathy zajmuje się tym sama, a u
Maite ona.”
A: „Ale pełna informacja.”
Kt: „No i super, odeślę Ci
te ciekawsze pytania o Joeya, bo takie do mnie wpadają. Ale to tylko jako
ciekawostkę, bo już wysłałam standardowy tekst.”
A: „Super. Też dziś wysłałam
kilka takich standardowych tekstów.”
O: „Mówicie szyfrem, czy
jak? Co to jest standardowy tekst?”
Kt: „Standard wysyła się
wtedy, gdy mail nie dotyczy osoby, do której został wysłany. Staramy się, aby
był taki sam u wszystkich np. Witam. Niestety nie możemy odpowiedzieć na Twoje
pytanie, ponieważ nie dotyczy ono i tu się wpisuje imię osoby, pozdrawia się i
podpis. To jest standard.”
JV: „Jest też tak zwany ‘no
comment’ jeśli nie dość, że pytają nie o tę osobę, do której piszą, to jeszcze
wchodzą na grunt bardzo śliski, bo i tak czasem jest np. ślub, ciąże, dzieci.
Wtedy jest ‘witam, no comment, pozdrawiam’ ładnie i dosadnie. Jak Paddy wyszedł
z zakonu, było mnóstwo takich. Widziały go, ale nie były pewne, o co chodzi,
więc dużo maili dostaliśmy.”
Pt: „To prawda, nie można
było się odpędzić od maili i pytań. Na pytania dotyczące danej osoby można już
odpowiedzieć we własnym zakresie, bo to już każdy team odpowiada.”
O: „To teraz już wszystko
rozumiem. Ciekawe to jest. Aniu będziesz musiała mi pokazać.”
A: „Pewnie, że Ci pokażę.”
Rozmawialiśmy o domu, bo
Joey oczywiście musiał im opowiedzieć wszystko, pokazał zdjęcia na komórce i
powiedział jak będzie przebiegał remont.
P: „Ann, jeśli będziesz się
zajmować urządzaniem, doborem, kolorami, to pamiętaj o Maite. Mi pomogła i
mieszkanie wygląda teraz super.”
O: „To prawda, a ja
oczywiście też Ci pomogę.
Mt: „Ale reklama. Pomogę Ci
oczywiście jeśli chcesz.”
O: „Reklama reklamą, ale
naprawdę super dobrałaś kolory u Patrick’a.”
Mt: „Bałam się, że Tobie się
coś nie spodoba, ale Paddy trzymał pieczę nad wszystkim ‘Ola nie lubi tego
koloru’, ‘to się jej nie spodoba’ itd.” – Ola nic nie odpowiedziała tylko
uśmiechnęła się do Paddiego.
A: „Na pewno będę o Tobie
pamiętać. Dziękuję.”
J: „Ooo to super, dzięki
siostra.”
Mt: „Nie ma za co, ja lubię
urządzać i zakupy też lubię.”
Umówiłam się z Maite, że
zadzwonię do niej w czerwcu i umówimy się na lunch.