Miałam na drugi dzień jechać
do Wrocławia, zapytałam Joeya gdzie jest mój bilet na samolot, a on
odpowiedział:
J: „Nie ma biletu, bo
wracasz na piechotę.”
A: „Dowcipniś.” – zaczęłam
się śmiać, bo myślałam, że żartuje.
Joey wstał, wyciągnął z szafki
paczkę i położył ją przede mną.
J: „Otwórz.”
A: „Ale co to jest?”
J: „Nie bój się, to nie
bomba. Otwórz.”
Rozpakowałam paczkę, a w
środku było opakowanie po gps’ie i koperta, a w niej kluczyki, dokumenty do
samochodu i zdjęcie Oli. Popatrzyłam się na Joey’a ze zdziwieniem.
J: „Wrócisz do domu
samochodem, a na podróż załatwiłem Ci towarzystwo. I to we wtorek, a nie
jutro.”
A: „Wracam z Olą? A ona
wie?”
J: „Wie, bo do niej
dzwoniłem, żeby nie kupowała powrotnego biletu.”
A: „Och Joey, to wspaniale,
dziękuję, że o tym pomyślałeś.” – wstałam z krzesła i siadłam mu na kolanach
mocno się przytulając.
Chłopcy mając chyba
wyczucie, bo zawsze przychodzili jak się całowaliśmy i tym razem weszli do
salonu.
Le: „Co będziemy dzisiaj
robić?”
J: „A co byście chcieli?”
Lu: „Może na basen byśmy
pojechali?”
J: „Patrz Ann, oni się
przygotowali do rozmowy.”
A: „No właśnie widzę i chyba
im nie odmówimy, co?”
J: „Dobra chłopaki, to
jedziemy.”
Le: „Hurra.”
Pojechaliśmy do Parku
Wodnego, chłopcy bawili się w wodzie, a nam się nie chciało, więc siedliśmy
sobie przy stoliku i pijąc kawę obserwowaliśmy ich. Oczywiście byliśmy
przygotowani do pływania, ale po całonocnej imprezie trudno było się zebrać.
Rozmawialiśmy, ale chłopcy po godzinie bardzo prosili, abyśmy z nimi poszli na
inne atrakcje, a tak to tylko mogli być na zwykłym basenie. Chcieli iść na
zjeżdżalnię, a tam Joseph nie pozwalał iść samemu Leonowi, Luke sam nie
poszedł, więc w końcu zebraliśmy się i poszliśmy z nimi najpierw popływać, a
potem na zjeżdżalnię, gdzie bawiliśmy się super. Dzień minął szybko. Niedziela
jakoś minęła, ale w sumie nic nie robiliśmy. Chłopcy oglądali filmy, a ja z
nimi, a Joey coś pisał w laptopie. W poniedziałek Joey odwiózł rano chłopców do
szkoły, a sam pojechał na spotkanie. Widząc jaki jest zabiegany przygotowałam
mu kilka gotowych obiadów, by chociaż coś zjadł, wsadziłam do zamrażarki.
Chłopców ze szkoły zabrała mama, więc już ich nie było, Joseph wrócił
wieczorem, który spędziliśmy razem dobrze się bawiąc. We wtorek czekaliśmy na
Olę i Paddyego, którzy mieli przyjechać na śniadanie, a potem z Olą miałyśmy
jechać do Wrocławia. Spóźnili się z pół godziny, aż Joey marudził, że jest
głodny. Było super, bo byliśmy sami i mogliśmy pogadać, ale nie rozmawialiśmy o
Brendzie. Ola na dzień dobry powiedziała mi po polsku, że pogadamy w drodze.
Ola
Rano wyruszyliśmy do Ani i
Joe na śniadanie. Dopiero w samochodzie zaczęliśmy omawiać nasze następne
spotkanie. Święta mieliśmy spędzić osobno, a Paddy uprosił mnie, żebym nie
wodowała łajby w Majówkę, tylko przyleciała do Kolonii, a rozpoczęcie sezonu
zrobiła tydzień później. Obiecał, że postara się przylecieć, aby mi pomóc, ale
nie wiedział czy to będzie możliwe. Oczywiście spóźniliśmy się i byliśmy o
9.30. Wreszcie byliśmy we czwórkę i mogliśmy sobie porozmawiać. Ja jednak nie
chciałam zaczynać tematu Brendy i na szczęście nikt inny też tego nie zrobił,
ale wiedziałam, że pogadamy sobie z Anią w samochodzie. Śniadanie było pyszne,
ale przeciągnęło się tak, że wyjechałyśmy dopiero po 12.
Ania
Około 12 zeszliśmy na dół do
samochodu i po pożegnaniu ruszyłyśmy. Chyba z 10 minut nie rozmawiałyśmy, ale
jak już byłyśmy na autostradzie zapytałam.
A: „Ola, wszystko jest ok?”
O: „Pytasz czy między mną a
Paddym czy chodzi o nią?”
A: „O to i o to. Między Wami
chyba już lepiej, co?”
O: „Tak, jest lepiej, ale
nawet nie mogę wypowiedzieć jej imienia, bo mnie od razu szlag trafia, a z
resztą sama widziałaś na imprezie.”
A: „Widziałam. Jim
niepotrzebnie zaczął temat, jak wyszliście to Joey z Angelo na niego
naskoczyli. Joey się bardzo zirytował. A Jim koniecznie chciał wiedzieć, o co
chodzi, ale Kathy go ustawiła.”
O: „Ojej, to miłe.” – Ola
zrobiła smutną minę.
A: „Ola nawet nie próbuj
płakać, bo nie mogę Ci towarzyszyć. Jak widzisz prowadzę.”
O: „Oooo czyżbym słyszała
żart w stylu ‘Joey’? Haha, kto z kim przestaje...”
A: „O nie!”
O: „O tak, ale serio,
fajnie, że mimo wszystko Joey już do Paddyego normalnie się odzywa. Paddy
mówił, że ciężko było, no Ty też z resztą mówiłaś.”
A: „Wszystko wróciło do
normy. A mogę o coś zapytać?”
O: „Dawaj.”
A: „Czy się pogodziliście?”
O: „Eee, no tak, przecież
sama widziałaś, że gadamy.”
A: „Ale ja nie pytam o
rozmowy, tylko o takie godzenie się w stylu Joeyowym.”
O: „Wariatka! Hahahaha! No
mówiłam, kto z kim przestaje.”
A: „Zaczynam się bać, że
zacznę mówić jak on. Hahaha! Ale nie odpowiedziałaś na pytanie.”
O: „Ale ciekawa jesteś.
Odpowiedź brzmi: tak. Po powrocie z wesołego miasteczka.”
A: „I super, bo to też
ważne, jakby to Joey powiedział oczyszcza atmosferę, a dodam od siebie, że
umacnia związek.”
O: „Coś w tym jest, na pewno
jest przyjemnie.”
A: „To na pewno, ale może
już nie gadajmy o seksie, bo zawrócę.”
Nie wytrzymałyśmy i
zaczęłyśmy się śmiać. Przez jakieś 10 minut nie odzywałyśmy się, nie mogłyśmy
też patrzeć na siebie, bo wtedy znowu się śmiałyśmy. I zadzwonił telefon, chyba
razem powiedziałyśmy, każda imię swojego ukochanego, ale to Ola wygrała i dała
telefon na głośnik.
P: „No hej i jak tam droga?”
O: „Dobrze, teraz Ann
prowadzi, ale niedługo pewnie się zmienimy.”
P: „To dobrze, ale
zmieniajcie się często, bo to długa droga.”
A: „Damy sobie radę.” –
ciężko się rozmawiało, bo nadal miałyśmy ataki śmiechu.
P: „Co Wam tak wesoło?”
O: „A nic, rozmawiałyśmy
sobie i Ann chciała zawrócić.”
P: „Ojej, coś się stało?”
A: „Nie, ale nagle
stęskniłyśmy się za Wami.” – znowu się śmiałyśmy.
P: „Chyba nie pogadamy, bo
Wy się tak śmiejecie. Zadzwonię potem.”
O: „Ok.” – powiedziała
ledwo, bo musiała powstrzymać śmiech.
Starałam się uspokoić, w
końcu prowadziłam. Potem Ola opowiadała mi o wesołym miasteczku i Paryżu.
Dziwiłam się, że Paddy nagle zmienił front i chodzi z Olą tak normalnie po
mieście. Wiedziałam, że gdy fanki już wiedziały jak Ola wygląda, to dali sobie
spokój z ukrywaniem. Pomyślałam, że to może dobrze, bo tamta może się odczepi.
A: „Ola, a może lepiej jak
publicznie wiadomo, że z nim jesteś? Może ta idiotka da sobie spokój?”
Super !
OdpowiedzUsuń:)
UsuńGodzenie w stylu Joeyowym-kupuje!!!Muszę oczyścić atmosferę dzisiaj ha ha ha
Usuńuwielbiam tego Joeya którego sama stworzyłam :) no uwielbiam go...
UsuńJ: „Otwórz.”
OdpowiedzUsuńA: „Ale co to jest?”
J: „Nie bój się, to nie bomba. Otwórz.”
Bo zawroce hahahaha
OdpowiedzUsuń