niedziela, 13 lipca 2014

154. Ola – kwiecień 2011



Po wejściu do mieszkania przestałam go na chwilę słuchać. Stanęłam jak wryta, a Paddy miał ze mnie ubaw. Mieszkanie było odmienione. W salonie nowe firanki, zasłonki, nowa sofa, nowe dodatki. Chodziłam po nim dłuższą chwilę i wydukałam jedynie:

O: „Wow!”
P: „Podoba Ci się?”
O: „Bardzo! Ale widzę tu damską rękę.”
P: „Aha! Maite mi pomagała.”
O: „Ma dobry gust. W sypialni też coś nowego?”
P: „Aha!”
Weszłam i oczom nie mogłam uwierzyć. Nowe łóżko, pościel, firanki, zasłonki, lampki przy łóżku.
O: „Ale pozmieniałeś!”
P: „Przecież mówiłem Ci, że paru rzeczy brakowało, na próbach w przerwach siedzieliśmy z Maite i zamawialiśmy wszystko przez internet. Ale narzutę wybierałem sam.”
O: „Śliczna!” – fioletowa, pasowała do całego wystroju.
Trudno byłoby nie zauważyć, że Patrick zrobił te zmiany specjalnie pode mnie. Widać było parę takich babskich dupereli jak świeczniki i świeczki pod kolor zasłon czy serwetki na stoliku.
O: „A po co zmieniałeś łóżko? Tamto przecież było w dobrym stanie.”
P: „Tak, ale to jest już takie dwuosobowe. Tamto otrzymał Leon, bo ze swojego wyrósł. Stoi u Joey’a. A nam będzie wygodniej na szerszym.” – spojrzałam tylko i pogłaskałam go po głowie.
P: „Jesteś głodna?”
O: „Nie, nie bardzo.”
P: „To zrobię nam herbatę.” – wiedział, że nie musi czekać na moją odpowiedź co do herbaty. Włączył czajnik, wyciągał kubki, a ja przytuliłam się do jego pleców, aż się wzdrygnął. W duchu cieszyłam się bardzo, że tak ładnie zrobił w mieszkaniu, że tak trochę dla mnie. Po takich drobiazgach też widać, że mu zależy. Przyleciał jak byłam chora, zmienił wystrój mieszkania i starał się, naprawdę się starał. Cmoknęłam go w kark, przytuliłam się mocniej, a on cały czas robił herbatę.  W końcu się odezwałam:
O: „Tęskniłam za Tobą.”
P: „Niiiice!”
O: „Mnie nie chodzi tylko o ostatnie dwa tygodnie, ale ogólnie tęskniłam, cały czas.”
Zrozumiał, co miałam na myśli, ale się nie odezwał.
O: „Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?”
P: „Oczywiście, że Cię słucham, ale robiłem herbatę, więc nie chciałem się poparzyć.” – ja poważnie, a ten sobie żarty zaczyna.
Zamieszał w kubkach i ze swoim uśmiechem przyprawiającym o dreszcze stanął naprzeciwko mnie opierając ręce na blacie za mną. Zrobiło mi się gorąco, ale Paddy nie zrobił żadnego gestu tylko powiedział:
P: „Mam parę fajnych newsów, mam nadzieję, że Ci się spodobają.”
O: „Mhm…” – jedyne, co byłam w stanie wykrztusić.
P: „Powiedzieć Ci?” – poczułam, że się ze mną droczy.
O: „No tak, pewnie.”
P: „No to chodź.” – cmoknął w czoło, wziął kubki i usiadł na sofie. Zaczął mówić, aż wypieków dostał. Okazało się, że parę solowych występów przed nim. W Kosovie w maju i na Gibraltarze w sierpniu oraz na festiwalu Światowych Dni Młodzieży również w sierpniu w Madrycie. Oczywiście był bardzo podekscytowany i chciał, abym z nim leciała w każde miejsce. I znowu Hiszpania. Śmiał się, że chyba będziemy tam parę razy w roku. Ja z kolei wytłumaczyłam mu zasady brania urlopu w Polsce i że mój musi mi starczyć na cały rok.
P: „Aha! A kiedy możesz wziąć te obowiązkowe dwa tygodnie?”
O: „Nie wiem, jeszcze o tym nie myślałam.”
P: „A gdzie byś chciała pojechać?”
O: „W ciepłe miejsce, gdzie jest woda. Więcej mi nie trzeba.”
P: „A chciałabyś polecieć ze mną do Madrytu? Koncerty są 2 dni pod rząd, a potem byśmy mieli wakacje.”
O: „Plan jest dobry, ale muszę spytać w pracy, kiedy inni biorą urlopy.”
P: „To spytaj, bo ja wcześniej się nie wyrwę, ale w drugiej połowie sierpnia mogę zrobić sobie wolne.”
Dalej mówił o koncertach, planach, nowych pomysłach, nowych piosenkach.
O: „Cieszę się, że tak Ci się teraz układa zawodowo. Widzę, że sprawia Ci to ogromną radość.”
P: „Tak, to prawda. Ale większą radością jest to, że mogę to opowiadać Tobie.”
O: „Patrick, ja też się cieszę, że tu jestem. Mam nadzieję, że nie będę musiała więcej przeżywać tego, co w lutym, bo powoli zaczynam sobie z tym radzić.”
P: „Nie będziesz musiała. Człowiek uczy się na błędach i stara się ich nie ponawiać.”
O: „Ale muszę Cię o coś spytać. Czy ona… czy ta Brenda dała za wygraną czy jeszcze próbuje się kontaktować?”
P: „Kochanie, wolałbym Ci tego oszczędzić.”
O: „Nie, wolę, żebyś odpowiedział.” – westchnął tylko.
P: „Przez dwa tygodnie po tej akcji pod domem z Anią był spokój. Myślałem, że to już koniec. Ale potem zaczęła pisać smsy i dzwonić. Ja milczę. Czasem widzę jej auto pod blokiem, ale jej nie ma w środku.”
O: „O rany, myślałam, że to już zamknięty rozdział.”
P: „Dla mnie zamknięty, ale nie mogę brać odpowiedzialności za to, co ona robi.”
Zamyśliłam się, Patrick przysunął się bliżej i mocno mnie przytulił.
P: „W kuchni powiedziałaś coś bardzo ważnego. Dziękuję.”
O: „Zawsze mówię to, co myślę.”

Zrobiła się 23, więc zaczęliśmy się szykować do łóżka. Kąpałam się pierwsza, a potem rozpakowywałam walizkę. Paddy wszedł do sypialni, spojrzał na łóżko, po czym wyjął z szafy dodatkowy koc, poszewkę i chciał oblekać. Wzięłam go za ręce i powiedziałam, że nie trzeba. Popatrzył na mnie poważnym wzrokiem.
P: „Na pewno?”
O: „Tak.” – serce waliło mi jak młotem, więc ociągałam się z tym rozpakowywaniem. Ale chyba zwariowałam, bo czułam się gorzej niż jak przed pierwszym naszym spaniem razem. Patrick się położył, po chwili dołączyłam już nieco uspokojona. Biło od niego takie ciepło. Położyłam głowę na poduszce i patrzyliśmy się na siebie. Pogłaskał mnie po twarzy i włosach i spytał:
P: „Może wezmę jednak te grabie, co?”
Dopiero po chwili zrozumiałam, o co mu chodzi i roześmiałam się w głos.
O: „Nie bierz, sama sobie poradzę.”
Przysunęłam się bardzo blisko. Pachniał cudownie, jak zwykle, jak mój Paddy. Pocałowałam. On pocałował. Znowu ja, ale bardziej namiętnie. Przylgnęliśmy do siebie, dopiero po dłuższej chwili Patrick przewrócił mnie na plecy, sam spoglądał na mnie z góry głaszcząc dłonią po włosach.
P: „Kocham Cię, wiesz?”
O: „Wiem Patrick, wiem.”
P: „Ale musisz to wiedzieć na pewno.”
O: „Tak, czuję to.”
Wyczułam, że nie wie, co zrobić, wahał się. Było już tak gorąco, że pocałowałam go w nos i zaczęłam rozluźniać uścisk. Zrozumiał i nie naciskał choć dało się poczuć, że miał chęć na coś więcej, ale cieszyłam się, że szanował moje zdanie i że teraz on czekał na mnie. Zasnęliśmy już pod jednym kocem, mocno przytuleni do siebie.

3 komentarze:

  1. Fajnie :) Nareszcie jest dobrze między nimi, aż miło się czyta. Grabie niepotrzebne :D :D Uwielbiam ten tekst :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciła dziewica orleanska! Jeju!

    OdpowiedzUsuń