Po nagraniu płyty przyszedł
czas na sesję zdjęciową, którą zespół miał mieć dzień po Świętach, więc
przygotowywali się wszyscy, mieli burzę mózgów i dużo ustaleń. Paddy co i rusz
dzwonił z nowym pomysłem pytać, co sądzę o sprawie. Podobało mi się to, że
zależy mu na moim zdaniu. Święta minęły miło i rodzinnie, Patricka sesja
zdjęciowa też wyszła udana i miał mi pokazać zdjęcia jak przylecę. Dzwonił i
pisał, ale na skype połączyliśmy się jedynie w Wielkanoc. Czas jakoś szybko
minął i zanim się obejrzałam już lądowałam w Kolonii. Zdziwiłam się, gdy
zobaczyłam Patricka w hali przylotów (a nie jak zwykle na parkingu) opartego o
barierkę. Pomyślałam, że mam iść w bezpiecznej odległości za nim, ale on
podszedł do mnie mocno mnie przytulając.
P: „Cześć Skarbie.”
O: „Paddy, stało się coś?”
P: „Nie, czemu?”
O: „Przytulasz mnie na
lotnisku!”
P: „Aaa, tak… Fanki i tak
już wiedzą, więc nie ma co się ukrywać.”
O: „Ooo, widziałeś zdjęcia.”
P: „Tak, Ty też?”
O: „Uhm…”
P: „No to cóż. I tak długo
nam się udało, daj mi walizkę.” – wziął mnie za rękę, walizkę w drugą i
poszliśmy do samochodu. Byłam w szoku i strasznie było mi dziwnie teraz tak z
nim iść.
O: „Czy to znaczy, że teraz
będziemy chodzić razem do sklepu, a na drugi dzień będzie informacja w prasie,
że Paddy Kelly i jego dziewczyna kupują pomidory?”
P: „Może się tak zdarzyć.” –
Patricka bardzo to rozbawiło i śmiał się całą drogę na parking.
Zaczęliśmy opowiadać sobie,
co się u nas działo. Ale zobaczyłam, że jakoś długo jedziemy i inną drogą.
Okazało się, że pędzimy prosto na próbę do Maite, bo powiedziała, że nie
potrafi czegoś wykonać i że Paddy ma mnie prosto z lotniska zawieźć na trening.
Wolał się siostrze nie narażać, więc zrobił to, o co prosiła. Uśmiałam się, ale
uważałam, że to fajnie. Maite przechodziła z odcinka na odcinek na wysokich
pozycjach, zbliżał się finał, więc miałam nadzieję, że przejdzie dalej i wygra.
Oglądałam co tydzień jej występy live jednocześnie czytając jak fanki komentują
na forum jej poczynania. Kibicowały jej bardzo mocno, jak z resztą ja.
Spędziliśmy na sali trzy godziny, uważałam, że Maite genialnie idzie, ale ona
jest taką perfekcjonistką, że musiała jednak dopracować sobie co nieco.
Ubawiliśmy się po pachy, ja sobie trochę potańczyłam z Christianem i widziałam,
że Paddy jest ze mnie dumny, a i Maite też się podobało. Chciała, żebym i ja
była w filmiku z prób, ale na to się oboje z Paddym nie chcieliśmy zgodzić,
wystąpił sam Paddy. Wpadła też siostra przyrodnia Maite – Caroline, którą
widziałam po raz pierwszy, ale powiedziała, że dużo o mnie słyszała od
Patricii, Maite i nawet Kathy. Bardzo wesoła osóbka z niej. Do domu wróciliśmy
zmęczeni dopiero około 22. Od razu wpadłam pod prysznic po tym treningu.
Wyszłam z mokrymi włosami i w Patrickowej koszuli i zobaczyłam błysk w jego
oku. Pocałował mnie namiętnie w drodze do łazienki i powiedział, żebym
poczekała, bo on zaraz wróci. To stwierdziłam, że jak on tak, to ja zrobię nastrój.
Zapaliłam świeczki w pokoju, zgasiłam światło, sama ubrałam się w sexy pidżamę,
która długo nie zagościła na miejscu, bo Paddy bardzo szybko wrócił z łazienki.
Ania
Zadecydowaliśmy, że przylecę
na początku maja na dwa tygodnie, potem miałam pakować, przygotować moje
mieszkanie do wynajmu, a potem razem z Olą w piątek jechać do Kolonii autem.
Plan dość napięty, ale do zrobienia. Część rzeczy już spakowałam. Mieszkanie
szło do wynajmu, więc zostawiłam w nim całe wyposażenie. Ale musiałam zabrać
ubrania, książki, płyty, jakieś moje skarby, laptopa. No nie było tego dużo.
Marta miała się potem zająć opieką nad mieszkaniem. Nim poleciałam do Kolonii
posprzątałam całą kuchnię, resztę chciałam po powrocie, a Marta miała mi pomóc.
Jakoś tak dziwnie mi było, smutno, ale z drugiej strony cieszyłam się, że będę
mieszkać z Joeyem. Kochałam go bardzo i wiedziałam, że damy radę. Zdawałam
sobie sprawę, że może być ciężko, bo dojdą teraz normalne obowiązki w domu. Tym
razem nie odwiedzałam go tylko miałam z nim mieszkać. Wiedziałam, że będzie
ciężko, bo mieliśmy dużo pracy przed sobą Joey miał mnóstwo zadań związanych ze
sportem, a ja zaczynałam pracę, a do tego obydwoje mieliśmy sprawować pieczę
nad domem. Joey zadzwonił i powiedział, że ekipa już umówiona, wie co ma robić
i na razie mają się zająć wymianą rur i kabli elektrycznych, wymianą okien,
potem wymianą pieca, a w dalszej kolejności będą malować ściany oraz zakładać
kafelki i panele. Więc muszę przez te dwa tygodnie wybrać kolory na ściany chociaż,
a potem zająć się wybieraniem paneli i kafli. Nawet nie myślałam co dalej, bo
miałam na razie czas. Na początek chcieliśmy by dom był do użytku, a potem
przygotować salon, kuchnię, łazienki, sypialnię i pokoje dzieci. Ale żeby zająć
się wykańczaniem musiałam zdecydować jak mają wyglądać poszczególne pokoje.
Zrobić projekt kuchni, łazienek, zająć się szafami w garderobie czy sypialnią.
Pokój Leona miał być jego pomysłem, teraz Joey kazał mu wymyślić kolor pokoju i
oczywiście Lukowi też. Więc każdy miał jakieś zajęcie. Ola zadzwoniła do mnie z
informacją, że na forum polskim dziewczyny piszą o spotkaniu mnie i Joeya na
śniadaniu. Więc pogadałyśmy o tym, a ja jej opisałam jak to z naszej strony
wyglądało. Okazało się, że ona skomentowała to nawet i sama z ciekawości
weszłam na forum i czytałam, co dziewczyny piszą. Zabawne to było, aż się
śmiałyśmy. Czytałam sobie posty o nas i o nich. Fanki były sprytne i wszystko
potrafiły sobie wydedukować. Niesamowite. Miło o mnie pisały, więc nie miałam
problemów z czytaniem tego, napisały, że „ta Joeya” miła była, że on się
wkurzył, a ona go uspokoiła, że jest „taka normalna, ma ładny uśmiech i w ogóle
Joey ma gust”. Potem pisały o Oli, różnie bywało w przeszłości z fankami, ale
teraz czytając byłam zdziwiona, bo o niej też pisano, że „ładna, że była
normalnie ubrana, jest blondynką”, ale także, że ciężko im cokolwiek napisać
bliżej, bo zawsze albo miała okulary przeciwsłoneczne albo czapkę z daszkiem.
Stwierdziły, że poczekają, a Niemki obiecywały dostarczać informacji i zdjęć.
Poleciałam do Kolonii w piątek 30 kwietnia, a Joey o tym zapomniał i mnie nie
odebrał z lotniska, nie mogłam się do niego dodzwonić, więc sama dojechałam do
domu, bo nie było to dla mnie problemem. Samochodu nie miałam, bo był we
Wrocławiu. Rozbawiła mnie ta sytuacja. W domu rozgardiasz, bo Joey na stole
zostawił plan domu, chyba nad nim pracował. Posprzątałam w kuchni, w pokoju i w
łazience. Potem oglądałam próbki farb, które były na stole w salonie. Widać, że
Joey naprawdę się zaangażował. Podobało mi się parę kolorów, ale chciałam
poznać jego zdanie. Zadzwoniłam do Josepha, gdy już było dość późno.
J: „Halo. Kochanie, wiem,
nie dzwoniłem cały dzień, ale miałem treningi do zawodów. Jutro odbiorę Cię z
lotniska, bo auta nie masz, ale załatwiłem na ten czas inne, więc będziesz
miała czym jeździć. Jutro pogadamy, dobra? Teraz jadę coś zjeść i do domu
spać.”
A: „Nigdzie nie jedź tylko
wracaj do domu. Kolacja już czeka. A wiesz jaki dzisiaj dzień?”
J: „Ale, że co? Czwartek, a
jutro piątek.”
A: „Nie Skarbie dziś jest
piątek, jestem w domu, więc coś dobrego na kolację dostaniesz.”
J: „Ojej! Nie odebrałem Cię
z lotniska?! Przepraszam.”
A: „Spokojnie, nic się nie
stało. Czekam na Ciebie. Buziaki.”
Nie odebrałem Cię z lotniska?
OdpowiedzUsuńBiedny zakręcony Joey pomylił dni...
:) hahaha
OdpowiedzUsuń