sobota, 19 lipca 2014

160. Ania – kwiecień 2011



O: „Mam taką nadzieję, ale Paddy chyba w to nie wierzy.”
A: „No właśnie Joey się obawia, że to nie koniec, a wie o czym mówi. Mam nadzieję, że jakby doszło do jakiegoś spotkania z tą panią, to jej nie uwierzysz, Joey twierdzi, że ona lubi zmyślać.”
O: „No wiem, ale sama rozumiesz, że jest mi z tym ciężko. Myślę o tym, co robili gdy u niej był. Boli mnie to.”
A: „Ola! Nic nie robili. Nie możesz do końca życia myśleć o tym, bo to nic nie da. Wiesz co, muszę zjechać, bo nie chcę prowadzić jak się zdenerwowałam.”
O: „Masz rację. Ooo, tam jest stacja benzynowa.”
A: „Ok. A może przy okazji wypijemy kawę?”
O: „Dobra.”
Kupiłyśmy kawę i stanęłyśmy przy aucie.
O: „Ania, teraz wiem jak to wyglądało i źle mi z tym, ona mu koszulę rozpinała, więc chwilę to trwało, nie sądzisz?”
A: „Cholera, no tak było, ale to ona mu tę koszulę odpinała, a nie on sobie. To jest ogromna różnica.”
O: „No może i tak, ale jednak się jej poddał, a nie powinien dopuścić do tego, by to miało miejsce. A gdzie były jego ręce wtedy?”
A: „To trzeba było zapytać. Który raz już o tym gadamy. Setny? Zadręczasz się tym, całował się, nie całował, oddał jej pocałunek, nie oddał, koszula rozpięta czy zapięta. Ola jeśli nie przejdziesz z tym do porządku dziennego, to nie dasz sobie rady. Stało się, nie było to ani mądre, ani rozsądne. Głupi był, ale tego żałuje, że tak się dał, nie planował tego.”
O: „No głupi. Sam o tym wie, już coraz mniej mam ich przed oczami, ale trudno tak od razu zapomnieć.”
A: „No wiem, wiem. Nie wiem, co bym zrobiła jakby coś takiego Joseph zrobił np. z Tanją. Staram się Cię zrozumieć, Twój żal i ból.”
O: „Wiesz, zastanawiałam się, co jest gorsze? To, że całował się z nią, a jego ręce i język nie powinny być w tym miejscu, gdzie się znalazły czy to że pozwolił na to, że mu tę koszulę zaczęła rozpinać. Może on jakiś sygnał tym całowaniem jej dał, że zezwala czy co.”
A: „Co Cię dziś naszło, że z taką dokładnością chcesz o tym gadać?”
O: „Bo wkurza mnie fakt jak pomyślę, że jego ręce ją dotykały, bo chyba nie sądzisz, że grzecznie trzymał je w kieszeni czy na poduszce, sofie czy na czym on tam siedział.”
A: „Nie wiem, gdzie były jego ręce, bo mnie tam nie było, ale na pewno nie powinien jej objąć, bo to tylko mogło dać sygnał. Ola, ale wiesz, że ona dużej zachęty nie potrzebuje.”
O: „Wszystko wiem, ale to, że o niej tyle słyszałam wytrąciło mnie z równowagi.”
A: „No wiem, ale ona nawet Joeya wkurza, to co dopiero Ciebie.”
O: „Ach ten Joey, można na niego liczyć jak na starszego brata, którego nie mam, a zawsze chciałam mieć.”
A: „No może kiedyś będzie Twoim szwagrem, to prawie jak brat.”
O: „Haha! Może kiedyś. Ale to i tak nie to samo, co brat.”
A: „No, tak lepiej jak się uśmiechasz.”
O: „Na początku nie było mi do śmiechu, nie mogłam znieść jego dotyku, nie chciałam, aby mnie obejmował, nie wspomnę o jakimś całowaniu.”
A: „No raczej ciężko znowu zaufać, to chyba jakby od początku trzeba przejść te schody, ale to chyba jego rola by znowu zdobywał Twoje zaufanie i na nowo Ciebie.”
O: „No starał się bardzo, trochę mu się zeszło, ale udało się.”
A: „To chyba dobrze, nie?”
O: „No miło. Ale zmieńmy temat. Postaram się już o tym nie myśleć. Kiedy się dowiedziałaś, że jedziemy autem.”
A: „W sobotę. Joey powiedział, że nie ma dla mnie moich biletów na samolot, bo wracam na piechotę, a potem dał mi paczkę, a tam było pudełko po gps’się , dokumenty, kluczyki i Twoje zdjęcie.”
O: „Co było?”
A: „Twoje zdjęcie, które oznaczało, że jedziesz ze mną. Poinformował mnie, że załatwił mi towarzystwo.”
O: „Haha! No Joey jak to Joey, zawsze coś wymyśli.”
A: „To prawda, a mówiłam Ci, że poznałam Tanję?”
O: „Nie. Kiedy, dlaczego i po co?”
A: „Ostatnio, jak jechaliśmy oglądać domy chcieliśmy zabrać Leona ze sobą i ona powiedziała, żebyśmy przyjechali, bo chce mnie poznać. Całą wizytę chyba chciała dokuczyć Joeyowi, bo do tego Stiva mówiła czułe słówka. My od razu się umówiliśmy, że i tak sytuacja jest dziwna i będziemy mówić do siebie po imieniu. A tu było kochanie, skarbie i inne. Nie wiem, co Joey o tym myślał, bo miał joeism na twarzy.”
O: „Po co ona to robiła? Jakby mu mało krwi napsuła, to jeszcze przy nim do faceta, z którym go zdradziła, no idiotka. A ten facet?”
A: „Był zestresowany, ale jest sympatyczny. Ale powiem Ci, że chciałabym wiedzieć, co Joey myślał. Nie pytałam, bo ma prawo do swoich myśli.”
O: „No to fakt. On chyba ogólnie mało mówi, prawda?”
A: „Tak, dlatego często ciężko go rozgryźć.”
O: „A ta cała Tanja? Jaka jest? Co o niej sądzisz?”
A: „Ona? Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że jest o Joeya zazdrosna. Nawet ładna, ale nie mnie to oceniać.”
O: „No jemu się podobała.”
A: „Kiedyś tak, może nadal, nie wiem. Chyba będę musiała go o to kiedyś zapytać, ale to przyjdzie na to czas. Joey czasem nie mówi, a potem się dziwi, że czegoś nie wiem. Często muszę się domyślać, co ma na myśli, nie mam z tym większych problemów, ale trudno wiedzieć co myśli o byłej żonie. Wiem tylko tyle ile mi powiedział.”
O: "Porozmawiaj z nim o tym. Ja bym tak zrobiła. I chyba spytam też Paddiego czy mam się jeszcze jakiejś byłej obawiać."
A: „Porozmawiam, muszę, bo mnie to męczy. Kocham go i chcę, aby wszystko było dobrze, żebyśmy byli szczęśliwi.”
O: „Dlatego jak Cię coś gryzie, to spytaj. Nie można się męczyć."
A: „Wiem. Wcześniej o niej w ogóle nie myślałam, ale jak ją poznałam stała się realna. Wiem, że to na wyrost, ale trochę się czuje zagrożona.”
O: „Bzdura! On jest bardzo za Tobą! Ale pogadaj z nim. Tak będzie lepiej. I właśnie to samo mam z Brendą, po prostu się urealniła.”
A: „Ech.. Te byłe. Na pewno z nim porozmawiam, nie wiem kiedy, ale porozmawiam. Jedziemy dalej?”
O: „Tak. Teraz moja kolej prowadzenia. Dawaj kluczyki.”
Zamieniłyśmy się miejscami i teraz jechałyśmy szybciej niż wcześniej. Ola prowadziła dobrze, szybko i pewnie, a ja miałam z tym problem. Joseph był zdania, że muszę jeździć, bo inaczej będzie mi ciężko i nie chciał słuchać, że się boję czy nie lubię. Powiedział, że auto jest mi potrzebne. Droga minęła nam w dobrych nastrojach, żartowałyśmy, śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy już o wszystkim, o naszych facetach, o przyszłości, przeszłości. Cieszyłam się, że Ola pozbierała się po akcji z Brendą, że jest coraz lepiej. Martwiliśmy się z Joeyem o nich i wiele razy rozmawialiśmy o tym, co się stało. Pomyślałam, że czasem wystarczy chwila, a można zniszczyć wszystko. Dobrze, że Paddy walczył o nich, że się nie poddał. Teraz wszystko było w ich rękach. Zatrzymałyśmy się jeszcze kilka razy i zmieniałyśmy przy kierownicy. Panowie już nie dzwonili, bo chyba Paddy powiedział Joeyowi, że nie warto, bo się śmiejemy i tak nic się nie dowie. Napisałam do Josepha, gdzie już jesteśmy i stwierdziłam, że to wystarczyło. We Wrocławiu pojechałyśmy od razu na dworzec i Ola wpadła do autobusu. Pisała czasem z drogi, ale głównie spała.

2 komentarze:

  1. :) Ola prowadziła dobrze i szybko, Ania mniej, a Joey twierdził, że trzeba prowadzić by nabrać wprawy :)
    to wszystko prawda, a teraz Ania by prowadziła by pewnie podobnie do Oli :) bo już lubi prowadzić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też o tym pomyślałam czytając.

    OdpowiedzUsuń