Po
tym geście z buziakiem dotarło do mnie coś, co od siebie odsuwałam. Zawsze
wiedziałam, że od przyjaźni do miłości jest jeden mały krok, ale przecież teraz
nie chciałam się z nikim wiązać, a już na pewno nie z Johnem, którego ledwo co
znam i który na dodatek mieszkał w Niemczech. Nie chciałam, ale nie mogłam
zaprzeczyć, że przy Johnie czułam się fantastycznie. Jak to się mówi –
poczekaj, czas pokaże – chciałam poczekać i nie zmieniać nic w naszych relacjach
poza tym, co było w tej chwili. Wiedziałam, że John jest na wycieczce z
konkretnego powodu, ale nie rozmawialiśmy ani o jego problemach, ani o moich.
Dobrze jest jak jest. Ale niestety wbrew temu, co sobie powtarzałam i
obiecywałam od tego poranka zaczęło się. Inne spojrzenia, gesty, słowa… Robiąc
sobie zdjęcia, a to mnie objął ramieniem, a to stawał za mną z rękami na moich
ramionach, a to chciał mi coś pokazać i wtedy się przybliżał, a to robił
specjalnie coś takiego, żeby mnie dotknąć. Było mnóstwo takich gestów, ale ze
śmiechem, z humorem, tylko ja już zaczęłam czuć, że to tak pół żartem pół
serio, a chyba nawet „większa połowa” na serio. Udawałam, że tego nie widzę lub
obracałam to w żart. Bałam się. Wycieczka, wakacje, inny klimat, sprzyja to romansom
wakacyjnym, ale ja nie miałam na takowe chęci. Albo się nie przyznawałam sama
przed sobą.
Olaaa zabaw się, co Ci szkodzi, od tego są wakacyjne romanse :D a przyjaźń damsko-męska nie istnieje, o!
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń do pierwszego pocałunku co prawda to prawda. świat Oli legł w gruzach xD
OdpowiedzUsuńUdawanie, że się nie widzi to nie jest najbardziej komfortowy etap przyjaźni, albo lepiej - "przyjaźni" :P Eh, trzeba się w końcu przyznać przed samą sobą, to już nie zwykla przyjaźn :D
OdpowiedzUsuń