sobota, 18 stycznia 2014

11. Ola – lipiec 2010

Po tym geście z buziakiem dotarło do mnie coś, co od siebie odsuwałam. Zawsze wiedziałam, że od przyjaźni do miłości jest jeden mały krok, ale przecież teraz nie chciałam się z nikim wiązać, a już na pewno nie z Johnem, którego ledwo co znam i który na dodatek mieszkał w Niemczech. Nie chciałam, ale nie mogłam zaprzeczyć, że przy Johnie czułam się fantastycznie. Jak to się mówi – poczekaj, czas pokaże – chciałam poczekać i nie zmieniać nic w naszych relacjach poza tym, co było w tej chwili. Wiedziałam, że John jest na wycieczce z konkretnego powodu, ale nie rozmawialiśmy ani o jego problemach, ani o moich. Dobrze jest jak jest. Ale niestety wbrew temu, co sobie powtarzałam i obiecywałam od tego poranka zaczęło się. Inne spojrzenia, gesty, słowa… Robiąc sobie zdjęcia, a to mnie objął ramieniem, a to stawał za mną z rękami na moich ramionach, a to chciał mi coś pokazać i wtedy się przybliżał, a to robił specjalnie coś takiego, żeby mnie dotknąć. Było mnóstwo takich gestów, ale ze śmiechem, z humorem, tylko ja już zaczęłam czuć, że to tak pół żartem pół serio, a chyba nawet „większa połowa” na serio. Udawałam, że tego nie widzę lub obracałam to w żart. Bałam się. Wycieczka, wakacje, inny klimat, sprzyja to romansom wakacyjnym, ale ja nie miałam na takowe chęci. Albo się nie przyznawałam sama przed sobą.

3 komentarze:

  1. Olaaa zabaw się, co Ci szkodzi, od tego są wakacyjne romanse :D a przyjaźń damsko-męska nie istnieje, o!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjaźń do pierwszego pocałunku co prawda to prawda. świat Oli legł w gruzach xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Udawanie, że się nie widzi to nie jest najbardziej komfortowy etap przyjaźni, albo lepiej - "przyjaźni" :P Eh, trzeba się w końcu przyznać przed samą sobą, to już nie zwykla przyjaźn :D

    OdpowiedzUsuń