Następnego
dnia po śniadaniu poszliśmy do muzeum Madame Tussaud. Spędziliśmy tam cały
dzień. Mieliśmy dobrą zabawę robiąc sobie ze wszystkimi postaciami w muzeum
zdjęcia. Patrzyłam na Josepha i widziałam, że po wczorajszej naszej rozmowie
częściej się uśmiecha i żartuje. Potem wróciliśmy do hotelu. Niestety to był
ostatni nasz wspólny wieczór, a jutro musieliśmy już lecieć do domu. Rano pojechaliśmy
na lotnisko. Było mi przykro, że nasz wspólny weekend dobiega końca. Gdy się
żegnaliśmy Joseph dał mi dużą kopertę i powiedział żebym otworzyła ją dopiero w
samolocie. Dodał jeszcze, że nie mogę odmówić. Odprowadził mnie do mojego gatu.
Tam przytuliliśmy się i Joey pocałował mnie w usta. Był to szybki buziak.
Musiałam iść już do bramki. Było mi żal rozstawać się z nim. Wsiadłam do
samolotu i znalazłam sobie miejsce. Po starcie otworzyłam kopertę od Josepha.
Był tam bilet lotniczy do Barcelony, bilet na koncert zespołu oraz adres
hotelu. Od razu się uśmiechnęłam, bo do tej pory nie powiedział mi, że
zdecydował się wrócić na scenę. Ucieszyłam się, bo przecież wczoraj wieczorem
grał mi i śpiewał, a ja mu powiedziałam, że powinien występować. Poza tym jak
spojrzałam na datę biletu lotniczego od razu miałam jeszcze większy uśmiech na
twarzy, bo okazało się, że to już za dwa tygodnie. Całą drogę myślałam tylko o
nim i po wylądowaniu napisałam sms'a o treści „Cieszę się, że zobaczymy się za
dwa tygodnie”. Zadzwonił. Powiedział, że już wylądował i właśnie jedzie do
domu. A wieczorem jedzie po chłopców, których zabierze na kilka dni, bo właśnie
do niego dzwonili. Poza tym dzwonił przed chwilą Patrick, że będzie na próbach
do koncertu i jakiś taki uradowany był i zadowolony. Porozmawialiśmy jeszcze
przez chwilę i pożegnaliśmy się. Cieszyłam się, że już wiem o dzieciach, że nie
musi tego ukrywać. Czułam, że Joseph jest z tego zadowolony, że ja już wiem.
Teraz poznawaliśmy siebie i nie było między nami niedomówień. Wiedziałam, że
coraz bardziej mi na nim zależy, niestety mieszkaliśmy daleko od siebie i nie
mogliśmy się widywać zbyt często.
już zaczyna się rutyna, on dzwoni jak dojedzie na miejsce, opowiada o dzieciach, coraz mniej magii, ale piszcie dalej! przeczytałam jednym tchem, liczę, że niebawem będą nowe posty, strona ląduje w zakładkach.
OdpowiedzUsuńrutyna? hahaha
OdpowiedzUsuńpoczekaj :)
ogromny głaz spadł mu z serca to chłopak od razu się rozpromienił :D Barcelona, kuszące :D :D
OdpowiedzUsuńJest dokładnie jak piszesz. Głaz spadł mu z serca, bo chciał to opowiedzieć Ann, ale też dla niego to trudne było.
UsuńUwielbiam to jak komentowaliśmy czytelnikom na odwrót
OdpowiedzUsuńZnaliśmy obie doskonale czterech naszych bohaterów i to był piękny czas