czwartek, 5 listopada 2015

197. Ola – sierpień 2011



Oddał pocałunek tak namiętnie, że dobrze, że leżałam, bo mogłabym upaść. Najbardziej lubiłam głaskanie po włosach, on o tym wiedział i już jedna jego ręka była na moim karku, a druga na policzku, gdzie delikatnie smyrał mnie jednym palcem. Nagle zrobiło się bardzo ciepło, zsunęłam trochę koc, cały czas będą w pozycji pochylonej nad nim. Nie mogłam nacieszyć się jego widokiem. Broda, szyja, włosy, to był mój Paddy. Otworzył oczy i spytał, czemu się tak przyglądam, bo przecież czuje mój wzrok na sobie. „Oj kocham Cię po prostu” – odpowiedziałam i całkiem już zatopiłam się w namiętności, która nagle opanowała nasze ciała. Zasnęliśmy spleceni ze sobą. Obudził mnie dopiero budzik. Byłam odwrócona plecami, a Paddy obejmował mnie ręką. Czułam się wtedy bardzo bezpiecznie. Byłam bezpieczna! Wierzyłam w to, że Paddy będzie mnie chronił. Z tym przeświadczeniem wstałam z łóżka, Paddiemu zostawiłam kartkę życząc miłego dnia i poszłam do pracy. Zadzwonił po 11, że dopiero wstał. Po moim powrocie poszliśmy na obiad do babci i tam podzieliliśmy się dobrą nowiną. Moje siostry zaczęły piszczeć z radości i wszyscy nam gratulowali. Czekał nas jeszcze albo objazd po moich bliskich znajomych albo ściągnięcie ich wszystkich do mojego domku. Oboje stwierdziliśmy, że lepsze będzie to drugie, więc zaprosiłam wszystkie moje najbliższe osoby na sobotę podkreślając, że bardzo mi zależy, aby przyjechali. Niektórzy od razu się zgodzili, inni pytali, o co chodzi, ale powiedziałam, że nic złego się nie stało, ale będę wdzięczna jak się stawią. Jedna miała inne plany, ale grzecznie poprosiłam, czy nie mogłaby ich zmienić, bo to naprawdę ważne. W każdym zasiałam ziarenko ciekawości. Obecność potwierdził też mój kuzyn z żoną. W zaproszonych ominęłam jedynie Michała, na co Paddy zareagował dość dziwnie.
P: „Michał będzie?”
O: „Nie.”
P: „Czemu?”
O: „Bo go nie zaprosiłam.”
P: „Nie chcesz powiedzieć Michałowi, że się pobieramy?”
O: „Chcę. Ale… uznałam, że będzie lepiej jak mu to powiem w cztery oczy.” – Paddy patrzył na mnie podejrzliwie, ale poznał już Michała, zmienił o nim zdanie, więc miałam nadzieję, że nie zmieni go znowu w drugą stronę.
P: „Ola, Ty mi chyba wszystkiego o Michale nie powiedziałaś, prawda?” – bałam się, że to pytanie kiedyś nastąpi.
O: „Eee, to znaczy… co masz na myśli?”
P: „Było między Wami coś więcej niż tylko przyjaźń.” – nie odpowiedziałam.
P: „Tak myślałem. I nigdy mi tego nie powiedziałaś. To przed tym uciekłaś do Hiszpanii?” – widać było, że jest smutny, ale i wkurzony.
O: „Nie, nie… nie przed tym. I to nie było tak… Hmm...” – tu minę miał już mocno nachmurzoną.
O: „Siądźmy. Opowiem Ci. Do Hiszpanii uciekłam przed pewnym Adamem. Facet bawił się moimi uczuciami przez rok, spotykał się ze mną mając wtedy dziewczynę. Ja się strasznie zaangażowałam, nie wiedziałam, że cały czas mnie oszukuje. Jak się dowiedziałam prawdy, to akurat Michał najbardziej mi wtedy pomógł. Przyjeżdżał do mnie często, żebym nie była sama, nie chciałam być sama.” – spojrzałam dokładniej na Patricka, ale on czekał na koniec mojej opowieści. Wyraz twarzy miał niepewny i wyczekujący. – „Dlatego nawet dostał moje klucze. Przyjeżdżał, zabierał mi z rąk wino czy inny alkohol, siadał obok, przytulał i po prostu był. No nie rób takiej miny.”
P: „Spaliście ze sobą?” – zapytał tak nagle i odważnie, że aż zaniemówiłam na chwilę.
O: „Nie. Ale wolałabym, żebyś mi nie przerywał.” – widziałam, że odetchnął lekko, ale dalej czekał. – „Tak minął z miesiąc. Na początku czerwca postanowiłam, że muszę wyjechać, oderwać się, że muszę pobyć sama i wszystko przeanalizować. Wykupiłam wycieczkę. Któregoś dnia znowu przyjechał Michał, no i… ech…” – przerwałam, ale Paddy skinął głową, żebym mówiła dalej – „Jak zawsze obejrzeliśmy jakiś film, a że był ckliwy, to się popłakałam, na co znowu zostałam przytulona. Michał mówił, że nie może patrzeć na to jak się męczę, że najchętniej powiesiłby Adama za jaja. Nieraz mówił, że zasługuję na kogoś fajnego i porządnego, który będzie mnie na rękach nosił. Dopiero wtedy usłyszałam z jego głosu inny rodzaj troski, jakoś tak inaczej to odebrałam. Zaczęłam się nad tym zastanawiać, ale odsunęłam te myśli, bo wtedy było mi dobrze, ktoś się mną opiekował, ktoś mnie trzymał w ramionach…” – nabrałam powietrza – „No i wtedy mnie pocałował.”
P: „I?”
O: „No i chwilę to trwało, po czym spojrzałam na niego zdziwiona, a on mnie mocno przytulił, powiedział, że przeprasza i wyszedł.”
P: „A Ty chciałaś, żeby został?”
O: „Chciałam.” – bałam się jego reakcji. Długo milczał, ale w końcu rzekł.
P: „Mów dalej.”
O: „Przyjechał bez słowa na drugi dzień, wyglądał jak zbity pies. Powiedział, że bardzo przeprasza, że to nie tak, że chce wykorzystać moją słabość teraz czy coś, że wcale tego nie planował, a raczej od dłuższego czasu się przed tym powstrzymywał. Powiedział, że jakiś czas przedtem poczuł coś więcej niż przyjaźń, ale ja byłam z Adamem, więc nie wtrącał się, potem byłam zrozpaczona i nie chciał tego wykorzystywać, bo wtedy człowiek może okazać słabość. Miał tu na myśli mnie. Porozmawialiśmy szczerze i bardzo zdziwił się, gdy odpowiedziałam, że mnie było dobrze i czułam się z nim bezpiecznie. Wtedy spytał czy myślę, że mogłoby coś być więcej między nami. Powiedziałam, że na tę chwilę nie wiem. Że muszę to przemyśleć i się zastanowić, bo teraz i tak mam mętlik w głowie, ale nadal chciałabym mieć w nim przyjaciela. Powiedziałam o wyjeździe. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, ale już nie było tak jak zwykle, już coś wisiało, coś niedopowiedzianego. Ostatniego spotkania przed wyjazdem chciałam uniknąć, ale nie dało się. Wiedziałam, że będę tęsknić, ale nie znałam jeszcze odpowiedzi na zadane mi pytanie. Uwielbiałam go jako człowieka, jako przyjaciela, przecież Michał, to Michał, ale nie jako faceta. Przyjechał. Włączyliśmy film, ale nie siedzieliśmy jak zwykle wyciągnięci na łóżku tylko jakoś tak w bezpiecznej odległości. I to ja się wtedy przytuliłam. Potrzebowałam tego, ale od przyjaciela. Ale jakoś tak wyszło, że znowu się pocałowaliśmy. Tylko tym razem ja przerwałam tłumacząc się, że nic nie wiem, że nie jestem gotowa i takie farmazony, które zawsze się mówi w takiej sytuacji. Powiedziałam, że po prostu niczego nie wiem. Pożegnaliśmy się. Potem wyjechałam. Resztę znasz.” – gdy skończyłam poczułam jakąś niewypowiedzianą ulgę, że mu to powiedziałam. Bałam się, co on na to. Twarz miał kamienną.
P: „Muszę się przejść.” – wstał.
O: „Paddy…” – spojrzałam na niego z przerażeniem. Nie odrzekł nic. Wyszedł.

2 komentarze:

  1. O rety. No to nasza Ola trochę nabroiła. Powinna to Paddyemu powiedzieć dawno temu, i nie twierdzić, że Michał to tylko przyjaciel. Chyba też bym się trochę wkurzyła na miejscu Padusia, bo Ona przecież spędzała z Michałem sporo czasu, jeździła motorem na wycieczki itp.
    Sądzę, że dobroduszny Paddy przejdzie się, zaczerpnie świeżego powietrza i wszystko zrozumie, chociaż ja widziałabym tu chętnie jakiś miłosny zakręt, jak to ja haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, tutaj przegięła, bo powinna dawno to powiedzieć Patrickowi. Nie ma łatwo, a jeszcze ukrywanie czegoś nie należy do najrozsądniejszych rzeczy.

      Usuń