niedziela, 15 listopada 2015

202. Ania – wrzesień 2011

Poszłam do kuchni, bo brakowało już powoli jedzenia, a zaraz za mną przyszła Ola. Nawet jej nie mówiłam, co trzeba zrobić, bo sama to wiedziała. Kroiłam właśnie pomidory, a Ola wykładała wędliny na półmisek. Przypomniałam sobie sytuację prawie sprzed roku, kiedy to kroiłam pomidora u Paddy’ego w domu i zaczęłam się śmiać. Ola popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, potem spojrzała na to, co robię i wybuchnęła śmiechem. Stałyśmy jak wariatki w tej kuchni zanosząc się śmiechem. I na to weszła Kathy, popatrzyła i zapytała, o co chodzi, na co jeszcze bardziej zaczęłyśmy się śmiać.
A: „Właśnie przypomniałam sobie o czymś.”
Kt: „Przy krojeniu pomidora?”
A: „No właśnie dlatego. W tamtym roku byliśmy z Josephem u Paddyego na wieczorku zapoznawczym. I rano kroiłam pomidora na śniadanie, kiedy to Paddy szukał koszuli, która dostała nóg i wyszła z sypialni.”
O: „Dokładnie, a ja ją miałam na sobie, więc zaczęłyśmy się śmiać i Joey mu powiedział, że chyba Ola coś o tym wie.”
Kt: „Dobre, hahaha! Czasem coś sobie człowiek przypomni i jeśli są to miłe wspomnienia, to się śmieje.”
O: „No właśnie i dlatego sobie o tym przypomniałyśmy, było fajnie, właśnie się poznałyśmy, polubiłyśmy.”
Kt: „I tak powinno być. Mam pytanie trochę z innej beczki. Ann, co się dzieje? Widzę, że Joey jest bardzo zmęczony.”
A: „Też bym chciała to wiedzieć. Ostatnio dużo pracuje, więc mało czasu mamy dla siebie. Martwię się o niego, ale żadne moje pytania, prośby nie pomagają. Wszystko jest na mojej głowie, a on jakby tego nie widział, zresztą szkoda gadać.”
Kt: „Co? Nie ma go? To gdzie jest.”
A: „No nie ma, nie ma, a nie takie miałam wyobrażenia jak się tu przeprowadzałam. Przesadził z pracą, jak nie zawody, to biznes, jak nie biznes to zawody i do tego próby, przyszła trasa.”
Kt: „No to faktycznie przesadza.”
A: „I rozumiesz, z jednej strony martwię się o niego, bo jest zmęczony, a z drugiej wkurzam się. Nie chodzi tylko o mnie, ale też o dzieci.”
Kt: „Dziwne to jest, bo on zawsze miał umiar we wszystkim.”
A: „Wiem i dlatego się tym denerwuję. Wiem, że tu nie chodzi o jakieś zdrady, bo znam jego zdanie, wiem, co on o tym myśli, ale naprawdę martwię się o niego.”
Spojrzałam na Olę, która popatrzyła za moimi plecami. Odwróciłam się. Stała tam Tanja, która jak zauważyła, że patrzymy na nią podeszła.
T: „Mówisz o mnie?”
A: „Nie, mówię o Josephie.”
T: „Słuchaj no, nie życzę sobie, abyś się wtrącała w sprawy moje i Joeya.”
A: „Chyba czegoś nie zrozumiałam. Między Wami, z tego, co wiem jest już dawno skończone i poza dziećmi nic Was nie łączy.”
T: „Co Ty możesz o tym wiedzieć, może jak go tak nie ma, to jest u mnie?”
A: „No co Ty nie powiesz?”
O: „Weź takich bzdur nie gadaj, dobra?”
T: „A Ty się nie wtrącaj, nawet Cię nie znam.”
O: „Ale znam Joeya i Ann i w taką bzdurę ani ja ani Ann nie uwierzymy.”
T: „Nie interesuje mnie to, co myślicie, ja swoje wiem.”
O: „Nic nie wiesz!” – dodała Ola już dość głośno, położyłam jej rękę na ramieniu.
A: „Ola daj spokój, my swoje wiemy.”
O: „Wiem, ale denerwuje mnie to, że kiedyś zrezygnowała z niego, a teraz ma czelność podważać jego uczciwość, no! Na litość, jak tak można?” – powiedziała Ola po polsku.
Widziałam, że Tanja zezłościła się, że Ola coś do mnie powiedziała po polsku, a ona nic nie rozumiała.
Kt: „Spokojnie Ola, wiemy, co na ten temat myśleć.”
A: „Znam Joeya i nigdy by mi nie przyszło na myśl, aby go o to podejrzewać, więc trafiłaś na zły grunt.”
T: „Może Ci się tylko tak wydaje, że go znasz. Nawet nie wiesz, gdzie jest i co robi jak nie ma go w domu.”
A: „Może i nie, ale wiem, że nic złego. Tego jestem pewna.”
T: „Ja na Twoim miejscu bym nie była."
O: „Dzięki niebiosom nie jesteś na miejscu Ani, bo teraz ona jest na Twoim.”
Tanję wtedy wmurowało i chyba nie wiedziała, co odpowiedzieć.
Kt: „Tanja, a Ty może zajmij się swoim nowym związkiem, a nie interesujesz się nie swoim życiem. Myślę, że czas wrócić do salonu i nie psuć sobie humoru.”
A: „Tak, masz rację Kathy, idźcie już, ja zaraz przyjdę.”
Kathy dodała jeszcze „wychodzimy Tanja” i dopilnowała, aby wyszła. Ola stała i patrzyła na mnie, ale pokiwałam głową na nie. Wyszła. Pojawiły się łzy. Pomyślałam, że dowaliła mi mocno. Oczywiście nie wierzyłam w to, co mówiła, ale było mi smutno. Stałam odwrócona plecami do drzwi. Było mi strasznie smutno i chciałam przytulić się do mojego faceta.
Jak Ola szła z powrotem do salonu to spotkała Joeya, który mnie szukał, bo zauważył, że dość długo mnie nie ma.
J: „Ola, widziałaś Ann?”
O: „Tak, jest w kuchni. Idź do niej, potrzebuje Cię teraz.”
J: „Co się stało?”
O: „Jak będzie chciała, to sama Ci powie. Idź.”
Joey poszedł do kuchni i czuł, że coś się stało tylko nie wiedział co. Podszedł.
J: „Hej. Kochanie, co się tu wydarzyło?”
Nie chciałam nic powiedzieć, bo łzy cisnęły mi się do oczu, pokręciłam tylko głową i wtuliłam się w niego, objął mnie i mocno przygarnął do siebie.

2 komentarze:

  1. Rozdział super!
    Dziewczyny mogły obrzucić Tanję pomidorami. Co za franca, jest jak pies ogrodnika. Wydaje jej się, że Joey wciąż należy do niej. Kto zaprosił tę babę na imprezę?

    OdpowiedzUsuń