Poszłam do kuchni, bo brakowało już powoli jedzenia, a
zaraz za mną przyszła Ola. Nawet jej nie mówiłam, co trzeba zrobić, bo sama to
wiedziała. Kroiłam właśnie pomidory, a Ola wykładała wędliny na półmisek.
Przypomniałam sobie sytuację prawie sprzed roku, kiedy to kroiłam pomidora u
Paddy’ego w domu i zaczęłam się śmiać. Ola popatrzyła na mnie ze zdziwieniem,
potem spojrzała na to, co robię i wybuchnęła śmiechem. Stałyśmy jak wariatki w
tej kuchni zanosząc się śmiechem. I na to weszła Kathy, popatrzyła i zapytała,
o co chodzi, na co jeszcze bardziej zaczęłyśmy się śmiać.
A: „Właśnie przypomniałam sobie o czymś.”
Kt: „Przy krojeniu pomidora?”
A: „No właśnie dlatego. W tamtym roku byliśmy z
Josephem u Paddyego na wieczorku zapoznawczym. I rano kroiłam pomidora na
śniadanie, kiedy to Paddy szukał koszuli, która dostała nóg i wyszła z
sypialni.”
O: „Dokładnie, a ja ją miałam na sobie, więc
zaczęłyśmy się śmiać i Joey mu powiedział, że chyba Ola coś o tym wie.”
Kt: „Dobre, hahaha! Czasem coś sobie człowiek
przypomni i jeśli są to miłe wspomnienia, to się śmieje.”
O: „No właśnie i dlatego sobie o tym przypomniałyśmy,
było fajnie, właśnie się poznałyśmy, polubiłyśmy.”
Kt: „I tak powinno być. Mam pytanie trochę z innej
beczki. Ann, co się dzieje? Widzę, że Joey jest bardzo zmęczony.”
A: „Też bym chciała to wiedzieć. Ostatnio dużo
pracuje, więc mało czasu mamy dla siebie. Martwię się o niego, ale żadne moje
pytania, prośby nie pomagają. Wszystko jest na mojej głowie, a on jakby tego
nie widział, zresztą szkoda gadać.”
Kt: „Co? Nie ma go? To gdzie jest.”
A: „No nie ma, nie ma, a nie takie miałam wyobrażenia
jak się tu przeprowadzałam. Przesadził z pracą, jak nie zawody, to biznes, jak
nie biznes to zawody i do tego próby, przyszła trasa.”
Kt: „No to faktycznie przesadza.”
A: „I rozumiesz, z jednej strony martwię się o niego,
bo jest zmęczony, a z drugiej wkurzam się. Nie chodzi tylko o mnie, ale też o
dzieci.”
Kt: „Dziwne to jest, bo on zawsze miał umiar we
wszystkim.”
A: „Wiem i dlatego się tym denerwuję. Wiem, że tu nie
chodzi o jakieś zdrady, bo znam jego zdanie, wiem, co on o tym myśli, ale
naprawdę martwię się o niego.”
Spojrzałam na Olę, która popatrzyła za moimi plecami.
Odwróciłam się. Stała tam Tanja, która jak zauważyła, że patrzymy na nią
podeszła.
T: „Mówisz o mnie?”
A: „Nie, mówię o Josephie.”
T: „Słuchaj no, nie życzę sobie, abyś się wtrącała w
sprawy moje i Joeya.”
A: „Chyba czegoś nie zrozumiałam. Między Wami, z tego,
co wiem jest już dawno skończone i poza dziećmi nic Was nie łączy.”
T: „Co Ty możesz o tym wiedzieć, może jak go tak nie
ma, to jest u mnie?”
A: „No co Ty nie powiesz?”
O: „Weź takich bzdur nie gadaj, dobra?”
T: „A Ty się nie wtrącaj, nawet Cię nie znam.”
O: „Ale znam Joeya i Ann i w taką bzdurę ani ja ani
Ann nie uwierzymy.”
T: „Nie interesuje mnie to, co myślicie, ja swoje
wiem.”
O: „Nic nie wiesz!” – dodała Ola już dość głośno,
położyłam jej rękę na ramieniu.
A: „Ola daj spokój, my swoje wiemy.”
O: „Wiem, ale denerwuje mnie to, że kiedyś
zrezygnowała z niego, a teraz ma czelność podważać jego uczciwość, no! Na
litość, jak tak można?” – powiedziała Ola po polsku.
Widziałam, że Tanja zezłościła się, że Ola coś do mnie
powiedziała po polsku, a ona nic nie rozumiała.
Kt: „Spokojnie Ola, wiemy, co na ten temat myśleć.”
A: „Znam Joeya i nigdy by mi nie przyszło na myśl, aby
go o to podejrzewać, więc trafiłaś na zły grunt.”
T: „Może Ci się tylko tak wydaje, że go znasz. Nawet
nie wiesz, gdzie jest i co robi jak nie ma go w domu.”
A: „Może i nie, ale wiem, że nic złego. Tego jestem
pewna.”
T: „Ja na Twoim miejscu bym nie była."
O: „Dzięki niebiosom nie jesteś na miejscu Ani, bo
teraz ona jest na Twoim.”
Tanję wtedy wmurowało i chyba nie wiedziała, co odpowiedzieć.
Kt: „Tanja, a Ty może zajmij się swoim nowym
związkiem, a nie interesujesz się nie swoim życiem. Myślę, że czas wrócić do
salonu i nie psuć sobie humoru.”
A: „Tak, masz rację Kathy, idźcie już, ja zaraz
przyjdę.”
Kathy dodała jeszcze „wychodzimy Tanja” i dopilnowała,
aby wyszła. Ola stała i patrzyła na mnie, ale pokiwałam głową na nie. Wyszła.
Pojawiły się łzy. Pomyślałam, że dowaliła mi mocno. Oczywiście nie wierzyłam w
to, co mówiła, ale było mi smutno. Stałam odwrócona plecami do drzwi. Było mi
strasznie smutno i chciałam przytulić się do mojego faceta.
Jak Ola szła z powrotem do salonu to spotkała Joeya,
który mnie szukał, bo zauważył, że dość długo mnie nie ma.
J: „Ola, widziałaś Ann?”
O: „Tak, jest w kuchni. Idź do niej, potrzebuje Cię
teraz.”
J: „Co się stało?”
O: „Jak będzie chciała, to sama Ci powie. Idź.”
Joey poszedł do kuchni i czuł, że coś się stało tylko
nie wiedział co. Podszedł.
J: „Hej. Kochanie, co się tu wydarzyło?”
Nie
chciałam nic powiedzieć, bo łzy cisnęły mi się do oczu, pokręciłam tylko głową
i wtuliłam się w niego, objął mnie i mocno przygarnął do siebie.
Rozdział super!
OdpowiedzUsuńDziewczyny mogły obrzucić Tanję pomidorami. Co za franca, jest jak pies ogrodnika. Wydaje jej się, że Joey wciąż należy do niej. Kto zaprosił tę babę na imprezę?
one mają klasę :) a nie jak Tanja...
Usuń