poniedziałek, 9 listopada 2015

199. Ola – wrzesień 2011



Dni z Patrickiem mijały szybko, za szybko. Rozmawialiśmy trochę o terminie ślubu, stwierdziliśmy, że lepiej byłoby w pierwszej połowie roku, bo potem będzie gorzej, planował tę trasę solową i myśleli nad kolejnym Stille Nacht, jeśli się spodoba projekt. Obiecałam, że jak wrócę z Kolonii po parapetówie Ani, to rozejrzę się w salach i będę mu podsyłać linki i zdawać relacje. W środę pojechał po mnie do pracy. Szwendaliśmy się po Starówce, ale chodziliśmy w czapkach z daszkiem i okularach. W końcu warszawskie fanki były postawione w stan gotowości. Jak zawsze buzie nam się nie zamykały, tematy tylko się przewijały.

O: „Patrick, a Ty często bywasz w Siegburgu?”
P: „Tak, dosyć często, a czemu pytasz?”
O: „Z ciekawości.”
P: „Joey bardzo dużo pracuje, prawie nie ma go w domu, ja pomagam Ann, a za to dostaję pyszne obiady.”
O: „No wiesz co!”
P: „No co? Wyobrażasz sobie Ann trzymającą mnie pół dnia przy robocie o suchym pysku?”
O: „Nie, nie bardzo.” – roześmialiśmy się oboje.
P: „Nawet Jimmy się zaangażował i zaczął pomagać Ann jak nie ma Joey’a.”
O: „Tak, przecież byłam świadkiem jak ładnie przy śniadaniu powiedział, że nie robi tego dla niej, a dla brata.” – skrzywiłam się.
P: „Pamiętam, pamiętam. Ale fakt, że w ogóle robi i w ogóle się do niej odzywa już jest dobry.”
O: „Racja, jakoś może się przekona. Ze mną przecież też nie rozmawia praktycznie. Pierwszy raz zwrócił się do mnie po imieniu na imprezie u Patricii wtedy, co… no wiesz.”
P: „Ann jest na miejscu, Ciebie tam nie ma. Myślę, że rozmawiałby z Tobą normalnie, ale za rzadko ma okazję.”
O: „Może masz rację.” – zastanowiłam się nad czymś – „Paddy, mówisz, że Joe dużo pracuje, jak dużo?”
P: „Bardzo dużo, poumawiał sobie za dużo, kalendarz ma już do końca roku pełny.”
O: „To Ania jest sama? Tylko z Leonem?”
P: „No bez przesady. Ona też pracuje, Leon w szkole, ale zdarza się tak, że Josepha nie ma kilka dni jak jedzie dalej na zawody, a przecież oni z nim nie pojadą, bo są inne zobowiązania.”
O: „No tak, tak…”
P: „Ola, co masz na myśli?”
O: „Nic. Zastanawiam się tylko czy u nich wszystko w porządku.”
P: „Na pewno! Ann ma dobry kontakt z małym, nawet Tanja jakoś to przełknęła.”
O: „No tak, masz rację.” – pomyślałam, że koniecznie porozmawiam o tym z Anią na ich parapetówce.
O: „Paddy…”
P: „Mhm?”
O: „Zaprosiłam Michała na sobotę.”
P: „Ooo… Zmieniłaś zdanie?”
O: „Tak. Wpadnie godzinę wcześniej. Czy będziesz miał coś przeciwko jak zamienię z nim kilka słów i powiem mu sama?” – zerknęłam spod czapki na Patricka, myślał.
P: „Dobrze. Zrób tak.”
O: „Dziękuję.” – powiedziałam cicho i od razu zmieniłam temat, żeby on nie zmienił zdania.

W sobotę przygotowaliśmy grilla i sałatki, Patrick już zaczął odpalać, gdy przyjechał Michał. Oczywiście motorem, a mnie aż oczy zabłyszczały, bo wiedziałam, że Michał akurat robi przegląd motocykla, który miałam kupić. Zostałam uściskana na przywitanie, chłopaki uścisnęli sobie ręce. Michał poszedł się przebrać, a jak wrócił, to Patrick się zmył do domu. Wyjaśniłam mu, że chciałabym z nim porozmawiać, dlatego chciałam go wcześniej.
O: „Po naszym ostatnim spotkaniu obiecałam Ci, że wszystkiego będziesz się dowiadywał ode mnie, a nie przypadkiem.”
Mc: „No dokładnie, a stało się coś?”
O: „No w sumie, to coś się stało.” – bezwiednie dotknęłam lewą ręką swojego pierścionka i nagle oczy Michała spoczęły na moim palcu. Rozszerzył je ze zdziwienia, spojrzał na mnie, na rękę, znowu na mnie.
O: „No i dlatego chciałam, żebyś był wcześniej, bo… bo…”
Mc: „Dzięki, doceniam to.” – nadal milczał. – „To dlatego Patrick się zmył?”
O: „Tak. Chociaż wiadomo, że wolałabym, żeby tu był.”
Mc: „No to idź po niego.”
O: „Na pewno?”
Mc: „Ola, nie mam 15 lat. Idź.” – Michał tylko delikatnie się uśmiechnął, więc nie wiedziałam, co tak naprawdę myśli. Pobiegłam do domu. Paddy był w kuchni. Wyciągnęłam do niego rękę.
O: „Chodź, powiemy razem.” – Paddy aż się rozpromienił i wyszliśmy na dwór.
O: „No, to… tego…” – mówiłam cały czas po polsku, gdy już doszliśmy do Michała – „Zaręczyliśmy się.”
Paddy uśmiechał się lekko, Michał wstał, wyciągnął dłoń do Patricka mówiąc „congratulations”, ja miałam minę pytającą, ale Michał dłużej nie wytrzymał, zaczął się śmiać, powiedział do Patricka „excuse me”, po czym chwycił mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko. Zrozumiałam jakieś „wariatko, przecież ja chcę, abyś była szczęśliwa, cieszę się razem z Tobą, ale szybko, nie spodziewałem się, myślałem, że coś się stało, jesteś szczęśliwa? Tak? To dobrze.” Śmialiśmy się oboje, a gdy mnie w końcu puścił popatrzył przepraszającym wzrokiem na Patricka, ten tylko pokiwał głową, postukał się w czoło i powiedział po polsku „wariaci!” Na to Michał znowu się roześmiał, podszedł do Patricka i uścisnął go na misia. Szybko podeszłam i uścisnęłam ich obu na raz mówiąc, że są najważniejszymi facetami w moim życiu. Michała cmoknęłam w policzek, a Paddiego w usta. Obaj wiedzieli, obaj znali swoje miejsce w moim życiu, obaj byli pewni i żaden z nich nie miał wątpliwości.

2 komentarze:

  1. Michał bardzo fajnie zareagował. Spodziewałam się raczej jakiejś draki z jego strony. Myślałam, że będzie próbował Oli wmówić, że robi źle, a tu niespodzianka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnienie pewnych spraw na początku jest potrzebne :) A Michał... To MIchał :)

      Usuń