Zadzwonił telefon, była to Ola, powiedziałam jej, że
Joeya nie ma, a ona powiedziała, że już się z Paddym zbierają i jadą pomóc.
Byli po godzinie. Chyba nigdy nie byłam tak zła na Joeya jak tym razem. Jak
mógł wymyślić coś, a potem całą robotę zostawić mi? Dobrze, że Ola z Paddym
przyjechali. Byłam im bardzo wdzięczna. Chłopcy pomagali wujkowi rozkładać na
stole jedzenie, talerze i sztućce. Przyszedł Leon i powiedział, że chyba będzie
brakowało talerzy. Ola od razu powiedziała, że Paddy z chłopcami pojadą do
sklepu i dokupią i to najlepiej plastikowe. Zrobiłyśmy spis, bo okazało się, że
Joseph nie kupił nic na rozpałkę do grilla. Stwierdziłam, że dobrze, niech
pojadą, bo muszę z Olą porozmawiać. Ledwo wyszli powiedziałam.
A: „Ola, ja go zamorduję własnymi rękami. Wkurzył
mnie.”
O: „Widzę. Dlatego wysłałam chłopaków z Paddym.”
A: „Nic mi nie pomógł. Sprzątanie domu trwało dwa dni,
gotowanie też. A ja pracuję. Nie wiem, co się z nim dzieje. Olewa wszystko.
Kiedyś mówił mi wszystko, teraz mam wrażenie, że coś ukrywa.”
O: „Na pewno nie. Jesteś na niego zła i może Ci się
tak wydawać.”
A: „Nie, znam go, ukrywa coś. Przestaję go rozumieć.
Tak bardzo chciał byśmy zamieszkali razem, cieszył się, a teraz w ogóle go nie
ma i najgorsze, że wcale nie widzi problemu. Pytałam się, co się dzieje, czy
mogę mu pomóc. Nie chce pomocy i zaprzecza, że coś się dzieje, ale ja widzę, że
to nieprawda.”
O: „Spokojnie, daj mu czas. Może trochę za dużo wziął
sobie na głowę, ma zobowiązania, więc dotrzymuje terminów.”
A: „Ola, ja to wiem, ale chciałabym, aby mi powiedział
szczerze, co się dzieje.”
Zamilkłyśmy, bo co tu dodawać więcej. Nie podobało mi
się to, co widziałam. Joey był zapracowany, zmęczony, a my oddalaliśmy się od
siebie. To mnie strasznie denerwowało, a jednocześnie martwiłam się o niego.
Potrzebowałam go i dzieci też, bo dla nich również miał za mało czasu.
Cieszyłam się, że w takiej chwili mogę liczyć na Olę czy Paddy’ego, ale to nie
oni powinni tu być, a Joseph. A on gdzieś zniknął, nie wiedziałam dlaczego, a
powinien mi powiedzieć jak coś go trapi czy gryzie. Ola widziała, że mam
problem, że się męczę, chciała pomóc, zagadywała, próbowała rozśmieszać.
Powiedziała, żebym się uspokoiła i wyluzowała, bo to w końcu parapetówa i że ja
muszę się dobrze bawić. A co do Josepha, to obiecała, że pogada z Paddym, żeby
wybadał, co w trawie piszczy. W końcu mnie rozbawiła i trochę się rozluźniłam.
Powiedziała, że przecież to do nas przychodzą goście i dla nas.
Przyszykowałyśmy już wszystko. Wrócił Paddy z chłopcami, więc powiedziałam,
żeby poszli się przygotować do imprezy. Gdy Paddy i Ola skończyli, poszłam do
chłopców i uczesałam Leona. Jak już byliśmy gotowi do domu wrócił Joey i ledwo
się przywitał, to już powiedział do mnie.
J: „Dzień dobry wszystkim. Kochanie, pomożesz mi?”
A: „Ale w czym?”
J: „Pomóż mi wyszykować ubranie.”
A: „To mam Cię ubrać, a może ogolić?”
J: „Bardzo śmieszne. Pomożesz mi?”
A: „Pomogę, a mam inne wyjście?”
P: „Idź, a my tu się wszystkim zajmiemy.”
Joey złapał mnie za rękę i zaczął wchodzić po
schodach. Szybko tylko Oli powiedziałam, aby sprawdziła piekarnik, ale
odkrzyknęła, że wszystkiego dopilnują. Weszliśmy do naszej prywatnej łazienki,
bo już w końcu i ją zrobiłam. Joey zaczął mnie całować i rozbierać. Przerwałam
mu.
A: „Oszalałeś? Zaraz przyjdą goście, nie możemy.”
J: „Zdążymy.” – znowu mnie pocałował.
A: „Joey, nie!”
J: „Przestań, przychodzę zmęczony, chciałbym pobyć
chwilę z Tobą, odprężyć się, a Ty...”
A: „A ja co? Paznokcie malowałam cały dzień? Od kilku
dni cały czas sprzątam, gotuję. Mam dość, a teraz Ty wyskakujesz z czymś takim,
cholera Joey, gdzie Ty byłeś cały dzień?”
J: „Super. Wraca człowiek zmęczony, a tu ...”
A: „Joey! Czego Ty nie rozumiesz? Nie ma Cię cały
dzień, a ja myślałam, że mi pomożesz. Chciałabym bardziej na Ciebie liczyć, a
nie na Twojego brata. Pomyśl o tym. A teraz idź sobie pod ten cholerny
prysznic, a ja przyszykuję Ci ubranie.”
Podeszłam do toaletki, poprawiłam włosy oraz makijaż.
Płakać mi się chciało, nic nie było takie jak miało być. Widziałam, że Joey
patrzy na mnie, ale jak zwykle na twarzy ten swój Joeism. Pomyślałam, że to nie
ten sam człowiek, to nie ten Joey, którego znam. Już nawet nie chciało mi się z
nim więcej rozmawiać, bo miałam wrażenie, że on nawet nie chce podejmować tematu.
Poszłam do garderoby i wybrałam mu ubranie, które położyłam na łóżku. Zeszłam
na dół, gdzie chłopcy jeden przez drugiego opowiadali, co jeszcze dołożyli na
stół, że wujek właśnie stoi przy grillu, bo smaży kiełbaski. Uspokoiłam się już
trochę i właśnie chyba dzięki nim, patrząc na ich entuzjazm nie dało się nadal
być złym. Poszłam do kuchni, gdzie Ola kroiła chleb. Popatrzyła na mnie, ale
chłopcy byli tam, to nic nie powiedziała. Zszedł Joey, podszedł do mnie, złapał
w pasie i przytuli się do moich pleców szepcząc do ucha „przepraszam”. Dobrze,
że sobie przemyślał. Poszedł do Paddyego, by mu pomóc. Zadzwonił dzwonek do
drzwi i zawołałam Joeya. Poszliśmy otworzyć. Była to Patricia z Denisem i
chłopcami. Przywitaliśmy się z nimi i nie zdążyli dobrze wejść jak do drzwi
podeszła właśnie Maite z rodzinką, a za nimi Jimmy ze swoją. Dziewczyny poszły
ze mną do kuchni, a Joey zaprosił panów na coś mocniejszego. Potem zajmowali
się grillem albo tym, co się na nim smażyło, jak zauważyła Maite. Dzieci
szalały po całym domu dobrze się bawiąc. Potem przyszedł Gabriel z zapytaniem,
gdzie tata może postawić ich auto i Joey poszedł ich pokierować. Wrócił z
rodzinką Angelo oraz z Tanją, Stivem i Lilly. Podeszłam, aby się przywitać.
Dobrze, że było dużo jedzenia, że Ola mi pomogła. Nawet w pewnym momencie Joey
podszedł do mnie i powiedział, że jedzenie jest pyszne, że przeszłam sama
siebie. Dobrze, że to docenił i choć na chwilę mogłam zapomnieć o naszych
problemach. Tańczyliśmy trochę, a w między czasie przyjechał Johnny z Maite
oraz Kathy. Stałam z dziewczynami rozmawiając, podszedł Joey z drinkiem dla
mnie. Gdy go od niego odebrałam, stanął za mną i przytulił się. Trochę głupio
mi było, bo Tanja stała z nami, ale z drugiej strony wiedziała, że jesteśmy
razem, mieszkamy razem, to chyba normalne, że się przytulamy, więc się
odprężyłam. Myślałam o tym, że już jakiś czas nie mieliśmy czasu tak po prostu
stać i się przytulać. Było mi błogo, aż jeszcze bardziej wtuliłam się w jego
ramiona. Widziałam, że Tanja jakoś specjalnie nie była zadowolona z tego, co
widzi, ale to był jej problem. Jak Joey poszedł po kolejnego drinka,
popatrzyłam na niego i widziałam jaki jest zmęczony, choć starał się bardzo to
ukryć. Zauważyłam, że dzieci też już są
zmęczone, więc podeszłam do chłopców i powiedziałam, żeby pokazali reszcie
miejsce do spania i zapytałam czy wszystko mają, a Leon powiedział, że dadzą
sobie radę, bo wszystko jest przygotowane w pokoju. Tanja mnie znowu
obserwowała, a jak podeszłam z powrotem do dziewczyn była nawet złośliwa w
stosunku do mnie. Nie reagowałam, bo uznałam, że to bez sensu. Zauważyłam, że
robi to tylko wtedy, kiedy Joeya nie ma w pobliżu, ale te złośliwości słyszała
Maite Itoiz, Kathy i Ola. Kilka razy Ola i Kathy złośliwie jej odpowiadały, co
było miłe, bo robiły to w mojej obronie. Ola ogólnie była złośliwa w stosunku
do Tanji.
No nie mogę! Rozwalił mnie tekst Joeya: "Przychodzę zmęczony... i chciałbym się odprężyć". Już ja bym mu pokazała gdzie może się odprężać. Ania to złota dziewczyna ciągle go tłumaczy, pomaga mu i prawie nie narzeka. W tym momencie trochę mi jej szkoda. Mam wrażenie, że Joey traktuje ją jak kolejny mebel w domu. Mam nadzieję, że nasza Ania pokaże mu gdzie raki zimują i przywróci go do pionu.
OdpowiedzUsuńno cóż, chciał sie rozluźnić tylko mu nie wyszło...
UsuńOna to rozumie, wspiera go jak może, więc na razie nie robi awantur...
NO właśnie, Ania teraz chyba jest jak tykająca bomba... Ale to moje zdanie :P
UsuńOla była złośliwa w stosunku do Tanji. Hihi.
OdpowiedzUsuń