piątek, 13 listopada 2015

201. Ania – wrzesień 2011

Zadzwonił telefon, była to Ola, powiedziałam jej, że Joeya nie ma, a ona powiedziała, że już się z Paddym zbierają i jadą pomóc. Byli po godzinie. Chyba nigdy nie byłam tak zła na Joeya jak tym razem. Jak mógł wymyślić coś, a potem całą robotę zostawić mi? Dobrze, że Ola z Paddym przyjechali. Byłam im bardzo wdzięczna. Chłopcy pomagali wujkowi rozkładać na stole jedzenie, talerze i sztućce. Przyszedł Leon i powiedział, że chyba będzie brakowało talerzy. Ola od razu powiedziała, że Paddy z chłopcami pojadą do sklepu i dokupią i to najlepiej plastikowe. Zrobiłyśmy spis, bo okazało się, że Joseph nie kupił nic na rozpałkę do grilla. Stwierdziłam, że dobrze, niech pojadą, bo muszę z Olą porozmawiać. Ledwo wyszli powiedziałam.
A: „Ola, ja go zamorduję własnymi rękami. Wkurzył mnie.”
O: „Widzę. Dlatego wysłałam chłopaków z Paddym.”
A: „Nic mi nie pomógł. Sprzątanie domu trwało dwa dni, gotowanie też. A ja pracuję. Nie wiem, co się z nim dzieje. Olewa wszystko. Kiedyś mówił mi wszystko, teraz mam wrażenie, że coś ukrywa.”
O: „Na pewno nie. Jesteś na niego zła i może Ci się tak wydawać.”
A: „Nie, znam go, ukrywa coś. Przestaję go rozumieć. Tak bardzo chciał byśmy zamieszkali razem, cieszył się, a teraz w ogóle go nie ma i najgorsze, że wcale nie widzi problemu. Pytałam się, co się dzieje, czy mogę mu pomóc. Nie chce pomocy i zaprzecza, że coś się dzieje, ale ja widzę, że to nieprawda.”
O: „Spokojnie, daj mu czas. Może trochę za dużo wziął sobie na głowę, ma zobowiązania, więc dotrzymuje terminów.”
A: „Ola, ja to wiem, ale chciałabym, aby mi powiedział szczerze, co się dzieje.”
Zamilkłyśmy, bo co tu dodawać więcej. Nie podobało mi się to, co widziałam. Joey był zapracowany, zmęczony, a my oddalaliśmy się od siebie. To mnie strasznie denerwowało, a jednocześnie martwiłam się o niego. Potrzebowałam go i dzieci też, bo dla nich również miał za mało czasu. Cieszyłam się, że w takiej chwili mogę liczyć na Olę czy Paddy’ego, ale to nie oni powinni tu być, a Joseph. A on gdzieś zniknął, nie wiedziałam dlaczego, a powinien mi powiedzieć jak coś go trapi czy gryzie. Ola widziała, że mam problem, że się męczę, chciała pomóc, zagadywała, próbowała rozśmieszać. Powiedziała, żebym się uspokoiła i wyluzowała, bo to w końcu parapetówa i że ja muszę się dobrze bawić. A co do Josepha, to obiecała, że pogada z Paddym, żeby wybadał, co w trawie piszczy. W końcu mnie rozbawiła i trochę się rozluźniłam. Powiedziała, że przecież to do nas przychodzą goście i dla nas. Przyszykowałyśmy już wszystko. Wrócił Paddy z chłopcami, więc powiedziałam, żeby poszli się przygotować do imprezy. Gdy Paddy i Ola skończyli, poszłam do chłopców i uczesałam Leona. Jak już byliśmy gotowi do domu wrócił Joey i ledwo się przywitał, to już powiedział do mnie.
J: „Dzień dobry wszystkim. Kochanie, pomożesz mi?”
A: „Ale w czym?”
J: „Pomóż mi wyszykować ubranie.”
A: „To mam Cię ubrać, a może ogolić?”
J: „Bardzo śmieszne. Pomożesz mi?”
A: „Pomogę, a mam inne wyjście?”
P: „Idź, a my tu się wszystkim zajmiemy.”

Joey złapał mnie za rękę i zaczął wchodzić po schodach. Szybko tylko Oli powiedziałam, aby sprawdziła piekarnik, ale odkrzyknęła, że wszystkiego dopilnują. Weszliśmy do naszej prywatnej łazienki, bo już w końcu i ją zrobiłam. Joey zaczął mnie całować i rozbierać. Przerwałam mu.
A: „Oszalałeś? Zaraz przyjdą goście, nie możemy.”
J: „Zdążymy.” – znowu mnie pocałował.
A: „Joey, nie!”
J: „Przestań, przychodzę zmęczony, chciałbym pobyć chwilę z Tobą, odprężyć się, a Ty...”
A: „A ja co? Paznokcie malowałam cały dzień? Od kilku dni cały czas sprzątam, gotuję. Mam dość, a teraz Ty wyskakujesz z czymś takim, cholera Joey, gdzie Ty byłeś cały dzień?”
J: „Super. Wraca człowiek zmęczony, a tu ...”
A: „Joey! Czego Ty nie rozumiesz? Nie ma Cię cały dzień, a ja myślałam, że mi pomożesz. Chciałabym bardziej na Ciebie liczyć, a nie na Twojego brata. Pomyśl o tym. A teraz idź sobie pod ten cholerny prysznic, a ja przyszykuję Ci ubranie.”
Podeszłam do toaletki, poprawiłam włosy oraz makijaż. Płakać mi się chciało, nic nie było takie jak miało być. Widziałam, że Joey patrzy na mnie, ale jak zwykle na twarzy ten swój Joeism. Pomyślałam, że to nie ten sam człowiek, to nie ten Joey, którego znam. Już nawet nie chciało mi się z nim więcej rozmawiać, bo miałam wrażenie, że on nawet nie chce podejmować tematu. Poszłam do garderoby i wybrałam mu ubranie, które położyłam na łóżku. Zeszłam na dół, gdzie chłopcy jeden przez drugiego opowiadali, co jeszcze dołożyli na stół, że wujek właśnie stoi przy grillu, bo smaży kiełbaski. Uspokoiłam się już trochę i właśnie chyba dzięki nim, patrząc na ich entuzjazm nie dało się nadal być złym. Poszłam do kuchni, gdzie Ola kroiła chleb. Popatrzyła na mnie, ale chłopcy byli tam, to nic nie powiedziała. Zszedł Joey, podszedł do mnie, złapał w pasie i przytuli się do moich pleców szepcząc do ucha „przepraszam”. Dobrze, że sobie przemyślał. Poszedł do Paddyego, by mu pomóc. Zadzwonił dzwonek do drzwi i zawołałam Joeya. Poszliśmy otworzyć. Była to Patricia z Denisem i chłopcami. Przywitaliśmy się z nimi i nie zdążyli dobrze wejść jak do drzwi podeszła właśnie Maite z rodzinką, a za nimi Jimmy ze swoją. Dziewczyny poszły ze mną do kuchni, a Joey zaprosił panów na coś mocniejszego. Potem zajmowali się grillem albo tym, co się na nim smażyło, jak zauważyła Maite. Dzieci szalały po całym domu dobrze się bawiąc. Potem przyszedł Gabriel z zapytaniem, gdzie tata może postawić ich auto i Joey poszedł ich pokierować. Wrócił z rodzinką Angelo oraz z Tanją, Stivem i Lilly. Podeszłam, aby się przywitać. Dobrze, że było dużo jedzenia, że Ola mi pomogła. Nawet w pewnym momencie Joey podszedł do mnie i powiedział, że jedzenie jest pyszne, że przeszłam sama siebie. Dobrze, że to docenił i choć na chwilę mogłam zapomnieć o naszych problemach. Tańczyliśmy trochę, a w między czasie przyjechał Johnny z Maite oraz Kathy. Stałam z dziewczynami rozmawiając, podszedł Joey z drinkiem dla mnie. Gdy go od niego odebrałam, stanął za mną i przytulił się. Trochę głupio mi było, bo Tanja stała z nami, ale z drugiej strony wiedziała, że jesteśmy razem, mieszkamy razem, to chyba normalne, że się przytulamy, więc się odprężyłam. Myślałam o tym, że już jakiś czas nie mieliśmy czasu tak po prostu stać i się przytulać. Było mi błogo, aż jeszcze bardziej wtuliłam się w jego ramiona. Widziałam, że Tanja jakoś specjalnie nie była zadowolona z tego, co widzi, ale to był jej problem. Jak Joey poszedł po kolejnego drinka, popatrzyłam na niego i widziałam jaki jest zmęczony, choć starał się bardzo to ukryć. Zauważyłam, że dzieci  też już są zmęczone, więc podeszłam do chłopców i powiedziałam, żeby pokazali reszcie miejsce do spania i zapytałam czy wszystko mają, a Leon powiedział, że dadzą sobie radę, bo wszystko jest przygotowane w pokoju. Tanja mnie znowu obserwowała, a jak podeszłam z powrotem do dziewczyn była nawet złośliwa w stosunku do mnie. Nie reagowałam, bo uznałam, że to bez sensu. Zauważyłam, że robi to tylko wtedy, kiedy Joeya nie ma w pobliżu, ale te złośliwości słyszała Maite Itoiz, Kathy i Ola. Kilka razy Ola i Kathy złośliwie jej odpowiadały, co było miłe, bo robiły to w mojej obronie. Ola ogólnie była złośliwa w stosunku do Tanji.

4 komentarze:

  1. No nie mogę! Rozwalił mnie tekst Joeya: "Przychodzę zmęczony... i chciałbym się odprężyć". Już ja bym mu pokazała gdzie może się odprężać. Ania to złota dziewczyna ciągle go tłumaczy, pomaga mu i prawie nie narzeka. W tym momencie trochę mi jej szkoda. Mam wrażenie, że Joey traktuje ją jak kolejny mebel w domu. Mam nadzieję, że nasza Ania pokaże mu gdzie raki zimują i przywróci go do pionu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, chciał sie rozluźnić tylko mu nie wyszło...
      Ona to rozumie, wspiera go jak może, więc na razie nie robi awantur...

      Usuń
    2. NO właśnie, Ania teraz chyba jest jak tykająca bomba... Ale to moje zdanie :P

      Usuń
  2. Ola była złośliwa w stosunku do Tanji. Hihi.

    OdpowiedzUsuń