sobota, 21 listopada 2015

205. Ania, Ola – wrzesień 2011

Ania
Cieszyłam się, że nasza impreza się udała. Joey dość szybko udał się do sypialni i zasnął. Ja zajęłam się kolacją, dziećmi, ogarnęłam dom. W poniedziałek wstałam, przygotowałam śniadanie dla wszystkich, Joey spał więc go nie budziłam, ale dzieci musiały wstać, bo szły do szkoły. Odwiozłam ich, a sama pojechałam do pracy, którą uwielbiałam. Pracowałam tam dopiero trzy miesiące, ale już zdążyłam się zaaklimatyzować. Koleżanka z pokoju nadal była trochę „obrażona” na mnie za to, z kim się spotykam, kolega był w porządku, czasem pytał, gdzie Joseph będzie miał zawody, a potem śledził jego postępy. Wszystko się układało, choć bolało mnie to, że z Josephem nie mamy dla siebie więcej czasu. Dużo pracował, mało był w domu. Tęskniłam za nim. Widziałam, że się stara, czasem udawało mu się wrócić do domu o normalnej porze, choć i to już było późno. Czasem w weekendy miał wolne, ale wtedy mieliśmy całą trójkę dzieci, bo z nimi musiał spędzać czas i sama go do tego namawiałam. Dobrze, że czas szybko płynął. Czasem szłam na obiad z Maite, bo zakumplowałyśmy się, gdy pomagała mi w zakupach do nowego domu. Kathy czasem dzwoniła i pytała, co słychać. Miłe to było. Z Josephem starałam się rozmawiać, pytać, ale on nie miał czasu. I tak mijał dzień za dniem.

Ola
Po powrocie z Kolonii zajęłam się szukaniem sali, sprawdzałam różne lokale, ale te w Warszawie były bardzo drogie. Więc cały czas przeglądałam strony. Nie mogłam w to uwierzyć, jakoś średnio to do mnie docierało. Michał zadzwonił do mnie z zaproszeniem na 30te urodziny, oczywiście z Patrickiem, ale tak się akurat złożyło, że Michał robił imprezę wtedy, kiedy Paddy miał mieć koncert w Niemczech. I klops! Jechać na koncert czy na urodziny? Trochę się obawiałam rozmowy z narzeczonym na ten temat, ale od razu do niego zadzwoniłam na Skype mówiąc, jaka jest sytuacja. Powiedziałam, że to okrągłe urodziny, że będą wszyscy znajomi i że zależy mi, aby być na tej imprezie. Spytał czemu mi nie zależy, aby być z nim na koncercie. Wytłumaczyłam, że nie o to chodzi, ale przecież z nim będę na wielu koncertach, a 30te urodziny są tylko raz. Że nie mogę za każdym razem rezygnować z przyjaciół. Paddy się nachmurzył. Próbował na minę zbitego pieska przekonać mnie, abym poleciała do niego. A ja powiedziałam, że może w sobotę przyleci do mnie i razem pójdziemy na imprezę, to mówił, że będzie zmęczony po koncercie. Ech… Po wielu próbach i przekonywaniach zgodził się, żebym ja szła na imprezę, on na koncert i powiedział, że przemyśli czy w sobotę nie przylecieć do mnie. Nie ma to jak babskie sztuczki i umiejętność przekonywania.
Kilka dni później zadzwonił do mnie Michał czy będę wieczorem w domu, bo by wpadł. Powiedziałam, że będę, ale on nie chciał zdradzić, o co chodzi. Miał tajemniczy głos. Będąc w domu usłyszałam warkot motoru, ale nie jednego. Wyszłam na podwórko, a tam Michał, Klaudia i Piotr, każde na innym motorze. Zrozumiałam. Ten najmniejszy był dla mnie. Zaczęłam krzyczeć jak wariatka. Nie lubiłam co prawda czerwonego koloru na motocyklach i samochodach, ale wiedziałam, że ten motor jest dobry, Michał sam go serwisował. Honda. Moja pierwsza Honda. Mieliśmy spisać umowę, ale Michał tak mnie zaskoczył, że nie byłam przygotowana finansowo. Nie ma to jednak jak przyjaciel, powiedział, że kasą mam się nie martwić, bo on się już rozliczył, a ja będę się rozliczać z nim i ustalimy sobie na spokojnie. Podpisałam umowę no i oczywiście chcieliśmy zrobić jakąś małą przejażdżkę. Przebrałam się i ruszyliśmy. Pojechaliśmy do Puszczy Kampinoskiej, ja jeszcze wolno i niepewnie, ale wzięli mnie w środek, więc było mi łatwiej. Gęba cieszyła mi się od ucha do ucha. Zamierzałam jeździć nim od jutra do pracy, żeby potrenować, a karta miejska kończyła mi się za 5 dni, więc wiele bym nie straciła. A to końcówka sezonu, więc trzeba było korzystać. Mieliśmy umówić się też na wypad do przyjaciół, którzy mieszkają 100 km od Warszawy, ale to już powiedziałam, że to za daleko i pojadę z Michałem. Klaudia z Piotrem pojechali prosto do siebie, a Michał do mnie. Wytłumaczył mi, że zapłacił za motor 4 tys zł i że swobodnie mogę mu spłacać w ratach. No trochę mój budżet podupadnie. Mogłam sobie pozwolić na 1 tys miesięcznie, bo wiedziałam, że do Kolonii tylko raz polecę w listopadzie. Dobrze jest mieć przyjaciół.

Ania
W moje urodziny rano Joey złożył mi życzenia i powiedział, że będzie około 18-19, wiedziałam, że jak tak mówi, to się nie spóźni, więc chciałam naszykować dla nas kolację. W ciągu dnia było mnóstwo telefonów od mojej rodziny, znajomych i oczywiście rodzeństwa Josepha. Chyba wszyscy dzwonili, a Jim przysłał sms’a. No to było miłe, zastanawiałam się tylko, dlaczego Ola i Paddy nie dzwonią, ale się doczekałam. Najpierw zadzwoniła Ola i przepraszała mnie, że tak późno, ale Ola, którą poznałam na urodzinach w marcu właśnie dziś urodziła synka Nikosia i Ola nie mogła wcześniej, bo była u przyjaciółki. Fajnie pomyślałam, że urodził się tego samego dnia, co ja. Potem przyjechał Paddy z prezentem dla mnie od Oli i niego, ale spieszył się, więc był tylko chwilę. Joey się nie spóźnił i we trójkę tzn. ja, Joey i Leon zjedliśmy kolację. Dostałam od Leona piękną ramkę na zdjęcia, którą ozdobił sam. Było to miłe. Od Joeya dostałam bransoletkę, bo wiedział, że je uwielbiam. Potem Leon poszedł spać, a my spędziliśmy bardzo miło czas.

3 komentarze:

  1. Co ten Joey kombinuje? Moja wybujała wyobraźnia nic mi nie podpowiada Haha
    Dobrze, że o urodzinach Ani nie zapomniał z powodu przepracowania.

    Ola, Michał, motor, urodziny coś niebezpiecznego przeczuwam. Faceci nie lubią zajmować drugiego planu, a na takie właśnie miejsce zesłała Ola, Paddyego. Coś mi się w tym wszystkim nie podoba, ale wolę nie wyprzedzać faktów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joey ma tajemnice.... on nie zapomina o tych co kocha, dla nich wszystko by zrobił, ale zawsze jest jakieś ale ... prawda?

      Usuń
    2. Motor? To tylko motor... Swoją drogą, uwielbiam motory!

      Usuń