poniedziałek, 23 listopada 2015

206. Ola, Ania – wrzesień 2011

Ola
22 września cały czas pamiętałam o Ani urodzinach, ale moja Ola miała wtedy termin cesarki, więc zajęłam się tym, że zostałam ciocią. Dzidziuś urodził się zdrowy, silny, a Ola oszołomiona, ale czuła się dobrze. Do Ani zadzwoniłam dopiero późnym popołudniem.
A: „Halo.”
O: „Cześć Aniu. Przepraszam, że tak późno, ale moja Ola dzisiaj urodziła.”
A: „Ooo! Jak się czuje?”
O: „Dobrze, mały też zdrowy.”
A: „I urodził się w moje urodziny.”
O: „No ja właśnie w tej sprawie dzwonię. Chciałabym złożyć Ci najlepsze życzenia.” – produkowałam się ze trzy minuty o szczęściu, miłości, pracy i spełnianiu marzeń. – „A co Ty się teraz tak rzadko odzywasz?”
A: „Przepraszam, ale zupełnie nie mam czasu. Joey’a nie ma, więc wszystko jest na mojej głowie.”
O: „Cały czas go nie ma?”
A: „Ciągle, a to zawody, a to wywiad, a to reklamy, a to coś innego.”
O: „Hmm… Ale poza tym, że go nie ma, to w porządku?”
A: „No w tych rzadkich chwilach, kiedy jest, to jest ok. Powiedz lepiej jak Ci idą przygotowania? Znalazłaś coś?”
O: „Warszawskie sale drogie i nieładne, ale chyba rozszerzę obszar poszukiwań.”
Opowiedziałam, co i jak u nas ze ślubem, jeszcze raz życzyłam wszystkiego najlepszego i pożegnałyśmy się.

Ania
Kolejne dni mijały szybko i były podobne do siebie. Joey nadal nie miał czasu dla mnie, dla swojego syna, na bycie razem. Nie raz dzwoniłam do niego pytałam kiedy będzie i o której, ale on często wyjeżdżał na zawody i czasem nie było go kilka dni. Bardzo mnie to złościło i coraz bardziej miałam tego dość. Udało mi się go dorwać w ostatnią niedzielę września, bo wrócił w nocy do domu. Spał dość długo, ale wiedziałam, że jest zmęczony, więc razem z Leonem graliśmy w gry w salonie, by mu nie przeszkadzać. Spał chyba do 14, potem wziął prysznic i zszedł na obiad. Wieczorem siedzieliśmy sobie oglądając film i zapytałam go.
A: „Joey, chciałabym porozmawiać.”
J: „Oooo, ale poważnie zabrzmiało. Przecież rozmawiamy.”
A: „Nie kpij. Chcę wiedzieć, dlaczego tak dużo pracujesz.”
J: „Ann! Który to już raz mnie o to pytasz? Przestań!”
A: „Czy Ty nie widzisz co się dzieje? Ciebie nigdy nie ma, nie interesujesz się niczym. Cały dom od samego początku na mojej głowie. Nie mówię teraz o sprzątaniu, gotowaniu czy praniu. Chodzi mi o to, że nawet niewiele interesowałeś się wystrojem, czymkolwiek. Od początku tylko ja cokolwiek w nim robię, zmieniam, a miał być nasz, nie mój. Nie chcę tak.”
J: „Nie rozumiem dlaczego się tak denerwujesz. Pomagałem Ci i zawsze doradzałem jak tylko mogłem.”
A: „Proszę Cię, nie bądź śmieszny. Tak kilka razy przez telefon mówiłeś mi, co myślisz. No rzeczywiście to była pomoc. Pomagała mi Ola i Maite, ale nie Ty. Nawet Paddy czy Jim zrobili więcej od Ciebie.”
J: „To był cios. Jak możesz! Wszystko, co robię, robię dla nas, a nie dla siebie.”
A: „No tak, masz rację, nie powinnam tego powiedzieć. Przepraszam, ale proszę Cię, zrozum, że żadne pieniądze nie są tego warte. Nie widzisz tego, że się od siebie oddalamy? Ja mam tego najzwyczajniej w świecie dość, mam dość czekania, dzwonienia z pytaniem, kiedy będziesz, czy w ogóle zamierzasz wrócić na noc. Rozumiesz to?”
J: „Przestań. Chyba trochę przewrażliwiona jesteś, nic się takiego nie dzieje i przestań mnie ciągle o to pytać. Powtarzam nic złego się nie dzieje.”
A: „Oczywiście. Zawsze te same odpowiedzi, ale one mi już nie wystarczają.”
Nawet nie chciałam słuchać jego odpowiedzi. Po prostu wyszłam z salonu i poszłam do sypialni. Byłam wściekła. Wkurzało mnie to, że on bagatelizuje sprawę, nie chce mi powiedzieć, o co chodzi. Moja cierpliwość była na wyczerpaniu. Poszłam spać.

Ola
Zbliżał się termin imprezy Michała, Paddy powiedział, że przyleci, ale niestety w ostatniej chwili zrezygnował, bo Barby się gorzej poczuła, pojechał do niej, ale okazało się, że to fałszywy alarm, że jakiś młody lekarz narobił paniki, a nic się zupełnie nie działo i Barby wraca już do zdrowia. Impreza udała się przednio, bawiliśmy się w klubie, ja trochę przesadziłam i na drugi dzień obudziłam się w pokoju Michała z ogromnym bólem głowy. Wystraszona rozejrzałam się wkoło, ale Michał spał na drugim łóżku. Cały dzień razem leczyliśmy kaca, dopiero pod wieczór odwiózł mnie do domu. Paddy nie był zadowolony z rozwoju sytuacji, ale jakoś to przełknął. A ja nie zamierzałam niczego przed nim zatajać.

4 komentarze:

  1. Myślę, że Ania nie powinna odpuścić i wyjść tylko przycisnąć bardziej Joeya. Poza tym jest za bardzo uległa, ciągle przeprasza zamiast porządnie tupnąć nogą i się postawić.

    Co do Oli to zabrakło mi jakiegoś miłosnego zakrętu. Spodziewałam się chyba czegoś innego. Prawdę mówiąc miałam wielką nadzieję, że się coś na tej imprezie wydarzy, a tu wciąż słodziutko. Paddy przeszedł nad noclegiem Oli u Michała jakoś bez emocji. Nie wiem czy mój facet tak spokojnie by zareagował haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyciśnie, ale czy to dobry pomysł?
      a co do uległości, też miałam te obawy jak to pisałam, ale Oli przyjaciółka Ola( jest psychologiem) powiedziała mi wtedy(bo czytała to dawno, dawno temu :) ) że Ania nie jest uległa, ze jest to związek partnerski, chociaż wygląda to inaczej :) więc mnie uspokoiła wtedy, bo też myślałam że jest "pod pantoflem Joey'a"
      A co u Oli i Paddy'ego, no rożnie u nich bywa, ale tak sobie myślę, że od sprawy Brendy to wyhamowali i myślą co robią a on jest bardziej spokojniejszy i myśli...

      Usuń
    2. Olis, przecież wiesz, że u nas nie ma jakichś wielkich zakrętów. Jak to pisałyśmy, to miało być tylko dla nas, takie zwykłe życie... Potem zdecydowałyśmy się to publikować.

      Usuń
  2. Wiem, wiem Olu, ale trochę mi szkoda, bo widzę tu tyle fajnych sytuacji do wprowadzenia emocjonalnego dreszczyku, ale masz rację to Wasza twórczość i nie każdy lubi zakręty takie jak u mnie. :-D

    OdpowiedzUsuń