niedziela, 3 stycznia 2016

214. Ola, Ania – listopad 2011



Ola
Wracaliśmy już z Patrickiem do domu, ale zatopiona byłam we własnych myślach. Nie wiedziałam, że u Ani jest tak poważnie. Że doszło do takiego etapu. Przeczuwałam to ostatnio, ale nie myślałam, że to taki etap. A prosiłam Patricka, żeby porozmawiał z Joe, a prosiłam.

P: „Pytam się, o której?”
O: „Co o której?”
P: „O której będziesz.”
O: „Gdzie będę?”
P: „Nie słuchasz!”
O: „Nie słucham. Przepraszam, powtórz proszę.”
P: „Stało się coś?”
O: „Tak, ale opowiem Ci w domu.” – Paddy spojrzał na mnie z niepokojem.
O: „Nie chodzi o mnie. O co pytałeś?”

Pytał, o której będę w Wilnie. Powiedziałam, że w piątek rano, zdziwił się, że mam o świcie samolot, ale ja miałam wieczorem bus, nim jechałam na Litwę, zapłaciłam dosłownie grosze za bilet, ale nie powiedziałam o tym Patrickowi, bo od razu by chciał kupować mi bilet na samolot, więc stwierdziłam, że powiem po fakcie. Gdy weszliśmy do domu Paddy sam zaczął temat.

P: „Czy to, co się stało ma związek z Ann? Była jakaś smutna dzisiaj.”
O: „Tak, zgadłeś. We wrześniu prosiłam Cię, żebyś porozmawiał z bratem.”
P: „Nie było kiedy.”
O: „A szkoda. Bardzo się teraz o nich martwię.”
P: „A możesz jaśniej? Co się stało?” – Patrick usiadł na sofie, a ja robiłam herbatę.
O: „Zobacz. Ania poświęciła wszystko, przeprowadziła się, a widuje się z Josephem rzadziej niż jak mieszkała we Wrocławiu. Nie wiem czemu tyle pracuje, ale tak nie można. Oni się od siebie oddalają. Ciągle się kłócą. Oboje są poddenerwowani i zmęczeni. Joey swoimi zobowiązaniami, a Ania tym, co zostało na jej głowie, a powinno być na dwóch.”
P: „Że Joe pracuje, to wiedziałem, ale że się kłócą, to nie. Ostatnio rzadziej u nich bywałem, zresztą i tak częściej widziałem się z Ann niż z nim.”
O: „Paddy, oni już nie umieją ze sobą rozmawiać. Widziałeś jak się przywitali? Bez żadnych uczuć. Jak tak dalej pójdzie, to czarno to widzę.” – Paddy zamyślił się jakby starał się sobie coś przypomnieć.
O: „Co?”
P: „Masz rację. Jak ostatnio widziałem ich razem, to też mało rozmawiali, ale zwaliłem to na karb zmęczenia. Jasna cholera!”
O: „No właśnie! I jeszcze teraz Tanja na dodatek. Fuck!”
P: „Tanja? A co ona ma do tego?”
O: „Spotkałyśmy ją dzisiaj u kosmetyczki, ona nas nie widziała, ale Ania słyszała wszystko, co tamta mówiła koleżance.” – streściłam to, co sama usłyszałam od Ani. Zaczęłam aż chodzić po pokoju.
P: „Jasna cholera! No to dziewczyna przegina!”
O: „Przegina? Przecież ona chce rozwalić ich związek!”
P: „I to dlatego, żeby Joey nie był szczęśliwy? W głowie mi się to nie mieści.”
O: „Mnie też kochanie, mnie też. A wiesz, co jest najgorsze? Że traci na tym Leon, bo jak Joey jest u Tanji, to małego nie widuje. I Ania nie może zrozumieć, dlaczego on tak dużo pracuje. Przecież wcześniej tyle nie pracował. Ona czuje, że Joey nie mówi jej wszystkiego.”
P: „Że niby kłamie? Na pewno nie. Joey nigdy by…” – nie dałam mu dokończyć.
O: „Nie mówię, że kłamie. Coś przed nią ukrywa.” – Paddy popatrzył na mnie z niedowierzaniem, zastanowił się i rzekł:
P: „Przekonałaś mnie. Porozmawiam z Joe. Najszybciej jak to będzie możliwe.”
O: „Dziękuję. Zazwyczaj się nie wtrącam, ale tym razem nie możemy tego tak zostawić.”
P: „Masz rację. A ja będąc obok niczego nie zauważyłem.”
O: „Jesteś facetem. Wy nie zawsze widzicie.”
P: „Pogadam z nim. A teraz chodź do mnie. Jeszcze się nie nacieszyłem w odpowiedni sposób.”
O: „Nie, poczekaj. Mam w sobie tyle emocji, że muszę ochłonąć i przyda mi się prysznic.”
P: „Ale ja się stęskniłem.”
O: „To trzeba było wrócić wczoraj normalnie.”
P: „Ała, bolało.” – zrobił minę niewiniątka.
O: „Ja się wczoraj nie doczekałam, to dzisiaj Ty poczekasz na mnie.”

Nie spieszyłam się pod tym prysznicem, ale strasznie chciało mi się spać i gdy Paddy wrócił z łazienki musiał obejść się smakiem, bo już spałam.

Ania
Joey zamknął za Olą i Paddy’m i poszedł do kuchni, a ja stwierdziłam, dość, niech sam sobie weźmie coś do jedzenia. Poszłam do łazienki, napełniłam wannę wodą, a po chwili zanurzyłam się. Leżałam i myślałam, co robić dalej, dobrze, że byłam mokra, bo i łzy leciały. Do łazienki przyszedł Joey i stanął przed umywalką, gdzie zaczął myć zęby. Widziałam, że jest zmęczony. Spojrzał na mnie w lusterku i powiedział, że zaraz do mnie dołączy, bo chętnie poleży w ciepłej wodzie. No w sumie po to kupowaliśmy trochę większą wannę, by móc w niej leżeć we dwoje tylko rzadko się przydawała. Mieliśmy własną łazienkę, wannę. Wszystko by było ok, ale po chwili zmienił zdanie i stwierdził, że jednak nie, weźmie tylko szybki prysznic. Jak pod niego poszedł, to stwierdziłam, że w takim razie ja wychodzę, bo to nie ma sensu. Naprawdę miałam dość, znowu sobie przypomniałam Tanję i jej podchody i szybko wyszłam z łazienki. Zeszłam do kuchni, napiłam się wody, idąc do sypialni zajrzałam jeszcze raz do małego. Weszłam do naszej sypialni, a Joey już zgasił światło, super, wreszcie wrócił o jakieś normalnej porze i poszedł spać. Byłam wściekła. Podeszłam do łóżka i siadłam po swojej stronie, ale zmieniłam zdanie i wstałam podchodząc do okna. Stałam i patrzyłam. Potrzebowałam go tej nocy, a on najnormalniej w świecie poszedł spać.
J: „Ann, co się dzieje? Kręcisz się dziś strasznie, chodź tu i połóż się koło mnie, dobrze?”
A: „Przepraszam. Myślałam, że zasnąłeś. Nie chciałam Cię budzić.”
J: „Chodź.” – powiedział szeptem.
Podeszłam, a on złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie, więc pocałowałam go lekko. Leżeliśmy przez chwilę patrząc na siebie jakbyśmy czekali na ruch drugiej osoby. Przysunęłam się bliżej i włożyłam mu ręce za koszulkę, pogładziłam po torsie i tym razem pocałowałam go mocniej. Oddał mi pocałunek i jego ręce znalazły się pod moją koszulką. Było mi tak gorąco i nie chciałam dłużej czekać, więc ściągnęłam mu ją, a on moją. Na chwilę odrywając się od siebie zobaczyłam zaskoczenie w jego oczach jak moja ręka powędrowała niżej w jego bokserki. Całowaliśmy się, a nasze ręce były wszędzie. Słychać było tylko coraz bardziej przyspieszone oddechy. Tak bardzo byłam za nim stęskniona, że przejęłam inicjatywę. Potem przytuliłam się do niego, a on uśmiechnął się tym swoim rozbrajającym uśmiechem i powiedział, że było bosko i bardzo tęsknił. Pocałowaliśmy się i Joey w mgnieniu oka usnął. Pogłaskałam go po głowie, przytuliłam się i zasnęłam w jego ramionach.

2 komentarze:

  1. Oj! Pan Joey łapie u mnie minusy!Zrób z nim coś bo się odkocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOO mój drugi ulubiony kawałek... mrrr
    no Joey minusuje bardzo hehe ale tak to już jest

    OdpowiedzUsuń