Paddy po namowach Oli
stwierdził, że zapyta Josepha, o co chodzi. Spotkali się we wspólnym pokoju
hotelowym, między koncertami, bo wiedzieli, że kolejnego dnia mogą sobie
pospać. Oczywiście zostały kupione trunki i to w dużej ilości.
P: „Witaj. No
nareszcie przerwa i możemy sobie porozmawiać. Zbieram się już od dwóch tygodni,
ale sam wiesz jak to jest z czasem.”
J: „Spoko, no wiem. Sam
nie mam czasu, próby, koncerty, no i treningi. Dobrze z kimś porozmawiać, bo w
domu… ach.”
P: „Co się stało?”
J: „Może najpierw
zamówmy coś do jedzenia, potem się napiję i pogadamy.”
P: „Ok, wyglądasz na
zmęczonego. Co Ty tak ciężko pracujesz?”
J: „Potem Paddy,
najpierw zamówmy, a ja zadzwonię do Ann i powiem, jak minął koncert, bo
prosiła.”
P: „Ok, to ja
zamawiam.”
Paddy został, a Joey
poszedł na korytarz zadzwonić do Ann. Po paru minutach wrócił nieco wkurzony do
pokoju i siadł na fotelu.
P: „Coś się stało?
Pokłóciliście się?”
J: „Nie, rozmowa jak
zwykle, powiedziałem, że nie mogę z nią długo rozmawiać, więc tym swoim tonem,
wszystko wiedzącym powiedziała, cytuję „tak myślałam, często nie możesz ze mną
rozmawiać, więc to normalne”. Cholera jasna, cokolwiek bym ostatnio nie robił,
to jest niezadowolona.”
P: „To jednak jest
źle?”
J: „Jest tragicznie.
Nie umiemy się dogadać. Ciągle się kłócimy. Chciałem dobrze, a wyszło
beznadziejnie.”
P: „Ale co się
dzieje?”
J: „Nic się nie
dzieje. Czepia się wszystkiego, a ja nie rozumiem, o co jej chodzi. Kiedyś nic
jej nie przeszkadzało, a teraz wszystko się zmieniło.”
P: „Joey, ja nic nie
rozumiem. O co dokładnie chodzi? Opowiedz od początku.”
J: „Ja wiem, że to
ciężko zrozumieć. Jak nie mieszkaliśmy razem, to mieliśmy więcej czasu dla
siebie niż teraz. A to wszystko przeze mnie, ona już wie. Nie chciałem obarczać
jej moją głupotą.”
P: „Joseph! Co Ty
gadasz do cholery!”
J: „Nie, nie, to nie
to, co myślisz. Wziąłem kredyt na dom, bo mi brakowało. Chcę spłacić do
grudnia, ale teraz już nie wiem czy dam radę.”
P: „Daj spokój z
takimi tekstami, ale mnie wystraszyłeś. A Ann wie o tym kredycie?”
J: „Teraz już wie.
Nie chciałem jej tym obarczać, chroniłem ją.”
P: „Joseph, Ann, to
nie Tanja, ona by to zniosła i zrozumiała.”
J: „Ale co to
zmieniło?”
P: „Nie doceniasz
jej. Wesprze Cię.”
J: „Paddy, mam
wątpliwości czy to coś zmieni. My ostatnio w ogóle się nie możemy dogadać, nie
potrafimy rozmawiać tylko się kłócimy. Nie wiem, co się stało i kiedy.
Oczywiście wiem, że gdzieś 70%, to moja wina. Nawet kilka razy przeze mnie
płakała.”
P: „Joey, ale Ty tak
nie możesz myśleć, że to Twoja wina i już. Zrób coś z tym, a nie poddajesz się.
To co Ty jej powiedziałeś? To, co teraz mówisz, to chyba wierzchołek góry
lodowej, co?”
J: „Ach, utknęliśmy w
tym, nie wiem co robić, co mam jej powiedzieć. Nie wiem jak wyjść z tego.
Jestem zmęczony, nie mam siły na nic. I co? To też mam jej powiedzieć?”
P: „Wiesz… Moim
zdaniem wcale nie musisz tego mówić, bo ona widzi, że jesteś zmęczony.”
J: „To wiem, że
widzi, ale ja nie o takim zmęczeniu mówię.”
P: „Damn it! Co? Nie,
Ty chyba nie mówisz tego, o czym myślę?”
J: „Eee tak,
musiałbym przyznać się nie tylko do tego, że wziąłem kredyt, ale też do tego,
że jestem tak zmęczony, że nawet nie chcę myśleć o seksie. Faceci takich rzeczy
nie mówią. Kiedyś było fajnie, seks był fajny, a teraz może jest, ale bardzo
rzadko.”
P: „Ale świat i Wy
jako para, to nie tylko seks. Powinieneś szczerze z nią o tym pogadać,
powiedzieć o wszystkim, co Cię gnębi i będzie ok.”
J: „Oszalałeś?!
Chciałem, aby zmieniła całe swoje życie dla mnie, nie mogę jej zawieść.”
P: „Ale ona da radę,
a rozmowa będzie pomocna. One obydwie lubią gadać, a wiem, że to działa.”
J: „Może Ty lubisz
gadać, ja niekoniecznie.”
P: „Człowieku, ale
zrozum, że tylko to Ci pomoże. Słowa mogą ranić i Ann została zraniona słowami,
chyba nie dziwne po tym, co słyszała. Jak mi Ola powiedziała, to…”
J: „Ale o czym Ty
mówisz? Jakie słowa, kto i co?”
P: „Ty nic nie wiesz?
Naprawdę nic nie powiedziała Ci o Tanji?”
J: „Nie. Co ona jej
zrobiła?”
P: „No to posłuchaj.
Pamiętasz, jakiś czas temu dałeś Ann karnety do kosmetyczki i poszła z nią Ola.
Nawet się wtedy widzieliśmy, bo przyjechałem po Olę do Siegburga. Wtedy nie
wiedziałem, o co chodzi, jak u Was byłem Ann była strasznie przygnębiona, jakby
nieobecna myślami, nalałem sobie picie, a ona tego nawet nie zauważyła.”
J: „Ale co to ma
wspólnego ze sprawą? Po co mi to gadasz?”
P: „Cały czas jestem
w temacie, ale musisz zrozumieć istotę. Potem Ola mi opowiedziała, co się
wydarzyło. Powiem Ci, że Ann zaimponowała mi, bo po tym, co usłyszała nie
poszła do Ciebie na skargę tylko sama z tym walczy.”
J: „Do cholery Paddy,
powiedz mi wreszcie, o co chodzi, bo mnie zaraz trafi!”
P: „Z nią też tak
gadasz? To się nie dziwię, że się kłócicie!”
J: „Weź mnie nie
wkurzaj. Powiedz mi wreszcie, o co chodzi.”
P: „Spokojnie, już
kończę, ale ciągle mi przerywasz. Chodzi o to, że gdy Ann z Olą leżały z
maseczkami na twarzy przyszła tam Tanja z koleżanką i gadały o Was, o Tobie.”
J: „Nie zauważyła Ann
czy co? Co o niej mówiła?”
P: „No i właśnie to
jest w tym najgorsze. O Ann nic w sumie złego nie mówiła, jej chodzi o Ciebie.
O to, aby Cię ukarać, abyś Ty nie był szczęśliwy.”
Joey nic nie
powiedział, był zaskoczony tym, co usłyszał od brata. Wstał z fotela i podszedł
do okna.
J: „Chyba muszę
zapalić.”
P: „Przecież Ty nie
palisz.”
J: „No nie, ale mam
ochotę. Dlaczego Ann mi o tym nic nie powiedziała?”
P: „Joey, jeśli z nią
tak rozmawiasz jak ze mną przed chwilą, to sam sobie odpowiedz na to pytanie.”
J: „Nie chcesz mi
chyba powiedzieć, że się boi ze mną pogadać. Nie! Cholera jasna, jak to teraz
wszystko naprawić?”
P: „Będzie ok, tylko
się uspokój. Siadaj i posłuchaj, co Ci mówię.”
J: „Co tu można
zrobić? Zamotaliśmy się tak, że teraz chyba obydwoje nie umiemy ze sobą gadać.
Nie mam pomysłu. Nawet nie wiem, kiedy to się stało.”
P: „Ale ja wiem, bo
Ola z Ann rozmawiała.”
J: „No super. Wszyscy
wiedzą tylko nie ja. Powinna ze mną gadać, a nie z Wami.”
P: „Przed chwilą
mówiłeś, że nie chcesz z nią rozmawiać, teraz się wkurzasz, że z Olą o tym
gadała? Weź Ty się człowieku zastanów, co mówisz?”
J: „Cholera!
Faktycznie jeśli z nią tak gadam, to może mieć mnie dosyć. Co nie zmienia
faktu, że się trochę rozminęliśmy.”
P: „Ale Joey, Ty...
eee... Ty ją nadal kochasz?”
J: „Paddy! Cholera!
Ty też w to wątpisz? Co to za pytanie, no pewnie, że tak, to się nie zmieniło.
Bardzo ją kocham, nie wyobrażam sobie życia bez niej.”
P: „Uff, to dobrze.
Ona też Cię o to pytała? Joey, Ty się człowieku zacznij starać. Jednak wydaje
mi się, że wszystko się da odkręcić, jeśli dwie osoby tego chcą. Wszystko
będzie dobrze, na pewno się dogadacie. Wierzę w to, ale nie możesz z nią tak
rozmawiać jak teraz ze mną.”
J: „Paddy, wiem, nie
rób mi kazania, ok? Jesteś moim bratem i kumplem, a nie księdzem.”
P: „Weź Ty się
chłopie uspokój, bo nic Ci takiego nie powiedziałem. Chcę pomóc, a Ty na mnie
napadasz. Chcę Ci powiedzieć tyle ważnych rzeczy, a Ty mnie obrażasz i nie
dajesz dokończyć.”
Ktoś zapukał do drzwi
i Paddy poszedł otworzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz