niedziela, 17 stycznia 2016

220. Narrator – grudzień 2011



Paddy po namowach Oli stwierdził, że zapyta Josepha, o co chodzi. Spotkali się we wspólnym pokoju hotelowym, między koncertami, bo wiedzieli, że kolejnego dnia mogą sobie pospać. Oczywiście zostały kupione trunki i to w dużej ilości.
P: „Witaj. No nareszcie przerwa i możemy sobie porozmawiać. Zbieram się już od dwóch tygodni, ale sam wiesz jak to jest z czasem.”
J: „Spoko, no wiem. Sam nie mam czasu, próby, koncerty, no i treningi. Dobrze z kimś porozmawiać, bo w domu… ach.”
P: „Co się stało?”
J: „Może najpierw zamówmy coś do jedzenia, potem się napiję i pogadamy.”
P: „Ok, wyglądasz na zmęczonego. Co Ty tak ciężko pracujesz?”
J: „Potem Paddy, najpierw zamówmy, a ja zadzwonię do Ann i powiem, jak minął koncert, bo prosiła.”
P: „Ok, to ja zamawiam.”
Paddy został, a Joey poszedł na korytarz zadzwonić do Ann. Po paru minutach wrócił nieco wkurzony do pokoju i siadł na fotelu.
P: „Coś się stało? Pokłóciliście się?”
J: „Nie, rozmowa jak zwykle, powiedziałem, że nie mogę z nią długo rozmawiać, więc tym swoim tonem, wszystko wiedzącym powiedziała, cytuję „tak myślałam, często nie możesz ze mną rozmawiać, więc to normalne”. Cholera jasna, cokolwiek bym ostatnio nie robił, to jest niezadowolona.”
P: „To jednak jest źle?”
J: „Jest tragicznie. Nie umiemy się dogadać. Ciągle się kłócimy. Chciałem dobrze, a wyszło beznadziejnie.”
P: „Ale co się dzieje?”
J: „Nic się nie dzieje. Czepia się wszystkiego, a ja nie rozumiem, o co jej chodzi. Kiedyś nic jej nie przeszkadzało, a teraz wszystko się zmieniło.”
P: „Joey, ja nic nie rozumiem. O co dokładnie chodzi? Opowiedz od początku.”
J: „Ja wiem, że to ciężko zrozumieć. Jak nie mieszkaliśmy razem, to mieliśmy więcej czasu dla siebie niż teraz. A to wszystko przeze mnie, ona już wie. Nie chciałem obarczać jej moją głupotą.”
P: „Joseph! Co Ty gadasz do cholery!”
J: „Nie, nie, to nie to, co myślisz. Wziąłem kredyt na dom, bo mi brakowało. Chcę spłacić do grudnia, ale teraz już nie wiem czy dam radę.”
P: „Daj spokój z takimi tekstami, ale mnie wystraszyłeś. A Ann wie o tym kredycie?”
J: „Teraz już wie. Nie chciałem jej tym obarczać, chroniłem ją.”
P: „Joseph, Ann, to nie Tanja, ona by to zniosła i zrozumiała.”
J: „Ale co to zmieniło?”
P: „Nie doceniasz jej. Wesprze Cię.”
J: „Paddy, mam wątpliwości czy to coś zmieni. My ostatnio w ogóle się nie możemy dogadać, nie potrafimy rozmawiać tylko się kłócimy. Nie wiem, co się stało i kiedy. Oczywiście wiem, że gdzieś 70%, to moja wina. Nawet kilka razy przeze mnie płakała.”
P: „Joey, ale Ty tak nie możesz myśleć, że to Twoja wina i już. Zrób coś z tym, a nie poddajesz się. To co Ty jej powiedziałeś? To, co teraz mówisz, to chyba wierzchołek góry lodowej, co?”
J: „Ach, utknęliśmy w tym, nie wiem co robić, co mam jej powiedzieć. Nie wiem jak wyjść z tego. Jestem zmęczony, nie mam siły na nic. I co? To też mam jej powiedzieć?”
P: „Wiesz… Moim zdaniem wcale nie musisz tego mówić, bo ona widzi, że jesteś zmęczony.”
J: „To wiem, że widzi, ale ja nie o takim zmęczeniu mówię.”
P: „Damn it! Co? Nie, Ty chyba nie mówisz tego, o czym myślę?”
J: „Eee tak, musiałbym przyznać się nie tylko do tego, że wziąłem kredyt, ale też do tego, że jestem tak zmęczony, że nawet nie chcę myśleć o seksie. Faceci takich rzeczy nie mówią. Kiedyś było fajnie, seks był fajny, a teraz może jest, ale bardzo rzadko.”
P: „Ale świat i Wy jako para, to nie tylko seks. Powinieneś szczerze z nią o tym pogadać, powiedzieć o wszystkim, co Cię gnębi i będzie ok.”
J: „Oszalałeś?! Chciałem, aby zmieniła całe swoje życie dla mnie, nie mogę jej zawieść.”
P: „Ale ona da radę, a rozmowa będzie pomocna. One obydwie lubią gadać, a wiem, że to działa.”
J: „Może Ty lubisz gadać, ja niekoniecznie.”
P: „Człowieku, ale zrozum, że tylko to Ci pomoże. Słowa mogą ranić i Ann została zraniona słowami, chyba nie dziwne po tym, co słyszała. Jak mi Ola powiedziała, to…”
J: „Ale o czym Ty mówisz? Jakie słowa, kto i co?”
P: „Ty nic nie wiesz? Naprawdę nic nie powiedziała Ci o Tanji?”
J: „Nie. Co ona jej zrobiła?”
P: „No to posłuchaj. Pamiętasz, jakiś czas temu dałeś Ann karnety do kosmetyczki i poszła z nią Ola. Nawet się wtedy widzieliśmy, bo przyjechałem po Olę do Siegburga. Wtedy nie wiedziałem, o co chodzi, jak u Was byłem Ann była strasznie przygnębiona, jakby nieobecna myślami, nalałem sobie picie, a ona tego nawet nie zauważyła.”
J: „Ale co to ma wspólnego ze sprawą? Po co mi to gadasz?”
P: „Cały czas jestem w temacie, ale musisz zrozumieć istotę. Potem Ola mi opowiedziała, co się wydarzyło. Powiem Ci, że Ann zaimponowała mi, bo po tym, co usłyszała nie poszła do Ciebie na skargę tylko sama z tym walczy.”
J: „Do cholery Paddy, powiedz mi wreszcie, o co chodzi, bo mnie zaraz trafi!”
P: „Z nią też tak gadasz? To się nie dziwię, że się kłócicie!”
J: „Weź mnie nie wkurzaj. Powiedz mi wreszcie, o co chodzi.”
P: „Spokojnie, już kończę, ale ciągle mi przerywasz. Chodzi o to, że gdy Ann z Olą leżały z maseczkami na twarzy przyszła tam Tanja z koleżanką i gadały o Was, o Tobie.”
J: „Nie zauważyła Ann czy co? Co o niej mówiła?”
P: „No i właśnie to jest w tym najgorsze. O Ann nic w sumie złego nie mówiła, jej chodzi o Ciebie. O to, aby Cię ukarać, abyś Ty nie był szczęśliwy.”
Joey nic nie powiedział, był zaskoczony tym, co usłyszał od brata. Wstał z fotela i podszedł do okna.
J: „Chyba muszę zapalić.”
P: „Przecież Ty nie palisz.”
J: „No nie, ale mam ochotę. Dlaczego Ann mi o tym nic nie powiedziała?”
P: „Joey, jeśli z nią tak rozmawiasz jak ze mną przed chwilą, to sam sobie odpowiedz na to pytanie.”
J: „Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że się boi ze mną pogadać. Nie! Cholera jasna, jak to teraz wszystko naprawić?”
P: „Będzie ok, tylko się uspokój. Siadaj i posłuchaj, co Ci mówię.”
J: „Co tu można zrobić? Zamotaliśmy się tak, że teraz chyba obydwoje nie umiemy ze sobą gadać. Nie mam pomysłu. Nawet nie wiem, kiedy to się stało.”
P: „Ale ja wiem, bo Ola z Ann rozmawiała.”
J: „No super. Wszyscy wiedzą tylko nie ja. Powinna ze mną gadać, a nie z Wami.”
P: „Przed chwilą mówiłeś, że nie chcesz z nią rozmawiać, teraz się wkurzasz, że z Olą o tym gadała? Weź Ty się człowieku zastanów, co mówisz?”
J: „Cholera! Faktycznie jeśli z nią tak gadam, to może mieć mnie dosyć. Co nie zmienia faktu, że się trochę rozminęliśmy.”
P: „Ale Joey, Ty... eee... Ty ją nadal kochasz?”
J: „Paddy! Cholera! Ty też w to wątpisz? Co to za pytanie, no pewnie, że tak, to się nie zmieniło. Bardzo ją kocham, nie wyobrażam sobie życia bez niej.”
P: „Uff, to dobrze. Ona też Cię o to pytała? Joey, Ty się człowieku zacznij starać. Jednak wydaje mi się, że wszystko się da odkręcić, jeśli dwie osoby tego chcą. Wszystko będzie dobrze, na pewno się dogadacie. Wierzę w to, ale nie możesz z nią tak rozmawiać jak teraz ze mną.”
J: „Paddy, wiem, nie rób mi kazania, ok? Jesteś moim bratem i kumplem, a nie księdzem.”
P: „Weź Ty się chłopie uspokój, bo nic Ci takiego nie powiedziałem. Chcę pomóc, a Ty na mnie napadasz. Chcę Ci powiedzieć tyle ważnych rzeczy, a Ty mnie obrażasz i nie dajesz dokończyć.”
Ktoś zapukał do drzwi i Paddy poszedł otworzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz