Od naszej ostatniej
kłótni minął tydzień. Był to ciężki tydzień. Joey był zacięty i ciągle
dochodziło między nami do spięć, nie potrafiliśmy się dogadać. Na grudzień miał
zaplanowane koncerty z rodzeństwem i zapytał mnie czy jeśli będą w weekend, to
pojadę. Oczywiście się zgodziłam zwłaszcza, że wtedy miałam jechać z Leonem, bo
Joey jeździł z Lukiem. Jak był w domu między koncertami chciałam z nim
porozmawiać, ale on ciągle był zmęczony i nie miał dla mnie czasu. Jak już
zdarzało mu się być w domu, a ja miałam chęć pobyć z nim w intymny sposób i
sama robiłam podchody, to on ostentacyjnie mówił, że jest strasznie zmęczony i
chce mu się spać. Spięcia były na porządku dziennym, czasem udało się mi czy
Josephowi umilknąć i nie odezwać, szczególnie przy dzieciach. Przy nich się
pilnowaliśmy. Prawie nie rozmawialiśmy, bo to było bez sensu, każda poważna
rozmowa kończyła się sprzeczką. Żadna noc nie przyniosła ukojenia, odrzucał
każde moje zbliżenie. Każdego dnia coraz bardziej traciłam cierpliwość. Czasem
jak miał ochotę, to się przytulił czy oddał pocałunek, ale jak zauważyłam, było
to przy ludziach, na koncertach. To mnie wkurzyło chyba najbardziej, że taką
pokazówkę robi i dla kogo dla Paddy’ego czy dla rodziny. Miałam wrażenie, że to
już przesada z jego strony. Co to miało być? Oczywiście zbywał mnie jak go o to
pytałam. Któregoś dnia wieczorem leżałam już w łóżku i czytałam książkę.
Przyszedł Joseph, zapalił lampkę po swojej stronie łóżka i oczywiście miał do
mnie pretensje.
J: „Czy mogłabyś
zmienić tę pościel? Nie lubię jej, mówiłem Ci kiedyś.”
A: „No chyba mi
mówiłeś, w swoich myślach. Co Ci przeszkadza ta pościel, bo nie rozumiem?”
J: „Nie lubię jej!
Zmienisz czy nie?”
A: „Dobra, niech Ci
będzie. Zaraz będziesz miał swoją ulubioną pościel.”
J: „No i świetnie!
Choć raz się ze mną nie kłócisz, tylko robisz, o co proszę”
Poszedł zadowolony do
łazienki, a ja wstałam, poszłam do garderoby i wzięłam jego ulubioną pościel, a
do tego kołdrę. Stwierdziłam, że jeśli on
jest taki mądry i ma takie wymagania, to dostanie swoją pościel, jak i
również własną kołdrę. Szybko założyłam ją i położyłam się po swojej stronie
łóżka, opatulając się naszą wspólną kołdrą. Poobwijałam się nią mocno, zgasiłam
światło po swojej stronie i leżałam, czekając na jego powrót. Wszedł do
sypialni w samych bokserkach, coś tam sobie podśpiewywał, a mi się zbierało na
śmiech, byłam ciekawa, co zrobi. Nic nie zauważył i siadł sobie na łóżku,
położył się, przykrył i chyba wtedy odkrył, że coś nie gra, bo przestał śpiewać
i tylko sapnął zirytowany. Po czym zgasił światło. Kręcił się i wiercił, nie
mógł znaleźć sobie miejsca. Nigdy bowiem od kiedy spaliśmy razem, nie było
czegoś takiego jak dwie kołdry, więc chyba był zaskoczony. Rano również nic nie
powiedział i tak było przez kolejne dwa dni i dwie noce, ale chyba miał dość,
bo czwartej nocy, akurat poszedł do sypialni wcześniej niż ja, ponieważ
wróciłam dość późno z pracy, a potem jeszcze zajmowałam się obowiązkami
domowymi i jak tam poszłam, to tym razem on czytał sobie jakąś gazetę i leżał
pod naszą kołdrą, której tak nie lubił. Udawałam, że nic nie zauważyłam,
poszłam do garderoby i tam na półce była jego „ponoć” ulubiona. Pomyślałam
sobie, że może w końcu zacznie myśleć i przestanie zachowywać się jak idiota,
ale niestety nic to nie dało, bo nadal nie mogliśmy się dogadać. I w sumie nic
to nie dało, a było jeszcze gorzej. Czasem czułam, że jest mu smutno z tego
powodu, że mnie odtrąca, ale widziałam, że jest bardzo, ale to bardzo zmęczony.
To rozumiałam, że może być zmęczony, bo miał dużo spraw na głowie. Teraz
wiedziałam o tym kredycie, że jest, ale on nadal nie chciał mi powiedzieć, co i
jak. Jak go pytałam mówił, że wtedy go zmusiłam do mówienia i więcej mi nic na
ten temat nie powie. Nie było szansy, aby się czegokolwiek dowiedzieć. Jak
przychodził, to kładł się do łóżka i usypiał od razu. Żal mi go było, ale
wiedziałam, że ja też mam ograniczoną cierpliwość, a Joey wystawiał ją bardzo.
Któregoś dnia zadzwoniłam do Oli.
O: „Cześć, ale fajne
są te koncerty, nie? Śledzę wszystko na youtubie.”
A: „Tak, fajnie. A
widziałaś jak Paddy śpiewa?”
O: „Mówisz o
Enschprungen? Widziałam, fanki wariują.”
A: „Ola wariują,
wariują, a komentarze jakie są, szaleją jak w latach’90.”
O: „No widziałam, ale
on ma taki styl, przeżywa to, co śpiewa.”
A: „Wiem. Znam go
przecież.”
O: „A co tam słychać
u Was?”
A: „Nic się Olu nie
zmieniło od listopada, a nawet jest gorzej.”
O: „Paddy mówił, że
jak jesteś na koncertach, to wygląda to ok.”
A: „Może wygląda. Ale
przycisnęłam Joe do ściany i mi powiedział, czemu go nie ma tyle w domu.”
O: „I?”
A: „Wziął kredyt na
dom, nie wiem co, ile i dlaczego. Powiedział, że chce go spłacić do końca roku
i nic więcej nie chce mi powiedzieć. Ogólnie bardzo się oddaliliśmy i nie
umiemy z tego wyjść.”
O: „Ale w listopadzie
nie było tak źle.”
A: „Ale od trzech
tygodni Ola jest strasznie. Ja już dłużej tego nie zniosę. Nie ma sprawy, która
by nas nie poróżniła. Spinamy się nawet o to, że kupiłam nie to masło, co
trzeba. Nie wiem, co dalej. On o tym nie chce rozmawiać.” – nie wytrzymałam i
rozpłakałam się.
O: „Nie płacz, musi
być dobrze. Spróbuj z nim pogadać.”
A: „Nie da się, Ola,
próbowałam setki razy, on nie chce.”
O: „Nie chce
rozmawiać?”
A: „Rozmawiamy tylko
o zwyczajnych sprawach czyli dzieciach czy domu. Nic poza tym. Mówi, że jest
zmęczony. Widzę to, ale to nie znaczy, że ma prawo mnie tak traktować.”
O: „To znaczy?”
A: „Co mam Ci
powiedzieć. Mijamy się, wszędzie, w domu, w łóżku. Nie umiemy się dogadać.”
O: „Ale dlaczego, co
takiego się stało?”
A: „Jest zmęczony. To
jego tłumaczenie i tak jest faktycznie, ale nie wiem czy to wszystko. Jak nie
powiedział mi o tym cholernym kredycie, to może jeszcze mi czegoś nie
powiedział, nie wiem.”
O: „Ale spokojnie,
wszystko się poukłada, tylko nie trać wiary w to. Spokojnie.”
A: „Ja nie mam już
siły Ola, to już trwa i trwa. Ile ja jestem w stanie wytrzymać? No ile, kończy
się czas mojej wytrzymałości.”
O: „Nie rób nic
pochopnie, spokojnie, będą święta wtedy odpocznie, będzie ok.”
A: „Dzięki. Kończę
już, bo pójdę spać. Dziękuję. Trzymaj się, pa.”
O: „Ty też się
trzymaj. Pa pa.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz