środa, 27 stycznia 2016

225. Ola – grudzień 2011



Rozłączyłam się i stałam z telefonem w ręku, póki Leon nie pociągnął mnie za sweter.
Le: „No, ciociu? Przyjedzie Ann?” – wiedziałam, że nie mogę mu obiecać na sto procent.
O: „Rozmawiałam z Ann i prosiłam, żeby przyjechała. Powiedziała, że zrobi co w jej mocy, niedługo ruszy w drogę, ale jest daleko i nie wiem czy zdąży dzisiaj.”
Le: „Ciociu, ale ja chcę dzisiaj!”
O: „Wiem Leoś, ja też chcę, ale chyba nie chcesz, żeby Ann stało się coś złego. Ona jest naprawdę daleko i długa droga przed nią.”
Już chciał coś odpowiedzieć, ale go zagadałam i pobiegł do chłopaków. A ja nadal stałam z tym telefonem i wzbierała we mnie taka złość, jakiej dawno u mnie nie było. Niech no go tylko znajdę, to suchej nitki na nim nie zostawię. Nie musiałam długo czekać, Joey z Paddym wychodzili właśnie z salonu i stanęli przerywając rozmowę. Pozycję miałam iście bojową. Gniew malował mi się na twarzy, chwyciłam się pod boki. Zdążyłam jeszcze zauważyć, że Joey jest nieogolony i że ma smutek w oczach. No dziwne, żeby nie miał. Z letargu wyrwał mnie głos Patricka.
P: „Ola, co się…” – zamachałam telefonem w powietrzu i lekko podniesionym głosem powiedziałam:
O: „Właśnie rozmawiałam z Anią!” – Joey spuścił wzrok, Paddy patrzył raz na mnie raz na niego. Podniosłam głos bardziej.
O: „Czy Ty do reszty oszalałeś Joey?! Co Ci strzeliło do głowy powiedzieć coś takiego?!”
Z salonu wyjrzał Denis.
D: „Co tu się dzieje? Czemu tak krzyczycie?”
O: „Przepraszam, mamy do pogadania.”
D: „To idźcie do gabinetu.”
O: „Idziemy!” – zakomenderowałam, ale odwróciłam się do Patricka mówiąc – „Ty też! Nie będę się dwa razy powtarzać.”
Zamknęłam drzwi gabinetu, Joey usiadł na fotelu opierając łokcie na kolanach, a na dłoniach głowę, Paddy stanął z boku, a ja zaczęłam chodzić w kółko.
O: „No! Proszę! Pochwal się bratu!”
J: „Ola czy nie mogłabyś…”
O: „Co nie mogłabym? Pochwal się bratu, czemu nie ma Ann, czemu nie ma jej w domu prawie od tygodnia i czemu nie chce z Tobą rozmawiać.” – Paddy wybałuszył oczy.
P: „Co się, do cholery stało?”
J: „Powiedziałem Ann coś bardzo przykrego, chwyciła kluczyki i odjechała.
P: „Co???”
O: „Może bądź na tyle odważny, żeby się przyznać, co jej powiedziałeś. Bo ja już wiem.”
Joey wolno, bo wolno, ale opowiedział swoją wersję zdarzeń.
P: „Co jej powiedziałeś? Stary, Tobie kompletnie odbiło?”
J: „Wiem Paddy, przegiąłem.”
O: „Patrz Paddy, przegiął. No cholera raczej, że przegiąłeś! Czy Ty się w ogóle zastanowiłeś kto przez ostatnie miesiące zajmował się Twoim synem?” – Joey milczał – „Kto go woził i odbierał ze szkoły, kto dawał mu jeść, kto woził na zajęcia dodatkowe, kto kładł go spać i czytał na dobranoc? Nie dziwię się Ann, że wyjechała i nie chce z Tobą gadać! To było podłe!”
P: „No to się popisałeś bracie. A przecież rozmawialiśmy i miałeś z nią porozmawiać spokojnie.”
O: „No i porozmawiał.”
J: „Nawaliłem po całości, ale jeszcze to, że nic nie powiedziała mi o Tanji spowodowało…”
O: „Co?”
P: „Ja mu powiedziałem.” – Paddy przyznał się i spojrzał na mnie ze strachem. Chyba takiej jeszcze mnie nie widział.
O: „Pięknie! Chyba lepiej, jakby sama mu powiedziała, nie uważasz?”
P: „Ale uznałem, że…” – Paddy chciał się tłumaczyć, a Joey chyba starał się zmienić temat.
J: „Jak ona się ma?”
O: „A jak się ma mieć Joey? Jest jej cholernie przykro i te słowa cały czas bolą.”
J: „Czy mogę do niej zadzwonić?”
O: „Nie odbierze od Ciebie.”
J: „A od Ciebie?”
O: „Nawet mowy nie ma. Porozmawiała tylko z Leonem, bo to, że Ty jesteś okrutny nie znaczy, że dziecko ma przez to cierpieć.”
J: „Ola, wystarczy, zrozumiałem. I to już sekundę po tym jak to powiedziałem. Ale to i tak o sekundę za późno.”
O: „Joey, ale skąd Ci to w ogóle wpadło do głowy?”
J: „Nie wiem Ola, nie mam pojęcia, po prostu w kłótni człowiek mówi różne rzeczy. Chciałbym naprawić to, co zepsułem, oby tylko dała mi szansę. Wiesz, gdzie ona jest?”
O: „Wiem, ale do Wrocławia nie masz po co teraz jechać.”
J: „Ale Ola…”
O: „Nie ma ‘ale Ola’. Jest Wigilia i nie dość, że jej nie ma, to jeszcze by brakowało, żeby Ciebie nie było. Leon by chyba tego nie zniósł.”
P: „Ola ma rację, pojedziesz do niej po Świętach. Ale żeś nawarzył piwa.”
J: „Wypiję je. Zły jestem na samego siebie, że Cię Paddy wtedy nie posłuchałem. Przepraszam Was.”
O: „Nas? Ty Ann lepiej przepraszaj, bo mnie nie masz o co.”
J: „Przepraszam, że wciągnąłem Was w swoje sprawy.”
P: „Za to nie musisz tym bardziej, przecież jesteście nam bliscy.”
O: „Właśnie! Myślisz, że nie zależy nam na Waszym szczęściu?”
J: „Wiem, wiem… Strasznie narozrabiałem. Fuck!” – chwilę wszyscy milczeliśmy, Paddy ostrożnie podszedł do mnie i objął od tyłu. Oparłam głowę na jego klatce, ale oboje patrzyliśmy w stronę Josepha. Ten odetchnął głęboko, wstał, podszedł bez słowa do mnie i mocno uścisnął. Na to nie byłam przygotowana, zdziwiłam się. Puścił mnie i uścisnął Patricka.
J: „Paddy, Ty lepiej nie podpadaj Oli, bo nie chciałbyś być w mojej skórze.”
O: „Joey, nie gniewaj się na mnie, ale tak się wkurzyłam, że nie zamierzałam się opanowywać.”
J: „Wiem, wiem, rozumiem. W sumie dobrze, że ktoś mnie walnął obuchem w łeb. Tylko szkoda, że tak późno.”
O: „No wcześniej Paddy miał Cię walnąć, ale widzę, że nie wyszło.”
J: „No niby wyszło, ale potem emocje wzięły górę. Ech… nieważne, idę już. Dzięki Wam za wszystko.” – wyszedł zamykając jeszcze za sobą drzwi.
P: „Joey?”
J: „No?”
P: „Idź się ogolić!”
Joey uśmiechnął się pod wąsem i wyszedł. Przytuliłam się do Patricka.
P: „Faktycznie, nie chciałbym być w jego skórze. Sam się Ciebie bałem. Na mnie tak nie krzyczałaś w lutym.”
O: „Oj, daj spokój. Tutaj nie byłam w środku sprawy tylko stałam z boku, tamta bezpośrednio mnie dotyczyła. Nie mówmy już o tym i nie psujmy sobie humoru i wieczoru.” – patrzyliśmy chwilę na siebie i pocałowaliśmy się namiętnie. Wtedy otworzyły się drzwi i Patricia zajrzała do środka.
Pt: „Ola? Ooops, przepraszam.”
O: „Nie szkodzi. Wchodź, musimy pogadać, jest tam Maite?” – Patricia zawołała siostrę, a ja delikatnie wypchnęłam Patricka na zewnątrz. Gdy już zostałyśmy we trzy zaczęłam.
O: „Dziewczyny, mam do Was sprawę, ale bardzo proszę o dyskrecję.” – obie pokiwały potakująco głowami – „Patricia, czy uda Ci się przesunąć Wigilię o… no… powiedzmy godzinę.” – w między czasie liczyłam, ile powinno zająć Ani dotarcie do Kolonii.
Pt: „Myślę, że tak. Ale co się stało?”
O: „Otóż w wielkim skrócie: Joey narozrabiał, Ania wyjechała do Wrocławia, Leon za nią płacze, ale namówiłam ją, żeby przyjechała właśnie dla niego.”
Mt: „Jezus Maria! Jedzie? Z Wrocławia? Tutaj?”
O: „No jedzie. Jak Patricii uda się przesunąć Wigilię o godzinę, to Ania się po prostu trochę spóźni.”
Pt: „Dobra, nie pytam, o co chodzi, ale z Josephem sobie porozmawiam.”
O: „Patricia, ale to może kiedy indziej, ok? Nie chcę, żeby ktokolwiek o tym wiedział, nawet Paddy. Jak Ani uda się dojechać, to będzie super.”
Mt: „No dobra, ale napisz jej, żeby uważała na drodze.”
O: „Ona to wie.”
Podziękowałam dziewczynom i zabrałyśmy się ostro do roboty. Nie mogłam się na niczym skoncentrować, tak mi było żal Ani. Joey mnie unikał, ale Denis i Paddy coś do mnie mówili, a ja nie wiedziałam co. Dziewczyny rozumiały i same miały nosy na kwintę.

9 komentarzy:

  1. No i kurcze popuściłam w majtki!!! Józefowi się życie wali a Padzik z tekstem;
    -Ogól się!!!!
    Czy Ładni nie muszą myśleć!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mnie rozbawilas. Hihi.
      Wyglądał strasznie wiec Paddy chcial mu pomóc...

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Oooo Ola nakrzyczala na Josepha hehe i dobrze mu tak

    OdpowiedzUsuń
  3. O: „Idziemy!” – zakomenderowałam, ale odwróciłam się do Patricka mówiąc – „Ty też! Nie będę się dwa razy powtarzać.”

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój ulubiony rozdział, tak dramatyczny, tak cholernie mocny ale za to pokazana jest siła przyjaźni :) piękny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. faktycznie siła przyjaźni, kiedyś Ania kazała Oli coś powiedzieć, teraz Ola opieprzyła Josepha

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak! Tu jest pokazane, jak czasami trzeba. Dobry rozdział. Widać to miotanie się Oli, Joey od początku z tą spuszczoną głową wiedział, co narobił, a Paddy patrzył ze zdziwieniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ola wkurzona na maksa a Joey wie, że ona zna prawdę

    OdpowiedzUsuń