wtorek, 19 stycznia 2016

221. Narrator – grudzień 2011



Był wkurzony na brata, ale chciał pomóc. Odebrał jedzenie i wrócił do pokoju.
P: „Zamówiłem chińskie, wiem, że lubisz.”
J: „Może być, dzięki. Wiesz co, zjem i pójdę spać.”
P: „Przestań, mieliśmy pogadać, a Ty jakiś taki oporny jesteś.”
J: „Nie oporny, ale zmęczony. Zawody, próby, spotkania biznesowe, a ostatnio Tanja ciągle czegoś chce.”
P: „No właśnie coś o tym wiem. Wtedy u tej kosmetyczki Tanja powiedziała, że robi to specjalnie, więc uważaj na nią, ona włazi Ci z premedytacją w Twój związek. Uważaj Joey, żebyś nie stracił Ann, bo ona teraz jej nie wierzy, ufa Ci, ale może jej się znudzić ta ciągła walka o Ciebie. Nic Ci nie będę gadać, bo nie chcesz, ale chociaż pomyśl nad moimi słowami.”
J: „No dobra. Ale poczekaj wychodzi na to, że Tanja chce mnie ukarać, robi wszystko, abym się rozstał z Ann. Na to nie pozwolę. Masz rację, tak sobie myślę i widzę, ze Ann stara się bardzo, żeby było ok. To ja jestem nie fair.”
P: „No nareszcie mówisz do rzeczy. Brawo!”
J: „Wiem, że postępuję nie logicznie, ale jestem taki zmęczony, że czasem nic mi się nie chce, a ona chce rozmawiać.”
P: „Joey, to może przełóż tę spłatę, rozłóż w czasie czy cokolwiek. Bądź trochę w domu, odpocznij. Zajmij się swoją rodziną. I Ty, Ann, a także dzieci tego potrzebują.”
J: „Dzięki za radę, ale chcę to jak najszybciej spłacić.”
P: „Rozumiem, ale przez to rozwalasz swój związek. Czy warto poświęcać go dla kredytu i ambicji?”
J: „Znowu się mądrujesz? Ale cholera, masz rację. Przemyślę to. Chyba czeka mnie rozmowa z Ann.”
P: „To fakt, a Ann zasługuje na szczerość. Zobaczysz, że będzie nadal stała za Tobą. Uwierz w nią. Powtarzam Ci! To nie jest Tanja.”
J: „To prawda. Paddy, a jak... nie, już nic. Pogadam też, choć nie chcę tej konfrontacji z Tanją i zapytam dlaczego chce mnie ukarać, ale ja głupi jestem, wszystko muszę odkręcić.”
P: „Będzie ok, tylko pogadaj z obiema.”
J: „Ale jak mówię, nie chcę z Tanją gadać, choć wiem, że muszę. Zdradziła mnie, zostawiła, a teraz próbuje mnie za coś karać. Niech popatrzy na siebie i na to, co zrobiła. Nie chcę, po co? Co mi to da?”
P: „Musisz z nią pogadać, bo mało miałeś piekła z nią o dzieci? Chcesz, żeby ona teraz to wykorzystała i obróciła przeciwko Tobie? Że wziąłeś syna, a nie ma Cię w domu i zajmuje się nim Twoja dziewczyna. No pomyśl stary!"
J: „To prawda, ale zajmuje się nim dobrze, ale faktycznie muszę z nią, to znaczy i z Ann i Tanją porozmawiać. Ale chyba przede wszystkim muszę pogadać z managerem i z kimś z banku. Co sądzisz?”
P: „Myślę, że powinieneś trochę to w czasie przełożyć i powiedzieć o tym Ann. Pamiętaj, że ona jest z Tobą mimo wszystko i kocha Cię. I nie pracuj tak dużo, bo się człowieku wykończysz. Już się zmieniłeś przez to zmęczenie, a co będzie dalej?”
J: „Dobrze. Posłucham Cię, ale już nie susz mi głowy. Zrozumiałem swoją głupotę i postaram się wszystko naprawić.”
P: „Ok. Już nic nie powiem, ale musiałem, bo widziałem, że coś się dzieje. A jak sam rozumiesz, Ola też mnie prosiła.”
J: „Wiem. Obiecuję, że się postaram. A teraz opowiedz jak Wam się układa?”
P: „Dobrze, choć rozmawiamy, gdzie mieszkać po ślubie. Ola jest uparta, ale mam na nią sposób.”
J: „Co masz? Sposób? A jaki?” –zapytał z ciekawością Joseph.
P: „Zamykam jej buzię pocałunkiem.”
J: „Ale sposób, przecież potem i tak powie swoje.”
P: „No tak, ale powiem Ci, że nie jest przekonana do Kolonii. Nie rozumiem, czemu się tak upiera, abyśmy mieszkali w Polsce.”
J: „Paddy, no co Ty, nie dziw się jej, przecież to ona musi zostawić za sobą cały swój dotychczasowy świat.”
P: „Ann to zrobiła. Przecież tu będzie dobrze, będziemy razem, pewnie kiedyś kupimy dom.”
 J: „Wszystko fajnie, ale to nie Ty zostawiasz wszystko za sobą i idziesz w nieznane.”
P: „A mało razy to robiłem? Dobra, mnie pouczasz, a może byś się zastosował do własnych rad? A może Ann tęskni za swoim dawnym życiem, za takim jednym głupim Joe, który był wtedy, a nie takim jaki jest teraz?”
J: „No to mi pojechałeś, ale masz rację. Ty zawczasu pomyśl o Oli, żebyś potem nie miał jak ja.”
P: „Przez to, że rozmawiamy, to może ten drugi uniknie błędów tego pierwszego."
J: „Chyba tak, lepiej uczyć się na błędach innych.”
P: „Joseph, ale nie da się unikać wszystkich błędów. Zawsze się jakieś popełni, ale wiesz, warto wszystko wyjaśnić.”
J: „No wiem, ale martwię się tym, jak Ann zareaguje. Paddy ja ją bardzo zaniedbałem. Teraz to widzę, ona się nawet boi tak normalnie do mnie podejść i się przytulić. To straszne, bo sam się do tego przyczyniłem. Chyba mi już nie ufa, a ja muszę coś z tym zrobić.”
P: „Będzie dobrze, każdy może zrobić coś głupiego.”
J: „Nie mów mi, że po tych dwóch Twoich wybrykach coś jeszcze zmalowałeś?”
P: „Nie, ale głupio zareagowałem jak mi się do czegoś przyznała. Mówiłem Ci kiedyś o tym całym Michale?”
J: „No tak. Coś ich wcześniej łączyło, zgadłem?”
P: „On chciał, ale do niczego nie doszło, bo pojawiłem się w jej życiu. A jak mi powiedziała o tym, to wyszedłem z domu, poszedłem do kościoła, a jak wróciłem, to nie chciałem nic do niej mówić. Było jej przykro.”
J: „Paddy, byłeś zaskoczony i miałeś prawo przemyśleć jej słowa. Powinna Ci powiedzieć o tym wcześniej. Pytałeś ją o niego, prawda?”
P: „Pytałem, nie odpowiadała mi na to, a ja nie jestem zły, że to było, że było coś między nimi, tylko o to, że mi nie powiedziała wcześniej.”
J: „Myślę, że rozumiała Twoje zachowanie. Pewnie wie, o co chodzi. Uwierz mi, ja się gorzej zachowuję i Ann to znosi, więc Ola na pewno zrozumiała, że byłeś zazdrosny.”
P: „Oj byłem, jestem. Powiesz mi, co Ty zrobiłeś?”
J: „Nie, nie powiem, ale wiem, że czasem trzeba myśleć, a my chyba bracie za mocno reagujemy.”
P: „Ale wyjaśniliście sobie to. Przeprosiłeś?”
J: „Tak, oczywiście. Jak Ci mówiłem ciągle się kłócimy. Jest zazdrosna o Tanję i teraz dzięki Tobie wiem dlaczego. Przemyślę jeszcze raz wszystko, a Tobie radzę postępuj delikatnie, jeśli chcesz Olenke do czegoś przekonać.”
P: „Masz rację. Będzie dobrze, dogadamy się. Ale wiem, że muszę jej dać więcej czasu i nie naciskać. Po prostu na razie o to nie pytam. Jak podejmie decyzję, to sama mi powie. A ja mam nadzieję, że Wy też się prędko dogadacie.”
J: „Ja też, bo widzę już, że jest źle. Dzięki Paddy, jesteś nie tylko moim bratem, ale i przyjacielem. Szkoda, że Jim zapomniał, aby nim być.”
P: „Będzie, jestem tego pewny. Trzeba czasu, ale będzie.”
J: „Dzięki.”

3 komentarze:

  1. P: „Będzie, jestem tego pewny. Trzeba czasu, ale będzie.”
    J: „Dzięki.”

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się Joey zamotał, że nawet do Paddyego tak się odzywał w rozmowie. Jeju! Co Paddy próbuje, to ten swoje! Grrrrr! I jeszcze, że Jim zapomnial być przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń