Przygotowania do Świąt mijały nadzwyczajnie wolno.
Prezenty dla rodziny miałam już kupione w połowie grudnia. Pytałam Patricka czy
powinnam kupić prezenty jego rodzinie, ale odrzekł, że przecież my, to teraz
razem, więc on w trasie siedzi na laptopie i zamawia różne rzeczy przez
internet. Miała odbierać je Maite. Poruszyłam też temat Sylwestra. Paddy był
tak pochłonięty świąteczną trasą, przyznał iż nawet o tym nie pomyślał.
Chciałam powitać Nowy Rok w towarzystwie moich przyjaciół w Polsce,
powiedziałam, że dostaliśmy już zaproszenie, na szczęście Paddy w ogóle nie
oponował i od razu zgadł, że spędzimy go u Oli. Także cieszyłam się jak dziecko
i po rozmowie zadzwoniłam do przyjaciółki potwierdzić naszą obecność.
W urodziny Josepha rozmawiałam z Paddym, bo Joey nie
odbierał telefonu. Chciałam mu złożyć życzenia, ale Patrick powiedział, że już
to zrobił od nas obojga, więc wysłałam tylko smsa. Tak jak się umówiliśmy
przyleciałam do Kolonii 22 grudnia i pojechałam taksówką do mieszkania
Patricka. Dziwnie było mi się szarogęsić samej, ale wkrótce miał to być też i
mój dom. Przygotowałam się do snu i zostawiłam kartkę Paddiemu, żeby obudził
mnie jak wróci. Poczułam, gdy dał CMOKa w policzek. Był już wykąpany.
Otworzyłam oczy.
P: „Kochanie, jest piąta, bardzo długo jechaliśmy, jestem
padnięty. Może nie będę Cię teraz budził?”
O: „Paddy, jak się stęskniłam.” – zarzuciłam mu ręce na
szyję, tak pięknie pachniał – „Dobrze, chodźmy spać. Razem.”
P: „Dobranoc.”
O: „A! Chciałam Ci jeszcze tylko powiedzieć, że
zamieszkam z Tobą w Kolonii.” – wypowiedziałam to zdanie i zasnęłam.
Obudziłam się koło 10tej, patrzyłam na niego, włosy miał
w nieładzie na poduszce. Chciałam dać mu się wyspać i wyjść cicho z łóżka, ale
nie udało mi się. Chyba miał lekki sen.
O: „Dzień dobry.”
P: „Mmm…” – zaczął się budzić – „Dzień dobry. Olenka, ale
miałem piękny sen!” – otworzył jedno oko, a ja zbierałam mu kosmyki z twarzy –
„Nie rozmawialiśmy na ten temat ostatnio, ale to mogę Ci powiedzieć. Śniło mi
się, że powiedziałaś, że się przeprowadzisz do Kolonii.” – zaczęłam chichotać.
O: „Głuptasie! To nie był sen, bo ja to naprawdę
powiedziałam w nocy.”
P: „Ojej, to Tobie się to śniło? Nic nie rozumiem.”
O: „Chyba się średnio wyspałeś. Powiedziałam to świadomie
w nocy, bo taka jest moja decyzja.” – uśmiech zniknął z jego twarzy ustępując
niedowierzaniu.
P: „Ja już się tak zamotałem, że nie wiem, co jest snem,
a co jawą. A może ja teraz śnię?”
O: „Paddy, nie wygłupiaj się! Przecież ja mówię
poważnie.” – obrócił się na plecy i patrzył w sufit, a wtedy ja zgłupiałam i
nie wiedziałam, o co mu chodzi. Leżał tak dłuższą chwilę, po czym usiadł, wziął
notatnik z szafki przy łóżku i zaczął coś pisać.
O: „Paddy?”
P: „Ciii…” – zmarszczył brwi, pisał tak z pięć minut,
odłożył notatnik, spojrzał na mnie i obdarzył mnie jednym z tych uśmiechów,
które działały jak nie wiem co. – „Musiałem zapisać tekst, będzie z tego
piosenka.”
O: „Hahaha!” – wybuchłam niepohamowanym śmiechem – „Chyba
powinnam się do takich sytuacji przyzwyczaić, będę je miała na co dzień.”
P: „O tak! Ale to nie co dzień człowiek dowiaduje się
takich cudownych wiadomości.”
O: „No cóż, tak to…” – nie dokończyłam zdania, bo Paddy
położył mi palec na ustach i przytulił bardzo, bardzo mocno.
P: „Nawet nie wiesz, jak się cieszę!”
O: „Wiem Patrick, ale dopiero teraz widzę, jakie to było
dla Ciebie ważne.”
P: „Tak, było. Jest! Tutaj naprawdę będzie prościej dla
obojga.”
Znowu przytulił, ale poczułam, że chce więcej, bo zaczął
delikatnie całować moją twarz, szyję i ramiona. Nie chciałam burzyć mu tej
przyjemności, bo sama byłam stęskniona, ale musiałam.
O: „Patrick, przestań proszę.” – spojrzał na mnie ze
zdziwieniem. – „No co? Nie mogę.”
P: „Damn it! Tyle czasu się nie widzieliśmy, a teraz
akurat…” – nie dokończył, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy po sobie,
Paddy poszedł otworzyć, ja szybko założyłam szlafrok. Usłyszałam śmiechy, więc
wiedziałam, że to ktoś swój.
Pt: „Masz wyłączony telefon, a mam ważną sprawę, ale
całkiem zapomniałam, że Ola miała już być. Przepraszam.” – usłyszałam zdanie
wypowiadane przez Patricię.
P: „No coś Ty, Patty, wchodź.”
Pt: „Ale jak zwykle przeszkadzam. Jak nie Ty w samych
galotach, to…”
O: „…to Ola w samej koszuli.” – dokończyłam za nią. –
„Cześć Patricia.” – podeszłam ściskając ją mocno. – „Dzisiaj się ubezpieczyłam
i mam szlafrok.” – roześmialiśmy się we troję.
Paddy przygotował dla nas po herbacie i usiedliśmy w
salonie. Patricia miała jakiś mega pomysł na Stille Nacht w Święta, bo jeszcze
czekały ich dwa koncerty, musiała od razu Paddiemu opowiedzieć. Zagłębili się w
rozmowie, Paddy był wyraźnie zainteresowany. Tak się zaaferowali, że chyba
zapomnieli o mojej obecności. Wybuchłam śmiechem, na co oboje aż podskoczyli.
Zrozumieli, z czego się śmieję.
O: „Do tego też się będę musiała przyzwyczaić.” – oboje
zrobili przepraszające miny, a po niej Paddy uśmiechnął się rozbrajająco.
P: „Właśnie! Siostra, a ja dzisiaj dostałem już prezent
pod choinkę. Ola powiedziała, że się przeprowadzi do Kolonii.” – na to ja
przewróciłam oczami, że już się chwali.
Pt: „Ooo, no to
super! Kira
mi mówiła, że doradzała Ci w tym temacie.”
P: „Kira?”
O: „Rozmawiałam z kim popadnie Paddy. Tylko Patricia,
uprzedzam, będę Cię często odwiedzać i wyciągać na miasto. Przynajmniej na
początku.”
Pt: „Śmiało, śmiało, nie ma problemu. Ale się cieszę! A
znacie już jakieś szczegóły ślubu?”
P: „Znamy, ale powiemy Wam w Wigilię, co by się nie
powtarzać.”
Pt: „Oj, Paddy, powiedz mi, proszę.” – Paddy pogroził
palcem – „Ola, a Ty? Chociaż miesiąc.”
P, O: „Czerwiec.”
O: „Rezerwuj sobie, a teraz skorzystam z tego, że jesteś
i porozmawiamy o Wigilii. Co mam przygotować? Nastawiłam się na pierogi, nawet
brałam lekcje u babci, ale jak coś innego, to mów.”
Pt: „Ooo! Pierogi! Uwielbiam!”
O: „Ok, to będą pierogi. Dużo pierogów.”
Pt: „Denis ma powiedziane, że oni z chłopakami sprzątają,
a my z dziewczynami gotujemy. Będą wcześniej, to nam pomogą.”
O: „No to my też przyjedziemy. Od której zaczynacie?”
Pt: „Nie trzeba, naprawdę.”
O: „Mowy nie ma! O której zaczynacie? Na tyle osób każda
pomoc się przyda.”
Pt: „O dziewiątej. Dzięki Wam.”
O: „Nie ma za co. Ja do kuchni, Paddy do sprzątania.”
P: „O nie nie! Co najwyżej mogę nakrywać do stołu.” –
Patricia dała mu kuksańca w bok.
Pt: „Patrzcie go, jaki brat kochany, pomóc nie chce
siostrzyczce. Wymyślił trasę przed Świętami, a teraz o!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz