Ola
Zadzwonił telefon. Oczywiście Patrick. Wyciszyłam głos, próbował dzwonić 3 razy, a po półgodzinie zadzwoniła Magda. Usłyszałam dopiero za 2 razem.
Zadzwonił telefon. Oczywiście Patrick. Wyciszyłam głos, próbował dzwonić 3 razy, a po półgodzinie zadzwoniła Magda. Usłyszałam dopiero za 2 razem.
O: „Halo.”
M: „Halo,
Ola, co się stało?”
O: „A co się
miało stać?”
M: „No
właśnie Ty mi powiedz. Dzwoni do mnie Paddy, że przyjechał, jest u Ciebie w
domu, ale Ciebie nie ma i w ogóle, że nie chcesz go widzieć, a samochód stoi,
więc on się martwi, co się z Tobą dzieje, bo telefonu nie odbierasz…” – Magda
wpadła w monolog.
O: „Magda,
stop! A czy Paddy powiedział Ci, co zrobił i dlaczego nie chcę go widzieć?”
M: „No… nie.
Ale po to dzwonię do Ciebie.”
O: „No to
posłuchaj.” – opowiedziałam pokrótce i choć głos się łamał, to bardziej byłam
zła niż smutna. Magda aż zamilkła.
M: „O rany!
Ale wtopa! Czemu nic nie powiedziałaś?”
O: „Bo
wiedziałam, że jesteś pierwszą osobą, do której będzie dzwonił.”
M: „Ola! No
sorry, ale chyba jestem Twoją siostrą, nie jego. Przegiął, więc nie dziwię się
Twojej reakcji.”
O: „No to
cieszę się, dzięki. Pod żadnym pozorem nie chcę go teraz widzieć. Powiedz mu,
że wyjechałam na parę dni i nie powiedziałam Ci, gdzie.”
M: „Dobrze,
dobrze, tak mu powiem. A jak się trzymasz i gdzie właściwie jesteś?”
O: „Trzymam
się beznadziejnie, myśli telepią się w głowie.”
M: „Nie no,
źle zrobił, ale może poczekaj, aż emocje opadną i wtedy z nim pogadaj, hmm?”
O: „Czy
wyście się z Anią namówiły czy co?”
M: „Aha,
czyli jesteś we Wrocławiu. Pozdrów Anię.”
O: „No tak,
przyjechałam wczoraj. Tylko jemu ani słowa, gdzie i u kogo, bo będzie cisnął
Josepha. Raz mnie już oszukał, zaufałam na nowo i znowu mam zaczynać?”
M: „Teraz
masz zbyt wiele emocji w sobie, jak wrócisz, to pogadamy, a teraz trzymaj się
ciepło.”
O: „Ok,
dzięki siostra, pa.”
M: „Pa.”
A: „Paddy
dzwonił do Magdy?”
O: „Wyobraź
sobie, że przyjechał, jest u mnie w domu. Całe szczęście, że mnie tam nie ma, bo
chyba bym go pobiła ze złości.”
A: „Widzę,
że mimo wszystko dowcip Cię nie opuszcza. Ale nie powinien przyjeżdżać. Mógł
dać Ci trochę więcej czasu.”
O: „W ogóle
powinien dać mi spokój.”
A: „Teraz
tak mówisz. I nie kłóć się ze mną.”
O: „Dobra,
dobra. O! Sms. Od niego. Przyjechał, bo chce porozmawiać i ma nadzieję, że
wrócę przed jego odlotem, o co bardzo prosi. No niedoczekanie jego! Już go
wysłuchałam. Raz mi całkowicie wystarczyło.”
A: „Ola, nie
myśl o tym przez chwilę, bo się wykończysz.”
O: „Masz
rację. Koniec tematu Patricka. Już mnie siły opuszczają.”
Magda
napisała, że powiedziała mu, że wyjechałam i nie chciałam powiedzieć, gdzie.
Nie chciał uwierzyć, że Magda nie wie, ale rozumiał siostrzaną solidarność. Za
chwilę Magda napisała jeszcze, że po głosie słyszała, że był podłamany. Ale co
z tego? Po obiedzie pojechałyśmy do Ani siostry, gdzie przy drinkach uśmiałyśmy
się do łez, ale tego właśnie było mi trzeba. Marta chyba była w temacie, bo o
nic nie pytała. U Ani też jeszcze rozmawiałyśmy na wiadomy temat. Było jej
przykro, a nawet była zła na Patricka, stała za mną, choć twierdziła, że
porozmawiać z nim jeszcze powinnam. Na razie nie miałam siły o tym myśleć. Rano
siedziałyśmy w pidżamach do czasu, aż już musiałam ubrać się do wyjścia. Podróż
minęła szybko, bo cały czas w głowie kłębiło mi się tysiące myśli. Jednak
jednej w ogóle nie brałam pod uwagę. Nie chciałam mu wybaczyć, mimo że bardzo
byłam w nim zakochana. Nie mogłam pozwolić, aby miał świadomość, że ciągle może
robić, co mu się podoba, a ja i tak mu wybaczę. O nie!
Ania
Ola przyjechała o 22, miała autobus o 16. Jak ją tylko zobaczyłam, to aż mi się serce ścisnęło taka była smutna. Pomyślałam tylko, że mimo to, co Paddy zrobił ona go kochała, a ja bardzo chciałam im pomóc. Przytuliłyśmy się mocno i potem całą drogę do mojego domu nic do siebie nie mówiłyśmy. Wiedziałam, że to nie ma sensu, bo ona była w złym stanie psychicznym i każda próba podjęcia tematu skończyłaby się płaczem nas obu. Lepiej jak to się stanie w domu, a nie w samochodzie. Chociaż ona płakała całą drogę. Już u mnie poszłam zrobić herbatę, bo zmarzłyśmy i siadłyśmy sobie na kanapie. Ola nic nie mówiła, a dopiero po chwili zaczęła opowiadać co się stało. Teraz to popłakałyśmy się obie. Byłam bardzo zmartwiona tym i jakoś nie mogłam sobie tego wszystkiego poukładać. Był poniedziałek, po przyjściu z pracy siedziałam na kanapie pod kocem. Myślałam o tym, co usłyszałam od Oli w weekend. Nie mogłam w to uwierzyć, jak Paddy mógł coś takiego zrobić. To mi się nie mieściło w głowie i nie pasowało do niego. Wiedziałam, że ona jest załamana. Co mnie w ogóle nie dziwiło. Paddy i coś takiego, aż nie do pomyślenia, ale przeanalizowałam sytuację i pomyślałam, że nie wierzę w to, aby to była jego wina. Może i głupio zrobił, że pojechał do tej Brendy, ale chciał dobrze. Chciał zakończyć pewien etap w swoim życiu. Nie wiedziałam, co zrobić, jak pomóc. Chciałam zadzwonić do Josepha, ale nie wiedziałam czy on już wie, czy brat mu powiedział. Czułam, że Joey będzie bardzo zły na Paddyego. Jak zadzwonił mój telefon wiedziałam, że to on.
Ola przyjechała o 22, miała autobus o 16. Jak ją tylko zobaczyłam, to aż mi się serce ścisnęło taka była smutna. Pomyślałam tylko, że mimo to, co Paddy zrobił ona go kochała, a ja bardzo chciałam im pomóc. Przytuliłyśmy się mocno i potem całą drogę do mojego domu nic do siebie nie mówiłyśmy. Wiedziałam, że to nie ma sensu, bo ona była w złym stanie psychicznym i każda próba podjęcia tematu skończyłaby się płaczem nas obu. Lepiej jak to się stanie w domu, a nie w samochodzie. Chociaż ona płakała całą drogę. Już u mnie poszłam zrobić herbatę, bo zmarzłyśmy i siadłyśmy sobie na kanapie. Ola nic nie mówiła, a dopiero po chwili zaczęła opowiadać co się stało. Teraz to popłakałyśmy się obie. Byłam bardzo zmartwiona tym i jakoś nie mogłam sobie tego wszystkiego poukładać. Był poniedziałek, po przyjściu z pracy siedziałam na kanapie pod kocem. Myślałam o tym, co usłyszałam od Oli w weekend. Nie mogłam w to uwierzyć, jak Paddy mógł coś takiego zrobić. To mi się nie mieściło w głowie i nie pasowało do niego. Wiedziałam, że ona jest załamana. Co mnie w ogóle nie dziwiło. Paddy i coś takiego, aż nie do pomyślenia, ale przeanalizowałam sytuację i pomyślałam, że nie wierzę w to, aby to była jego wina. Może i głupio zrobił, że pojechał do tej Brendy, ale chciał dobrze. Chciał zakończyć pewien etap w swoim życiu. Nie wiedziałam, co zrobić, jak pomóc. Chciałam zadzwonić do Josepha, ale nie wiedziałam czy on już wie, czy brat mu powiedział. Czułam, że Joey będzie bardzo zły na Paddyego. Jak zadzwonił mój telefon wiedziałam, że to on.
J: „Witaj
kochanie. Jestem strasznie zły. Zaraz mnie szlag trafi. Ty wiesz, co Patrick
zrobił?”
A: „Cześć.
Niestety wiem. Powiedział Ci?”
J: „Tak.
Wczoraj. O cholera! Dlatego płakałaś. Ola Ci powiedziała? Jak ona się czuje?”
A: „Tak.
Wiem od czwartku. Była na weekend u mnie. Jest załamana, nieszczęśliwa i
smutna. Co mu odbiło?”
J: „Nawet
nic nie mów, jestem bardzo zły na niego. Chyba ostatnio byłem taki zły jak
poszedł do zakonu. Nie wiem, co mu odbiło. Stwierdził, że chciał wyjaśnić
niedokończone sprawy z przeszłości. Tylko po co? Nie wiem co on sobie myślał
idąc do tej... eh.”
A:
„Kochanie. Dlatego pytałam o nią wcześniej. A Ty mnie zbyłeś, a teraz powiesz
mi o niej coś więcej?”
J:
„Przepraszam, nie chciałem Cię ani Oli straszyć. Opowiem Ci wszystko, co wiem.
Był z nią przed zakonem. Nie wiem czy to była miłość czy nie z jego strony, ale
wiem, że ona była zbyt mocno przywiązana do niego. Zakochana po uszy, a on
wcale tego nie chciał, bo myślał już o zakonie. Powiedział jej o swojej
decyzji, tłumaczył, ale Brenda nie przyjęła tego do wiadomości. Jak już wstąpił
próbowała go odwiedzić, ale było zabronione. Cały czas twierdziła, że bardzo go
kocha i będzie czekać. Z tego co wiem, to on jej powiedział, że nie wie, co będzie
za kilka lat, czy zostanie, czy nie. A ona stwierdziła, że będzie czekać na
niego.”
A: „Aż tak?
To chyba nie była miłość tylko obsesja. Jakby go kochała to pozwoliłaby mu
odejść, by był szczęśliwy. Skoro taka była jego decyzja.”
J:
„Dokładnie. Też tak myśleliśmy, że to już obsesja. Jak kiedyś z Patricią
pojechałem do niej, bo dzwoniła i wygrażała różne takie, to prawie zawału nie
dostałem u niej w domu. Wszędzie były zdjęcia Patricka.”
A: „Ojej. To
na pewno była obsesja. A teraz odezwała się do niego jak się dowiedziała, że
wyszedł z zakonu.”
J: „Tak
chyba było, nie wiem. Chciał po prostu pomóc jej zakończyć pewien etap, który
dla niego dawno się skończył.”
A: „Całkiem
możliwe, ale widać dla niej nie. Ona czekała na niego. Z tego co wiem, to mówił
Oli o niej i pytał czy się może z Brendą spotkać. Ola się zgodziła, a teraz
wyszło, że się z nią całował, czy ona go. Nie wiem! Cholera niektóre kobiety
mają źle w głowie. I przecież wiedziała, że on kogoś ma.”
J: „Tak,
wiedziała.”
A: „Więc to
nie jego wina. Chciał być miły i pomocny, pomóc jej, a ona to wykorzystała.
Trzeba im pomóc, nie zostawię tego.”
J: „A zawsze
mówisz, żeby się nie wtrącać.”
A: „Teraz,
to ja się wtrącę. Uważam, że Paddy nic złego nie zrobił, bo to ta cała Brenda
go pocałowała, a nie on ją. Powiedział Oli prawdę.”
J: „A jakby
zrobił coś więcej?”
A: „Oooo, to
wtedy by przesadził.”
J: „Wiesz
co? Nie chce mi się już gadać o nim, bo jestem wkurzony na niego i jego
głupotę.”
A: „No to
zmień temat.”
Rozmawialiśmy jeszcze o swoich planach na najbliższe
dni.