poniedziałek, 12 maja 2014

118. Ania – grudzień 2010



O dwunastej składaliśmy sobie wszyscy życzenia i Joey mi powiedział, że mnie kocha, i chciał coś dodać, ale nie było jak. Powiedział, że potem pogadamy. Właśnie przytulaliśmy się z Josephem składając sobie na ucho życzenia, jak ktoś się „wcisnął” między nas, to był Leon, który powiedział.

Le: „To ja, udało mi się nie zasnąć, bo chciałem Wam złożyć życzenia.”
A: „Dziękuję skarbie.”
Kucnęłam sobie przy nim.
A: „Wiesz czego ja Ci życzę, żeby Ci się wszystkie marzenia spełniły w tym roku.”
Le: „Mam jedno. Tato! Powiem Ci na ucho.”

Joey wziął go na ręce i mały wyszeptał mu coś do ucha, na co Joey się uśmiechnął i powiedział już głośno.
J: „Oooo widzę synu, że mamy podobne życzenia. Obiecuje Ci, że się tym zajmę. A teraz idź już spać, bo chyba jesteś bardzo zmęczony.”
Le: „Jestem. Ann pójdziesz ze mną?”
A: „Oczywiście.”
Le: „Fajnie. Dobranoc tato. Dobranoc ciocie. Dobranoc wszystkim.”

Wzięłam go za rękę i poszliśmy po schodach. Czułam wzrok Joeya na sobie, a jak się obróciłam, to okazało się, że nie tylko jego. Gdy już położyłam Leona spać, zeszłam na dół. Bawiliśmy się jeszcze dość długo. Angelo opowiadał jak dzieci szykowały „tabliczki” na drzwi, żeby każdy wiedział, w którym pokoju śpi. Więc powiedział, żeby nikt go nie pytał, bo są również strzałki i inne drogowskazy, a dzieciaki miały super zabawę tworząc to. Rzeczywiście wszystko było oznakowane i nikogo nie trzeba było pytać o drogę. Mój i Joey’a pokój był na końcu korytarza na piętrze, obok pokoju Paddy’ego i Oli, a naprzeciwko Maite i Florenta.
Poszliśmy do pokoju chyba o czwartej, ale widziałam, że Joseph nie ma ochoty spać. Wyglądał na zamyślonego. Poszłam się wykąpać, myślałam, że wybuchnę śmiechem jak zobaczyłam na drzwiach tabliczkę „zajęte” i „wolne”. No dzieci się bardzo postarały. Wróciłam do pokoju, a Joey siedział przy oknie i wyglądał na ulicę. Odwrócił się jak weszłam. Minę miał poważną, aż myślałam, że coś się stało. Popatrzył na mnie i powiedział.
J: „Chodź, usiądź koło mnie.”
Siadłam sobie tak, że byliśmy naprzeciwko siebie.
A: „Coś się stało? Taki jesteś poważny.”
J: „Rzadko mnie takiego widzisz...”
A: „Kochanie, co Cię gnębi?”
J: „Tak sobie myślę. Nie wiem jak Ci to powiedzieć, jak zapytać.”
A: „Normalnie. Nie takie rzeczy mi mówiłeś.”
J: „Nie bój się, nie chcę powiedzieć nic złego. Cholera!”
A: „To jak nic złego, to mów.”
J: „To też chodzi o to życzenie, Leona i moje…”
A: „Powiesz mi?”
J: „Wiesz o tym, że wiele się zmieniło od kiedy jesteśmy razem. Chyba nigdy Ci nie mówiłem, ale jesteś dla mnie bardzo ważna. Najważniejsza. Oczywiście dzieci też, ale Ty, a oni to inaczej. Rozumiesz?”
A: „Tak, rozumiem. Ty dla mnie też jesteś najważniejszy, bo po prostu...”
J: „Też Cię kocham.”
A: „No nie dałeś mi powiedzieć. Pewnie, że Cię kocham, ale to chyba wiadomo. To chciałeś mi powiedzieć? To było trudne? To wiem, bo czuję, nawet jak mi nie mówisz.”
J: „Skarbie, to nie to, ale fakt ja z Twojej strony to wiem, wiec nie musiałem pytać. Chodzi o coś innego. Chodzi mi to po głowie już dłuższy czas. Nie wiem czy się zgodzisz, ale...”
A: „Lepiej mów, bo zaczynam się stresować.”
J: „Ok. Mówię. Czy zamieszkasz ze mną? Nie w tym mieszkaniu, no może na razie. Byśmy coś innego kupili. Bardzo bym chciał, abyś się zgodziła.”
A: „Zaskoczyłeś mnie. Mogę nad tym pomyśleć?”
J: „Oczywiście.”
A: „To nie chodzi o to jak będzie razem, ale praca...”
J: „Możesz poszukać tu, w Kolonii. Ale zastanów się, bo to jakby nie patrzeć poważny krok. Ja już to przemyślałem, ale dla Ciebie jest to nowa propozycja. Zastanów się nad tym, nie będę Cię poganiał.”
A: „Ok. Pomyślę.”
J: „Chcę, abyś wiedziała, że jesteś mi potrzebna. Chcę Cię mieć blisko, nie tak daleko jak do tej pory.”
A: „Całkiem mnie zaskoczyłeś. Potrzebuję trochę czasu.”

Pogłaskałam go dłonią po twarzy i pocałowałam. Potem stwierdziłam, że powinniśmy się położyć, bo trzeba choć trochę się przespać. Poza tym znając zwyczaje Leona wiedziałam, że zjawi się koło ósmej i nic go nie powstrzyma. Także położyliśmy się do łóżka. Przytuliłam się do Joeya, który szybko zasnął. Widziałam, że był zmęczony. Przed spaniem powstrzymywała go tylko rozmowa ze mną. Nie mogłam zasnąć, a wiedziałam, że Joseph ma lekki sen, że jak się będę kręcić to go obudzę, więc wstałam i pomyślałam, że pójdę się czegoś napić.
Poszłam po dziecięcych strzałkach do kuchni, bo gospodarze mówili, żeby się nie krępować. Weszłam, a tam prawie na środku Ola z Paddy’m się całowali, ale że nie jestem Josephem, to nic nie powiedziałam. Chcieli obrócić to w żart, więc się uśmiechnęłam i zażartowałam, że nic nie powiem Joe, bo to gaduła i wszyscy się dowiedzą. Podeszłam do lodówki już nawet na nich nie patrząc. Słyszałam jak sobie coś szepczą i Paddy wyszedł z kuchni. Ola na mnie patrzyła, chyba czując, że coś jest na rzeczy. Od Drezna gdzie byliśmy na koncercie Jima bardzo się z Olą zaprzyjaźniłyśmy. Ona wiedziała, że może mi wszystko powiedzieć, a ja jej. Wiedziała o sytuacji z Leonem, o nas. Ja wiedziałam o nich, nawet jak mi wszystkiego nie mówiła, ale między nimi wiele się zmieniło i to było widać. Między naszym pierwszym spotkaniem, a dzisiejszym.
A: „Ola, masz chwilę?”
O: „Tak.”
A: „Macie szczęście, że to nie Joey tu przyszedł. On by nie odpuścił, ale Wam kibicuje. Mam nadzieję, że wiesz o tym, że on nie robi tego złośliwie, tylko z czystej radości, że Paddy jest szczęśliwy. Czasem tylko ma za długi język, ale stara się powstrzymać przed rodzinką.”
O: „Wiem. Paddy mi mówił, że Joey taki jest, ale Ty  chyba nie o tym chcesz rozmawiać? Stało się coś, bo jak Cię ostatnio widziałam to byłaś uśmiechnięta, a teraz jesteś zamyślona.”
A: „Trochę mnie już znasz. Tak, myślę o czymś. Joseph mnie zapytał czy z nim zamieszkam.” – Ola bardzo się zdziwiła.
O: „Wow! I co?”
A: „Muszę się nad tym zastanowić. Wiesz, praca, rodzina, znajomi, muszę pomyśleć.”
O: „Ale z Leonem?”
A: „Tak, choć o tym nie rozmawialiśmy, ale pewnie tak. Wiesz, jaka jest sytuacja. Leon bardzo chce z nim zamieszkać. A ja mam dylemat, bo chcę, ale się boję, nie jest to łatwy temat...”
O: „Ale nie musisz mu od razu odpowiadać. Zastanów się.”
A: „No nie muszę. To wszystko zmieni, wszystko. Jest to trudna decyzja.”
O: „Nie będzie łatwo, ale teraz o tym nie myśl. Na spokojnie sobie pomyślisz, a jeśli będziesz potrzebowała pomocy czy rady, to jestem do Twojej dyspozycji.”
A: „Ojej. Dziękuje. Może faktycznie lepiej teraz pójść spać.”

Poszłyśmy do swoich pokoi. Jak tylko ułożyłam się koło Josepha zasnęłam. Rano obudziłam się, bo czułam, że ktoś na mnie patrzy, to był Leon. Joeya nie było w pokoju, pomyślałam, że poszedł pobiegać. Mały ułożył się wygodnie koło mnie i sobie rozmawialiśmy. Przyszedł Joey, który się roześmiał jak zobaczył Leona. Przebrał się i stwierdził, że chyba czas wstawać na śniadanie. Po jakichś 20 minutach zeszłam na dół, byli tam już chyba wszyscy. Siadłam sobie przy stole, a Joseph nalał mi kawy. Nie zdążyłam jeszcze się napić, a Leon już siedział na kolanach. Luke się tylko uśmiechnął. Po śniadaniu Joey stwierdził, że już pojedziemy, więc zaczęliśmy  pakować nasze rzeczy, pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do Kolonii.
Myślałam o tym, co będzie w 2011 roku? Znaliśmy się tak krótko, a teraz Joey chciał, abym z nim zamieszkała. I co dalej? Co jeszcze się wydarzy? Nie wiedziałam tego, tak samo chyba jak Joey. Nikt nie wiedział. Jedynego, czego byłam pewna, to tego, że go kocham. Bardzo!

2 komentarze:

  1. Zamiszkać razem? To już poważny plan. Joey traktuje związek bardzo poważnie skoro składa taką propozycję.
    Ciekawe czy Ania się zgodzi.
    Dla nie to trudna decyzja. Ciężko jest zostawić wszystko co znajome i ruszyć w całkiem inny świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację to bardzo poważna decyzja i trudna...

      Usuń