O dwunastej składaliśmy sobie wszyscy
życzenia i Joey mi powiedział, że mnie kocha, i chciał coś dodać, ale nie było
jak. Powiedział, że potem pogadamy. Właśnie przytulaliśmy się z Josephem
składając sobie na ucho życzenia, jak ktoś się „wcisnął” między nas, to był
Leon, który powiedział.
Le: „To ja, udało mi się nie zasnąć,
bo chciałem Wam złożyć życzenia.”
A: „Dziękuję skarbie.”
Kucnęłam sobie przy nim.
A: „Wiesz czego ja Ci życzę, żeby Ci
się wszystkie marzenia spełniły w tym roku.”
Le: „Mam jedno. Tato! Powiem Ci na
ucho.”
Joey wziął go na ręce i mały wyszeptał
mu coś do ucha, na co Joey się uśmiechnął i powiedział już głośno.
J: „Oooo widzę synu, że mamy podobne
życzenia. Obiecuje Ci, że się tym zajmę. A teraz idź już spać, bo chyba jesteś
bardzo zmęczony.”
Le: „Jestem. Ann pójdziesz ze mną?”
A: „Oczywiście.”
Le: „Fajnie. Dobranoc tato. Dobranoc
ciocie. Dobranoc wszystkim.”
Wzięłam go za rękę i poszliśmy po
schodach. Czułam wzrok Joeya na sobie, a jak się obróciłam, to okazało się, że
nie tylko jego. Gdy już położyłam Leona spać, zeszłam na dół. Bawiliśmy się
jeszcze dość długo. Angelo opowiadał jak dzieci szykowały „tabliczki” na drzwi,
żeby każdy wiedział, w którym pokoju śpi. Więc powiedział, żeby nikt go nie
pytał, bo są również strzałki i inne drogowskazy, a dzieciaki miały super
zabawę tworząc to. Rzeczywiście wszystko było oznakowane i nikogo nie trzeba
było pytać o drogę. Mój i Joey’a pokój był na końcu korytarza na piętrze, obok
pokoju Paddy’ego i Oli, a naprzeciwko Maite i Florenta.
Poszliśmy do pokoju chyba o czwartej,
ale widziałam, że Joseph nie ma ochoty spać. Wyglądał na zamyślonego. Poszłam
się wykąpać, myślałam, że wybuchnę śmiechem jak zobaczyłam na drzwiach
tabliczkę „zajęte” i „wolne”. No dzieci się bardzo postarały. Wróciłam do
pokoju, a Joey siedział przy oknie i wyglądał na ulicę. Odwrócił się jak
weszłam. Minę miał poważną, aż myślałam, że coś się stało. Popatrzył na mnie i
powiedział.
J: „Chodź, usiądź koło mnie.”
Siadłam sobie tak, że byliśmy
naprzeciwko siebie.
A: „Coś się stało? Taki jesteś
poważny.”
J: „Rzadko mnie takiego widzisz...”
A: „Kochanie, co Cię gnębi?”
J: „Tak sobie myślę. Nie wiem jak Ci
to powiedzieć, jak zapytać.”
A: „Normalnie. Nie takie rzeczy mi
mówiłeś.”
J: „Nie bój się, nie chcę powiedzieć
nic złego. Cholera!”
A: „To jak nic złego, to mów.”
J: „To też chodzi o to życzenie, Leona
i moje…”
A: „Powiesz mi?”
J: „Wiesz o tym, że wiele się zmieniło
od kiedy jesteśmy razem. Chyba nigdy Ci nie mówiłem, ale jesteś dla mnie bardzo
ważna. Najważniejsza. Oczywiście dzieci też, ale Ty, a oni to inaczej.
Rozumiesz?”
A: „Tak, rozumiem. Ty dla mnie też
jesteś najważniejszy, bo po prostu...”
J: „Też Cię kocham.”
A: „No nie dałeś mi powiedzieć.
Pewnie, że Cię kocham, ale to chyba wiadomo. To chciałeś mi powiedzieć? To było
trudne? To wiem, bo czuję, nawet jak mi nie mówisz.”
J: „Skarbie, to nie to, ale fakt ja z
Twojej strony to wiem, wiec nie musiałem pytać. Chodzi o coś innego. Chodzi mi
to po głowie już dłuższy czas. Nie wiem czy się zgodzisz, ale...”
A: „Lepiej mów, bo zaczynam się
stresować.”
J: „Ok. Mówię. Czy zamieszkasz ze mną?
Nie w tym mieszkaniu, no może na razie. Byśmy coś innego kupili. Bardzo bym
chciał, abyś się zgodziła.”
A: „Zaskoczyłeś mnie. Mogę nad tym
pomyśleć?”
J: „Oczywiście.”
A: „To nie chodzi o to jak będzie
razem, ale praca...”
J: „Możesz poszukać tu, w Kolonii. Ale
zastanów się, bo to jakby nie patrzeć poważny krok. Ja już to przemyślałem, ale
dla Ciebie jest to nowa propozycja. Zastanów się nad tym, nie będę Cię
poganiał.”
A: „Ok. Pomyślę.”
J: „Chcę, abyś wiedziała, że jesteś mi
potrzebna. Chcę Cię mieć blisko, nie tak daleko jak do tej pory.”
A: „Całkiem mnie zaskoczyłeś.
Potrzebuję trochę czasu.”
Pogłaskałam go dłonią po twarzy i
pocałowałam. Potem stwierdziłam, że powinniśmy się położyć, bo trzeba choć
trochę się przespać. Poza tym znając zwyczaje Leona wiedziałam, że zjawi się
koło ósmej i nic go nie powstrzyma. Także położyliśmy się do łóżka. Przytuliłam
się do Joeya, który szybko zasnął. Widziałam, że był zmęczony. Przed spaniem
powstrzymywała go tylko rozmowa ze mną. Nie mogłam zasnąć, a wiedziałam, że
Joseph ma lekki sen, że jak się będę kręcić to go obudzę, więc wstałam i
pomyślałam, że pójdę się czegoś napić.
Poszłam po dziecięcych strzałkach do
kuchni, bo gospodarze mówili, żeby się nie krępować. Weszłam, a tam prawie na
środku Ola z Paddy’m się całowali, ale że nie jestem Josephem, to nic nie
powiedziałam. Chcieli obrócić to w żart, więc się uśmiechnęłam i zażartowałam,
że nic nie powiem Joe, bo to gaduła i wszyscy się dowiedzą. Podeszłam do
lodówki już nawet na nich nie patrząc. Słyszałam jak sobie coś szepczą i Paddy
wyszedł z kuchni. Ola na mnie patrzyła, chyba czując, że coś jest na rzeczy. Od
Drezna gdzie byliśmy na koncercie Jima bardzo się z Olą zaprzyjaźniłyśmy. Ona
wiedziała, że może mi wszystko powiedzieć, a ja jej. Wiedziała o sytuacji z
Leonem, o nas. Ja wiedziałam o nich, nawet jak mi wszystkiego nie mówiła, ale
między nimi wiele się zmieniło i to było widać. Między naszym pierwszym
spotkaniem, a dzisiejszym.
A: „Ola, masz chwilę?”
O: „Tak.”
A: „Macie szczęście, że to nie Joey tu
przyszedł. On by nie odpuścił, ale Wam kibicuje. Mam nadzieję, że wiesz o tym,
że on nie robi tego złośliwie, tylko z czystej radości, że Paddy jest
szczęśliwy. Czasem tylko ma za długi język, ale stara się powstrzymać przed
rodzinką.”
O: „Wiem. Paddy mi mówił, że Joey taki
jest, ale Ty chyba nie o tym chcesz
rozmawiać? Stało się coś, bo jak Cię ostatnio widziałam to byłaś uśmiechnięta,
a teraz jesteś zamyślona.”
A: „Trochę mnie już znasz. Tak, myślę
o czymś. Joseph mnie zapytał czy z nim zamieszkam.” – Ola bardzo się zdziwiła.
O: „Wow! I co?”
A: „Muszę się nad tym zastanowić.
Wiesz, praca, rodzina, znajomi, muszę pomyśleć.”
O: „Ale z Leonem?”
A: „Tak, choć o tym nie rozmawialiśmy,
ale pewnie tak. Wiesz, jaka jest sytuacja. Leon bardzo chce z nim zamieszkać. A
ja mam dylemat, bo chcę, ale się boję, nie jest to łatwy temat...”
O: „Ale nie musisz mu od razu
odpowiadać. Zastanów się.”
A: „No nie muszę. To wszystko zmieni,
wszystko. Jest to trudna decyzja.”
O: „Nie będzie łatwo, ale teraz o tym
nie myśl. Na spokojnie sobie pomyślisz, a jeśli będziesz potrzebowała pomocy
czy rady, to jestem do Twojej dyspozycji.”
A: „Ojej. Dziękuje. Może faktycznie
lepiej teraz pójść spać.”
Poszłyśmy do swoich pokoi. Jak tylko
ułożyłam się koło Josepha zasnęłam. Rano obudziłam się, bo czułam, że ktoś na
mnie patrzy, to był Leon. Joeya nie było w pokoju, pomyślałam, że poszedł
pobiegać. Mały ułożył się wygodnie koło mnie i sobie rozmawialiśmy. Przyszedł
Joey, który się roześmiał jak zobaczył Leona. Przebrał się i stwierdził, że
chyba czas wstawać na śniadanie. Po jakichś 20 minutach zeszłam na dół, byli
tam już chyba wszyscy. Siadłam sobie przy stole, a Joseph nalał mi kawy. Nie
zdążyłam jeszcze się napić, a Leon już siedział na kolanach. Luke się tylko
uśmiechnął. Po śniadaniu Joey stwierdził, że już pojedziemy, więc
zaczęliśmy pakować nasze rzeczy,
pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do Kolonii.
Myślałam o tym, co będzie w 2011 roku?
Znaliśmy się tak krótko, a teraz Joey chciał, abym z nim zamieszkała. I co
dalej? Co jeszcze się wydarzy? Nie wiedziałam tego, tak samo chyba jak Joey.
Nikt nie wiedział. Jedynego, czego byłam pewna, to tego, że go kocham. Bardzo!
Zamiszkać razem? To już poważny plan. Joey traktuje związek bardzo poważnie skoro składa taką propozycję.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Ania się zgodzi.
Dla nie to trudna decyzja. Ciężko jest zostawić wszystko co znajome i ruszyć w całkiem inny świat.
masz rację to bardzo poważna decyzja i trudna...
Usuń