Myślałam, że będzie gorzej mi
wytrzymać w tym grudniu, Paddy faktycznie nie odzywał się często chociaż starał
się dzwonić choć na parę minut, odpisywał mi na moje długie maile krótko i
zwięźle, był padnięty, wyczerpany, na Skype rozmawialiśmy ze dwa razy. Za to ja
zajęłam się przedświąteczną bieganiną i załatwianiem mnóstwa spraw, jeździłam z
babcią czy ciocią po zakupy, prezenty, miałam do obdarowania naprawdę sporą
liczbę rodziny i przyjaciół. I jakoś nie odczułam tego grudnia tak źle, jak
myślałam chociaż tęskniłam okrutnie. Trzy dni przed Świętami zadzwonił Paddy
informując mnie, że już mają urlop, że teraz on musi pobiegać za prezentami, bo
jeszcze kupuje za Joe, który sobie pojechał do Ann. Dobrze, że część swoich
załatwił już przez Internet. Spotkaliśmy się wieczorem na Skype. Po rozmowie o
codziennych sprawach, Paddy chciał mi o czymś powiedzieć.
P: „Nigdy nie rozmawialiśmy na takie
tematy, więc nie wiem, od czego zacząć.”
O: „Na jakie tematy?”
P: „O naszych byłych.” – zaskoczył
mnie tym zdaniem.
O: „O byłych dziewczynach i
chłopakach?” – wolałam się upewnić.
P: „Tak. Muszę Ci coś opowiedzieć.
Mogę?”
O: „Skoro musisz, to mów.” – nie
wiedziałam, o co chodzi, więc dałam mu mówić.
P: „Przed zakonem byłem w związku z
pewną dziewczyną. Wtedy wydawało mi się, że to wielkie uczucie, ale myliłem
się. Wstąpiłem do zakonu, ale ona nie mogła tego zrozumieć i urządzała
histerie.”
O: „Ale po co Ty mi to mówisz?”
P: „Po pierwsze chcę, żebyś wiedziała,
po drugie ona właśnie do mnie napisała.” – poczułam ucisk w sercu, ale nie
dałam po sobie poznać.
O: „Aha. I co w związku z tym?”
P: „Nie chcę ukrywać przed Tobą, że
kontaktuję się z byłą dziewczyną.”
O: „Dzięki, doceniam to bardzo.” –
uśmiechnęłam się.
P: „Napisała życzenia świąteczne, że
dowiedziała się, że wyszedłem z zakonu i że długo się zastanawiała czy nie
napisać. Odpisałem również życzenia i pozdrowienia. I tak wymieniliśmy parę
maili.”
O: „Dzięki, że mi o tym mówisz, ale
nie musisz aż tak szczegółowo. Ufam Ci.” – to go zamurowało.
P: „Ola! Pierwszy raz to powiedziałaś!
Że mi ufasz!”
O: „A, no tak! Na razie nie mam powodów
do innego zachowania.” – Paddy szczerzył się do mnie z monitora.
P: „I mieć nie będziesz. Już ja tego
dopilnuję.”
O: „Ok, ok, pilnuj! I dzięki, że mi
mówisz szczerze o tej dziewczynie. Ja w sumie też czasem spotykam mojego byłego
w pociągu, bo mieszka stację obok.”
P: „Tego perkusistę?” – zrobiłam
wielkie oczy
O: „A skąd wiesz, że on gra na
perkusji?”
P: „Wspominałaś w Hiszpanii.”
O: „No racja! Ale Ty masz pamięć!”
P: „Normalną mam, ale to mnie akurat
zainteresowało.” – znowu się wyszczerzył, więc roześmialiśmy się i
rozmawialiśmy jak zwykle jedno przez drugie o wszystkim chyba ze dwie godziny.
O nie! Czy ta była dziewczyna to nie czasem Joelle? Która namiesza, rozbije związek z Olą i dlatego zawiesicie opowiadanie? :(:( To ja protestuję.
OdpowiedzUsuńW ogóle protestuję przeciwko zawieszaniu, niezależnie od moich powyższych czarnych scenariuszy ;)
Jeśli głos ludu ma dla Autorek jakiekolwiek znaczenie, to kontynuujcie, please... Zwłaszcza, że to już macie napisane...
To nie Joelle :)
OdpowiedzUsuńzawieszamy, ponieważ nie widzimy sensu w dalszej edycji, tu się nic nie dzieje(takie dostajemy opinie), więc chociaż nam szkoda to stwierdziłyśmy, ze tak będzie lepiej
też nam przykro :(
odpowiadając czy ma dla nas to jakieś znaczenie - ogromne :)
miło, że chcesz kontynuacji, ale czasem trzeba podjąć takie kroki :(
Nie rozumiem, dlaczego opinie negatywne są ważniejsze od pozytywnych? Czy nie warto kontynuować dla tych osób, które chcą czytać i regularnie tu zaglądają? Po łącznej liczbie wyświetleń chyba widać, że zainteresowanych nie brakuje. Ja osobiście nie komentuję każdej części, bo nie czuję zupełnie takiej potrzeby, ale od początku czytam z przyjemnością i ciekawi mnie, jak to się dalej potoczy. Właśnie to jest w tym opowiadaniu mocną stroną, że jest prawdopodobne - nie ma miliona zwrotów akcji, które w codziennym życiu dzieją się co najwyżej na TVNie...
OdpowiedzUsuńwszystkie opinie są bardzo ważne, masz rację nie ma tu miliona zwrotów akcji, choć i takie się dzieją. Starałyśmy się pisać żeby było prawdopodobne i ciesze się, że to doceniasz
UsuńAnonimku! Ja ze swojej strony bardzo dziękuję Ci za te słowa. To było tak, że historie wymyślałyśmy i pisałyśmy tak, jakby była czymś, co mogło się przydarzyć nam - szarym człowieczkom. To jest zwykłe życie, normalne. Są wzloty i upadki, są przeszkody. Na początku związku zazwyczaj są motyle w brzuchu i zero problemów, ale w 2011 jest trochę więcej zawirowań. Masz rację, że jest sporo wejść, ale brakuje komentarzy, które pokazałyby nam, że jednak się podoba. Ze swojej strony mogę obiecać, że pomyślę nad kontynuacją. Pomyślę...
UsuńHalo jakie zawieszenie ???? Ja czytam ;) i mi sie podoba ;)
OdpowiedzUsuń