piątek, 23 maja 2014

123. Ola, Ania – styczeń 2011



Ola
Potem znowu siedziałam sobie w studio. Chłopaki coś gorliwie omawiali, ale Joey odłączył się od nich i podszedł do mnie.

J: „Jak Ci się podoba nasze nagrywanie?”
O: „Bardzo! Najchętniej zostałabym tu jakieś 3 tygodnie i nie wracała do domu. Bym sobie tutaj siedziała i Was słuchała.”
J: „To miło. A powiedz, jak tam minął weekend z Ann?” – spojrzałam na niego spod oka, bo coś za szybko zmienił temat.
O: „Bardzo dobrze minął. Nagadałyśmy się za wszystkie czasy.” – widziałam, że chce o coś zapytać, ale go ubiegłam. – „Joey przykro mi, ale nic ode mnie nie wyciągniesz.”
J: „Damn it! A już miałem nadzieję.” – roześmiał się – „Czyli znasz sprawę?”
O: „Pewnie, Ania od razu mi powiedziała.”
J: „Ech… Wiem, że to trudna i poważna decyzja, ale mam nadzieję, że będzie pozytywna. Dawno nie byłem tak pewny przy tym, czego chcę. To by wiele ułatwiło. Nie kursowalibyśmy ciągle i wreszcie bylibyśmy razem. Ale przepraszam, że zawracam Ci głowę moimi sprawami.”
O: „Joe, nie ma sprawy. Tylko ja od razu mówię, że nic nie powiem. Mamy z Anią do siebie zaufanie i wiemy, co możemy komu powiedzieć.”
J: „Wiem, wiem. Ale fajnie, że się tak dobrze dogadujecie.”
O: „Pewnie, że fajnie! Zobacz, my mamy podobne sytuacje, możemy się wspierać, rozmawiać ze sobą, poza tym jesteśmy z tego samego kraju, ta sama kultura, to też pomaga.”
J: „Nie tylko wspierać, ale i obgadywać mnie i Paddiego.”
O: „Ty jak zawsze żartujesz, chociaż, w sumie… Hahaha!”
J: „No to ładnie sobie poczynacie, ładnie.”
O: „Oj dobra, jedno mogę Ci powiedzieć. Ona Cię naprawdę kocha. I uwielbia Leona, bo często o nim mówi czy pisze.”
J: „Dzięki, że mi o tym powiedziałaś, ale to akurat wiem.”
O: „No to nic nowego się nie dowiedziałeś.”
J: „A co u Was? Wszystko dobrze?”
O: „Dobrze, dobrze.” – popatrzyłam się na Patricka z uśmiechem. – „Ale ktoś tu się nam przygląda.” – podeszłam do Paddiego, pocałowałam w czoło i zajęłam sobie dogodne miejsce pod ścianą, aby móc dalej słuchać próby. Kira spytała czy może małego Joe zostawić ze mną. Joe grzecznie siedział u mnie na kolanach, więc razem słuchaliśmy sobie muzyki. Uśmiechał się co chwilę pięknie. Zeszło się do późna, aż w końcu przysnęłam na sofie w salonie jak Kira poszła kłaść dzieci spać. Ktoś usiadł koło mnie, więc przeciągając się szepnęłam:

O: „Hej kochanie, jedziemy już?”
Ag: „Nie wiem, co na to Kira i Paddy, ale możemy spróbować.” – roześmiałam się na to i otwierając oczy rzekłam:
O: „Oj, Angelo, dowcipnisiu jeden!”
Ag: „No co? Sama zaczęłaś! Gdzie jedziemy i co będziemy robić?” – uśmiech miał szelmowski.
O: „Będziemy tu na sofie rozmawiać o utworze „You have a place”. Kira powiedziała, że to dla Patricka. Wcześniej tego nie wyłapałam, a uwielbiam to.”
Ag: „Tak, zgadza się. To było po śmierci taty, nie dogadywaliśmy się wtedy zbytnio, potem ta informacja o zakonie, nie rozumiałem jego decyzji, przelałem to na nuty…”
O: „…które stworzyły piękną piosenkę.”
Ag: „Dzięki. Nie miałem okazji Ci powiedzieć, że mi jest bardzo miło, że tak podoba Ci się moja muzyka.”
O: „No to ja się cieszę, że Ty się cieszysz. Ale nie wiem, skąd Ci wpadło do głowy „If you gotta do”?”
Ag: „A co?”
O: „Szczerze?”
Ag: „Szczerze!”
O: „Nie mogę jej przesłuchać.” – Angelo uśmiał się z mojej szczerości.
Ag: „Faktycznie szczerze. Nie pamiętam dokładnie, ale chciałem, żeby jakaś inna była.”
O: „Oj, jest inna! Zdecydowanie!”

Oboje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili weszli Paddy z Jimmym, popatrzyli na nas jak na wariatów, a Paddy miał jakąś dziwną minę.
O: „Stało się coś?”
P: „Pogadamy w domu.”

Albo mi się wydawało albo Angelo i Jimmy wymienili znaczące spojrzenie? W drodze powrotnej Patrick był jakiś dziwnie zamyślony, ale uśmiechnął się słodko, gdy go pogłaskałam po karku. Od progu miał poważną minę, więc od razu spytałam:

O: „Chcesz o czymś porozmawiać, prawda?” – skinął potakująco głową
O: „O Brendzie?”
P: „Skąd wiesz?”
O: „Trochę Cię już znam.” – powiedziałam słowami, jakie on wymówił dzień wcześniej do mnie – „Co się stało?”
P: „W sumie nic. Ale od Sylwestra często do mnie dzwoni lub pisze, gdy nie odbieram. A ja… ja…”
O: „Co Ty?”
P: „Ja jej jeszcze nie powiedziałem. Obiecuję sobie, że następnym razem powiem, ale potem nie mam odwagi. Takich rzeczy nie mówi się przez telefon.”
O: „A może Ty jej nie chcesz powiedzieć?”
P: „Ola, nie wygłupiaj się. Oczywiście, że chcę. Tej obietnicy nigdy nie dotrzymam. Pytała się, czy moglibyśmy się spotkać. Co Ty na to?”
O: „Na co? Na spotkanie? Twoje z Brendą?”
P: „No… tak. Czy nie masz nic przeciwko, żebym się z nią spotkał? Wolałbym wszystko jej powiedzieć i wyjaśnić na żywo, a nie przez telefon.”
Próbowałam utrzymać obojętną minę, nie pokazać, jak bardzo się boję i nie być w żadnym wypadku na tyle zaborczą, żeby powiedzieć „nie”. Paddy wziął mnie za rękę.
P: „Przepraszam kochanie. To nie jest łatwe dla mnie, a co dopiero dla Ciebie. Wiedz, że Ty jesteś dla mnie najważniejsza, ale Brenda jest człowiekiem i kiedyś nas coś łączyło, więc chciałbym wytłumaczyć jej wszystko face to face.”
O: „Patrick, oczywiście, że możesz się z nią spotkać. Nie jestem osobą upoważnioną, aby Ci tego zabronić.”
P: „Ale jeśli powiedziałabyś, że jesteś temu przeciwna, to bym to uszanował.”
O: „Nie no, bez przesady. Zamknij ten rozdział, to nam obojgu będzie lepiej.”

Patrick przytulił mnie tak, że moja głowa spoczęła na jego ramieniu. Głaskał mnie po włosach.
O: „Ale to znaczy, że ona o mnie nie wie?”
P: „Nie. Przynajmniej nie ode mnie. O ile wcześniej nie byłem pewny, to teraz chyba skłaniam się do tego, że ona cały czas ma nadzieję.” – na to zamarłam.
O: „Patrick, ale możesz oszczędzić mi szczegółów?”
P: „Tak, tak, przepraszam.” – pocałował mnie w skroń.
O: „Zagraj mi coś.”
P: „Słucham?”
O: „Zagraj mi coś. Specjalny koncert, tylko dla mnie.”

Po tej rozmowie czułam się nieswojo. Wolałam, żeby mnie nie przytulał i żebym nie musiała nic mówić. Nie musiałam go namawiać na granie. Wziął gitarę, nastroił, zaczął grać i śpiewać. Zamknęłam oczy i słuchałam jednym uchem, bo moje myśli zaprzątnięte były czym innym. Wzdrygnęłam się, gdy Paddy powiedział, że zagra mi utwór, który napisał specjalnie na festiwal w Paryżu i jeszcze kilka, które będzie tam grał. Pomagał sobie kartką z tekstami, bo nie znał na pamięć, nawet dwa razy coś zmienił i dopisał. Rozczmuchałam się nieco, bo utwory słyszałam po raz pierwszy, a były naprawdę dobre. Gdy zaległa cisza spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

P: „No nie!”
O: „Co?”
P: „Nie słuchałaś ostatniej piosenki!”
Popatrzyłam zdumiona, ale za grosz nie mogłam sobie przypomnieć, o czym była, więc przyznałam mu rację.
P: „Może jednak nie powinienem się z nią spotykać?”
O: „Och daj już spokój.”
P: „No to Ty nie myśl o tym tylko posłuchaj piosenki, którą napisałem dla dziewczyny o najpiękniejszym uśmiechu pod słońcem.”

To otrzeźwiło mnie od razu, usiadłam po turecku i słuchałam piosenki napisanej specjalnie dla mnie. Opowiadała naszą historię. Wyjechał z zamiarem przemyślenia pewnych spraw, ale poznał dziewczynę, co ma „cute laugh” i myślał tylko o niej, sam się nie przyznawał przed sobą, ale uczucie było silniejsze. Był głupcem, bo nie powiedział jej kim jest, odkryła przypadkiem i potem wszystko było complicated, ale dobrzy ludzie i zbieg okoliczności pomogli ją odnaleźć i teraz ciągle może słuchać tego „cute laugh”. Słuchałam urzeczona, bo melodia też była piękna i oczywiście pojawiły się u mnie łzy wzruszenia. Paddy postawił gitarę w pionie na kolanach, oparł na niej głowę i powiedział:

P: „Did I tell you that I love you?”
O: “ I don’t remember, can you repeat it?” – uśmiechnął się rozbrajająco
P: “I love you Ola.” – zabrałam z jego kolan gitarę, sama usiadłam i patrząc mu prosto w oczy powiedziałam:
O: „I love you too Paddy.”

Patrzyliśmy na siebie chyba z 5 min zanim zaczęliśmy się całować. Chcieliśmy nacieszyć się sobą nigdzie się nie spiesząc. Było tak błogo i cudownie, że straciłam poczucie rzeczywistości, czasu i przestrzeni. Nasze serca długo wracały do spokojniejszego rytmu i gdy tak leżeliśmy spleceni ze sobą poprosiłam, żeby jeszcze raz zagrał mi moją piosenkę. Założył bokserki i przyniósł gitarę z salonu. Śmiać mi się zachciało, gdy uświadomiłam sobie, że najspokojniej w świecie leżę w łóżku Paddiego Kelly, a on prawie nagi gra piosenkę napisaną specjalnie dla mnie.

O: „Jaki tytuł ma ten utwór?”
P: „Muszę odpowiadać?”
O: „Nie mów, że „cute laugh”?” – skinął głową na potwierdzenie.
O: „Haha, nieźle! A kiedy napisałeś?”
P: „We wrześniu.” – powiedział po zastanowieniu.
O: „I dopiero teraz mi ją grasz? No wiesz!”
P: „Jakoś tak nie było odpowiedniego momentu i jeszcze robiłem poprawki.”
O: „A napiszesz jeszcze coś o mnie?” – mówiąc to przytuliłam się do jego pleców.
P: „Skarbie, ja już mam 6 piosenek o Tobie.”
O: „Sześć? No to zagraj mi.”
P: „O nie! Co za dużo, to nie zdrowo! Tylko ta jest na razie skończona.”
O: „Oj proszę, chociaż kawałek którejś.”
P: „Czemu nie umiem Ci odmówić?”

Zagrał zwrotkę, w której usłyszałam coś o wietrze, statkach, jeziorze, ale nie wiedziałam, o co chodzi, to wytłumaczył, że o moją pasję do żeglarstwa. Czy on o wszystkim będzie pisał piosenki?

8 komentarzy:

  1. Ale mi sie podobało !!! Oj Brenda chyba namiesza , Fajna reakcja Oli ;) ja bym pewnie aferę robiła , muszę sie kiedyś zmienić ;) i pozaZdroscilam jej lezenia w łóżku Paddiego Kelly ;) i tak sobie wyobrazilam Jima.... Dobra koniec -świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Riri, to ja zapraszam na dzisiaj o 18. I jedyne, co napiszę, to ojojojoj...

      Usuń
    2. Kurcze mam wkurwa na Padda!!! Co z tym facetem jest? Taki zakochany w Oli,a przejmuje się nią bardziej niż ukochaną! Jak szedł do klasztoru,to miał ja w dupie.....a teraz się zapowietrza!Nie podoba mi się to i już!!!!

      Usuń
  2. Wow! Ola to najbardziej wyrozumiała dziewczyna pod słońcem. Ja może zgodziłabym się także na coś takiego, ale chyba nie tak szybko.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń