poniedziałek, 12 maja 2014

119. Ola – grudzień 2010



Rano, czytaj koło południa zjedliśmy razem śniadanie u Angelo, po czym każdy się spakował do siebie. Odpoczywaliśmy u Patricka nic nie robiąc, bo po takiej imprezie błogie lenistwo było wskazane. Zadzwonił telefon, od niechcenia wyciągnął rękę, spojrzał na wyświetlacz i zrobił minę, która sama nie wiem, co znaczyła.

P: „To Brenda. Mam odebrać?”
O: „Odbierz.” – nie pomyślałam nawet, aby powiedzieć inaczej, ale poczułam ukłucie zazdrości. Rozmawiał po niemiecku, nic nie rozumiałam. Serce mi szybciej biło, ale nie dałam tego po sobie poznać. Patrick miał ton głosu miły, a potem jakby zniecierpliwiony. Rozłączył się i popatrzył na mnie przeczesując włosy.
P: „Przepraszam.”
O: „Za co? Daj spokój.”
P: „Zadzwoniła, żeby złożyć mi życzenia noworoczne.”
O: „To miło.”
P: „Tak. Miło.” – stał zamyślony, a mi się wymsknęło
O: „Ona była dla Ciebie ważna, prawda?”
P: „Pamiętam naszą umowę o szczerości i nie będę owijał w bawełnę. Tak, była dla mnie ważna. Swego czasu najważniejsza.” – tutaj już moje serce galopowało i próbowałam się uspokoić – „Ale będąc w tym związku czegoś mi brakowało, sam nie wiedziałem, czego. Wstąpiłem do zakonu, zjednałem się z Bogiem, całkiem zatraciłem w wierze i muzyce. Ale tam też nie byłem szczęśliwy, szukałem złotego środka. Znalazłem, a raczej on znalazł mnie. Dalej wiara jest dla mnie ważna, modlę się, chodzę do kościoła. Wróciłem do muzyki, będę dawał koncerty. A najważniejsze, że mam Ciebie. Ciebie i to, co jest między nami. I to jest właśnie mój złoty środek.”
O: „Ale jednak coś Cię gryzie.”
P: „Tak. Trudne to. Nie dotrzymałem pewnej obietnicy, którą złożyłem Brendzie i teraz się z tym motam.” – podniosłam brwi pytająco, więc kontynuował:
P: „Powiedziałem jej, że jeśli kiedyś wyjdę z zakonu, to będziemy razem.”
Zamurowało mnie. Po pierwsze dlatego, że tak jej powiedział, po drugie dlatego, że teraz mi o tym mówi. Minę chyba miałam nietęgą, bo powiedział:
P: „Przepraszam. Nie powinienem Ci tego mówić. Przepraszam, jeśli sprawiłem Ci przykrość.”
O: „Nie, zdziwiłeś mnie tylko. Ale doceniam szczerość.” – spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba kiepsko mi to wyszło.
P: „Obiecaliśmy ją sobie, dlatego mówię. Wtedy tak właśnie myślałem i czułem, ale przez te lata w zakonie wszystko się zmieniło. Zrozumiałem parę rzeczy, również to, że z Brendą, to nie było to, nie była to miłość z mojej strony.”
O: „A ona?”
P: „Co ona?”
O: „No… co ona czuła? Co czuła i co czuje teraz?”
P: „Nie wiem, czy to była miłość, ale była zakochana, bardzo, nawet chorobliwie. Ale ja byłem zaślepiony i tego nie widziałem. Rodzina widziała, mówili mi, ale ja im nie wierzyłem albo nie chciałem wierzyć.”
O: „A teraz? Co ona czuje?”
P: „Trudno powiedzieć, ale próbuje nawiązać kontakt. Myślę, że ona nadal coś czuje, tak domniemam z jej głosu.”

Ta rozmowa wynikła tak niespodziewanie, że nie miałam czasu, aby przemyśleć to, co chcę powiedzieć.

O: „No to pięknie. Mówiłam Ci, że tak będzie. Ty jesteś zazdrosny o Michała, z którym nigdy nie byłam, a ja teraz będę miała na tapecie Twoją eks, która chce Cię odzyskać. Świetnie się rok zaczyna.” – przysunął się bliżej i spojrzał na moją butną minę.
P: „Kochanie, nie denerwuj się. Nawet, jeżeli Brenda ma taką chęć i takie plany, to nie znaczy, że pokrywają się z moimi. Jest mi tylko źle, że obiecałem coś takiego, a teraz nie wiem jak wybrnąć.”
O: „W tym akurat nie mogę Ci pomóc.” – powiedziałam oschle.
P: „Wiem, ale poradzę sobie sam. Zaufaj mi i nie złość się.
O: „Nie złoszczę się. Jestem zazdrosna.”
P: „No nareszcie! Moja dziewczyna jest o mnie zazdrosna.”
O: „Nie bój, nie bój, mi też się zdarza!”
P: „A jak bardzo jesteś zazdrosna?” – przekomarzał się.
O: „Bardzo!” – na to objęłam go mocno za szyję.
P: „Pokaż jak bardzo?”
O: „Tak bardzo!” – pocałowałam szaleńczo i namiętnie. „Nie oddam Cię.” – tyle zdążyłam pomyśleć, Brenda odeszła w dal, liczył się tylko Paddy i to, że byliśmy teraz razem. Kochałam go i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Zdążyłam spojrzeć jeszcze w jego oczy zanim znowu świat zawirował wokół nas.

Nastał Nowy Rok. Zastanawiałam się, co on przyniesie, jak często będziemy się widywać z Paddym, jakie będą nasze relacje. 1 stycznia minęło dokładnie pół roku od naszego poznania się w autokarze, od tego jak powiedział, że mam „cute laugh”. Żadne z nas nie pomyślało wtedy, że połączy nas takie uczucie. A teraz? Znaliśmy się pół roku, przeżyliśmy wiele cudownych chwil, były też smutne, ale tego starałam się nie pamiętać. A co przyniesie Nowy Rok? Zobaczymy…

6 komentarzy:

  1. Trochę zazdrości nie zaszkodzi... Ale mam nadzieję, że Brenda nie namiesza za dużo. A dla Ani zamieszkanie z Joey'em to faktycznie poważny krok, tym bardziej, że są jeszcze dzieci. Ale trzeba iść do przodu. Mam nadzieję dowiedzieć się, co przyniesie Nowy Rok :)
    Wasz Wierny Anonim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Wierny Anonimku :* Potrzebujemy trochę czasu na zastanowienie się i ewentualny podział tekstu, bo 2011 jest całkiem nie ruszony :(

      Usuń
  2. Czekam na dalsze części ;(????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) po mało burzliwych rozmowach postanowiłyśmy dać dalej :)
      prosimy o cierpliwość :)

      Usuń
  3. Lubię to! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ola ma rywalkę.:-D
    Jest zazdrosna, ale zdrowa zazdrość jest dobra. Zaczynamy wtedy bardziej dbać o związek.

    OdpowiedzUsuń