Ania
Bardzo
tęskniłam za Josephem, ale wiedziałam, że muszę poczekać. Powiedział mi, że
Tanja pozwala mu się z dziećmi spotykać, bo trochę odpuściła. Chyba zrozumiała,
że jest dzieciom potrzebny, ale nie chciała się zgodzić, aby na dłużej ich
zabierał. Uważała, że Joey sobie nie poradzi. A ja zastanawiałam się jak mu
powiedzieć, że chcę z nim mieszkać. Już nawet rozglądałam się za pracą.
Któregoś dnia już pod koniec stycznia zadzwonił do mnie telefon. Była to Kathy.
Kt: „Dzień
dobry Ann.”
A: „Kathy!
Ale mi miło Cię słyszeć. Dzień dobry.”
Kt: „Joey
mówił, że chciałabyś posłuchać nas solo, to ja Ci chętnie dam moje płyty.”
A: „Dziękuję
bardzo. Zaskoczyłaś mnie, ale to miła niespodzianka.”
Kt: „To
bardzo się cieszę. Szkoda, że teraz jak jest Ola, to Ciebie nie ma.”
A:
„Zastanawiałam się czy nie przyjechać, ale Joey się szykuje do zawodów, więc to
było bez sensu, a teraz trzymam kciuki za niego.”
Kt: „Na
pewno będzie gdzieś wysoko, jak znam mojego brata.”
A: „A w to i
ja nie wątpię, ale powiem Ci, że się nie mogę doczekać, aż zadzwoni i powie mi,
które miejsce zdobył.”
Kt: „Oj, to
na pewno. Mam nadzieję, że jak będziesz w Kolonii to się zobaczymy, już teraz
zapraszam.”
A: „Dziękuję
i na pewno chętnie się z Tobą spotkam.”
Kt: „Super,
mamy teraz nagrania, więc idę do roboty. I do zobaczenia.”
A: „Dziękuje
za telefon, było mi miło rozmawiać z Tobą. Do zobaczenia.”
Ale miło, że
Kathy do mnie zadzwoniła.
Ola
W aucie
rozmawialiśmy jak zwykle przegadując jedno drugie. Do mieszkania pojechaliśmy
windą, Patrick otwierał drzwi, a miał przy tym taki uśmiech, że nogi się aż
uginały. Gdy tylko drzwi się za nami zamknęły Patrick oparł się o nie,
przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować jednocześnie rozbierając. Co chwilę
obdarzał mnie pięknym uśmiechem, a z jego oczu mogłam wyczytać pożądanie,
miłość i uwielbienie. Myślę, że to samo on widział w moich. Kurtki, szaliki,
czapki i buty rozrzuciliśmy po całym korytarzu. Coś brzdęknęło, ale Paddy
powiedział tylko „ooops” nie przerywając naszej namiętnej chwili. Tęskniłam za
nim tak mocno, że chciałam nacieszyć się jego widokiem, zapachem, dotykiem i
smakiem. Miał kilkudniowy zarost, w którym jak ostatnio wyglądał szalenie
pociągająco. Tuliliśmy się do siebie jakbyśmy nie widzieli się rok, a nie trzy
tygodnie. Oderwaliśmy się od drzwi zostawiając po drodze kolejne części
garderoby, aż w końcu doszliśmy do sypialni i całkiem zatraciliśmy się w
namiętności. Nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy, pamiętam, że w nocy spytałam, o
której musimy być u Angelo i gdyby nie mój budzik całkiem zaspalibyśmy na
próbę. Zrobiłam parę drzemek, więc rano szykowaliśmy się w popłochu, jedząc
śniadanie w samochodzie. Udało mi się nawet zrobić makijaż na światłach, choć
Paddy stwierdził, że wcale nie musiałam. Dojechaliśmy trochę spóźnieni i
poszliśmy prosto do studia. Reszta już była, a Jimmy widząc nas nieco
niedospanych nie odmówił sobie komentarza. Po angielsku, żebym i ja zrozumiała.
JV: „Paddy,
a co Ty taki rozchełstany jesteś? Widzę, że nie traciłeś czasu na prasowanie
koszuli?”
P: „Chyba
poranny prysznic zalał mi uszy, mówiłeś coś Jimmy?”
Paddy
roześmiał się i spojrzał na mnie. Ja znająca niby docinki Jima z opowieści, a
nie przyzwyczajona do nich na wizji spłonęłam rumieńcem. Patrick przytulił mnie
szepcząc na ucho „nie zwracaj uwagi” i całując w czoło, a głośno powiedział, że
dziewczyny są na górze. Zrozumiałam aluzję, więc poszłam do kuchni, a Paddy
powiedział ostro do brata, że nie życzy sobie takich głupich żartów w mojej
obecności. Jimmy powiedział tylko „wyluzuj stary” i zajął się sprzętem.
W kuchni
Kathy i Kira rozmawiały po niemiecku, wtrąciła się Maite, a że ja nic nie
rozumiałam, to zajęłam się robieniem kawy z Patricią. Rozmyślałam jedynie o
wczorajszej nocy, która była dość upojna i uśmiech sam wypełzł mi na twarz. W
końcu Kira zwróciła się do mnie, a ja odpowiedziałam:
O: „Nie mam
pojęcia, o co mnie pytasz, ale jeśli nic strasznego, to się zgadzam.”
Kira się
zdziwiła, a Maite zaczęła głośno śmiać.
Mt:
„Dziewczyny, przecież my po niemiecku mówiłyśmy.”
O: „No
raczej, bo ja nic nie zrozumiałam.”
K: „Ola,
sorry, ale musisz nam mówić jeśli zmieniamy język, bo robimy to nieświadomie.”
Pt: „Dobre!
Ja też się nie zorientowałam.”
Kursowałam
tylko między studiem a kuchnią i salonem. Słuchałam muzyki, pomagałam Kirze,
nosiłam małego Joe na rękach, który wcale się mnie nie bał i rozmawiałam ze
starszymi dziećmi, które umiały sporo po angielsku. Zaproponowałam, że zrobię
na obiad coś polskiego następnego dnia, więc umówiłyśmy się z Kirą, że
pojedziemy razem na zakupy w Kall. Na próbie Patrick się nie mylił i wreszcie
udało im się nagrać utwór z wczoraj. Do domu wróciliśmy późno, a że dzień
wcześniej nie mieliśmy czasu na rozmowy, to tym razem przegadaliśmy pół nocy.
W pidżamach, z kubkiem herbaty
siedzieliśmy na sofie i rozmawialiśmy. Co jakiś czas się całowaliśmy, ale
któremuś z nas się coś przypominało i wtedy zaczynaliśmy kolejny temat. W końcu
oczy odmawiały posłuszeństwa, więc poszliśmy do łóżka i tym razem oboje
nastawiliśmy budziki. Wtuliłam się mocno w Patricka, po czym przypomniałam
sobie naszą pierwszą noc na tym łóżku i wybuchnęłam śmiechem. Paddy szybko
zapalił lampkę i z uśmiechem na ustach spytał:
P: „Co Ci
się przypomniało?”
O: „Haha! A
skąd wiesz, że przypomniało? Hahaha!”
P: „Już Cię
trochę znam.”
O: „Nasza
pierwsza noc na tym łóżku! Hahaha! Normalnie grabiami mogłeś mnie po nim
szukać!” – Paddy już śmiał się razem ze mną.
P: „Haha!
Znowu pomoc Josepha, a ja jak jakaś pierdoła! Hahaha!”
O: „Oj, nie
jak pierdoła. Tylko teraz tak mocno się wtuliłam i pomyślałam, że jest mi tak
dobrze i czuję się bezpiecznie, a wtedy, to jedną ręką ledwo co mnie objąłeś.”
P: „No tak,
tak było. I wtedy miałem pewne obawy, a teraz już ich nie mam.” – mówiąc to
przejechał mi palcem po brzuchu i jednak nie zasnęliśmy od razu tylko pół
godziny później.
W sobotę
byliśmy punktualnie, Joey jednak był przed nami, pytał nas czy wszystko się
udało, więc opowiedziałam w skrócie, ponieważ miałyśmy jechać z Kirą na zakupy.
Na parkingu wychodząc z samochodu Kira powiedziała:
K: „Nie
patrz w prawo, pochyl głowę i nie podnoś oczu. Fanki nas obserwują, ale nie
mają aparatów.”
Zdziwiłam
się bardzo, bo nie pomyślałam, że możemy spotkać fanki.
O: „Ok, ale
skąd wiesz, że to fanki?”
K: „Już je
znam, one są z okolicy, chodź.”
Posłuchałam
się Kiry i posłusznie poszłam za nią. Na zakupach miałyśmy spokój, ale
widziałam czujność w oczach towarzyszki. Wracając nikogo na parkingu nie było.
O: „Kira, a
te fanki, to nie czyhają tu gdzieś?”
K: „Nie, one
są w miarę spoko, ale na pewno napiszą na ikf, co widziały.”
O: „Gdzie
napiszą?”
K: „Na ikf.
To międzynarodowe forum o Kelly Family.”
O: „Ooo… ale
to chyba niedobrze, że napiszą?”
K: „Nie
wiadomo. Na pewno będą domysły, z kim byłam. Po Waszych zdjęciach z
października będą myśleć czy to dziewczyna Patricka czy nie? Ale skoro była z
Kirą, to może to ta itp. Itd. W końcu zdjęć nie mają, byłyśmy daleko, więc będą
się zastanawiać czy to możliwe, ale skoro blondynka i tak dalej, i tak dalej…”
O: „Jednak
się zestresowałam.”
K: „Nie ma
czym. Choć na początku tak jest, ale potem się przyzwyczaisz i nie będziesz
zwracać uwagi. My czasem wchodzimy na to forum, to powiem Ci, że aż dziwne, jak
fanki są spostrzegawcze.”
O: „No
domyślam się. Mam nadzieję, że nie będę się tym przejmować. A w czym
spostrzegawcze?”
K: „Uwierz
mi, że we wszystkim. Np. w jakich ciuchach chodzili i jaką koszulę mieli na
którym koncercie.”
W kuchni
przejęłam dowodzenie, więc to Kira pomagała mi. Poruszyłam temat muzyki Angelo
i wyraziłam podziw, że ich głosy tak świetnie razem współgrają. Napomknęłam, że
Angelo pewnie ma mnie dosyć, bo ciągle go męczę o piosenki, słowa, historię
utworów.
K: „A! To o
tym Wy tak ciągle rozmawiacie?”
O: „No o
tym, a o czym? Dał mi swoje płyty na Sylwestra, pamiętasz? To już prawie
wszystkie piosenki znam na pamięć.”
K: „To miło,
że Ci się tak podoba.”
O: „No! Bardzo!
To chyba przez ten sentyment do rocka. Aż Paddy czasem zazdrośnie mówi, że wolę
muzykę jego brata, a nie jego. Ale to nie tak. Solowych Angelo i In Exile nie
da się porównać. Np. piosenka dla Gabriela jest jedną z piękniejszych, jakie
Paddy napisał. Z kolei uwielbiam „You have a place” Angelo.”
K: „A to z
kolei jest piosenka dla Paddiego.”
O: „Co?
Naprawdę?”
K: „No tak.
Angelo napisał dla Paddiego. You will always have a place in our home brother.”
– Kira zanuciła, aż mnie przeszły ciarki.
O: „Ależ Ty
masz głos! Faktycznie tam jest brother, nie zauważyłam. No to znowu będę
zawracać gitarę Twojemu mężowi.”
Kira się
roześmiała, podziękowała za komplement i wróciłyśmy do pracy. Obiad wszystkim
smakował, a Paddy był dumny z moich zdolności kulinarnych.
Ach, rozmarzyłam się... :) Początek części Oli... Mega! :)
OdpowiedzUsuńI wzmianka o szukaniu grabiami Oli na łóżku... Padłam :)
Co do piosenki Angelo, to myślę sobie, że chyba jest zbyt negatywna, żeby była dla Paddy'ego - bo tam są takie słowa np. We've got nothing, nothing in common. - a ta dwójka miała chyba zawsze dobry kontakt ze sobą... Chociaż nie mam pojęcia, jak im się teraz układa. No i rozumiem, że na użytek opowiadania nie trzeba wchodzić w aż takie szczegóły, ale tak mnie wzięło na analizowanie ;)
HIhi! Grabie, to dobry tekst, lubię go :P Hehe! CO do piosenki, to wiem, że jest negatywna, ale jakoś się mocno wtedy nie zastanawiałam. PAsowało mi i oczywiście, że na użytek opowiadania można nagiąć :) W ogóle można robić wszystko - hehe!
UsuńFajny rozdział. Ola zaprzyjaźnia się z całą rodzinką. Fajnie, że dobrze ją przyjmują.
OdpowiedzUsuń