czwartek, 22 maja 2014

122. Ania, Ola- styczeń 2011



Ania
Bardzo tęskniłam za Josephem, ale wiedziałam, że muszę poczekać. Powiedział mi, że Tanja pozwala mu się z dziećmi spotykać, bo trochę odpuściła. Chyba zrozumiała, że jest dzieciom potrzebny, ale nie chciała się zgodzić, aby na dłużej ich zabierał. Uważała, że Joey sobie nie poradzi. A ja zastanawiałam się jak mu powiedzieć, że chcę z nim mieszkać. Już nawet rozglądałam się za pracą. Któregoś dnia już pod koniec stycznia zadzwonił do mnie telefon. Była to Kathy.
Kt: „Dzień dobry Ann.”
A: „Kathy! Ale mi miło Cię słyszeć. Dzień dobry.”
Kt: „Joey mówił, że chciałabyś posłuchać nas solo, to ja Ci chętnie dam moje płyty.”
A: „Dziękuję bardzo. Zaskoczyłaś mnie, ale to miła niespodzianka.”
Kt: „To bardzo się cieszę. Szkoda, że teraz jak jest Ola, to Ciebie nie ma.”
A: „Zastanawiałam się czy nie przyjechać, ale Joey się szykuje do zawodów, więc to było bez sensu, a teraz trzymam kciuki za niego.”
Kt: „Na pewno będzie gdzieś wysoko, jak znam mojego brata.”
A: „A w to i ja nie wątpię, ale powiem Ci, że się nie mogę doczekać, aż zadzwoni i powie mi, które miejsce zdobył.”
Kt: „Oj, to na pewno. Mam nadzieję, że jak będziesz w Kolonii to się zobaczymy, już teraz zapraszam.”
A: „Dziękuję i na pewno chętnie się z Tobą spotkam.”
Kt: „Super, mamy teraz nagrania, więc idę do roboty. I do zobaczenia.”
A: „Dziękuje za telefon, było mi miło rozmawiać z Tobą. Do zobaczenia.”
Ale miło, że Kathy do mnie zadzwoniła.

Ola
W aucie rozmawialiśmy jak zwykle przegadując jedno drugie. Do mieszkania pojechaliśmy windą, Patrick otwierał drzwi, a miał przy tym taki uśmiech, że nogi się aż uginały. Gdy tylko drzwi się za nami zamknęły Patrick oparł się o nie, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować jednocześnie rozbierając. Co chwilę obdarzał mnie pięknym uśmiechem, a z jego oczu mogłam wyczytać pożądanie, miłość i uwielbienie. Myślę, że to samo on widział w moich. Kurtki, szaliki, czapki i buty rozrzuciliśmy po całym korytarzu. Coś brzdęknęło, ale Paddy powiedział tylko „ooops” nie przerywając naszej namiętnej chwili. Tęskniłam za nim tak mocno, że chciałam nacieszyć się jego widokiem, zapachem, dotykiem i smakiem. Miał kilkudniowy zarost, w którym jak ostatnio wyglądał szalenie pociągająco. Tuliliśmy się do siebie jakbyśmy nie widzieli się rok, a nie trzy tygodnie. Oderwaliśmy się od drzwi zostawiając po drodze kolejne części garderoby, aż w końcu doszliśmy do sypialni i całkiem zatraciliśmy się w namiętności. Nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy, pamiętam, że w nocy spytałam, o której musimy być u Angelo i gdyby nie mój budzik całkiem zaspalibyśmy na próbę. Zrobiłam parę drzemek, więc rano szykowaliśmy się w popłochu, jedząc śniadanie w samochodzie. Udało mi się nawet zrobić makijaż na światłach, choć Paddy stwierdził, że wcale nie musiałam. Dojechaliśmy trochę spóźnieni i poszliśmy prosto do studia. Reszta już była, a Jimmy widząc nas nieco niedospanych nie odmówił sobie komentarza. Po angielsku, żebym i ja zrozumiała.

JV: „Paddy, a co Ty taki rozchełstany jesteś? Widzę, że nie traciłeś czasu na prasowanie koszuli?”
P: „Chyba poranny prysznic zalał mi uszy, mówiłeś coś Jimmy?”
Paddy roześmiał się i spojrzał na mnie. Ja znająca niby docinki Jima z opowieści, a nie przyzwyczajona do nich na wizji spłonęłam rumieńcem. Patrick przytulił mnie szepcząc na ucho „nie zwracaj uwagi” i całując w czoło, a głośno powiedział, że dziewczyny są na górze. Zrozumiałam aluzję, więc poszłam do kuchni, a Paddy powiedział ostro do brata, że nie życzy sobie takich głupich żartów w mojej obecności. Jimmy powiedział tylko „wyluzuj stary” i zajął się sprzętem.

W kuchni Kathy i Kira rozmawiały po niemiecku, wtrąciła się Maite, a że ja nic nie rozumiałam, to zajęłam się robieniem kawy z Patricią. Rozmyślałam jedynie o wczorajszej nocy, która była dość upojna i uśmiech sam wypełzł mi na twarz. W końcu Kira zwróciła się do mnie, a ja odpowiedziałam:

O: „Nie mam pojęcia, o co mnie pytasz, ale jeśli nic strasznego, to się zgadzam.”
Kira się zdziwiła, a Maite zaczęła głośno śmiać.
Mt: „Dziewczyny, przecież my po niemiecku mówiłyśmy.”
O: „No raczej, bo ja nic nie zrozumiałam.”
K: „Ola, sorry, ale musisz nam mówić jeśli zmieniamy język, bo robimy to nieświadomie.”
Pt: „Dobre! Ja też się nie zorientowałam.”

Kursowałam tylko między studiem a kuchnią i salonem. Słuchałam muzyki, pomagałam Kirze, nosiłam małego Joe na rękach, który wcale się mnie nie bał i rozmawiałam ze starszymi dziećmi, które umiały sporo po angielsku. Zaproponowałam, że zrobię na obiad coś polskiego następnego dnia, więc umówiłyśmy się z Kirą, że pojedziemy razem na zakupy w Kall. Na próbie Patrick się nie mylił i wreszcie udało im się nagrać utwór z wczoraj. Do domu wróciliśmy późno, a że dzień wcześniej nie mieliśmy czasu na rozmowy, to tym razem przegadaliśmy pół nocy. W  pidżamach, z kubkiem herbaty siedzieliśmy na sofie i rozmawialiśmy. Co jakiś czas się całowaliśmy, ale któremuś z nas się coś przypominało i wtedy zaczynaliśmy kolejny temat. W końcu oczy odmawiały posłuszeństwa, więc poszliśmy do łóżka i tym razem oboje nastawiliśmy budziki. Wtuliłam się mocno w Patricka, po czym przypomniałam sobie naszą pierwszą noc na tym łóżku i wybuchnęłam śmiechem. Paddy szybko zapalił lampkę i z uśmiechem na ustach spytał:
P: „Co Ci się przypomniało?”
O: „Haha! A skąd wiesz, że przypomniało? Hahaha!”
P: „Już Cię trochę znam.”
O: „Nasza pierwsza noc na tym łóżku! Hahaha! Normalnie grabiami mogłeś mnie po nim szukać!” – Paddy już śmiał się razem ze mną.
P: „Haha! Znowu pomoc Josepha, a ja jak jakaś pierdoła! Hahaha!”
O: „Oj, nie jak pierdoła. Tylko teraz tak mocno się wtuliłam i pomyślałam, że jest mi tak dobrze i czuję się bezpiecznie, a wtedy, to jedną ręką ledwo co mnie objąłeś.”
P: „No tak, tak było. I wtedy miałem pewne obawy, a teraz już ich nie mam.” – mówiąc to przejechał mi palcem po brzuchu i jednak nie zasnęliśmy od razu tylko pół godziny później.

W sobotę byliśmy punktualnie, Joey jednak był przed nami, pytał nas czy wszystko się udało, więc opowiedziałam w skrócie, ponieważ miałyśmy jechać z Kirą na zakupy. Na parkingu wychodząc z samochodu Kira powiedziała:

K: „Nie patrz w prawo, pochyl głowę i nie podnoś oczu. Fanki nas obserwują, ale nie mają aparatów.”
Zdziwiłam się bardzo, bo nie pomyślałam, że możemy spotkać fanki.
O: „Ok, ale skąd wiesz, że to fanki?”
K: „Już je znam, one są z okolicy, chodź.”

Posłuchałam się Kiry i posłusznie poszłam za nią. Na zakupach miałyśmy spokój, ale widziałam czujność w oczach towarzyszki. Wracając nikogo na parkingu nie było.

O: „Kira, a te fanki, to nie czyhają tu gdzieś?”
K: „Nie, one są w miarę spoko, ale na pewno napiszą na ikf, co widziały.”
O: „Gdzie napiszą?”
K: „Na ikf. To międzynarodowe forum o Kelly Family.”
O: „Ooo… ale to chyba niedobrze, że napiszą?”
K: „Nie wiadomo. Na pewno będą domysły, z kim byłam. Po Waszych zdjęciach z października będą myśleć czy to dziewczyna Patricka czy nie? Ale skoro była z Kirą, to może to ta itp. Itd. W końcu zdjęć nie mają, byłyśmy daleko, więc będą się zastanawiać czy to możliwe, ale skoro blondynka i tak dalej, i tak dalej…”
O: „Jednak się zestresowałam.”
K: „Nie ma czym. Choć na początku tak jest, ale potem się przyzwyczaisz i nie będziesz zwracać uwagi. My czasem wchodzimy na to forum, to powiem Ci, że aż dziwne, jak fanki są spostrzegawcze.”
O: „No domyślam się. Mam nadzieję, że nie będę się tym przejmować. A w czym spostrzegawcze?”
K: „Uwierz mi, że we wszystkim. Np. w jakich ciuchach chodzili i jaką koszulę mieli na którym koncercie.”

W kuchni przejęłam dowodzenie, więc to Kira pomagała mi. Poruszyłam temat muzyki Angelo i wyraziłam podziw, że ich głosy tak świetnie razem współgrają. Napomknęłam, że Angelo pewnie ma mnie dosyć, bo ciągle go męczę o piosenki, słowa, historię utworów.
K: „A! To o tym Wy tak ciągle rozmawiacie?”
O: „No o tym, a o czym? Dał mi swoje płyty na Sylwestra, pamiętasz? To już prawie wszystkie piosenki znam na pamięć.”
K: „To miło, że Ci się tak podoba.”
O: „No! Bardzo! To chyba przez ten sentyment do rocka. Aż Paddy czasem zazdrośnie mówi, że wolę muzykę jego brata, a nie jego. Ale to nie tak. Solowych Angelo i In Exile nie da się porównać. Np. piosenka dla Gabriela jest jedną z piękniejszych, jakie Paddy napisał. Z kolei uwielbiam „You have a place” Angelo.”
K: „A to z kolei jest piosenka dla Paddiego.”
O: „Co? Naprawdę?”
K: „No tak. Angelo napisał dla Paddiego. You will always have a place in our home brother.” – Kira zanuciła, aż mnie przeszły ciarki.
O: „Ależ Ty masz głos! Faktycznie tam jest brother, nie zauważyłam. No to znowu będę zawracać gitarę Twojemu mężowi.”

Kira się roześmiała, podziękowała za komplement i wróciłyśmy do pracy. Obiad wszystkim smakował, a Paddy był dumny z moich zdolności kulinarnych.

3 komentarze:

  1. Ach, rozmarzyłam się... :) Początek części Oli... Mega! :)
    I wzmianka o szukaniu grabiami Oli na łóżku... Padłam :)
    Co do piosenki Angelo, to myślę sobie, że chyba jest zbyt negatywna, żeby była dla Paddy'ego - bo tam są takie słowa np. We've got nothing, nothing in common. - a ta dwójka miała chyba zawsze dobry kontakt ze sobą... Chociaż nie mam pojęcia, jak im się teraz układa. No i rozumiem, że na użytek opowiadania nie trzeba wchodzić w aż takie szczegóły, ale tak mnie wzięło na analizowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HIhi! Grabie, to dobry tekst, lubię go :P Hehe! CO do piosenki, to wiem, że jest negatywna, ale jakoś się mocno wtedy nie zastanawiałam. PAsowało mi i oczywiście, że na użytek opowiadania można nagiąć :) W ogóle można robić wszystko - hehe!

      Usuń
  2. Fajny rozdział. Ola zaprzyjaźnia się z całą rodzinką. Fajnie, że dobrze ją przyjmują.

    OdpowiedzUsuń