Ola
Dni mijały
jeden za drugim, chodziłam jak w transie, nie mogłam przestać myśleć o tej
sytuacji, Patrick mi tego nie ułatwiał, bo dzwonił, pisał i wysłał mi nawet
mailem moją piosenkę. Nie spałam wtedy pół nocy, bo na okrągło jej słuchałam. W
pracy za to pojawiło się ogłoszenie rekrutacyjne do Biura zajmującego się
przetargami. Wysłałam CV, byłam na rozmowie i czekałam na decyzję o wyborze
kandydata. Poza tym czas dłużył się okrutnie. Jakież było moje zdumienie, gdy w
piątek wieczorem zadzwonił do mnie Angelo.
O: „Halo.”
Ag: „Cześć,
nie przeszkadzam?”
O: „Nie,
spoko, co tam?” – podejrzewałam, że to Patrick nasłał go na mnie.
Ag: „Dzwonię
spytać czy wszystko u Ciebie w porządku?”
O: „Patrick
Cię prosił?” – nastawiłam się już butnie.
Ag: „Nie,
czemu? Z nim ostatnio w ogóle nie ma rozmowy.”
O: „Nie
dziwię się. Czyli rozumiem, że sam z siebie dzwonisz? To całe szczęście.” –
Angelo chwilę milczał.
Ag:
„Przepraszam Ola, to nie moja sprawa, jak nie chcesz, to nie mów, ale coś się
stało, prawda? Pokłóciliście się?”
O: „To
braciszek Ci się nie pochwalił?”
Ag: „O rany!
Jesteś w ciąży?” – zgłupiałam całkiem
O: „Nie, ale
to chyba nie byłoby aż tak straszne.”
Ag:
„Straszne? Zdradził Cię? Nie, niemożliwe, cały czas jest z nami.” – no tego już
było dla mnie za wiele i wybuchnęłam płaczem. Angelo zrobiło się strasznie
głupio, milczał chwilę i spytał niepewnie.
Ag:
„Naprawdę? Zdradził Cię? Paddy?”
O: „Tak. Z
Brendą.”
Ag: „Co?
Nie! Fuck! Czy go popieprzyło? Ale jak, kiedy?”
O: „Tydzień
temu. Był u niej, żeby pogadać, mówił o mnie, ona wpadła w histerię i po chwili
go pocałowała.”
Ag: „Ola,
strasznie mi przykro, co za idiota z niego! I tak się dał?”
O: „No tak,
dopiero po chwili ją odepchnął i wyszedł.”
Ag: „Całe
szczęście, że tak zrobił. Ale że znowu dał się podejść jak dziecko, to tego nie
rozumiem. Przecież ją zna i wie, jaka ona jest.”
O: „A jaka
jest? O czym mówisz?”
Ag: „O tej
idiotce! Sorry, ale inaczej nie można jej nazwać. Paddy za bardzo ufa ludziom.
A Brenda niestety, cóż...”
O:
„Właściwie, to już nie ma znaczenia, co Brenda. Muszę po prostu szybko
zapomnieć o całej tej sytuacji, o nim i w ogóle. Mam tylko nadzieję, że chociaż
Ty będziesz o mnie pamiętał jak wydasz nową płytę i dostanę sztukę choćby
pocztą, co?”
Ag: „Ola,
ale co Ty wygadujesz? Jaką pocztą? Osobiście dam Ci do ręki i to pewnie w
Kolonii albo w Kall.”
O: „Dzięki
za zaproszenie, to bardzo miłe, ale ja nie będę przyjeżdżać, nie wytrzymałabym
w jednym miejscu z byłym.”
Ag: „Ola,
jakim byłym?”
O: „Angelo,
cholera, czy Tobie trzeba tłumaczyć jak krowie na rowie? Powiedziałam Ci, co
się stało, to chyba logiczne, że teraz nie chcę widzieć Twojego brata na oczy!”
Ag: „Ty
oszalałaś? Chcesz wszystko przekreślić za to, że ona go pocałowała? Bo to na
bank ona zaczęła, tego możesz być pewna. Pogadaj z nim. Rozumiem Cię i popieram
Twoje zdenerwowanie, ale i tak uważam, że powinnaś z nim wszystko wyjaśnić.”
O: „Wy się
chyba wszyscy na mnie uwzięliście. Co ja mam z nim wyjaśniać? Wystarczy, że
wysłuchałam tego, co miał do powiedzenia. Dla mnie to też zdrada i nie mam już
siły tego tłumaczyć każdemu z osobna.”
Ag:
„Wszyscy, to znaczy, kto?”
O: „No Ty,
Ania i moja siostra.”
Ag: „Ooo, a
Ty masz siostrę?”
O: „Angelo,
litości!”
Ag: „Dobra,
dobra, o siostrze kiedy indziej.”
O: „Może
pogadamy o czymś innym niż Patrick, hmm?”
Ag: „Spoko.
Ale ja już się zastanawiałem, kiedy przyjedzie moja największa fanka, a tu
proszę.” – na to się uśmiechnęłam – „Aha! Uśmiechasz się! I dobrze, bo masz
ładny uśmiech.”
O: „Angelo,
Ty jak nie o siostrze, to o uśmiechu.”
Ag:
„Przecież miało być o czymś innym.”
O: „No w
sumie racja. Ale wiesz, jedną rzecz muszę dodać. Nie chcę, abyś rozmawiał na
ten temat z Patrickiem. Nie chcę, żeby wiedział, że rozmawiałeś ze mną i nie
chcę, żebyś robił cokolwiek poza moimi plecami w tej sprawie. Ja wiem, że to
jest Twój brat i że stoisz pewnie za nim, ale jednak proszę Cię o to bardzo,
bardzo mocno.”
Ag: „Ola, to
mój brat, ale nie stoję za nim. Nie wiem, jak mógł dać się podejść tej… tej… no
jej. Też bym zachował się tak jak Ty teraz. I rozumiem Twoją reakcję. Skoro
mnie prosisz, to nic mu nie powiem, ale my z Kirą pozostajemy do dyspozycji.”
O: „No
pewnie, że pozostaniemy w kontakcie. I dziękuję Ci za te słowa. Pozdrów
koniecznie Kirę i ucałuj dzieciaki od cioci.”
Ag: „Ok, a
czy Kira…”
O: „Tak,
Kira może wiedzieć.”
Ag: „Haha,
dzięki. Bo wiesz, my nie mamy przed sobą tajemnic.”
O: „Wiem,
zauważyłam, ale to dobrze.”
Ag: „Jakbyś
czegoś potrzebowała, to wal śmiało.”
O: „Dzięki!
Będę pamiętać. A co poza tym u Was słychać? Jak tam najmłodszy?”
Ag: „Joe?
Opowiem Ci, czego się ostatnio nauczył. Otóż…”
Angelo
opowiedział mi o najnowszych wyczynach małego Joe i naprawdę mnie tym rozbawił.
Ja opowiedziałam o tym, że może uda mi się zmienić pracę i żeby trzymał kciuki,
bo mówię tylko jemu na razie, nawet Ania nie wie. Opowiedziałam o siostrze, na
co Angelo powiedział, że muszę kiedyś z nią przyjechać, żeby mogli ją poznać.
Ania
W piątek
miałam jechać na dwanaście dni do Kolonii. Już się nie mogłam doczekać. Miały
być zawody i miałam zobaczyć pracę w studio. Planowałam również porozmawiać z
Paddy’m, dowiedzieć się, jak mogę mu pomóc. Stwierdziłam, że nie zamierzam
patrzeć bezczynnie, jak oni się rozstają. Trudno, wtrącę się, ale dla ich
dobra, bo to była ważna sprawa. Kilka razy rozmawiałam z Olą, ale ona była
zawzięta i nie chciała słuchać. Zadzwoniłam do niej dwa dni po rozmowie z
Joeyem.
A: „Dzień
dobry. Jak tam?”
O: „Dzień
dobry. Nijak. On ciągle dzwoni, a ja nie chcę z nim gadać.”
A: „Ale
dlaczego? Może Paddy ma coś do powiedzenia!”
O: „Ale ja
nie mam siły tego słuchać.”
A:
„Wysłuchaj teraz mnie. Rozmawiałam z Josephem i opowiadał mi o tej Brendzie.”
O: „Czy
możesz o niej nie mówić? Nie mam ochoty tego słuchać.”
A: „Trudno!
Ona go osaczyła teraz i wtedy. Joey mi powiedział, że była bardzo zaborcza i
zapatrzona. Nigdy się nie pogodziła z jego odejściem. Miała obsesję.”
O: „To niech
sobie ma! Nie chcę rozmawiać ani o niej, ani o nim.”
A: „Ok. A ja
nie mam argumentów... na razie. Ale ostrzegam! Ja się nie poddam, a w piątek
jadę do Kolonii i zamierzam z Paddy’m pogadać.”
O:
„Oszalałaś? Dlaczego go bronisz?”
A: „Bo on
Cię kocha. Jest jakiś ważniejszy powód? On z nią nie spał i to ona go
pocałowała.”
O: „Nie!!!
Proszę Cię, nic już nie mów.”
A: „Ok. To
może na razie skończymy tę rozmowę.”
O: „A
myślałam, że trzymasz moją stronę!”
A:
„Przepraszam, ale robię to dla Twojego dobra.”
O: „Ta.
Wątpię. Na razie.”
A: „Cześć.”
Było mi
przykro, że tak ją osaczam, ale naprawdę chciałam pomóc. W piątek po pracy
pojechałam na lotnisko i po 2,5 godzinie byłam już w Dortmundzie, skąd odebrał
mnie Joey z chłopcami. Leon od razu rzucił się na mnie i przytulił, ale i Luke
też to zrobił. Bardzo mnie tym zaskoczył. Pojechaliśmy do domu, gdzie chłopcy
stwierdzili, że zrobią kolację. To było miłe z ich strony. My poszliśmy do
pokoju usiedliśmy sobie na kanapie i rozmawialiśmy. Joseph powiedział, że
rozmawiał z Tanją i po długich negocjacjach zgodziła się, aby Leon mieszkał z
nami. Luke oczywiście będzie miał również miejsce u nas, ale zdecydował się
mieszkać z mamą. Jej warunek był tylko taki, aby Leon wprowadził się do domu,
którego dopiero mieliśmy szukać. Dobre chociaż i to. Chłopcy zawołali nas na
kolację.
Le: „Ann,
chodź usiądź koło mnie.”
A: „Dobrze.
Ale to wszystko ładnie przygotowane i na pewno dobre.”
Le:
„Większość szykował Luke, ale on jest starszy i więcej umie.”
J: „Obydwaj
spisaliście się na medal.”
Le: „A tatuś
mi powiedział, że się przeprowadzisz do Kolonii, a ja będę mógł z Wami
zamieszkać. Ale kiedy to będzie? Szybko?”
J:
„Postaramy się szybko, na razie będziemy szukać domu. A Ann pracy.”
Le: „Ale ja
chcę szybko!”
A: „Skarbie.
Wszystko po kolei się poukłada. Będę szukać domu, ale potem jak go kupimy na
pewno będzie trzeba zrobić remont, a to może trochę potrwać.”
Le: „Nie!
Szybko.”
J: „Jak Ty
się zachowujesz synu? Spokojnie, dopiero zostały podjęte decyzje i wszystko po
kolei. A teraz proszę jedz.”
Le:
„Przepraszam.”
Lu: „Jeśli
mogę pomóc, to może poszukam domu w necie. Mogę?”
A,J:
„Oczywiście.”
J: „Luke,
zawsze możesz pomóc jak masz ochotę i nie musisz pytać. Myślę, że dla Ciebie
pokój też tam będzie. Pamiętaj o tym.”
Lu: „Wiem
tato.”
Zapadła cisza. Leon tylko patrzył raz na mnie, raz
na swojego tatę. Potem zapytał czy to ja mogę mu dziś poczytać książkę na
dobranoc. Luke siadł sobie do laptopa, a Joey poszedł posprzątać w kuchni.
Czytałam małemu chyba ze dwie godziny książeczkę, bo walczył ze snem mocno i
skutecznie. Gdy w końcu zasnął poszłam do pokoju, gdzie Joey i Luke oglądali
film. Joey stwierdził, że Leon chyba dziś bardzo nie chciał zasnąć. Siadłam
sobie koło Josepha, a on objął mnie ramieniem. Oglądaliśmy film, gdy poczułam,
że Joey mnie lekko dotyka w ramię i okazało się, że zasnęłam. Luke już spał u
siebie. Joey wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, ale wolałam najpierw iść
pod prysznic. Joey poszedł tam ze mną, bo bał się, że znowu zasnę.
Coś się tekst na blogu rozjeżdża. Próbuję naprawić, ale nie bardzo mi to wychodzi :(
OdpowiedzUsuńOla natychmiast pogadaj z Paddym !!!!!!;)bo jeszcze do klasztoru wstąpi ;(a tego nie chcemy ;(
OdpowiedzUsuńMoże i wstąpi? Ale Ola uparciuch okrutny!
UsuńDodrze, że Ola jest uparta. Do tej pory na wszystko się zgadzała i na dobre jej to nie wyszło. Może trochę przesadza jestem zdania, że pocałunek to nie seks, ale od tego się zaczyna.
OdpowiedzUsuń