niedziela, 1 czerwca 2014

129. Ola, Ania – luty 2011



Ola 
Dni mijały jeden za drugim, chodziłam jak w transie, nie mogłam przestać myśleć o tej sytuacji, Patrick mi tego nie ułatwiał, bo dzwonił, pisał i wysłał mi nawet mailem moją piosenkę. Nie spałam wtedy pół nocy, bo na okrągło jej słuchałam. W pracy za to pojawiło się ogłoszenie rekrutacyjne do Biura zajmującego się przetargami. Wysłałam CV, byłam na rozmowie i czekałam na decyzję o wyborze kandydata. Poza tym czas dłużył się okrutnie. Jakież było moje zdumienie, gdy w piątek wieczorem zadzwonił do mnie Angelo.
O: „Halo.”
Ag: „Cześć, nie przeszkadzam?”
O: „Nie, spoko, co tam?” – podejrzewałam, że to Patrick nasłał go na mnie.
Ag: „Dzwonię spytać czy wszystko u Ciebie w porządku?”
O: „Patrick Cię prosił?” – nastawiłam się już butnie.
Ag: „Nie, czemu? Z nim ostatnio w ogóle nie ma rozmowy.”
O: „Nie dziwię się. Czyli rozumiem, że sam z siebie dzwonisz? To całe szczęście.” – Angelo chwilę milczał.
Ag: „Przepraszam Ola, to nie moja sprawa, jak nie chcesz, to nie mów, ale coś się stało, prawda? Pokłóciliście się?”
O: „To braciszek Ci się nie pochwalił?”
Ag: „O rany! Jesteś w ciąży?” – zgłupiałam całkiem
O: „Nie, ale to chyba nie byłoby aż tak straszne.”
Ag: „Straszne? Zdradził Cię? Nie, niemożliwe, cały czas jest z nami.” – no tego już było dla mnie za wiele i wybuchnęłam płaczem. Angelo zrobiło się strasznie głupio, milczał chwilę i spytał niepewnie.
Ag: „Naprawdę? Zdradził Cię? Paddy?”
O: „Tak. Z Brendą.”
Ag: „Co? Nie! Fuck! Czy go popieprzyło? Ale jak, kiedy?”
O: „Tydzień temu. Był u niej, żeby pogadać, mówił o mnie, ona wpadła w histerię i po chwili go pocałowała.”
Ag: „Ola, strasznie mi przykro, co za idiota z niego! I tak się dał?”
O: „No tak, dopiero po chwili ją odepchnął i wyszedł.”
Ag: „Całe szczęście, że tak zrobił. Ale że znowu dał się podejść jak dziecko, to tego nie rozumiem. Przecież ją zna i wie, jaka ona jest.”
O: „A jaka jest? O czym mówisz?”
Ag: „O tej idiotce! Sorry, ale inaczej nie można jej nazwać. Paddy za bardzo ufa ludziom. A Brenda niestety, cóż...”
O: „Właściwie, to już nie ma znaczenia, co Brenda. Muszę po prostu szybko zapomnieć o całej tej sytuacji, o nim i w ogóle. Mam tylko nadzieję, że chociaż Ty będziesz o mnie pamiętał jak wydasz nową płytę i dostanę sztukę choćby pocztą, co?”
Ag: „Ola, ale co Ty wygadujesz? Jaką pocztą? Osobiście dam Ci do ręki i to pewnie w Kolonii albo w Kall.”
O: „Dzięki za zaproszenie, to bardzo miłe, ale ja nie będę przyjeżdżać, nie wytrzymałabym w jednym miejscu z byłym.”
Ag: „Ola, jakim byłym?”
O: „Angelo, cholera, czy Tobie trzeba tłumaczyć jak krowie na rowie? Powiedziałam Ci, co się stało, to chyba logiczne, że teraz nie chcę widzieć Twojego brata na oczy!”
Ag: „Ty oszalałaś? Chcesz wszystko przekreślić za to, że ona go pocałowała? Bo to na bank ona zaczęła, tego możesz być pewna. Pogadaj z nim. Rozumiem Cię i popieram Twoje zdenerwowanie, ale i tak uważam, że powinnaś z nim wszystko wyjaśnić.”
O: „Wy się chyba wszyscy na mnie uwzięliście. Co ja mam z nim wyjaśniać? Wystarczy, że wysłuchałam tego, co miał do powiedzenia. Dla mnie to też zdrada i nie mam już siły tego tłumaczyć każdemu z osobna.”
Ag: „Wszyscy, to znaczy, kto?”
O: „No Ty, Ania i moja siostra.”
Ag: „Ooo, a Ty masz siostrę?”
O: „Angelo, litości!”
Ag: „Dobra, dobra, o siostrze kiedy indziej.”
O: „Może pogadamy o czymś innym niż Patrick, hmm?”
Ag: „Spoko. Ale ja już się zastanawiałem, kiedy przyjedzie moja największa fanka, a tu proszę.” – na to się uśmiechnęłam – „Aha! Uśmiechasz się! I dobrze, bo masz ładny uśmiech.”
O: „Angelo, Ty jak nie o siostrze, to o uśmiechu.”
Ag: „Przecież miało być o czymś innym.”
O: „No w sumie racja. Ale wiesz, jedną rzecz muszę dodać. Nie chcę, abyś rozmawiał na ten temat z Patrickiem. Nie chcę, żeby wiedział, że rozmawiałeś ze mną i nie chcę, żebyś robił cokolwiek poza moimi plecami w tej sprawie. Ja wiem, że to jest Twój brat i że stoisz pewnie za nim, ale jednak proszę Cię o to bardzo, bardzo mocno.”
Ag: „Ola, to mój brat, ale nie stoję za nim. Nie wiem, jak mógł dać się podejść tej… tej… no jej. Też bym zachował się tak jak Ty teraz. I rozumiem Twoją reakcję. Skoro mnie prosisz, to nic mu nie powiem, ale my z Kirą pozostajemy do dyspozycji.”
O: „No pewnie, że pozostaniemy w kontakcie. I dziękuję Ci za te słowa. Pozdrów koniecznie Kirę i ucałuj dzieciaki od cioci.”
Ag: „Ok, a czy Kira…”
O: „Tak, Kira może wiedzieć.”
Ag: „Haha, dzięki. Bo wiesz, my nie mamy przed sobą tajemnic.”
O: „Wiem, zauważyłam, ale to dobrze.”
Ag: „Jakbyś czegoś potrzebowała, to wal śmiało.”
O: „Dzięki! Będę pamiętać. A co poza tym u Was słychać? Jak tam najmłodszy?”
Ag: „Joe? Opowiem Ci, czego się ostatnio nauczył. Otóż…”
Angelo opowiedział mi o najnowszych wyczynach małego Joe i naprawdę mnie tym rozbawił. Ja opowiedziałam o tym, że może uda mi się zmienić pracę i żeby trzymał kciuki, bo mówię tylko jemu na razie, nawet Ania nie wie. Opowiedziałam o siostrze, na co Angelo powiedział, że muszę kiedyś z nią przyjechać, żeby mogli ją poznać.
Ania 
W piątek miałam jechać na dwanaście dni do Kolonii. Już się nie mogłam doczekać. Miały być zawody i miałam zobaczyć pracę w studio. Planowałam również porozmawiać z Paddy’m, dowiedzieć się, jak mogę mu pomóc. Stwierdziłam, że nie zamierzam patrzeć bezczynnie, jak oni się rozstają. Trudno, wtrącę się, ale dla ich dobra, bo to była ważna sprawa. Kilka razy rozmawiałam z Olą, ale ona była zawzięta i nie chciała słuchać. Zadzwoniłam do niej dwa dni po rozmowie z Joeyem.
A: „Dzień dobry. Jak tam?”
O: „Dzień dobry. Nijak. On ciągle dzwoni, a ja nie chcę z nim gadać.”
A: „Ale dlaczego? Może Paddy ma coś do powiedzenia!”
O: „Ale ja nie mam siły tego słuchać.”
A: „Wysłuchaj teraz mnie. Rozmawiałam z Josephem i opowiadał mi o tej Brendzie.”
O: „Czy możesz o niej nie mówić? Nie mam ochoty tego słuchać.”
A: „Trudno! Ona go osaczyła teraz i wtedy. Joey mi powiedział, że była bardzo zaborcza i zapatrzona. Nigdy się nie pogodziła z jego odejściem. Miała obsesję.”
O: „To niech sobie ma! Nie chcę rozmawiać ani o niej, ani o nim.”
A: „Ok. A ja nie mam argumentów... na razie. Ale ostrzegam! Ja się nie poddam, a w piątek jadę do Kolonii i zamierzam z Paddy’m pogadać.”
O: „Oszalałaś? Dlaczego go bronisz?”
A: „Bo on Cię kocha. Jest jakiś ważniejszy powód? On z nią nie spał i to ona go pocałowała.”
O: „Nie!!! Proszę Cię, nic już nie mów.”
A: „Ok. To może na razie skończymy tę rozmowę.”
O: „A myślałam, że trzymasz moją stronę!”
A: „Przepraszam, ale robię to dla Twojego dobra.”
O: „Ta. Wątpię. Na razie.”
A: „Cześć.”
Było mi przykro, że tak ją osaczam, ale naprawdę chciałam pomóc. W piątek po pracy pojechałam na lotnisko i po 2,5 godzinie byłam już w Dortmundzie, skąd odebrał mnie Joey z chłopcami. Leon od razu rzucił się na mnie i przytulił, ale i Luke też to zrobił. Bardzo mnie tym zaskoczył. Pojechaliśmy do domu, gdzie chłopcy stwierdzili, że zrobią kolację. To było miłe z ich strony. My poszliśmy do pokoju usiedliśmy sobie na kanapie i rozmawialiśmy. Joseph powiedział, że rozmawiał z Tanją i po długich negocjacjach zgodziła się, aby Leon mieszkał z nami. Luke oczywiście będzie miał również miejsce u nas, ale zdecydował się mieszkać z mamą. Jej warunek był tylko taki, aby Leon wprowadził się do domu, którego dopiero mieliśmy szukać. Dobre chociaż i to. Chłopcy zawołali nas na kolację.
Le: „Ann, chodź usiądź koło mnie.”
A: „Dobrze. Ale to wszystko ładnie przygotowane i na pewno dobre.”
Le: „Większość szykował Luke, ale on jest starszy i więcej umie.”
J: „Obydwaj spisaliście się na medal.”
Le: „A tatuś mi powiedział, że się przeprowadzisz do Kolonii, a ja będę mógł z Wami zamieszkać. Ale kiedy to będzie? Szybko?”
J: „Postaramy się szybko, na razie będziemy szukać domu. A Ann pracy.”
Le: „Ale ja chcę szybko!”
A: „Skarbie. Wszystko po kolei się poukłada. Będę szukać domu, ale potem jak go kupimy na pewno będzie trzeba zrobić remont, a to może trochę potrwać.”
Le: „Nie! Szybko.”
J: „Jak Ty się zachowujesz synu? Spokojnie, dopiero zostały podjęte decyzje i wszystko po kolei. A teraz proszę jedz.”
Le: „Przepraszam.”
Lu: „Jeśli mogę pomóc, to może poszukam domu w necie. Mogę?”
A,J: „Oczywiście.”
J: „Luke, zawsze możesz pomóc jak masz ochotę i nie musisz pytać. Myślę, że dla Ciebie pokój też tam będzie. Pamiętaj o tym.”
Lu: „Wiem tato.”
Zapadła cisza. Leon tylko patrzył raz na mnie, raz na swojego tatę. Potem zapytał czy to ja mogę mu dziś poczytać książkę na dobranoc. Luke siadł sobie do laptopa, a Joey poszedł posprzątać w kuchni. Czytałam małemu chyba ze dwie godziny książeczkę, bo walczył ze snem mocno i skutecznie. Gdy w końcu zasnął poszłam do pokoju, gdzie Joey i Luke oglądali film. Joey stwierdził, że Leon chyba dziś bardzo nie chciał zasnąć. Siadłam sobie koło Josepha, a on objął mnie ramieniem. Oglądaliśmy film, gdy poczułam, że Joey mnie lekko dotyka w ramię i okazało się, że zasnęłam. Luke już spał u siebie. Joey wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, ale wolałam najpierw iść pod prysznic. Joey poszedł tam ze mną, bo bał się, że znowu zasnę.

4 komentarze:

  1. Coś się tekst na blogu rozjeżdża. Próbuję naprawić, ale nie bardzo mi to wychodzi :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola natychmiast pogadaj z Paddym !!!!!!;)bo jeszcze do klasztoru wstąpi ;(a tego nie chcemy ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodrze, że Ola jest uparta. Do tej pory na wszystko się zgadzała i na dobre jej to nie wyszło. Może trochę przesadza jestem zdania, że pocałunek to nie seks, ale od tego się zaczyna.

    OdpowiedzUsuń