Codziennie
choć chwilę rozmawialiśmy. Joey był niecierpliwy, mówił, że chętnie by już po
mnie przyjechał i zabrał mnie do Kolonii. Wkurzał się, że jestem tak daleko od
niego. Nic do niego nie trafiało, bo uparł się i już. Dobrze, że czas szybko
płynął i 11 marca miałam autobus do Warszawy, a Joseph miał dolecieć tam
samolotem. Obudziłam się około 7 rano, więc mając jeszcze dużo czasu
sprawdziłam pocztę i okazało się, że dostałam zaproszenia na rozmowy
rekrutacyjne do dwóch firm na środę i czwartek, akurat miałam urlop od dziś,
więc nawet nie musiałam kombinować jak to wszystko zorganizować. I tak miałam w
poniedziałek prosto z Warszawy lecieć z Joeyem
do Kolonii. Bardzo się cieszyłam, że może coś z tego wyniknie i już się
przeprowadzę. Było już przed 8, więc wiedziałam, że Joe nie śpi.
J: „No dzień
dobry kochanie.”
A: „Dzień
dobry. Szykujesz się już do podróży?”
J: „Eeee
jeszcze się nie spakowałem, ale to chwila. Kupiłaś prezent dla Oli?”
A: „No tak.
Umawialiśmy się przecież. Choć znam prezent, który by ją ucieszył najbardziej,
ale on Ci nie wejdzie do walizki.”
J: „Ann! Ty
znowu zaczynasz?”
A: „Nie, ale
jakoś nie mogę się z tym pogodzić, ale to potem pogadamy. Coś Ci ciekawego
powiem. Mam dwie rozmowy w przyszłym tygodniu.”
J: „Co?
Gdzie?”
A: „O pracę.
W Kolonii. Jakby się udało, to nasze plany szybko się spełnią.”
J: „To
super. Nie mówiłaś, że wysyłasz CV.”
A: „A po co
miałam Ci mówić kochanie? Nadzieję byś miał, a jakby się nie udało nic szybko
znaleźć, to by było smutno. Teraz też nie wiadomo czy się uda.”
J: „Niby
tak, ale idziesz na rozmowy, więc jest nadzieja.”
A: „No w
sumie. Ok skarbie ja się już szykuję bo o 10 mam autobus, a w Warszawie będę o
16. Jak nie będzie korków. Dojedziesz z lotniska na Wilanowską?”
J: „Tak
spokojnie, ja ląduję o 15:40, wezmę taksówkę i tam się spotkamy. Tylko napisz
mi adres smsem.”
A: „Napiszę.
I już się nie mogę doczekać, aż Cię zobaczę. Buziaki.”
J: „Uważaj
na siebie i do zobaczenia.”
Szybko
przygotowałam się do podróży i jadąc już potem autobusem cały czas myślałam o
Oli i Paddym. Niestety przy wjeździe do Warszawy był jednak straszny korek, bo
to piątek i Joseph wylądował pierwszy. Zadzwonił i mnie o tym poinformował. Jak
tylko wyszłam z autobusu zobaczyłam mojego faceta, bardzo się ucieszyłam choć
go dopiero niedawno widziałam. Rzuciłam mu się w ramiona i na powitanie
dostałam buziaka. Zauważyłam, że Joey był bardzo poważny, go dawno takiego nie
widziałam. Powiedział.
J: „Dzień
dobry kochanie.”
A: „Dzień
dobry. Cieszę się, że Cię widzę.”
J: „Nie
wiesz jak ja. To co, jedziemy? Kupiłem wino, chyba będzie potrzebne.
Przemyślałem sprawę i chcę pomóc. Nabroił mój brat, ale mam nadzieję, że się
uda to naprawić.”
A: „No
nareszcie to zrozumiałeś. A on wie, że tu przyjechałeś?”
J: „No co
Ty! Nadal jestem zły na niego! Niech sobie pomyśli, co zrobił. Będzie miał
nauczkę na przyszłość.”
A: „Skarbie
spokojnie. No źle zrobił, ale nie chciał tego. No... nie pomyślał. Już tyle
razy o tym rozmawialiśmy. Ale mam nadzieję, że już się na mnie nie gniewasz za
te zdjęcia.”
J: „No już
nie, chciałaś dobrze, ale nie rób takich rzeczy więcej, to było nie fair z
Twojej strony.”
A: „Wiem, co
myślisz. No źle to wyszło, ale ona w końcu zaczęła o niego pytać. Kilka razy z
nią rozmawiałam i ona za nim tęskni.”
J: „Pewnie
jest strasznie smutna, co? Wiem, co Ola czuje, przeżyłem coś podobnego.”
A: „Kochanie
wiem, przykro mi.”
J: „Powiem
Ci tylko jedno i mówię to serio. Nigdy tak nie rób, ja też nie będę. Przeżyłem
już zdradę i dziękuję. On nie zdradził co prawda, ale... cholera mogło do tego
dojść! Nie pomógłbym mu wtedy.”
A: „Wiesz,
że nigdy by mi to do głowy nie przyszło. Tobie też niech coś takiego po głowie
nie chodzi. Powiem tylko, że mimo wszystko nadal go będę bronić, bo uważam, że
się szybko opamiętał, nic takiego nie zrobił. To ona. To ona go pocałowała, a
nie on ją. Powiedział prawdę, choć wiedział, co się może stać, ale przyznał
się. Chyba warto wybaczyć, prawda?”
J: „Zgadzam
się i mam nadzieję, że ta lekcja go czegoś nauczy. Nie może tak ślepo ufać
ludziom. Musi myśleć.”
A: „Na pewno
go to wiele nauczyło. Tylko proszę przy Oli nic takiego nie mów, bo nie
pomożemy im. A to chyba dla wszystkich nauka, no... może nie dla Ciebie, bo Ty
to wiesz. Prawda?”
J: „No wiem
i dlatego z góry Ci mówię, nawet nie próbuj. Dobra, to jedziemy.”
A: „No to
jedźmy, bo nigdy nie dojedziemy. A ona nas chyba teraz potrzebuje. Tam jest
metro.”
Poszliśmy na
metro, a w Śródmieściu przesiedliśmy się na pociąg. Po godzinie byliśmy u Oli.
Furtka była otwarta. Zapukałam do drzwi, gdy tylko się otworzyły i weszliśmy
przytuliłyśmy się z Olą. Chyba tylko obecność Josepha powstrzymała ją od
płaczu, widziałam, że jest nadal załamana. Czułam, że bardzo za nim tęskni,
choć nie chciała się do tego przyznać. Chyba trwało z 5 min to nasze powitanie.
Joey też ją przygarnął do siebie i przytulił. Potem dostaliśmy pyszną herbatę i
kolację. Cały wieczór rozmawialiśmy. Joey opowiadał jej o tej dziewczynie i jej
zachowaniu, przekonywał, że Paddy nie chciał jej skrzywdzić. Chyba trochę
zrozumiała, ale była na Paddy’ ego nadal zła. Co mnie w ogóle nie zdziwiło, też
bym się tak czuła. Późno już było, ale stwierdziłyśmy z Olą, że pogadamy przy
winie, a Joey powiedział, że idzie spać. Poszłam do łazienki i słyszałam jak
Joseph powiedział do niej, że czasem łatwiej jest odejść, a trudniej wybaczyć.
Siadłyśmy sobie na jej łóżku, a Joe poszedł spać do drugiego pokoju.
Rozmawiałyśmy o tej sytuacji, a Ola powiedziała.
O: „Ania Ty
wiesz, ja go kocham, ale jak mam mu zaufać?”
A: „Dacie
radę. Zrobił coś bardzo głupiego przyznaję, ale to tylko oznacza, że jest
człowiekiem, który się uczy i popełnia błędy. Dostał już karę, bo to, że się do
niego nie odzywasz jest pewnie tak samo dla niego ciężkie jak i dla Ciebie.”
O: „No nie
wiem, nie wiem. Jestem na niego taka zła. Po co on do niej poszedł? Myślał, że
ona tak łatwo odpuściła?”
J: „Bo ufa
ludziom…”
A: „A Ty co
podsłuchujesz?! Spać miałeś, a my będziemy teraz po polsku rozmawiać.”
J:
„Przepraszam. Ok idę spać, dawaj buziaka, a Ty zostaniesz jeszcze raz
przytulona. Może być?”
A: „Ja się
zgadzam Ty wariacie.”
O: „No chyba
nie odmówię.”
Wybuchnęłam
śmiechem, a zaraz Ola i Joseph dołączyli do mnie. Joey przytulił jeszcze raz
Olę, która starała się powstrzymać łzy. Podszedł do mnie za chwilę popatrzył mi
w oczy, uśmiechnął się i dał mi buziaka. Poszedł do pokoju, gdzie jak słychać
było położył się na łóżku.
A: „Oj ma
gumowe ucho ten mój Joseph.”
O: „Może i
ma, ale zrobił to czego potrzebowałam. Zwykłego, mocnego, męskiego uścisku.”
A: „No to
dobrze.”
O: „A wiesz,
co mi powiedział jak byłaś w łazience? Że czasem łatwiej jest odejść, niż
wybaczyć. Ma rację, ale nie wiem, co zrobię. Nie wiem, co on zrobi. Teraz się
nie pokazuje, bo wie, że ja sobie muszę przemyśleć wszystko.”
A: „Chyba
się boi, a ja mu powiedziałam, aby Ci dał czas. Więc chyba przeze mnie nie
dzwoni ostatnio.”
O: „Pewnie
tak, ale wie, co o tym wszystkim myślę. Trochę już mi lepiej, bo Joey
opowiedział mi o niej i rozumiem, co to za osoba. Wcześniej Ty opowiadałaś mi o
spotkaniu z nią. No dziwna jest, tak napadać na ludzi.”
A: „Prawda?
Naprawdę się jej wtedy wystraszyłam, a Paddy był bardzo stanowczy. Zrozumiał,
że ona musi dostać wyraźny sygnał ostrzegawczy, bo inaczej nie odpuści.”
O: „No on na
pewno też to wie, bo jej powiedział, że teraz to nawet nie mogą być
przyjaciółmi.”
A: „No
widzisz! Jednak rozumie powagę sytuacji i on na pewno już nigdy takiego błędu
nie popełni. Tego możesz być pewna.”
O: „Niby
tak. Choć pogadamy teraz o czymś innym.”
Zmieniłyśmy
temat i rozmawiałyśmy o Kolonii i mieszkaniu, nowym domu i Leonie, pracy, o
wszystkim tylko nie o Paddym. Ola się uspokoiła trochę, choć nadal była smutna.
Wypiłyśmy całe wino, więc trochę nam zaszumiało. Jak szłam do pokoju, w którym
spaliśmy z Joe to się potknęłam i wylądowałam prosto na łóżku wpadając na
Josepha, którego obudziłam. Powiedział tylko „czy nic Ci się nie stało?” i
poszedł spać dalej. A ja i Ola wybuchnęłyśmy śmiechem i nie mogłyśmy się
opanować.
'Running is easy, staying is hard' - Joey coś o tym wie...
OdpowiedzUsuń:) fajny ten rozdział
OdpowiedzUsuńtak czasem łatwiej jest odejść, niż wybaczyć
OdpowiedzUsuńczasem jednak nie ma o co walczyć, więc wtedy łatwiej jest odejść
czasem jest o co walczyć, więc mimo, że ciężko wybaczyć, trzeba spróbować