środa, 4 czerwca 2014

132. Ania – luty 2011



Gdy tylko wyjechaliśmy z podwórka Paddy zaczął mnie wypytywać jak się Ola czuje, co się u niej dzieje. Powiedziałam mu tak ogólnie, bo nie chciałam mówić za dużo. Rozmawialiśmy całą drogę. Widziałam, że jest mu smutno, głupio i jest jak nie on, ale musiał się z tym uporać. Powiedziałam mu, żeby się ogarnął i porozmawiał z Olą, bo warto było walczyć. Na pewno nie teraz, za jakiś czas, bo teraz jeszcze za wcześnie. Podjechaliśmy pod blok i zaparkowałam. Siedzieliśmy w samochodzie, bo chcieliśmy poczekać na Josepha. Rozmawialiśmy o Oli, potem Paddy stwierdził, że chce się przewietrzyć i wysiedliśmy z auta. Stanęliśmy naprzeciw siebie i podziękował mi za to, że go odwiozłam, że mu pomagam i jednocześnie wspieram. Podszedł do mnie i położył mi dłonie na ramionach i pocałował w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam, że jest wariatem. Zaczęliśmy się z tego śmiać i nagle poczułam, że ktoś mnie ciągnie do tyłu i odpycha na bok, aż się zatoczyłam. Paddy zorientował się, co się stało i złapał mnie za łokieć, bym nie upadła. Zasłonił mnie sobą, a sam odwrócił się do napastnika i dostał w twarz dość mocno, bo aż chlasnęło. Krzyknęłam. Zobaczyłam, że to kobieta i podświadomie wiedziałam, kto to. Krzyczała coś i rzucała się w moją stronę. Paddy przytrzymał ją za ręce. Powiedział, aby się uspokoiła. Minęło chyba z pięć minut nim to zrobiła. Czułam, że Patrick jest strasznie wzburzony, więc położyłam mu rękę na ramieniu, którą poklepał.
Br: „Czy to ona? To przez nią mnie nie chcesz? Ty głupia...”
P: „Stop. Nie obrażaj kobiety mojego brata. Co to miało być? Coś Ty zrobiła?”
Br: „Chciałam z Tobą porozmawiać, ale zauważyłam Was. Całowaliście się i obejmowaliście, a ja nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie!”
P: „Przestań! Nie chcę z Tobą więcej gadać. Przez Ciebie mam same kłopoty z moją dziewczyną.”
A: „Paddy, chodź na górę.” - powiedziałam łamiącym się głosem.
Br: „Nie rozkazuj mu!”
P: „Nie wrzeszcz! Ann jest dziewczyną mojego brata i pomaga mi posklejać to, co przez Ciebie rozpieprzyłem. Nie chcę z Tobą więcej rozmawiać. Nigdy więcej nie będziemy nawet znajomymi, co z resztą już wiesz.”
Br: „Ale Paddy, ja Cię kocham...”
P: „Twoje słowa nic dla mnie nie znaczą. Nic! Idź sobie. Odejdź z mojego życia. Tym razem na zawsze.” – zaczął się odwracać, ale Brenda złapała go za rękę.
Br: „Ale Paddy…”
P: „Bren, mam tego dość! Sama to zepsułaś. Nie chcę z Tobą rozmawiać, nie chcę Cię więcej widzieć. Zrozum to raz na zawsze. I daj mi święty spokój. Żegnam!”
Odwrócił się do mnie, a Brenda zakryła twarz dłońmi i wsiadła do swojego samochodu lecz nie odjechała.
P: „Nic Ci się nie stało? Joey mnie chyba za to zabije. Chodź na górę, tam na niego poczekamy.”
A: „Wszystko ok, a Ty będziesz miał siniaka na policzku. Trzeba coś przyłożyć.”
Weszliśmy do bramy, pojechaliśmy windą i stanęliśmy pod mieszkaniem Paddyego, który szukał kluczy. Zadzwonił Joey i zapytał, gdzie jestem. Zjechaliśmy z powrotem na dół. Gdy wyszliśmy z bramy Joseph stał oparty o samochód, ale gdy zobaczył jak wyglądamy podszedł do nas szybko.
J: „Co się stało? Wypadek mieliście? Ktoś na Was napadł?”
Nic nie powiedziałam tylko do niego podeszłam i przytuliłam się mocno. Objął mnie.
J: „Paddy, co tu się stało?”
P: „Brenda tu była, czekała, wzięła Ann za Olę. Przepraszam.”
J: „Ojej. Kochanie, w porządku? Paddy okład z lodu sobie zrób, bo Twój policzek nie wygląda dobrze.”
P: „Zrobię. Zabierz Ann do domu. Przepraszam. Ja już pójdę.”
J: „Poczekamy, aż wejdziesz do bramy, bo chyba się tu dalej kręci.”
P: „Chyba tak. Dzięki za wszystko, nie chcę z nią więcej gadać. Do zobaczenia jutro w studio.”
J: „Ok. Dobranoc bracie.”
P: „Dobranoc.”
A: „Do jutra Paddy. Śpij dobrze.”
Wsiadłam do samochodu. Leon spał, a Luke patrzył to na tatę, to na wujka, to na mnie. Widać było, że rozumiał, co się stało i było mu przykro. Gdy dojechaliśmy do domu Joey wziął Leona na ręce i zaniósł do łóżka. Luke też szybko poszedł do pokoju, a ja poszłam się kąpać. Jak się rozebrałam, to aż krzyknęłam na swój widok. Miałam wielkiego siniaka na ramieniu, który okropnie bolał. Moje włosy były bardzo potargane. Musiałam je dość długo rozczesywać. Joey wszedł do łazienki i aż zaniemówił. Weszłam pod prysznic, a gdy stamtąd wyszłam podszedł do mnie i posmarował mi ramię żelem dla sportowców. To było takie miłe. Pocałowałam go lekko, podziękowałam i poszłam się położyć. Za jakieś piętnaście minut przyszedł Joey i poprosił, abym mu opowiedziała, co się stało. Był wytrząśnięty zachowaniem Brendy i chyba inaczej spojrzał na sytuację Paddyego. Ja również. Teraz już wiedziałam, że muszę mu pomóc odzyskać Olę. Przytuliłam się do mojego faceta i pocałowałam mocno. Kochaliśmy się delikatnie, chyba tak, jak na początku, jak w Egipcie. Było tak dobrze i miło.
Rano wstaliśmy dość szybko, zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do Kall. Chłopcy od razu wysiedli z samochodu i pobiegli do dzieci. Przed wejściem do studia zobaczyliśmy Paddyego, który siedział w swoim aucie. Miał okulary przeciwsłoneczne, a przecież był luty. Mogło to oznaczać tylko jedno. Popatrzył na nas i ściągnął je. Na policzku miał wielkiego siniaka.
P: „Hej. Czekałem na Ciebie Ann. Zatuszujesz to jakoś?”
A: „Ojej, ale to źle wygląda. Zaraz Ci jakoś to zatuszuje, ale chodźmy do domu.”
J: „Ann mi mówiła, co się wczoraj stało. Przykro mi, ale i tak bardziej mi żal Oli.”
P: „Rozumiem. Jakby to było od Oli, to nawet bym tego nie tuszował, ale jeśli chodzi o Brendę, to nie chcę tego widzieć. Joey, ja rozumiem, że przeżyłeś zdradę, ale ja nie zdradziłem.”
J: „To dobrze. Zróbcie coś z tym siniakiem, bo będą wszyscy o to pytać i co powiesz? Że na drzwi wlazłeś?”
A: „Chodź Paddy do łazienki, tam jest lepsze światło.”
Poszliśmy do studia, tam ściągnęliśmy kurtki wieszając je na wieszaku. Joey poszedł nalać nam kawy, a ja z Paddym poszliśmy do łazienki. Niestety właśnie stamtąd wyszedł Angelo i zrobił wielkie oczy patrząc na brata.
P: „Angelo, udawaj, że tego nie widziałeś.”
Ag: „Kto Ci to zrobił? Joey?”
P: „Nie, to nie Joey. Proszę Cię oślepnij na chwilę.”
Ag: „Wiem ze swoich źródeł, co jest grane i nie potępiam Cię. Staram się pomóc.”
P: „Co? Skąd? Nieważne.”
Ag: „Oj bracie. Zrób coś z tym, bo Jim będzie wypytywał.”
P: „No właśnie Ann zaraz coś z tym zrobi.”
Ag: „To dobrze. Zobaczymy się za chwilę.”
Poszliśmy z Paddym do łazienki, gdzie fluidem i pudrem zrobiłam porządek z siniakiem. Powiedziałam też Paddy’emu, że musimy pogadać, ale to potem, bo teraz nie było jak. Poszedł do studia, a ja znowu poszłam do Kiry. Widziałam, że wie więcej niż mówi, ale się nie dopytywała. Rozmawiałam z nią o domu, pracy oraz o tym, co oni zamierzają. Wyznała mi, że chcą jechać tak przed siebie, ale to dopiero jak mały Joseph trochę podrośnie. Ogólnie to dobrze mi się z Kirą rozmawiało. Sprawdzałam też, co słychać u dzieci, choć Leon często do mnie przychodził. Kira też pytała o niego i powiedziała, że widać, że mały bardzo mnie lubi. Nie dało się zaprzeczyć. Oczywiście gotowałyśmy obiad, na który przyszli wszyscy zwabieni zapachami oprócz Paddyego. Poszłam go zawołać i zauważyłam, że mu chyba trochę makijaż zniknął i pojawił się siniak. Więc pokazałam mu głową kuchnię i znowu mu poprawiłam. Kira akurat przyszła i powiedziała, żeby szybko, bo Jim idzie. Więc udawaliśmy, że pomagamy Kirze, a ona zachowywała się jakby nic się nie stało. Podała kubki Paddy’emu, a mi kazała wziąć sztućce. Poszliśmy na obiad, a potem stwierdziłam, że czas iść pogadać z Paddym. Podeszłam do Joeya i powiedziałam, że idę z jego bratem na spacer. Potem podeszłam do smutnego Paddy’ego.

6 komentarzy:

  1. Ech, ta Brenda... Gdyby Ola widziała jej zachowanie, pewnie byłoby jej łatwiej wybaczyć Paddy'emu. Mam nadzieję, że Ania dobrze jej to wszystko wytłumaczy. Fajnie, że Joey chociaż trochę przeszedł na stronę Paddy'ego. Dzieje się... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Brendą niestety nie jest wszystko w porządku, co widać po jej zachowaniu...
      A Joey przeżył zdradę, więc zdenerwował się na Paddy'ego, ale zawsze był po jego stronie, tzn. po stronie ich związku, bo Oli mu było bardziej żal niż Paddy'ego...

      Usuń
  2. Co powiesz Ze na drzwi wlazles? Hahaha
    Nadal mnie to bawi hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. J: „To dobrze. Zróbcie coś z tym siniakiem, bo będą wszyscy o to pytać i co powiesz? Że na drzwi wlazłeś?”
    A: „Chodź Paddy do łazienki, tam jest lepsze światło.”

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamiast spać to w poduszkę się śmieje z tych drzwi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja przy drzwiach też gruchnęłam śmiechem.

    OdpowiedzUsuń