Zamilkliśmy na chwilę. Patrick odstawił swoją szklankę
i przysunął się bliżej mnie.
P: „Jak nam było zimno na wieży Eiffla i Cię
przytuliłem, to zrobiło się cieplej.”
O: „Tak, pamiętam. Robisz podchody?” – roześmiał się
na to kiwając głową.
O: „No to dawaj to ciepło.”
Siedzieliśmy na łóżku, więc tylko usiadł za mną i
mocno mnie objął. Skłamałabym mówiąc, że nie zrobiło się cieplej. Tylko raczej
nie dzięki prawom fizyki, a emocjom. Oparł brodę na moim ramieniu i wtulając
się w moje włosy powiedział „I missed you so, so much.” Przeszedł mnie ogromny
dreszcz. Chciałam odpowiedzieć tym samym, ale przechyliłam głowę i nie zdążyłam,
bo nasze usta znowu się spotkały. Dokładnie jak na wieży. Totalnie zakręciło mi
się w głowie. Prawie jak za pierwszym razem. Było mi dobrze. Na chwilę
przypomniała mi się Brenda, oderwałam się od Patricka, spojrzałam w oczy i bez
wahania wróciłam do poprzedniej sytuacji. Całowaliśmy się coraz bardziej
namiętnie. Patrick cały czas siedział za mną, odgarnął moje włosy z szyi i
zaczął tam całować jednocześnie zsuwając z ramion szlafrok i próbując dostać
się dalej. Oprzytomniałam w jednej chwili, wyrwałam się i stanęłam na baczność.
O: „O nie mój drogi! Tak, to nie będzie!”
P: „Ale ja myślałem, że…”
O: „To źle myślałeś! Wy – faceci wszystko byście
załatwiali przez łóżko.”
P: „Ola, to nie tak. Przepraszam.”
O: „Czy Ty w ogóle wyobrażasz sobie, co ja przeżyłam
przez te 6 tygodni? Czy wiesz, co ja czułam? Czy wiesz, jak bardzo ciężko mi
było?”
I mimo, że na wieży nie chciałam o tym rozmawiać, żeby
nie tracić magicznej chwili, to teraz nerwy mi puściły i wyrzuciłam z siebie
wszystko, co się do tej pory nagromadziło. Wszystko, co przez te 6 tygodni
czułam. Łzy leciały, pod koniec zaczęłam już szlochać, ale było mi lżej na
sercu. Chciał mnie dotknąć czy przytulić, ale się nie dawałam.
P: „To może teraz ja powiem, bo chyba powinnaś poznać
moją stronę medalu.”
O: „Słucham.”
P: „Wiem, że Cię zraniłem i że to wszystko cierpiałaś
przeze mnie. Dużo upłynie czasu nim sam sobie to wybaczę. I jeszcze raz za to
przepraszam. Ale teraz Ty posłuchaj mnie. Myślisz, że ja to siedziałem
zadowolony i szczęśliwy przez te 6 tygodni? Myślisz, że mnie było łatwo? Postaw
się teraz na moim miejscu. Nawaliłem okropnie, ale powiedziałem prawdę biorąc
pod uwagę to, że możesz mnie zostawić. Po czym straciłem całkiem kontakt z
Tobą. Ani razu nie odpisałaś na smsa ani maila, ani razu nie odebrałaś
telefonu. Przyleciałem do Ciebie, a Ciebie nie było. Czy uważasz, że mi było z
tym dobrze? Że się o Ciebie nie martwiłem? Też cierpiałem, jak jasna cholera!
Nie wiedziałem, co u Ciebie i jak się masz. Wyciągałem rękę co jakiś czas, ale
Ty nie chciałaś jej chwycić. Wiedziałem, że muszę dać Ci czas, tak jak wtedy z
zakonem. Ale nie wiedziałem, czy tym razem mi wybaczysz. Joey ze mną nie
rozmawiał, więc jego nie mogłem wypytać. Jedynie Ann jak była, to ze mną
porozmawiała. Nawet nie wiedziałem, że Angelo wie. Też mam swoje uczucia, też
mi nie było lekko, możesz mi wierzyć. Przez tyle czasu ani nie rozmawialiśmy
ani się nie słyszeliśmy.”
O: „Ja Cię słyszałam.” – powiedziałam cicho.
P: „Jak to? Kiedy?”
O: „Na próbie. Leon bawił się komputerem Ani i zadzwonił
do mnie na Skype. Najpierw śpiewał Angelo, a potem Ty z Patricią „Please don’t
go”. Spłakałam się wtedy jak bóbr.”
P: „O rany, to teraz wszystko rozumiem. Leon mówił mi,
że ciocia płakała i dawał mi rady, co powinienem zrobić, ale nie wiedziałem, że
to było na próbie. Teraz powiedzieliśmy sobie wszystko i może być już tylko
lepiej, prawda?”
O: „Nie wiem. Mam nadzieję, ale musisz dać mi więcej
czasu na bycie z Tobą, bo to jeszcze nie teraz.”
P: „Wiem, trochę mnie poniosło, ale to dlatego, że tak
mocno tęskniłem za Tobą.”
O: „Rozumiem, ale tym razem, to ja powiem kiedy, ok?”
P: „Ok.”
O: „Pójdę do łazienki się ogarnąć.”
Po paru minutach wróciłam do pokoju. Patrick patrzył
za okno i nie odwracając się powiedział:
P: „Chodź, zobacz jaki piękny jest Paryż nocą.”
Podeszłam do okna, przytuliłam się do jego pleców,
milcząc patrzyliśmy na światła Paryża i po chwili położyliśmy się spać.
Rano obudziłam się już w lepszym humorze, ale sama. Na
stoliku leżała kartka od Patricka: „Dzień dobry. Jeśli jesteś głodna, to zjedz
śniadanie sama. Ja poszedłem dziękować Bogu za Twój powrót. Paddy.”
Uśmiechnęłam się sama do siebie jednocześnie dziwiąc, że nie słyszałam, jak
wychodził. Szybko się ubrałam, zrobiłam makijaż i zaczęłam tańczyć po pokoju.
Wrócił Patrick, oczywiście wrzasnęłam na jego widok. Powiedział, żebyśmy szybko
zjedli śniadanie, bo jest piękna pogoda i szkoda tracić dnia. Kontynuowaliśmy
więc zwiedzanie Paryża, chodziliśmy fajnymi uliczkami. Nasze dłonie obijały się
o siebie parokrotnie, aż w końcu w jednym momencie się za nie chwyciliśmy.
Spojrzeliśmy po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem. Było już lepiej, wieczorna
rozmowa o tym, co czuliśmy nas oczyściła. Nic nie wisiało, wszystko chyba
zostało już powiedziane. Powiedziane, ale nie zapomniane. Poprosiłam, żebyśmy
jeszcze raz wjechali na wieżę Eiffla nocą. Znowu magia Paryża mnie urzekła. Po
dłuższej chwili odezwałam się pierwsza.
O: „Patrick?”
P: „Mmm?”
O: „Nie sądzisz, że trochę chłodno?” – kątem oka
dostrzegłam uśmiech na jego twarzy, po czym od razu mnie przytulił.
P: „Lepiej?”
O: „Mhm...”
Było mi ciepło, błogo, po prostu dobrze. Po dłuższej
chwili odwróciłam się do niego patrząc przenikliwie.
O: „Tęskniłam za Tobą, wiesz?”
P: „Ja bardziej! I najgorsza była ta niewiedza, co z
Tobą, co z nami. Teraz chyba musimy zaplanować, kiedy znowu się spotkamy.”
O: „Tak, trzeba pomyśleć.”
P: „Może przylecisz do Kolonii na parę dni?”
O: „Patrick, dopiero zmieniłam pracę, nie chcę brać od
razu urlopu. I tak było mi głupio o ten Paryż.”
P: „No fakt, racja. My teraz mamy nagrywanie w studio,
więc mi też będzie ciężko. Próby się skończyły, zaczyna się ostra harówa. Nie
wiem, kiedy się wyrwę. I tak mamy teraz tydzień przerwy z mojego powodu.”
O: „Zawsze dawaliśmy radę, to i teraz damy.”
Dałam mu delikatnego CMOKa w usta. Wracając
wstąpiliśmy na drinka, bo było chłodno. W hotelu znowu jakoś tak wyszło, że
zaczęliśmy się całować, ale ciągle Brenda kołatała się po mojej głowie i
przerwałam. Musi jeszcze minąć sporo czasu zanim mu tak naprawdę zaufam.
Poszliśmy grzecznie spać, a w poniedziałek rano pożegnaliśmy się przed wejściem
na lotnisko.
W Paryżu było bardzo fajnie, być z nim, mieć możliwość
słuchania go na żywo, no i wspierać w tym pierwszym, jakże ważnym dla niego
koncercie. Ciekawa byłam komentarzy, więc odwiedziłam polskie forum. Kira
mówiła, że fanki są bardzo spostrzegawcze i sama się o tym przekonałam. Dwie z
dziewczyn były na koncercie, widziały mnie jak się kręcę koło sceny i snuły
domysły, czy to ta sama, co na fotkach z października czy nie. Ustaliły, że
włosy te same, ale nic innego nie dało się porównać, bo była inna pora roku i
inna kurtka, ale stwierdziły, że to na pewno dziewczyna Paddiego. Zauważyły, że
na soundcheckach Paddy chodził w czarnej skórze, a potem jak się przebrał, to
ta blondynka (czyli ja) trzymała właśnie taką kurtkę w rękach. Nie wiedziały,
czy to ta sama, ale można było połączyć fakty. Drugim był obiad. Blondynka
dostała od Svena 2 porcje obiadu, gdzieś zniknęła, po czym na scenie pojawił
się Paddy właśnie z takim pudełkiem, jakie miała ta dziewczyna. Poza tym znała
się ze Svenem i Dirkiem. Chciały zrobić mi fotki, ale im się nie udawało, a
głupio było im podejść bliżej. To chyba na całe szczęście dla mnie. Ale i tak
byłam pod wrażeniem ich bystrości. Lubiły też poplotkować i wyrażać swoje zdanie
i tak jak poprzednio część z nich pisała, że chce, aby Paddy był szczęśliwy i
kogoś miał, a część, że lepiej, żeby był sam, bo znowu ktoś mu złamie serce, a
inne, że nie może mieć dziewczyny, bo jeszcze ich nie poznał. O rany! Tak się
wkręciłam, że spędziłam na czytaniu ze 2 godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz