sobota, 21 czerwca 2014

149. Ola – marzec 2011

Zamilkliśmy na chwilę. Patrick odstawił swoją szklankę i przysunął się bliżej mnie.
P: „Jak nam było zimno na wieży Eiffla i Cię przytuliłem, to zrobiło się cieplej.”
O: „Tak, pamiętam. Robisz podchody?” – roześmiał się na to kiwając głową.
O: „No to dawaj to ciepło.”

Siedzieliśmy na łóżku, więc tylko usiadł za mną i mocno mnie objął. Skłamałabym mówiąc, że nie zrobiło się cieplej. Tylko raczej nie dzięki prawom fizyki, a emocjom. Oparł brodę na moim ramieniu i wtulając się w moje włosy powiedział „I missed you so, so much.” Przeszedł mnie ogromny dreszcz. Chciałam odpowiedzieć tym samym, ale przechyliłam głowę i nie zdążyłam, bo nasze usta znowu się spotkały. Dokładnie jak na wieży. Totalnie zakręciło mi się w głowie. Prawie jak za pierwszym razem. Było mi dobrze. Na chwilę przypomniała mi się Brenda, oderwałam się od Patricka, spojrzałam w oczy i bez wahania wróciłam do poprzedniej sytuacji. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie. Patrick cały czas siedział za mną, odgarnął moje włosy z szyi i zaczął tam całować jednocześnie zsuwając z ramion szlafrok i próbując dostać się dalej. Oprzytomniałam w jednej chwili, wyrwałam się i stanęłam na baczność.

O: „O nie mój drogi! Tak, to nie będzie!”
P: „Ale ja myślałem, że…”
O: „To źle myślałeś! Wy – faceci wszystko byście załatwiali przez łóżko.”

P: „Ola, to nie tak. Przepraszam.”
O: „Czy Ty w ogóle wyobrażasz sobie, co ja przeżyłam przez te 6 tygodni? Czy wiesz, co ja czułam? Czy wiesz, jak bardzo ciężko mi było?”

I mimo, że na wieży nie chciałam o tym rozmawiać, żeby nie tracić magicznej chwili, to teraz nerwy mi puściły i wyrzuciłam z siebie wszystko, co się do tej pory nagromadziło. Wszystko, co przez te 6 tygodni czułam. Łzy leciały, pod koniec zaczęłam już szlochać, ale było mi lżej na sercu. Chciał mnie dotknąć czy przytulić, ale się nie dawałam.

P: „To może teraz ja powiem, bo chyba powinnaś poznać moją stronę medalu.”
O: „Słucham.”
P: „Wiem, że Cię zraniłem i że to wszystko cierpiałaś przeze mnie. Dużo upłynie czasu nim sam sobie to wybaczę. I jeszcze raz za to przepraszam. Ale teraz Ty posłuchaj mnie. Myślisz, że ja to siedziałem zadowolony i szczęśliwy przez te 6 tygodni? Myślisz, że mnie było łatwo? Postaw się teraz na moim miejscu. Nawaliłem okropnie, ale powiedziałem prawdę biorąc pod uwagę to, że możesz mnie zostawić. Po czym straciłem całkiem kontakt z Tobą. Ani razu nie odpisałaś na smsa ani maila, ani razu nie odebrałaś telefonu. Przyleciałem do Ciebie, a Ciebie nie było. Czy uważasz, że mi było z tym dobrze? Że się o Ciebie nie martwiłem? Też cierpiałem, jak jasna cholera! Nie wiedziałem, co u Ciebie i jak się masz. Wyciągałem rękę co jakiś czas, ale Ty nie chciałaś jej chwycić. Wiedziałem, że muszę dać Ci czas, tak jak wtedy z zakonem. Ale nie wiedziałem, czy tym razem mi wybaczysz. Joey ze mną nie rozmawiał, więc jego nie mogłem wypytać. Jedynie Ann jak była, to ze mną porozmawiała. Nawet nie wiedziałem, że Angelo wie. Też mam swoje uczucia, też mi nie było lekko, możesz mi wierzyć. Przez tyle czasu ani nie rozmawialiśmy ani się nie słyszeliśmy.”
O: „Ja Cię słyszałam.” – powiedziałam cicho.
P: „Jak to? Kiedy?”
O: „Na próbie. Leon bawił się komputerem Ani i zadzwonił do mnie na Skype. Najpierw śpiewał Angelo, a potem Ty z Patricią „Please don’t go”. Spłakałam się wtedy jak bóbr.”
P: „O rany, to teraz wszystko rozumiem. Leon mówił mi, że ciocia płakała i dawał mi rady, co powinienem zrobić, ale nie wiedziałem, że to było na próbie. Teraz powiedzieliśmy sobie wszystko i może być już tylko lepiej, prawda?”
O: „Nie wiem. Mam nadzieję, ale musisz dać mi więcej czasu na bycie z Tobą, bo to jeszcze nie teraz.”
P: „Wiem, trochę mnie poniosło, ale to dlatego, że tak mocno tęskniłem za Tobą.”
O: „Rozumiem, ale tym razem, to ja powiem kiedy, ok?”
P: „Ok.”
O: „Pójdę do łazienki się ogarnąć.”

Po paru minutach wróciłam do pokoju. Patrick patrzył za okno i nie odwracając się powiedział:
P: „Chodź, zobacz jaki piękny jest Paryż nocą.”

Podeszłam do okna, przytuliłam się do jego pleców, milcząc patrzyliśmy na światła Paryża i po chwili położyliśmy się spać.
Rano obudziłam się już w lepszym humorze, ale sama. Na stoliku leżała kartka od Patricka: „Dzień dobry. Jeśli jesteś głodna, to zjedz śniadanie sama. Ja poszedłem dziękować Bogu za Twój powrót. Paddy.” Uśmiechnęłam się sama do siebie jednocześnie dziwiąc, że nie słyszałam, jak wychodził. Szybko się ubrałam, zrobiłam makijaż i zaczęłam tańczyć po pokoju. Wrócił Patrick, oczywiście wrzasnęłam na jego widok. Powiedział, żebyśmy szybko zjedli śniadanie, bo jest piękna pogoda i szkoda tracić dnia. Kontynuowaliśmy więc zwiedzanie Paryża, chodziliśmy fajnymi uliczkami. Nasze dłonie obijały się o siebie parokrotnie, aż w końcu w jednym momencie się za nie chwyciliśmy. Spojrzeliśmy po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem. Było już lepiej, wieczorna rozmowa o tym, co czuliśmy nas oczyściła. Nic nie wisiało, wszystko chyba zostało już powiedziane. Powiedziane, ale nie zapomniane. Poprosiłam, żebyśmy jeszcze raz wjechali na wieżę Eiffla nocą. Znowu magia Paryża mnie urzekła. Po dłuższej chwili odezwałam się pierwsza.

O: „Patrick?”
P: „Mmm?”
O: „Nie sądzisz, że trochę chłodno?” – kątem oka dostrzegłam uśmiech na jego twarzy, po czym od razu mnie przytulił.
P: „Lepiej?”
O: „Mhm...”
Było mi ciepło, błogo, po prostu dobrze. Po dłuższej chwili odwróciłam się do niego patrząc przenikliwie.
O: „Tęskniłam za Tobą, wiesz?”
P: „Ja bardziej! I najgorsza była ta niewiedza, co z Tobą, co z nami. Teraz chyba musimy zaplanować, kiedy znowu się spotkamy.”
O: „Tak, trzeba pomyśleć.”
P: „Może przylecisz do Kolonii na parę dni?”
O: „Patrick, dopiero zmieniłam pracę, nie chcę brać od razu urlopu. I tak było mi głupio o ten Paryż.”
P: „No fakt, racja. My teraz mamy nagrywanie w studio, więc mi też będzie ciężko. Próby się skończyły, zaczyna się ostra harówa. Nie wiem, kiedy się wyrwę. I tak mamy teraz tydzień przerwy z mojego powodu.”
O: „Zawsze dawaliśmy radę, to i teraz damy.”
Dałam mu delikatnego CMOKa w usta. Wracając wstąpiliśmy na drinka, bo było chłodno. W hotelu znowu jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się całować, ale ciągle Brenda kołatała się po mojej głowie i przerwałam. Musi jeszcze minąć sporo czasu zanim mu tak naprawdę zaufam. Poszliśmy grzecznie spać, a w poniedziałek rano pożegnaliśmy się przed wejściem na lotnisko.
W Paryżu było bardzo fajnie, być z nim, mieć możliwość słuchania go na żywo, no i wspierać w tym pierwszym, jakże ważnym dla niego koncercie. Ciekawa byłam komentarzy, więc odwiedziłam polskie forum. Kira mówiła, że fanki są bardzo spostrzegawcze i sama się o tym przekonałam. Dwie z dziewczyn były na koncercie, widziały mnie jak się kręcę koło sceny i snuły domysły, czy to ta sama, co na fotkach z października czy nie. Ustaliły, że włosy te same, ale nic innego nie dało się porównać, bo była inna pora roku i inna kurtka, ale stwierdziły, że to na pewno dziewczyna Paddiego. Zauważyły, że na soundcheckach Paddy chodził w czarnej skórze, a potem jak się przebrał, to ta blondynka (czyli ja) trzymała właśnie taką kurtkę w rękach. Nie wiedziały, czy to ta sama, ale można było połączyć fakty. Drugim był obiad. Blondynka dostała od Svena 2 porcje obiadu, gdzieś zniknęła, po czym na scenie pojawił się Paddy właśnie z takim pudełkiem, jakie miała ta dziewczyna. Poza tym znała się ze Svenem i Dirkiem. Chciały zrobić mi fotki, ale im się nie udawało, a głupio było im podejść bliżej. To chyba na całe szczęście dla mnie. Ale i tak byłam pod wrażeniem ich bystrości. Lubiły też poplotkować i wyrażać swoje zdanie i tak jak poprzednio część z nich pisała, że chce, aby Paddy był szczęśliwy i kogoś miał, a część, że lepiej, żeby był sam, bo znowu ktoś mu złamie serce, a inne, że nie może mieć dziewczyny, bo jeszcze ich nie poznał. O rany! Tak się wkręciłam, że spędziłam na czytaniu ze 2 godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz