Płakały już obie jak bobry. W pewnym momencie Ania
zobaczyła na Oli twarzy zaskoczenie, odwróciła głowę, a w progu pokoju stał
Joseph.
J: „Co tu się dzieje?"
A: „Nic. Płaczemy sobie."
J: „To widzę, ale już dość. Proszę tu są chusteczki,
Ola Ty też sobie weź, bo nie mam Ci jak podać."
O: „Cześć Joey. Ja już muszę
wziąć drugą paczkę."
J: „Czy wyście oszalały? Co
tu się dzieje, nic nie rozumiem."
O: „Dlaczego od razu
oszalały? Wściekłam się na Anię za te zdjęcia, ale potem opowiedziała mi, co
się wczoraj stało i popłynęłam, a Ania ze mną.” – znowu przyszła nowa porcja
płaczu.
J: „Ja teraz idę pod prysznic, bo biegałem. Potem
pogadamy, a Wy się może do tego czasu uspokoicie. Ok?"
Podszedł do Ani pocałował ją w głowę, do Oli się
uśmiechnął i wyszedł.
O: „On chyba pomyśli, że
jesteśmy walnięte." – powiedziała Ola z powrotem po polsku.
A: „Nie, chyba tak nie
pomyśli. Wie, że kobiety tak reagują, że płaczą."
O: „Ja to robię ciągle
ostatnio. Nie mogę sobie z tym poradzić i tego przeboleć.”
A: „Wiem. Dlatego staram się
pomóc, naprawdę."
O: „Teraz już rozumiem i
dziękuję Ci. Ale mętlik mam jeszcze gorszy niż przedtem. Brakuje mi go
strasznie, ale nie wiem czy jestem w stanie coś takiego wybaczyć.”
A: „Powiem Ci coś, ale mnie
wysłuchaj, ok?"
O: „Ok, nie mam wyjścia, ale
mogę płakać.”
A: „Jemu jest bardzo
przykro, żal i wszystko bierze na siebie. Wie, że nie przemyślał tego spotkania
z nią. Ale Ola on się nie spodziewał, że ona jest taka zaborcza i że przez te
wszystkie lata będzie dalej myśleć, że mogą być razem. I tu się zgodzę z tym,
że akurat tego nie mógł wiedzieć. Kto przy normalnych zmysłach, czekałby sześć
lat, zamiast układać sobie życie?"
O: „Aniu, ja rozumiem to, że on nie mógł niektórych
rzeczy przewidzieć, ale nie musiał wdawać się w to całowanie. Skoro ona się na
niego rzuciła, to powinien ją od razu odepchnąć, rozumiesz? A jeśli za jakiś
czas on stwierdzi, że źle zrobił odpychając ją i zechce do niej wrócić? Już raz
zawiódł moje zaufanie i długo zajęło nim to odbudował, a jak odbudował, to
znowu spieprzył. Mam się znowu bać, że on coś zbroi?”
A: „To była taka nauczka dla
niego, że uwierz mi nigdy już nie pozwoli sobie, aby coś go zaskoczyło. Naiwny
był. I jeszcze jedno, on Cię nie zdradził. Mnie pocałował w czoło i co? Też mi
coś na ten temat powiesz? Dał się jej zaskoczyć jak szczeniak, ale czy to
zbrodnia? Głupio zrobił, on o tym wie i bardzo mu żal, że zrobił Tobie taką
przykrość. Nie chce jej znać, gdybyś widziała go w sobotę, naprawdę było widać,
że jej nienawidzi i nigdy więcej nie chce z nią rozmawiać. Poza tym musisz
wiedzieć, że Paddy Cię kocha i to się nie zmieniło, a Ty jego, prawda?"
O: „Wiadomo, że nic Ci nie
powiem na temat buziaka w czoło. Ty, to nie Brenda, a czoło, to nie usta. Chyba
widać różnicę, nie? Przyjacielski buziak, to nic takiego.”
A: „Ola, ale to ona go
pocałowała zaskakując go tym. Sam by tego nie zrobił. I owszem czoło to nie
usta, ale zobacz, że dla postronnej osoby, która by nas wtedy widziała mogłoby
się wydawać coś innego. Więc nie można brać tego dosłownie. A jeśli chodzi o
jego zachowanie, oczywiście, że zrobił źle, tu nie ma innej odpowiedzi. Ale czy
warto wszystko przekreślać? Ja nie mówię, że masz mu od razu wybaczyć i ma nie
ponosić konsekwencji, ale daj mu szansę wytłumaczenia."
O: „Ale Ty uparta jesteś!
Nie darujesz mi, co?"
A: „Pewnie, że nie
daruję." - Tutaj obie się roześmiały – „Ale nie odpowiedziałaś mi na
pytanie.”
O: „Jakie?” – Ola
podejrzewała, do czego Ania zmierza.
A: „Z resztą, nawet nie
musisz mi odpowiadać. I tak wiem, że nadal go kochasz.”
O: „To jest akurat…”
A: „O nie nie! Nie mów, że
to jest najmniej ważne, bo to jest właśnie najbardziej istotne!”
J: „Co jest istotne?"
A: „Miłość."
J: „Tak. To bardzo istotna rzecz. Najważniejsza."
A: „Powiedz to jeszcze raz i
głośno, żeby Ola wreszcie zrozumiała!"
J: „Tak! Miłość jest
najważniejsza i jak się kogoś kocha, tak naprawdę kocha, to jest się w stanie
wybaczyć małe potknięcia. Czasem ludzie robią coś głupiego, ale te mniejsze
rzeczy da się wybaczyć."
O: „Joey, Ty też? Co ja z
Wami mam?”
J: „Nie. Co my mamy z
Wami?" – Ola zaczęła się śmiać na to powiedzenie, bo w sumie jednak, co
racja, to racja, a Joey zaraz dodał:
J: „Jak Wam to nie przeszkadza to tu będę, a jak
przeszkadza, to Ann zabierz Olę i salon jest do Waszej dyspozycji."
Ann popatrzyła na Josepha z niedowierzaniem, a potem
zaczęła się śmiać. Ola i Joey też do niej dołączyli.
A: „Kochanie, czy Ty nas wyganiasz?"
J: „Nie. Ale możecie nie chcieć gadać przy mnie, a
wiesz, że rano muszę wstać. Chłopaki do szkoły, a ja do studia."
A: „Ja do studia pojadę potem."
J: „Ok. To może odbierzesz ich ze szkoły i wtedy
pojedziecie do Kall?"
A: „Tak będzie dobrze."
Ania popatrzyła na Olę i zapytała z ironią.
A: „Czyż on nie jest uroczy?"
O: „Jest, jest! Tylko teraz, to chyba nie mam już
nikogo po swojej stronie, bo oboje trzymacie stronę Patricka.”
J: „Hej, co Ty mówisz? To
nie tak, że trzymam jego stronę. Jestem na niego wściekły za głupotę, ale Wam
dobrze życzę. A Ty na mnie możesz liczyć zawsze."
O: „Dzięki, nie pierwszy raz
już się o tym przekonuję.”
J: „A nie ma za co. A to on już awansował na Patricka,
to już nie Paddy?"
A: „Joey!?"
O: „Raczej został zdegradowany na Patricka. Zasłużył
sobie.” – Ola zawahała się chwilę, ale spytała – „A poza tą sytuacją, to co u
niego słychać?”
J: „Ja może bym Ci
powiedział, ale szczerze, to nie wiem, bo się do niego nie odzywam. Ann
wie."
O: „Ojej, a Ty dlaczego?”
J: „Bo mi się nie spodobało jego zachowanie, więc się
nie odzywam do niego."
A: „Jakbyś się nie odzywał to pal go licho, ale Ty na
niego warczysz."
J: „A bo mnie wkurzył."
A: „I widzisz Ola, co ja z nim mam."
Ola zastanowiła się chwilę nad tym, co powiedział Joe.
O: „Joey, warczysz na niego z mojego powodu? Przez to,
co zrobił? Kurczę, na Ciebie można liczyć bardziej niż myślałam.”
J: „Mam na niego warczeć
dalej, czy kły mu pokazać?" - Ania o mało nie roześmiała się w głos,
musiała sobie usta ręką zakryć.
O: „O! Kły mogą być, a nie
mógłbyś go przy okazji ugryźć?” - teraz śmialiśmy się już we troje.
J: „Nie będę go gryźć, bo nie jestem szczepiony. Ale
on już rozumie, a w twarz już dostał i niezbyt ładne ma teraz oblicze."
A: „Joey!"
J: „No co? Przecież wie, a może nie? Trzeba było mu
zrobić zdjęcie facjaty i pokazać Oli."- powiedział Joey twardo.
A: „To nie było miłe."
J: „I takie nie miało być."
Ann nic nie powiedziała, a w jej oczach pojawiły się
łzy.
O: „Słuchajcie, jak Wy się będziecie przeze mnie i
nasze sprawy sprzeczać między sobą, to ja już całkiem się załamię. No proszę
Was!”
J: „Ok, już nic nie
mówię." - Ann dała Joeyowi laptopa na kolana i wstała.
A: „Zaraz wrócę, idę do łazienki." - Joey
popatrzył za nią.
J: „Chyba przeholowałem, co?"
O: „No raczej! Ona i tak miała wyrzuty sumienia przez
te zdjęcia, bo ja też się mocno zezłościłam.” - Joey zrobił zmartwioną minę.
J: „Ola poczekaj, pójdę ją przeprosić,
przesadziłem..."
O: „Zdecydowanie!”
Joey wstał i wyszedł, a Ola
podziwiała przez kilka minut wzorek na pościeli. Zaczęła sobie wizualizować to,
co opowiedziała jej Ania. Stanął jej przed oczami Paddy, który obrywa w twarz i
Ania, która niechcący obrywa za nią. Ania powiedziała, że był bardzo stanowczy
i zły na Brendę, że się tam pojawiła, mówił, że nie chce jej znać. Ale czy to
wszystko wystarczyło, aby wybaczyć? Miała kolejny orzech do zgryzienia…
Wystąpiły nowe fakty, o których wcześniej nie wiedziała. Wrócili jej rozmówcy.
O: „Jak tam? W porządku?” –
spytała w stronę Ani.
A: „Tak, już tak, przeprosił mnie za ten tekst."
J: „Co tu się dzieje?"
OdpowiedzUsuńA: „Nic. Płaczemy sobie."
:) w tej rozmowie to wiele bym musiał wyciągnąć, chyba nawet całą rozmowę, bo ona jest piękna ta rozmowa :)