sobota, 14 czerwca 2014

142. Ola, Ania – marzec 2011

Ola
Kontynuowaliśmy rozmowę dalej.
P: „Ola, wiem, że to moja wina, że nawaliłem i że nie będzie łatwo. Chociaż, to ona zaczęła, ja nawet o tym nie pomyślałem. Za bardzo chyba ufam ludziom i nie przypuszczałem, że ktoś kiedyś mi bliski wykręci taki numer. A wiesz przecież, co jest między nami. Nie chcę tego niszczyć i wierzę, że Ty też nie chcesz, prawda? Czujesz coś do mnie cały czas, prawda?”
O: „Ale...”
P: „Odpowiedz!” - naprawdę mnie zadziwiał. W jego głosie wyczuwałam stanowczość.
O: „To akurat jest najmniej ważne.” – powiedziałam cicho.
P: „A właśnie, że to jest bardzo ważne.” - spojrzał na mnie bardzo przeszywającym wzrokiem – „Spójrz teraz na mnie i powiedz, że nic do mnie nie czujesz.”
O: „Przecież wiesz, że czegoś takiego nie powiem.”
P: „No widzisz. To nie przekreślaj nas, daj szansę, żebyśmy znowu mogli być szczęśliwi.”
O: „Patrick, ale jak Ty to sobie wyobrażasz? Nie ufam Ci teraz.”
P: „Wiem, ale teraz, to już ja muszę pracować nad tym, abyś mi zaufała.”
O: „Znowu? Mam deja vu.”
P: „Ale spróbuj. Razem spróbujmy.”
Milczałam chwilę walcząc ze sobą, bo z jednej strony nie chciałam mu wybaczyć, a z drugiej tęskniłam jak nie wiem i teraz widząc go i słysząc czułam, że mięknę. W końcu podniosłam się i powiedziałam, że czas robić śniadanie.
P: „Ale… wybaczysz mi…? Tzn. spróbujesz chociaż?”
O: „Nie wiem Patrick, ja naprawdę nic nie wiem.”
Mówiąc to poszłam do kuchni i tylko pokręciłam głową do Ani i Joe, którzy w między czasie przygotowali śniadanie.
Ania 
Joey podszedł do mnie, bo właśnie coś wyciągał z lodówki przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Dłużna mu nie byłam i tak staliśmy koło stołu i się całowaliśmy, a tu drzwi się otworzyły i weszła Ola, ale raczej szczęśliwej miny nie miała. Powiedziała, że chciała zrobić śniadanie, a tu wszystko gotowe. Musieliśmy coś robić. Siedliśmy we czworo do stołu, ale rozmowa się nie kleiła. Dopiero Joey jak zaczął coś opowiadać i się wygłupiać, to trochę rozładował atmosferę. Opowiedziałam Oli i Paddyemu, że dobrze się złożyło, że jadę do Kolonii, bo właśnie wczoraj dostałam zaproszenie na rozmowy o pracę. Potem opowiadaliśmy im o tym, że szukamy dalej domu i ogólnie o nas, żeby ich rozmową zająć. Widziałam, że nie wszystko jest dobrze, więc jak tylko znalazłam okazję zapytałam Olę, co się stało. Zdenerwowała mnie, bo widziałam, że chce mu dać szansę, ale tego nie robi, więc stanowczo zawołałam Paddyego do kuchni, a sama stamtąd wyszłam. Joey nie wiedział, o co chodzi, więc mu wyjaśniłam.

3 komentarze:

  1. Wracam z Angelo i czytam ... Super, Ale niech da juz mu ta szanse no uparta !!! ciekawe co Ania wymyśli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No zobaczysz, haha! Ktoś w końcu musi kogoś walnąć obuchem w łeb :P

    OdpowiedzUsuń