niedziela, 8 czerwca 2014

136. Narrator - luty 2011

Przyszedł Joseph pożegnał się z Olą, obrócił na bok i zaraz zasnął.
A: „Zmęczony był, dwa dni z rzędu wstawał o 5, biegał, a na 8 jechaliśmy do Kall. Tam cały dzień prób, dogrywania, śpiewania, kłótni, bo wiesz jak to oni, każdy ma inne zdanie. Ale materiał idzie do przodu. Mają tyle roboty, bo każdy musi nagrać stare utwory w nowej aranżacji, więc kombinują. Joey i Paddy np. wybrali nawet wspólną piosenkę, ale nie mogli się na razie dogadać, więc zostawili ją na potem. Pytałaś wcześniej, co u Paddyego, to Ci powiem teraz. Wygląda to tak: on jest jak cień człowieka, chodzi po ścianach, nie był u fryzjera, a powinien, schudł. Ubiera się dziwnie, trochę jakby nie do pary. Ciągle coś pisze w zeszycie, słowa i nuty, potem siada i brzdęka na gitarze, czasem dobiera się do instrumentów klawiszowych.  A to nie mówię tylko ja, ale również kilka innych osób braci czy siostry, jak i również bratowe."
Ania chciała trochę zbagatelizować stan Paddyego, ale widziała po minie Oli, że ją to bardzo ruszyło.
O: „Aha, czyli ogólnie w porządku. No… To czuje się tak samo jak ja. Dobrze mu tak.” – powiedziała to odcinając zdanie po zdaniu.
A: „W porządku? No coś Ty!"
O: „No w porządku. Żyje, pisze piosenki, a że nie poszedł do fryzjera, to już jego sprawa.”
A: „Ola nie mów tak, no żyje, pisze, ale jest nieszczęśliwy, więc co to za życie. A Ty jesteś? Wątpię."
O: „No bo tak o nim opowiedziałaś, jakby to on był poszkodowany i jakbym, to ja się tak nie czuła, a nawet gorzej! Oczywiście, że teraz nie jestem szczęśliwa, związek, w który zdążyłam uwierzyć mi się zawalił, a teraz moi przyjaciele ubolewają nad tym, jak to biedny Patrick się czuje, jaki to on nieszczęśliwy i w ogóle. Mi jest jeszcze bardziej ciężko niż jemu, wierz mi. To ja zostałam zdradzona i to ja muszę się z tym uporać, co naprawdę nie jest proste.”
A: „Ola ja wiem, że Ty jesteś zraniona i nieszczęśliwa. Ale powiem Ci jedno: to nie tak, że go bronię, a nie widzę tego jak Ty się czujesz. Chcę Ci tylko udowodnić, że nie tylko Ty ucierpiałaś z tego powodu. Ja wiem, że bardzo Ci ciężko. Ale do cholery Ola, to nie była zdrada, nie spał z nią, więc przestań to podkreślać. Jakby z nią spał, to uwierz mi nic by w moich oczach go nie ratowało. Pocałowała go i co teraz chcesz tak po prostu zostawić wszystko na co tak długo pracowaliście razem? No hello! Tak po prostu rezygnujesz?"
Ola zastanowiła się dłużej po wypowiedzi Ani, ale ona milcząc czekała na jej odpowiedź.
O: „Tak. Nie. Nie wiem.” – i znowu popłynęły łzy – „Bo… cholera jasna, no!”
A: „No wiem, nie jest to łatwe, przyznaję. Ale Olu pomyśl o tym troszkę inaczej. Nie zaplanował tego, nie poszedł do niej w tym zamiarze. Ona to zrobiła. Chcesz, aby to ona triumfowała? By dwa serca były rozdarte? Przepraszam, że to mówię, ale muszę dla Twojego dobra, muszę czasem być okrutna. Jesteś uparta po prostu jak osiołek." – na to Ola uśmiechnęła się przez łzy.
O: „Osiołek… Może i osiołek. Ale to w takim razie powiedz mi, jak Ty uważasz? Co powinien zrobić osiołek?”
A: „Osiołek powinien pogadać z winnym i wysłuchać. Może coś ciekawego powie. Nie mówię Ci, abyś mu od razu wybaczyła i się rzuciła w ramiona. Nie, ale może choć wysłuchaj i przemyśl, co ma do powiedzenia. Tylko, że chyba najpierw Ty sobie pomyśl o tym co mówiłam, a potem wysłuchaj go."
O: „Nie wiem, może tak zrobię. Ale teraz muszę znowu wszystko przemyśleć sobie na nowo. I potrzebuję czasu. A Ty musisz obiecać mi jedną rzecz, dobrze? Musisz mi obiecać albo nawet przyrzec!”
A: „Dobrze obiecam, jeśli Ty też się zastanowisz, to ja mogę obiecać."
O: „Aniu, ja ostatnio nic innego nie robię tylko myślę i zastanawiam się. Obiecaj mi, że nie zrobisz mi numeru i nie powiesz mu, żeby do mnie przyjechał albo coś i nie umówisz mnie z nim za moimi plecami. Obiecaj mi to!”
A: „Oczywiście, że tak. To by już było nie fair. Obiecuję Ci to."
O: „Dziękuję!"
A: „Nie ma za co. A Ty mi obiecaj, że się nad tym zastanowisz, dobrze?"
O: „Dobrze. Zastanowię się.”
A: „No to dobrze. Cieszę się z tego."
O: „Powiedz lepiej, jak tam Leon? I jak mały Joseph? Urósł pewnie?”
A: „Leon, jak to Leon, jak za długo mnie nie widzi to musi przybiec, usiąść mi na kolanach, przytulić się. My do tego przywykliśmy, ale Jima to strasznie wnerwia. Przecież nie powiem dziecku, żeby tak nie robiło. A mały Joseph urósł i taki śmieszny jest, lubi aparaty fotograficzne i kamery."
O: „O rany, znowu Jimmy się czepia o coś? On to nigdy nie przestanie? Dzieciaki rosną jak na drożdżach, a Joe już przyzwyczajony do kamer od małego. Angelo przecież ciągle z nią biega.”
A: „Jim jak to Jim, ciągle uważa mnie za zło konieczne. No cóż. A ja już nie zwracam uwagi na to, co on gada czy robi, trudno, nie musi mnie lubić."
O: „Ale skoro Leon chce się przytulić, to znaczy, że tego potrzebuje, a Jimowi nic do tego. A jak reszta się miewa?”
A: „Dlatego dziecku nie odmawiam, niech sobie Jim myśli co chce, ale dzieci są najważniejsze. Dziewczyny ok, choć Patricia jakaś mizerna, ale cóż zrobić, jest zima. Jim to już mówiłam, Maite jak zwykle wulkan energii śmieje się ciągle i przynajmniej rozładowuje towarzystwo, Kathy też ok, Barby nawet ostatnio była w studio, a Angelo chce się sprężyć ze wszystkim, bo jak się zrobi ciepło chcą wyruszyć w rodzinną trasę po świecie."
O: „No tak, coś wspominał o tej trasie, swoją drogą, to odważnie, naprawdę odważnie.”
A: „No odważni są, Kira mi opowiadała, gdzie chcą jechać i co chcą pokazać dzieciom. Już nim się Joseph urodził mieszkali w Camperze, a teraz chcą tam wrócić."
O: „Podziwiam Kirę, ale słuchaj, w sumie tak jechać sobie na rok, to też fajnie. Ale myślę, że rok by mi starczył. Chociaż Angelo mówił, że on może tak sobie mieszkać w aucie i wcale mu to nie przeszkadza.”
A: „Ooooo, Ola skąd wiesz?"
O: „Rozmawialiśmy o tym, z resztą nie tylko o tym.”
A: „Rozmawialiście? Nic nie mówiłaś?”
O: „No tak, z Angelo mam kontakt."
A: „Nic nie mówiłaś. Aaaa to dlatego ..."
O: „Co dlatego?”
A: „Nic. Po prostu rozumiem już coś. Angelo wie, prawda?"
O: „Wie, ale mogłabyś wysławiać się jaśniej? Co z tego, że wie? Jak gadaliśmy na Skype, to widział, co się ze mną dzieje.”
A: „Rozumiem. Tak myślałam, poprosił mnie, abym z Paddym porozmawiała, poza tym stwierdził, żeby nie topił smutków w alkoholu."
O: „Powiem Ci, że Angelo bardzo dobrze na mnie działa. Jakoś tak potrafił mnie zawsze rozśmieszyć, pocieszyć, a jak gadaliśmy, to nie myślałam o tej całej sytuacji. Nawet grał mi parę razy.”
A: „Angelo jest w porządku."
O: „Tak, zdecydowanie. Naprawdę mi dużo pomaga. A Paddy nie ma o tym bladego pojęcia i na razie chcę, aby tak zostało."
A: „Pewnie. To Twoja decyzja."
O: „Matko, co za okropny wieczór, za dużo tego wszystkiego na raz.”
A: „Wiem, też miałam ciężki dzień. Wiesz co, dobrze, że pogadałyśmy."
O: „Dobrze, ale może chodźmy już spać? Która to godzina?”
A: „Ojej już 3 w nocy. Pewnie rano musisz wstać?"
O: „No, muszę, ale ostatnio to u mnie normalne, że mało sypiam. Nie wiem, jak dam radę, ale prześpię się po pracy.”
A: „Będzie coraz lepiej. Teraz śpij, a jak będziesz miała ochotę  to dzwoń."
O: „Dobrze, dzięki i dobranoc.”

A: „Dobranoc"

4 komentarze:

  1. "Ubiera się dziwnie, trochę jakby nie do pary." - aaaaaa, mega trafne spostrzeżenie :) To zagadka stylu Padda rozwiązana - chłopak jest po prostu nieszczęśliwy! ;) :P I z tym fryzjerem... Nie był, choć powinien - jakie to prawdziwe ;) Chociaż ostatnio z fryzjerem przegiął w drugą stronę - moim zdaniem zafarbował włosy, czy ktoś jeszcze to zauważył? Przemieszałam trochę prawdziwego Padda z tym z opowiadania, ale rozwaliły mnie te określenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda spostrzeżenia bardzo trafne :)
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Ale pasuje, nie? Bo on taki był właśnie ni tego ni owego, haha! No ciekawa jestem czy spodoba się to, co wymyśliłyśmy, hmm...

      Usuń
  2. Pasuje, pasuje :)
    Już się zabieram za nową część!

    OdpowiedzUsuń