poniedziałek, 16 czerwca 2014

144. Ania, Ola – marzec 2011

Ania
Jak wróciliśmy do kuchni widziałam, że jest już lepiej. Potem szykowaliśmy wszystko do imprezy. Przyszli goście, poznałam Oli przyjaciółkę Olę i jej męża Wojtka. Rozmawiałyśmy trochę i widać było, że jest w temacie. Nie piła i zapytałam czemu nawet nie chce szampana, a ona powiedziała, że jest w ciąży i dzidziuś urodzi się we wrześniu. Był też Michał, bardzo miły i sympatyczny. Ale widziałam, że Paddy nie był zadowolony z jego widoku. No trudno, pomyślałam, masz Paddy pecha. Joey oczywiście robił sobie żarty z brata, ale ogólnie dobrze się bawił. Zauważyłam, że już nie jest zły na Paddy’ego. Bawiliśmy się dobrze, trochę tańczyliśmy, piliśmy, ale starałam się nie za dużo, bo wiedziałam, że w niedzielę muszę być na chodzie. 

Ola 
Do wolnego utworu poprosił mnie do tańca Joey i mówił, że świetnie się tu ludzie bawią i że super impreza. Ale po krótkiej chwili powiedział:
J: „No to odbijany.” – zmierzając w stronę tańczących Ani i Patricka.
O: „Joey, no!” – nie byłam zadowolona.
J: „No co? Chcę zatańczyć ze swoją dziewczyną.”
Przewróciłam oczami i założyłam ręce na szyję Patricka. Tańczyliśmy do końca utworu, a ja rozmyślałam o tym czy dam radę być z nim tak, jak wcześniej? Czy mi się uda i czy on więcej mnie nie zdradzi? Gdy piosenka się skończyła, poprosił o jeszcze jeden taniec, a ja machinalnie powiedziałam „yes.” Poprawił ręce jakby chciał mnie mocniej przytulić, na co zesztywniałam. Szybko poluzował mówiąc „przepraszam”.
P: „Widzę, jak na mnie reagujesz. Przykro mi, ale rozumiem.”
O: „Ale, że jak reaguję?”
P: „Masz opory, drętwiejesz, jak jestem zbyt blisko. Ale ja poczekam.”
O: „Aha. To dobrze.” – znowu rozmowa jak u normalnych inaczej.
Co z tego, że miałam ogromną chęć go przytulić, że sam jego wygląd i zapach wzbudzał we mnie silne emocje? Chciałam, żeby było jak dawniej, ale miałam blokadę i nie wiedziałam czy uda mi się ją przełamać. Była już 3 w nocy i goście zaczęli się rozchodzić, zostaliśmy we czwórkę. Ania z Joe już leżeli w łóżku, Patrick był w łazience, a ja w tym czasie powlekłam mu drugi koc, a sama wskoczyłam pod swój. Joey nie mógł się opanować i skomentował:
J: „Oho, ktoś tu dostanie karę.”
A: „Kochanie, czy Ty kiedyś przestaniesz?”
O: „Haha! Spoko, dobranoc.”
Była zapalona jedynie lampka, Patrick zatrzymał się patrząc na te dwa koce, ale nic nie powiedział, położył się mówiąc wszystkim dobranoc, a wobec mnie chciał uczynić jakiś gest, nie wiedział chyba jaki, więc pogłaskał mnie szybko po włosach. Zgasiłam lampkę i momentalnie zasnęłam nie myśląc, że obok mnie śpi Paddy.
W niedzielę wszyscy jeszcze raz złożyli mi życzenia, a Patrick szepnął, że prezent mi da jak zostaniemy sami. Poinformował mnie, że wylatuje w poniedziałek, a nie w niedzielę. Mi się to nie podobało, nie chciałam być z nim sama w domu. Zjedliśmy razem obiad, rozmawiałam już swobodniej, chociaż do Patricka zwracałam się mało. Żeby zyskać na czasie odwiozłam Anię i Joe na lotnisko dziękują im za troskę, rozmowę i pomoc przy imprezie. Pożegnaliśmy się przed halą odlotów i zawróciłam do domu. 

1 komentarz:

  1. J: „No to odbijany.” – zmierzając w stronę tańczących Ani i Patricka.
    O: „Joey, no!” – nie byłam zadowolona.
    J: „No co? Chcę zatańczyć ze swoją dziewczyną.”

    OdpowiedzUsuń