Ania
Jak wróciliśmy do kuchni widziałam, że jest już
lepiej. Potem szykowaliśmy wszystko do imprezy. Przyszli goście, poznałam Oli
przyjaciółkę Olę i jej męża Wojtka. Rozmawiałyśmy trochę i widać było, że jest
w temacie. Nie piła i zapytałam czemu nawet nie chce szampana, a ona
powiedziała, że jest w ciąży i dzidziuś urodzi się we wrześniu. Był też Michał,
bardzo miły i sympatyczny. Ale widziałam, że Paddy nie był zadowolony z jego widoku.
No trudno, pomyślałam, masz Paddy pecha. Joey oczywiście robił sobie żarty z
brata, ale ogólnie dobrze się bawił. Zauważyłam, że już nie jest zły na
Paddy’ego. Bawiliśmy się dobrze, trochę tańczyliśmy, piliśmy, ale starałam się
nie za dużo, bo wiedziałam, że w niedzielę muszę być na chodzie.
Ola
Do wolnego utworu poprosił mnie do tańca Joey i mówił, że świetnie się tu ludzie bawią i że super impreza. Ale po krótkiej chwili powiedział:
Ola
Do wolnego utworu poprosił mnie do tańca Joey i mówił, że świetnie się tu ludzie bawią i że super impreza. Ale po krótkiej chwili powiedział:
J: „No to
odbijany.” – zmierzając w stronę tańczących Ani i Patricka.
O: „Joey,
no!” – nie byłam zadowolona.
J: „No co?
Chcę zatańczyć ze swoją dziewczyną.”
Przewróciłam
oczami i założyłam ręce na szyję Patricka. Tańczyliśmy do końca utworu, a ja
rozmyślałam o tym czy dam radę być z nim tak, jak wcześniej? Czy mi się uda i
czy on więcej mnie nie zdradzi? Gdy piosenka się skończyła, poprosił o jeszcze
jeden taniec, a ja machinalnie powiedziałam „yes.” Poprawił ręce jakby chciał
mnie mocniej przytulić, na co zesztywniałam. Szybko poluzował mówiąc
„przepraszam”.
P: „Widzę,
jak na mnie reagujesz. Przykro mi, ale rozumiem.”
O: „Ale, że
jak reaguję?”
P: „Masz
opory, drętwiejesz, jak jestem zbyt blisko. Ale ja poczekam.”
O: „Aha. To
dobrze.” – znowu rozmowa jak u normalnych inaczej.
Co z tego,
że miałam ogromną chęć go przytulić, że sam jego wygląd i zapach wzbudzał we
mnie silne emocje? Chciałam, żeby było jak dawniej, ale miałam blokadę i nie
wiedziałam czy uda mi się ją przełamać. Była już 3 w nocy i goście zaczęli się
rozchodzić, zostaliśmy we czwórkę. Ania z Joe już leżeli w łóżku, Patrick był w
łazience, a ja w tym czasie powlekłam mu drugi koc, a sama wskoczyłam pod swój.
Joey nie mógł się opanować i skomentował:
J: „Oho,
ktoś tu dostanie karę.”
A:
„Kochanie, czy Ty kiedyś przestaniesz?”
O: „Haha!
Spoko, dobranoc.”
Była
zapalona jedynie lampka, Patrick zatrzymał się patrząc na te dwa koce, ale nic
nie powiedział, położył się mówiąc wszystkim dobranoc, a wobec mnie chciał
uczynić jakiś gest, nie wiedział chyba jaki, więc pogłaskał mnie szybko po
włosach. Zgasiłam lampkę i momentalnie zasnęłam nie myśląc, że obok mnie śpi
Paddy.
W niedzielę
wszyscy jeszcze raz złożyli mi życzenia, a Patrick szepnął, że prezent mi da
jak zostaniemy sami. Poinformował mnie, że wylatuje w poniedziałek, a nie w
niedzielę. Mi się to nie podobało, nie chciałam być z nim sama w domu.
Zjedliśmy razem obiad, rozmawiałam już swobodniej, chociaż do Patricka
zwracałam się mało. Żeby zyskać na czasie odwiozłam Anię i Joe na lotnisko
dziękują im za troskę, rozmowę i pomoc przy imprezie. Pożegnaliśmy się przed
halą odlotów i zawróciłam do domu.
J: „No to odbijany.” – zmierzając w stronę tańczących Ani i Patricka.
OdpowiedzUsuńO: „Joey, no!” – nie byłam zadowolona.
J: „No co? Chcę zatańczyć ze swoją dziewczyną.”