W
ciągu dnia John zadzwonił 2 razy, pytał co i jak u mnie, mówił jakby ściszonym
głosem, pomyślałam, że jest w urzędzie, w końcu wiedziałam, że mieszkał w
Hiszpanii. Po wycieczce, ok. 20 siedziałam na plaży, pod drzewkiem, słuchałam
muzyki, patrzyłam na morze i nie ukrywam, że czekałam na Johna. Zadzwonił
telefon, odebrałam nie wiedząc kto to, bo na słuchawkach.
Jo:
„Hej, jak Twój dzień?”
O:
„Dobrze, ale mogłoby być lepiej.”
Jo:
„Tęskniłaś?”
O:
„Nie, tak jak myślałam, nie było czasu.”
Jo:
„Ani trochę?”
O:
„No, trochę.”
Jo:
„Tak już lepiej, czego słuchasz?”
O:
„A skąd wiesz, że czegoś słucham?” – zaczęłam zerkać na boki.
Jo:
„A co innego możesz robić? Razem często słuchamy, więc sama tym bardziej pewnie
słuchasz.”
O:
„Zeppelinów tym razem. Przypominam sobie jak mi grałeś na gitarze.” – cisza
nastąpiła – „Halo, John?” – a tu słyszę głos Johna zza moich pleców:
Jo:
„To Ci jeszcze kiedyś zagram.”
Podskoczyłam
ze strachu, serce mi zaczęło walić. Zaskoczył mnie tak mocno, a jednocześnie
tak bardzo ucieszył mnie jego widok, że go uścisnęłam jak tylko koło mnie
usiadł. Zaraz potem zrobiło mi się głupio, więc udałam, że go biję za to, że
mnie tak przestraszył. Przeprosił i dał mi buziaka w czoło. Zaczęłam
relacjonować dzień, opowiadałam, co nowego Carlos wymyślił, John się śmiał, aż
nagle przerwał mi w środku zdania:
Jo:
„Ola! Co to znaczy SMOK?”
O:
„Nie SMOK tylko CMOK.”
Jo:
„SMOK? ŚMOK? SMIOK?”
O:
„Nie! CMOK.” – próbował wymówić „C”, ale słabo mu to szło.
Jo:
„No i?”
O:
„A czy ja Ci obiecywałam, że powiem od razu? Dowiesz się później, teraz
opowiadam.”
Dokończyłam,
co miałam, znowu śmialiśmy się z Carlosa. Poszliśmy na spacer, przeszliśmy
spory kawałek plażą, ciągle pytał mnie o „SMOK”. Parę razy dotknął swoją dłonią
moją albo kładł mi rękę na ramieniu, żeby coś pokazać, po czym cofał.
Zdenerwowałam się w końcu i powiedziałam:
O:
„John, daj mi swoją rękę.” – bez wahania podał mi swoją prawą dłoń, którą
położyłam na swoim prawym ramieniu. – „Jeśli chcesz to zrobić, to po prostu to
zrób!” – uśmiechnął się tym swoim rozbrajającym uśmiechem i powiedział:
Jo:
„Skąd wiedziałaś?” – spojrzałam się z politowaniem.
O:
„Czułam.”
Jo:
„Jesteś niesamowita! A co to znaczy SMOK?”
O:
„Jeśli robisz tak – tu cmoknęłam go w policzek – to jest to CMOK – taki
dźwięk.”
Jo:
„Mmmmm, rozumiem. A jeśli robisz tak – tu dosłownie cmoknął mnie w usta – to
jak się nazywa?”
O:
„Też CMOK. Przecież dźwięk jest ten sam.” – serce mi waliło jak nie wiem co.
Jo:
„No tak, racja.”
No
i znowu nici. Nie wiedziałam, czego on się boi, czemu nie chce pocałować tak
naprawdę skoro robił tyle innych gestów. I co dziwniejsze, ja chciałam, żeby
mnie pocałował, już tego chciałam, chociaż obawiałam się, że nigdy więcej się
nie spotkamy. Rękę z ramienia zdjął dopiero w pobliżu hotelu. Znowu powtórzyła
się sytuacja, co ostatnio. Podczas otwierania drzwi zawołał mnie, odwróciłam
się napotykając „ten” wzrok, ale dostałam całusa w czoło i życzenia miłych
snów. Oparłam się o drzwi od środka, szumiało mi w głowie jak po szampanie.
John wywierał we mnie niesamowite emocje. Pukanie do drzwi oderwało mnie od
nich. Za nimi stał John i na mój pytający wzrok powiedział „Jeszcze jedno”,
wziął moją głowę w swoje ręce i pocałował mnie w usta. Tym razem nieco dłużej i
dobitniej, ale i tak nie za długo. Uśmiechnął się, przeczesał włosy, powiedział
dobranoc i poszedł, więc i ja się ocknęłam i zniknęłam w pokoju. Rzuciłam się
na łóżko i wysłałam smsa do Magdy.
O:
„Yes :)”
M:
„Aaaaaaaa, pocałował Cię?”
O:
„:)”
M:
„No pisz więcej, bo tu padnę!”
O:
„Nie mogę więcej! Przeżywam! Niby nie tak do końca, ale bardziej namiętnie.” –
Magda zadzwoniła.
M:
„No i co dalej? Za 2 dni jedziesz ze mną, rozmawialiście o tym? Wycieczka się
kończy.”
O:
„Nie, żadne z nas nie porusza tego tematu. Ja nie chcę, bo nie wiem, co on
czuje, czy to wakacyjna przygoda czy co i wyjdzie na to, że tylko mi zależy.”
M:
„Z Twoich opowieści nie wydaje mi się, że to wakacyjna przygoda z jego strony.
Szybciej by się streszczał i chciał więcej, więc nie sądzę, że tak do tego
podchodzi.”
O:
„No w sumie racja, ale mam mętlik w głowie. Kończę, bo nie mam siły i zapłacimy
krocie.”
M:
„To powodzenia i pisz jakby co.”
O:
„Na pewno będę, buźka, pa”
M:
„Pa, śpij dobrze.”
o mamoooooo! rozmarzyłam się... :-) jak ja uwielbiam jak facet łapie kobiecie głowę, tak pod żuchwą i całuje, aż mam dreszcze! "Nie wiedziałam, czego on się boi, czemu nie chce pocałować"- może ma próchnicę? heheh a tak na serio, to rzeczywiście dziwne, ale może są jeszcze gdzieś mężczyźni, którzy przywiązują wagę do pocałunków, a tym bardziej do pierwszego. Mój K. nadal wspomina jak mu powiedziałam "jutro będziemy się całować", rzeczywiście tak było, a było cudownie... ach... Dzięki dziewczyny, aż się rozpłynęłam :) CMOK! :*
OdpowiedzUsuńSmok :)
OdpowiedzUsuńteż to uwielbiamy :)
Jessssssssssssu, on stanął za nią!!! <3 będzie seks---- no i lipa.... "Parę razy dotknął swoją dłonią moją albo kładł mi rękę na ramieniu, żeby coś pokazać, po czym cofał." hmmm co on nagle taki strachliwy ? No pocałował ją !! ale myślałam, że to będzie dużo dłużej :D xD W czoło- serio? no nie! "Za nimi stał John i na mój pytający wzrok powiedział „Jeszcze jedno”, wziął moją głowę w swoje ręce i pocałował mnie w usta." aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!
OdpowiedzUsuńsuper nie?
Usuń:)
hahaha ja też odetchnęłam z ulgą, że NARESZCIE! ale i tak z niego lelum polelum :P
Usuń