Była
dopiero dziewiąta rano, więc byliśmy jeszcze zmęczeni i zasnęliśmy. Obudziłam
się w ramionach Josepha, on jeszcze spał. Bardzo mi się podobało to, że spaliśmy
przytuleni do siebie. Było to miłe. W Londynie, mimo że mieliśmy jeden pokój
były dwa łóżka, a tu jedno wspólne. Joseph nawet pytał przed przyjazdem do
Hiszpanii, czy mi to nie przeszkadza. Czułam, że coraz bardziej się do siebie
zbliżamy, więc uznałam, że spanie w jednym łóżku jest w porządku. Leżąc
patrzyłam na niego, a on chyba to wyczuł, bo otworzył oczy. Uśmiechnęliśmy się
do siebie. Cieszyłam się z tego, że on się uśmiecha, ponieważ jak go poznałam,
to w ogóle się nie uśmiechał. No chyba, że uśmiechem można byłoby nazwać te
grymasy. Teraz się uśmiechał, aż mu oczy błyszczały. Choć smutno mi było, bo
znowu musieliśmy się rozstać, to wiedziałam, że się spotkamy. Joey wstał i
powiedział, że idzie wziąć prysznic, więc zażartowałam, że zaraz przyjdę go
podglądać. Wybuchnęliśmy śmiechem, aż mnie brzuch rozbolał. Usłyszałam, że leci
woda i poszłam do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Słyszał, że jestem i jeszcze
zaczął pod prysznicem śpiewać. Usłyszałam, że dzwoni jego telefon. Zobaczyłam,
że to Patrick, więc szybko zapukałam w drzwi kabiny. Joey wyłączył wodę i
zapytał czy chcę do niego dołączyć, bo tak się dobijam. Jak usłyszał, że Paddy
dzwoni, to szybko wyszedł i owinął się jedynie ręcznikiem. Odebrał i dał na
głośnik. Paddy był załamany, powiedział, że Ola nie chce go znać, że nigdy mu
nie wybaczy, że nawet nie chce go wysłuchać. Wyjechała już i on nie wie, co
robić. Joseph nie wiedział, co mu poradzić, a ja mu powiedziałam, żeby jechał
za nią i postarał się jej wszystko wytłumaczyć. Ale Paddy ciągle swoje, że ona
tego nie zrozumie, że mu nie wybaczy. W końcu go przekonaliśmy, by chociaż
spróbował. Po chyba piętnastu minutach powiedział, że pojedzie, ale najpierw
dokończy sprawę zakonu. Teraz już wiedział, że na pewno chce odejść.
Porozmawialiśmy jeszcze z nim, by się trochę uspokoił i zakończyliśmy rozmowę.
Przytuliłam się do Josepha mocno, a on do mnie. Czułam, że tego chce i
potrzebuje. Po prostu staliśmy objęci. Pocałował mnie w policzek, a potem w
usta tak delikatnie. Popatrzyłam na niego i w tej samej sekundzie przywarliśmy
do siebie mocno się całując. Trwało to kilka minut. Potem stojąc nadal blisko
on obejmował mnie w pasie, a ja głaskałam go jedną dłonią po twarzy.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Aż mi słów brakowało. Zadzwoniła jego komórka. Joey
nawet nie patrzył, kto dzwoni i nadal mnie obejmując odebrał.
J:
„Paddy, nie teraz, mam coś ciekawszego do roboty.”
Nie
zdążył nic więcej powiedzieć, bo osoba po drugiej stronie zaczęła krzyczeć do
słuchawki, że aż ja słyszałam, co mówi.
JV:
„Cholera, to Ty wiesz, co Paddy kombinuje? Przed chwilą wybiegł jak wariat
gadając coś o swoich sprawach, że odchodzi z zakonu. Spakował manatki i gdzieś
pojechał. Co tu właściwie się wyrabia do cholery?! Aha i co to za jakaś
małolata się z Tobą obściskuje? Weź się chłopie uspokój w końcu i dorośnij!”
Joey
aż mocno nabrał powietrza i popatrzył na mnie. Nie chciałam, aby się kłócił z
Jimem, więc kiwnęłam głową na „nie” i pogłaskałam go po twarzy. Wziął drugi
oddech.
J:
„Jim, przegiąłeś chłopie. A ja nic Ci nie powiem i nie będę się Tobie
tłumaczył. Nie jest to Twoja sprawa i już. Myśl sobie, co chcesz i o mnie i o
Paddym. Jeśli nie chciał Ci o niczym powiedzieć, to i ja nic Ci nie powiem, bo
on mi zaufał. A jeśli chodzi o moje życie prywatne, to bez wyraźnego mojego zezwolenia
więcej się nie wtrącaj, bo nikt Cię o to nie prosił.”
JV:
„Ja tylko pytałem, co wiesz o Paddym. A jeśli chodzi o Ciebie, to Ty nawet nie
mieszkasz w tym samym hotelu, co my. Jesteś moim bratem i martwię się o
Ciebie.”
J:
„Nie masz się o co martwić, naprawdę.”
JV:
„Ale ta dziewczyna, całowałeś ją po koncercie.”
J:
„To Ann, znamy się kilka miesięcy. I nie żadna dziewczyna, tylko kobieta. Jim
ona jest starsza od Twojej żony.”
JV:
„No coś Ty? Nie żartujesz? Ale w sumie i tak to nic nie zmienia. Mi się to nie
podoba.
A może jednak udałoby Ci się wszystko poukładać z Tanją.”
A może jednak udałoby Ci się wszystko poukładać z Tanją.”
Me:
„Co Ty Jimmy gadasz? Zwariowałeś? To najgłupszy pomysł, na jaki wpadłeś
ostatnio. Joey, nie słuchaj go.”
J:
„Nie mam takiego zamiaru. Pozwólcie mi decydować samemu.”
Me:
„A mogę zadać jedno pytanie?”
J:
„No dawaj.”
Me:
„Jesteś szczęśliwy tak, na jakiego ostatnio wyglądasz?”
J:
„Nawet bardziej.”
Me:
„To ja nie mam więcej pytań. A Ty Jim pożegnaj się z bratem.”
J:
„Cześć Wam.”
JV:
„Cześć.”
Wyłączył
się i przytulił mnie mocniej. Potem przeprosił mnie za brata, mówiąc, że on się
martwi i dlatego był taki niemiły. Ale za to bratowa - żona Jima - Meike jest
ok, więc pewnie porozmawia z nim. Ale obydwoje wiedzieliśmy, że Jimmy mnie tak
łatwo nie zaakceptuje. Był bardzo uparty jak twierdził Joseph i jak się na coś
uprze, to może być ciężko. Zdawałam sobie sprawę, że to nie ostatnie tego typu
„wystąpienie” Jimmy'ego. Oczywiście starałam się zrozumieć jego zachowanie, ale
przykro mi jednak było. Widziałam, że Joey'owi również.
wiecie co, chyba jednak wolałabym aby były jednak napisane pełne imiona a nie skróty bo cały czas zerkam po boku i wytrącam się z czytania.
OdpowiedzUsuńNo boję się, że Jimm będzie taki obrazoburczy przez całe opowiadanie.
A co to znaczy 'obrazoburczy'?
OdpowiedzUsuńjest to człowiek który wszystkich obraża, ocenia, nie zgadza się w niczym z innymi
OdpowiedzUsuńAaa! Dzięki! Przyzwyczaisz się do skrótów, jak dwie osoby rozmawiają, to jest łatwiej, a JV jest, bo James Victor :)
OdpowiedzUsuńJim brutal <3 i Ann małolata
OdpowiedzUsuń