niedziela, 9 lutego 2014

25. Ania – lipiec 2010

Cała ta sytuacja nie dawała mi spokoju. Chciałam Josephowi powiedzieć o tym, co usłyszałam, ale nie mogłam, bo po koncercie oblepiły go fanki i musiał tam być. W końcu udało mi się podejść do niego, a on się zapomniał i przyciągnął do siebie i dał mi szybkiego buziaka. Za plecami usłyszałam niecenzuralny wyraz, więc się odsunęłam od niego, ale się nie odwracałam. Joey patrzył na kogoś za moimi plecami i zrobił groźną minę do tego kogoś. Podejrzewałam, że to Jimmy. Szepnęłam do niego, że idę do hotelu i tam będę na niego czekać. Powiedział, że ok, tak będzie lepiej. Więc nawet nie odwracając się wyminęłam Josepha i szłam do wyjścia, a tam stała Patricia, która miała zdziwioną minę, ale uspokajająco uśmiechnęła się do mnie. Poszłam do hotelu. Przykre było dla mnie zachowanie Jima, ale stwierdziłam, że trudno. Bardziej zastanawiałam się nad Olą i Paddym. Joey w końcu przyszedł, wziął prysznic. Widziałam, że jest bardzo zmęczony i w ogóle już nie wiedział, o co go pytam. Dałam sobie więc spokój. Zasnął, a ja jakoś nie mogłam. Cały czas myślałam o tej sytuacji z koncertu. W końcu zasnęłam. Obudziłam się około ósmej rano i wpadłam na pomysł. Musiałam tylko obudzić Josepha, wiedziałam, że musiał się wyspać, ale wiedziałam również, że jemu bardzo zależy na szczęściu Patricka, więc nie będzie zły, że go budzę.

A: „Joseph!!! Obudź się, proszę!!!”
J: „Co? Gdzie? Dlaczego mnie budzisz? Która godzina?”
A: „Joey powiedz mi czy Patrick w zakonie zmienił imię?”
J: „Tak, a czemu o to pytasz?”
A: „Na jakie?”
J: „No na John, ale...”
A: „O cholera!!! Wczoraj na koncercie stałam koło jakiejś dziewczyny, Polki zresztą. Opowiadała o jakimś Johnie, a jak zobaczyła Paddyego, to aż zbladła i powiedziała, że to John. A miała na imię Ola. Dzwoń do niego! Szybko!”
J: „Już dzwonię. Gdzie mój telefon?”
A: „O, tu jest. Trzeba mu szybko powiedzieć, bo może zdąży coś zrobić, bo ona dziś wyjeżdża, ale nie wiem czy się uda. Widać było, że przeżyła szok. Patrick ma małe szanse.”
J: „Tego mu nie powiem, ale miałaś rację mówiąc, że powinien jej powiedzieć, że jest w zakonie, ok już dzwonię.”

Bardzo to było miłe, że docenia mnie i liczy się z moim zdaniem.

P: „Halo!”
J: „Paddy, nie śpisz? To ja. Posłuchaj. Ann wie coś, co może być ważne i muszę Ci o tym powiedzieć.”
P: „Cześć. Czy Ty o wszystkim musisz mówić Ann?”
J: „Muszę, bo nie mamy przed sobą tajemnic. Pamiętasz jak kilka dni temu mówiłem Ci, że Ann doradza powiedzenie Oli, że jesteś w zakonie? A Ann jest kobietą i może coś podpowiedzieć i wtedy nie myliła się...”
A: „Joseph! To teraz nie ważne, kto miał rację, a kto nie. Nie wypominaj mu, wiesz, że teraz nie ma czasu, bo jeśli to była Ola, to trzeba szybko działać.”
P: „To Ann? O czym ona mówi? O czym ona wie?”
J: „Ann się wydaje, że na koncercie stała koło Oli.”
P: „Daj mi ją do telefonu!!!”
J: „Nie wrzeszcz! Daję na głośnik.”
A: „Cześć Paddy. Na koncercie stałam koło dwóch dziewczyn, są siostrami i są z Polski. Jedna ma na imię Ola. Ta Ola opowiadała o Johnie, z którym była na wycieczce autokarem po Hiszpanii. Nie wiem czy to ważna informacja, ale ona mówiła, że on grał jej na gitarze.”
P: „O matko, to na pewno była ona.”
Powiedział to tak cicho, że prawie go nie usłyszałam.
P: „Co jeszcze mówiła?”
A: „Że była śmieszna sytuacja z gitarą w hotelu. Ona nie wiedziała o tym, że on gra i usłyszała muzykę, poszła do jego pokoju zapukała, a jak otworzył to zapytała „gdzie ona jest?”
P: „Czy ona miała blond włosy takie do ramion i niebieskie oczy?”
A: „Włosy tak, a oczy nie wiem.”
P: „Co powiedziała jak mnie zobaczyła na scenie?”
A: „Powiedziała, że to John. Jej siostra powiedziała, że to Paddy Kelly, ale ona stwierdziła, że wie, z kim spędziła ostatnie tygodnie. Niestety wcześniej słyszała jak fanki opowiadają o Paddym, że jest w zakonie. Jak Cię zobaczyła, to była załamana i płakała.”
P: „Ona mi nie wybaczy. Okłamałem ją.”
A: „Paddy nie poddawaj się, nie teraz. Jedź do niej, jest w hotelu Jasmine. Wytłumacz, co i jak, ona coś do Ciebie czuje, więc walcz.”
J: „Jedź do niej bracie.”
A: „A my tu trzymamy kciuki za Ciebie.”
J: „Zadzwoń potem, powodzenia.”
P: „Dziękuję Wam, Ann dziękuję Ci, musi się udać, jadę.”
A: „Uda się.”

Rozłączyliśmy się z nim. Było mi go żal, słychać było, że jest mu przykro. Naprawdę mu zależało na Oli, ale niestety popełnił wielki błąd nie mówiąc jej o tym, że jest mnichem. Ona przeżyła szok jak się dowiedziała, że spędziła z nim tyle czasu, a on był w zakonie. Joseph był przygnębiony i smutny z tego powodu. Rozmawialiśmy o tej sytuacji i mieliśmy nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży.

5 komentarzy: