wtorek, 4 lutego 2014

18. Ola – lipiec 2010



Długo nie mogłam zasnąć, uśmiech miałam na buzi, myślałam i wspominałam. Rano obudziłam się z dziwnym uczuciem. Było mi nad wyraz dobrze. Pierwszą osobą jaka stanęła mi przed oczami był John. Ale zdałam sobie sprawę, że było tak już od dłuższego czasu. Broniłam się i widać było, że on też się broni. Ale co to za uczucie i jak długo będzie trwać?
Znalazłam pod drzwiami kartkę od Johna: „Dzień dobry, musiałem już jechać. Zadzwonię później. Poczekasz na mnie wieczorem? Miłego dnia! J.” Posmutniałam i napisałam smsa:
O: „Dzień dobry. Nawet śniadania razem nie zjemy? ;) Poczekam na Ciebie. Miłego dnia.”
Jo: „Pomyślałem o tym. Otwórz balkon ;)” – zostawił mi na balkonie rogalika.
O: „Wariat! Dziękuję!”
Jo: „Smacznego, muszę lecieć.”

Nie bardzo chciało mi się schodzić na śniadanie bez Johna, stwierdziłam, że rogalik w zupełności wystarczy. Znowu myśli kłębiły mi się w głowie. Co to wszystko znaczy? Czemu tak pod koniec wycieczki decyduje się na jakieś kroki? I gdzie się teraz podziewa? Nie pytałam go o to, bo nie rozmawialiśmy o powodach wycieczki i o naszych problemach. Przedpołudnie zrobiłam sobie wolne, poszłam spać, bo po ostatnich dniach miałam niedosyt snu. Po przebudzeniu telefon był pusty, myślałam, że napisze, ale zadzwonił po 13. Odebrałam po paru sygnałach.

O: „Halo.”
Jo: „Hello – mówił ściszonym głosem – nie mogłem wcześniej zadzwonić, gniewasz się?”
O: „Nie no, coś Ty. A czemu szepczesz?” – ale zwróciłam uwagę na to, że chciał zadzwonić, ale nie mógł.
Jo: „Nie bardzo mogę głośniej. Co robisz?”
O: „Spałam, a teraz idę na plażę.”
Jo: „Spałaś? Nasze nocne eskapady Cię wykończyły?”
O: „Hehe, wykończyć mnie nie wykończyły, ale przyznasz, że mało śpimy ostatnio. I jeszcze busem nie jeździmy, więc w ogóle mało.”
Jo: „Fakt. – nastąpiła cisza – Ola?”
O: „Mmmm?”
Jo: „Myślę o Tobie.” – powiedział jeszcze ciszej niż wcześniej.
O: „To dobrze.” – znowu chwila ciszy.
Jo: „Eeee, myślałem, że powiesz to samo.” – flirtujący John? A to nowość!
O: „Myślisz, że to konieczne?” – no jawny flirt. Poczułam, że się uśmiechnął. – Nawet mi się śniłeś.”
Jo: „O! To też fajnie. A jak?”
O: „Byliśmy w ogromnym, starym zamku i szukaliśmy skarbów, potem sceneria się zmieniła i byliśmy na plaży z tym skarbem i tak się cieszyliśmy, że wziąłeś mnie na ręce i zacząłeś kręcić mną kółka w powietrzu, a potem…” - po co ja w ogóle zaczynałam?
Jo: „A potem…?” – flirt, jawny flirt!
O: „A potem – specjalnie zrobiłam pauzę – przewróciliśmy się na piasek.”
Jo: „I co?”
O: „Nic, zadzwonił budzik.” – roześmiałam się.
Jo: „Damn it!” – i też się zaśmiał – „Muszę kończyć, zadzwonię później, pa.”
O: „Ok. Pa.” – rozłączył się jakoś szybko, ale nie przejęłam się wcale.

6 komentarzy:

  1. A później był seks tylko ona nie chciała mu powiedzieć... Podoba mi się ten jawny flirt:D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co było w śnie będzie w kolejnej części :P

      Usuń
  2. Przeczytałam dobrą chwilę temu a ciągle się uśmiecham hihi! :D
    Jawny flirt dużo lepszy niż udawanie, że się nie widzi, nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to jest zdecydowanie lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pewnie, bohaterka wie przynajmniej co sie dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. haha rozbawiły mnie myśli bohaterki "flirt, jawny flirt!" słodkie :D ja też myślę, że dalej w śnie był seks na plaży :P

    OdpowiedzUsuń