Zaczęliśmy
jakby poznawać się na nowo. Nie mogłam się jednak przestawić i mówić na niego
Patrick, co chwilę wypalałam z Johnem. Ale to tak, jakby ktoś nagle zmienił
imię. Mówiliśmy o różnych rzeczach, ale oboje odczuwaliśmy dystans. Po paru
godzinach było już lepiej i parę razy się roześmialiśmy, ale jednak nie było to
to, co w Hiszpanii. Chciałam go podrzucić pod hotel, ale było blisko moich
rodziców, gdzie miałam spać, więc uparł się najpierw odprowadzić mnie, a potem
iść do hotelu piechotą. Rozstaliśmy się po północy jedynie małym i szybkim
cmokiem w policzek. Pierwsze, co zrobiłam po wejściu do rodziców, to obudziłam
i wyściskałam Magdę, aż ta się w czoło stukała.
Rano
wstałam szybko. Mimo, że nie wyspana, zebrałam się w 20 min i szybkim krokiem
wyszłam z bloku. Oczom nie mogłam uwierzyć, bo przed domem na murku siedział
sobie Patrick. Przywitał mnie buziakiem w czoło i wręczył torebkę.
P:
„Dzień dobry.”
O:
„Dzień dobry, co Ty tu robisz?”
P:
„Nie mogłem się doczekać, kiedy Cię zobaczę, więc odprowadzę Cię do pracy. I
kupiłem Ci śniadanie, bo pewnie nie miałaś czasu zrobić.”
O:
„No nie miałam, nie miałam. Ale moja mama mi zrobiła.” – zrobił smutną minę,
ale powiedziałam, że nie mam drugiego śniadania, więc chętnie zjem.
P:
„No to dobrze, bo się naszukałem rogalików.”
O:
„Haha, dzięki.”
Droga
zajęła nam 20 min, bo stwierdziłam, że przejdziemy się spacerkiem. Widać było,
że i on był nie wyspany. Ale miał to szczęście, że wrócił do hotelu i poszedł
dalej spać. Mi w pracy było ciężko, ale warto było. O 16.00 czekał na mnie pod
budynkiem, poszliśmy sobie na dobry obiad do knajpy, potem zabrałam go na
wycieczkę do Łazienek. Spacery, to było to, co my bardzo lubiliśmy. Znowu
rozmawialiśmy, ale nadal oboje odczuwaliśmy dystans. Chyba głównie ja byłam
mniej dostępna, nie mogłam się przemóc. Powtórzyła się sytuacja z Hiszpanii.
Znowu kładł mi rękę na ramieniu jak o coś pytał, chyba czekał na ruch z mojej
strony albo na pozwolenie, ale ja tym razem nic nie zrobiłam. Znowu rozstaliśmy
się pod domem moich rodziców, ale tym razem oprócz szybkiego buziaka dostałam
też szybkiego przytulasa. W piątek zdążyłam go jedynie odwieźć po pracy na
lotnisko, był szybki uścisk w aucie i tyle go widziałam. Nie chciał, żebym szła
do hali odlotów, bo bał się, że akurat tam jest dużo ludzi i ktoś go rozpozna.
Zarezerwował sobie hotel na następny tydzień, też środa - piątek.
Bardzo
mało rozmawialiśmy przez weekend i te dwa dni, bo ciągle coś załatwiał i był
wykończony. Głównie pisaliśmy smsy, czasem zadzwonił, ale nie było długich
konwersacji na Skype. W środę miał inny lot, był w hotelu koło południa.
Napisał, że idzie spać i że spotkamy się pod moją pracą o 16. Nie mogłam się
doczekać, kiedy go zobaczę. Chciałam, żeby było tak jak w Hiszpanii. Brakowało
mi go po pięciu dniach marnego kontaktu. Jednak im było bliżej 16 tym bardziej
się denerwowałam i stwierdziłam, że jeszcze mu się na szyję nie rzucę. Ale nie
było go pod budynkiem. Dzwoniłam, nie odebrał. Pomyślałam, że albo się gdzieś
skrada albo śpi. Odebrał za trzecim razem zaspanym głosem.
P:
„Hallo.”
O:
„Hej, co Ci się fajnego śni?”
P:
„Słucham?”
O:
„Coś fajnego musi Ci się śnić, bo już 16.”
P: „What? Really? Damn it!”
O:
„No tak, właśnie wyszłam z pracy.”
P:
„Ola, przepraszam, musiałem nie słyszeć budzika. Czy możesz wpaść do hotelu?
Przepraszam.”
O:
„Nie ma sprawy, naprawdę, wpadnę. Lubisz chińszczyznę?”
P:
„Tak, spoko, lubię wszystko, weź mi to, co sobie.”
O:
„Kurczak w cieście, będę za pół godziny.”
P:
„Ok, pokój 313 tylko nie pukaj, wejdź od razu.”
O:
„See ya.”
Po
zakupieniu obiadu i z lekkim zdenerwowaniem wchodzę do pokoju 313 mówiąc:
O:
„Puk, puk, I mean knock knock.”
P:
„Come, come, give me one minute.” – odkrzyknął z łazienki.
Rozgościłam
się na stoliku, rozejrzałam po pokoju, wyjrzałam przez okno i wyszedł Patrick.
Miał krótkie jeansy, biały t-shirt i mokre włosy. Specjalnie zmierzyłam go od
stóp do głów i użyłam jego własnego stwierdzenia „niiiiice”. Roześmiał się i
trochę nieśmiało rozłożył ręce, ja podeszłam wolnym krokiem i się
przytuliliśmy. Staliśmy tak z 5 min nie wykonując żadnego innego ruchu. W końcu
odsunęliśmy się od siebie, on przeczesał włosy, a ja zaproponowałam, żebyśmy
zjedli, bo nam wystygnie. Usiedliśmy sobie na dywanie i rozmawiając o tym, co
się u nas w między czasie działo jedliśmy. Było nieco mniej napięcia między
nami niż ostatnio, tak to odczułam ja. Wydawało mi się, że Patrick był dziwnie
podekscytowany, jakby chciał mi coś powiedzieć. Zdążyłam o tym pomyśleć, a on rzekł:
P:
„Ola, muszę Ci coś powiedzieć.”
haaaa, nauczyłaś się ode mnie kończyć w takim momencie? :d dobrze, że mam jeszcze kilka części :D :P hmmm ciekawe o co chodzi? hmmm dystans nie dystans na buziaka zasługuje
OdpowiedzUsuńHaha! akurat tutaj o tym pomyślałam, żeby tak zakończyć, ale wiele części jest zakończonych normalnie, nie na zawał serca :P
UsuńBiały t-shirt, mokre włosy, biały t-shirt, mokre włosy, biały t-shirt, mokre włosy, biały t-shirt, mokre włosy, biały t-shirt, mokre włosy, biały t-shirt, mokre włosy :-[
OdpowiedzUsuńA ja za chiny nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie był biały t-shirt :P :P :P
Usuń