W
sierpniu po moim powrocie z Hiszpanii Joseph codziennie do mnie dzwonił. Nawet
kilka razy dziennie, a jak nie mógł, to pisaliśmy sobie sms'y. Czasem pisaliśmy
maile, bo tak mi było łatwiej jak byłam w pracy. Pisał, że Jimmy się cały czas
dopytuje o mnie, ale on nic mu nie powiedział. I to właśnie Jima wkurza. Nic
nie wiedział, co u Paddy'ego, bo on nie dzwonił. Często się zastanawialiśmy czy
wszystko już ok. Któregoś razu Joey do mnie zadzwonił, był podłamany i
powiedział, że z Leonem są duże problemy. Mały wcale nie chciał słuchać mamy.
Żadne prośby nie skutkowały, chciał tylko do taty. Tanja za to stwierdziła, że
w takim razie nie będą w ogóle się spotykali z tatą, bo jak wracają jest
jeszcze gorzej. I dzieciaki i Joey prosili ją o to, by zmieniła zdanie, ale ona
była nieugięta. Leon nie chciał się
słuchać Tanji przyjaciela, który z nimi mieszkał. Z tego, co mówił Joey, to ten
Stive się starał, bo go nawet poznał. Joseph rozmawiał z dziećmi i z Tanją i z
tym Stivem. Niestety na Leona to nie podziałało, bo jak tylko tata wyszedł, to
wpadł w histerię. Luke i Lilly jakoś sobie radzili w tej sytuacji.
Rozmawialiśmy o tym, ale nie mogłam pomóc. Ogólnie smutne to było. Lilly
tęskniła za tatą, ale jest dziewczynką i jednak mama była dla niej ważniejsza,
a Luke jest duży, więc poradził sobie z zaistniałą sytuacją, która była ciężka,
ale mieliśmy nadzieję, że wszystko się ułoży.
Była
połowa sierpnia, akurat Joey miał chwilę przerwy, więc zadzwonił. Rozmawialiśmy
sobie o różnych rzeczach, bo na wstępie mi powiedział, że nie ma za bardzo
gdzie iść, więc nie chcieliśmy poruszać ważniejszych spraw. I usłyszałam głos
Kathy. Mówiła szeptem:
Kt:
„Rozmawiasz z Ann? Pozdrów ją ode mnie.”
A:
„Ooo, to Kathy? Oczywiście pozdrawiam i dziękuję.”
J:
„Tak, to ona, słyszała Cię i też pozdrawia i dziękuje.”
Kt:
„To super, nie przeszkadzam Wam.”
J:
„Dzięki siostro.”
Było
słychać, że tam, gdzie stoi jest gwar i szum, a jak Kathy się odezwała, to
nagle zrobiła się cisza. I odezwała się Patricia:
Pt:
„Kathy, to Ty poznałaś Joey’a dziewczynę? Kiedy? Gdzie?”
Kt:
„Oj Patricia, aleś Ty ciekawska, musisz wszystko wiedzieć? Tak, poznałam
przypadkiem na lotnisku. Więcej nie powiem. Jak chcesz coś wiedzieć, to pytaj
Joeya nie mnie. Ok?”
Joseph
w tym czasie poszedł sobie dalej z tym telefonem i się pożegnaliśmy.
Jak
mi później opowiadał siadł sobie przy laptopie i coś tam robił, a tu nagle
Patricia podeszła do niego z tyłu, oparła się o jego plecy i szepnęła mu do
ucha:
Pt:
„Joey, powiesz mi o niej? Proszę, tylko mi.”
J:
„Patricia, ale… nie wiem czy chcę o tym mówić teraz. Jim robi z tego taki
problem, jakbym robił coś złego.”
Pt:
„Jimmy się martwi. Odpuści w końcu jak zobaczy, że jesteś szczęśliwy. On się
boi, że może ona jest taka jak Tanja i będziesz cierpiał.”
J:
„Ona jest zupełnie inna niż Tanja, naprawdę.”
Pt:
„No to proszę powiedz mi o niej, Tobie będzie łatwiej, a ja może będę Ci mogła
jakoś pomóc z Jimem.”
J:
„No dobrze, opowiem Ci.”
Joseph
opowiedział Patricii o mnie, pokazał zdjęcia z Londynu oraz Barcelony. Ona
stwierdziła, że z tego, co Joey jej mówi, to wszystko między nami jest na
dobrej drodze. Zapytała czy wiem o Tanji i całej sytuacji, bo to trudny temat
nawet dla niej. A Joey stwierdził, że tak wiem i nie stanowi to tabu i że
często rozmawia ze mną o tym, a ja nawet mu doradzam. Zdziwiła się i
powiedziała, że to fajnie, bo Joey nie chciał o tym rozmawiać z nią, ani z
nikim. Ucieszyła się, że jednak rozmawia o tym z kimś, bo to ważne. Powiedziała
również, że w takim razie cierpliwie czeka, aż mnie pozna.
Joey
na drugi dzień jak zadzwonił powiedział mi o tym, że Patricia wie, ale nie
robiła z tego jakiegoś problemu. Poza tym Paddy mu powiedział, że poukładał
swoje sprawy w zakonie, ale Ola nadal nie chce z nim rozmawiać, było mi przykro
z tego powodu, bo chciałam, aby był szczęśliwy. Ciągle miałam nadzieję, że
wszystko się poukłada.
Z Tanji wredna zołza, że nie pozwala swoim dzieciom na widywanie się z ojcem. przecież ma prawo się z nimi widywać. Jimmy ciekawski facet :D Ale Patka wcale nie lepsza. Ola, Ola, niech Padd ruszy pupala i pojedzie do niej
OdpowiedzUsuńNiestety tak to jest z kobietami, że tak robią jak T, nic na to nie poradzimy
OdpowiedzUsuńOj tak, takie zołzy potrafią bardzo zaleźć za skórę :(
OdpowiedzUsuń