środa, 19 lutego 2014

35. Ola – sierpień 2010



P: „Ola, muszę Ci coś powiedzieć.”
O: „Ojejku, mam się bać?”
P: „Nie, nie, absolutnie! Mam dla Ciebie niespodziankę.”
O: „Uff, uwielbiam niespodzianki!”
P: „Wiem, pamiętam, dlatego mam.” – w tym momencie podał mi kopertę. Zdziwiłam się, bo była duża i gruba.
P: „Nooo, otwórz!” – widać było, że nie może doczekać się mojej reakcji. Usiadł po turecku i przyglądał mi się uważnie. Otworzyłam.
O: „Co to? Bilety lotnicze?”
P: „Noooo, zobacz gdzie!”
O: „Hiszpania! Hiszpania? Jak to Hiszpania?” – byłam tak zdziwiona, że nie wiedziałam, o co chodzi i co mam powiedzieć.
P: „No Hiszpania, Hiszpania! Od piątku do niedzieli, mamy tam koncert. Polecisz ze mną?”
O: „John, oszalałeś? W ten piątek? Do Hiszpanii?”
P: „Patrick. No w ten, w ten, no Ola, polecisz ze mną?”
O: „Ale John, nie mogę przyjąć takiego prezentu. Totalnie mnie zaskoczyłeś.”
P: „Patrick. No wiem, miałem zaskoczyć, to polecisz ze mną?”
O: „Ale to jest za drogi prezent.”
P: „To są tanie linie, dla naszej dwójki nie wyszło dużo, poza tym bilety są już kupione na Twoje dane. Nie chcesz ze mną jechać.” – zrobił smutną minę.
O: „No bardzo chcę głuptasie.” – uśmiechnęłam się od ucha do ucha – „Ale sama zapłacę za wyjazd.”
P: „Wiedziałem, że to powiesz i już wymyśliłem odpowiedź. Przyjmij proszę bilety w prezencie ode mnie, a za resztę możesz płacić sama.”
O: „Mogę? Naprawdę?” – zaczęłam się droczyć.
P: „No i? No i?” – pytał jak mały chłopiec – „Cieszysz się?”
O: „No pewnie, że się cieszę! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!” – zaczęłam piszczeć z radości – „Pewnie, że polecę!”
P: „W sobotę będzie koncert, więc spotkamy się dopiero po nim, ale, że jest w Barcelonie, to chciałem, abyś na nim była.”
O: „Koncert? Poważnie?”
P: „No przecież już mówiłem, że koncert. Poważnie! Teraz mi lepiej pójdzie, a Ty będziesz do końca i nie będziesz miała złego wrażenia.”
O: „Ale wymyśliłeś! No wariat totalny!” – strasznie się cieszyłam, wreszcie do mnie docierało, że lecę znowu do Hiszpanii.
P: „Tylko, że musimy być w piątek na lotnisku za piętnaście czwarta, dasz radę?”
O: „No mus, to mus, dam radę. Ale fajnie, znowu Hiszpania! Przyda mi się ten wyjazd.”
P: „Nam obojgu się przyda. Powrócą nasze miłe wspomnienia. Piątek i niedzielę mamy dla siebie, ale w sobotę dopiero po koncercie się spotkamy, bo mamy próby od rana.”
O: „Ok, a co będziemy robić po koncercie?” – spytałam z myślą czy będziemy sami. Patrick uśmiechnął się znacząco.
P: „Chodzi Ci o to czy będziemy z moją rodziną?” – kiwnęłam potakująco głową.
P: „Myślę, że to jest jeszcze za wcześnie, ale Ciebie też chciałem spytać o zdanie, co sądzisz?”
O: „Czy oni w ogóle o mnie wiedzą?”
P: „Wie tylko mój brat Joey i jego dziewczyna Ann. Swoją drogą oni mi pomogli Cię odnaleźć w hotelu w Hiszpanii. Właściwie, to Ann pomogła.”
O: „Że co? Jak to pomogli? Ale czekaj. Skończmy najpierw jeden temat. Też uważam, że to jest za wcześnie, ja nie jestem jeszcze gotowa i chciałabym najpierw Ciebie poznać lepiej.”
P: „No to zdanie mamy takie same. Najpierw chciałbym pozałatwiać swoje sprawy, poukładać sobie życie na nowo, potem im o Tobie opowiedzieć, a dopiero potem przedstawić.”
O: „Idealny plan. A jakie masz jeszcze sprawy do załatwienia?” – spoważniałam na chwilę – „Coś z zakonem?” – Patrick też spoważniał.
P: „Nie, nie, tamta sprawa jest już całkiem załatwiona i zamknięta.” – zauważył, że ja odetchnęłam, bo się uśmiechnął – „Muszę ogarnąć sprawę mieszkania, pozmieniać, właściwie, to urządzić na nowo. Jak to zrobię, to przylecisz do mnie, prawda?”
O: „Zobaczymy, zobaczymy…” – na widok jego miny roześmiałam się – „Na głupie pytanie głupia odpowiedź, pewnie, że przylecę! Albo przyjadę”
P: „No, bo się zdenerwuję zaraz!”
O: „Spokojnie, spokojnie. A o co chodzi z Twoim bratem i jego dziewczyną?”
P: „To długa historia. Napijesz się wina? To opowiem.”
O: „Jeśli słodkie, to chętnie.” – nalał nam wina, usiadł i zaczął swój monolog.
P: „Jak jeździłem na próby z wycieczki, to często pisałem i dzwoniłem do Ciebie, prawda? Rodzina coś podejrzewała, bo często się zamyślałem i nie słyszałem, co do mnie mówią. Ale mało tego, bo Joey też chodził jakiś taki zakręcony, zamyślony, uśmiechał się sam do siebie, też wychodził dzwonić, więc któregoś dnia natknęliśmy się na siebie. Zarówno on jak i ja chciał się uzewnętrznić, to opowiedzieliśmy sobie o Was, ja o Tobie, on o Ann. I on wiedział o wszystkim i opowiedział to Ann. Na początku się zdenerwowałem, że jej powtórzył, ale teraz dziękuję im z całego serca. Najważniejsze jest to, że Ann też jest z Polski.”
O: „No coś Ty? Ale numer! A skąd?”
P: „Niestety nie wiem, chyba z południa? Ale słuchaj dalej. Traf chciał, że ona też była na tym koncercie i stała koło Ciebie i Magdy. Rozumiała, o czym rozmawiacie. Usłyszała jak opowiadałaś o mnie jako o Johnie, o wycieczce i różnych sytuacjach z niej, a potem jak ja wysłałem Ci smsa i jak wyszedłem na scenę, a Ty mówiłaś, że John, to ja. Ann skojarzyła fakty, opowiedziała Joeyowi i rano do mnie zadzwonili, fakty się zgadzały, opowiedziała mi o gitarze, że Ci grałem „Schody do nieba”, opisała jak wyglądasz, więc stwierdziłem, że to na pewno Ty i znalazłem Cię w hotelu.”
O: „A skąd wiedziałeś, który hotel? Przecież nic nie mówiłam.”
P: „Bo Ann usłyszała, że mówiłyście coś o Jasminie. Musimy im kiedyś podziękować. I Magdzie też, bo bez niej, to byłaby pewnie klapa. Pukam z ręką na sercu do Twojego pokoju, ktoś mówi „proszę”. Głos jak Twój, osoba też podobna, ale to nie Ty. Chciałem się przedstawić, ale ona mówi, że wie i że jesteś na dole i że za 15 min odjeżdżacie. Powiedziałem dzięki i już chciałem biec, ale mnie zatrzymała i dała mi swój numer mówiąc, że jest Twoją siostrą, co już się sam domyśliłem i że mam marne szanse, to w razie co, żebym do niej dzwonił. Aż ją uściskałem z nerwów.”
O: „No no no! Lepiej uważaj!”
P: „No przecież mówię, że to z nerwów. Wolę przytulać Ciebie.”
O: „To dobrze. To zrób to.” – po prostu mi się tak wymsknęło.
P: „Ale co?” - Patrick zrobił zdziwioną minę, a mi zrobiło się głupio.
O: „Nie, nic nic.” – już nie wiedziałam, gdzie uciec z oczami, więc udałam, że bardzo mnie ciekawi kieliszek z winem.

7 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podoba, zwłaszcza ta "Olowa" część ale to chyba kwestia tego, że uwielbiam Paddy'ego(takie małe skrzywienie zawodowe) i bardzo chętnie będę śledzić jego losy, oczywiście Joeya również :) Także weny, weny i jeszcze raz czasu :P I czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  2. piekniusio...ja tez jestem za opowiadaniem oli i tez wydaje mnie sie,ze to wina paddiego no coz takie zycie boga hehe zycze weny i czekam na kolejne czesci Ewelina G.

    OdpowiedzUsuń
  3. jz nie jestem anonimowa pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz...piekniusio

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za komentarze! Oto nasze "anonimki" jak to mówi Ania :)

    Bez Joeya i Ann nie istnieje Ola i Paddy, a bez Oli i Paddiego nie istnieje Joey i Ania. Taki był nasz zamysł i mamy nadzieję, że właśnie to połączenie się spodoba. To i tak dopiero początek... :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo Barcelona hmmm dziwi mnie tylko, czy Ola dostanie wolne w prazy by mogła sobie tak frunąć? w kolejnej cześci przeczytam pewnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Na całe szczęście, to był weekend :D Staram się opisywać dokładnie dni, żeby było wiadomo, który jest który. Paddy przyleciał w środę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Patrick niezbyt domyślny, eh facety :P

    OdpowiedzUsuń