czwartek, 13 lutego 2014

29. Ola – sierpień 2010

W poniedziałek po powrocie z Hiszpanii wróciłam struta do pracy, co chwilę łzy mi napływały do oczu. Miałam prawie 200 maili, to wtopiłam się w pracę. Telefon miałam wyciszony, na dole w torbie, aż Magda dzwoniła do pracy, bo nie wiedziała, co się ze mną dzieje. John dzwonił parę razy i pisał smsy o szansie, rozmowie i takich pierdołach. Nie odpisałam. Nie odbierałam. Miałam spotkać się po pracy z rodzicami, ale nie miałam nastroju, pojechałam do domu. Odebrałam oddane rano do wywołania klisze i siedząc w pociągu oglądałam zdjęcia. Tu z Johnem, to robił John, tu John się wygłupiał i dlatego ja się tak śmiałam, tego dnia było to, tego dnia mnie objął, tego dnia był SMOK CMOK, a tego to, a tamtego tamto. Wszystko kojarzyło mi się z Johnem. To był dzień i wieczór pełen łez. Nie mogłam myśleć o nim jako o Paddym, dla mnie nadal był Johnem. Ale teraz musiałam o nim po prostu zapomnieć. To mój cel na kolejne dni, może nawet tygodnie, ale miałam nadzieję, że nie miesiące.

Minęły dwa tygodnie, a ja nie odzyskiwałam humoru. Przez pierwszy tydzień ciągle płakałam, a John mi tego nie ułatwiał, bo wciąż dzwonił i pisał. Nie odpisywałam, nie odbierałam, nie miałam na to siły. Przez drugi tydzień ani razu nie zadzwonił i nie napisał. Ostatni sms brzmiał: „Nic więcej nie mogę zrobić.” Czyli teraz pozostało mi jedynie o nim zapomnieć. Nie podejrzewałam, że jest w kontakcie z Magdą.


3 komentarze:

  1. ejjj, cały czas John... on jest Paddem
    Pakt z diabłem, o którym mówiłam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniec to nie taka prosta sprawa, ale Ola to chyba nie do konca by tego chciala, co?

    OdpowiedzUsuń