Nie widziałam Josepha już od trzech
tygodni, bardzo tęskniłam. Rozmawialiśmy przez telefon czy skypa, ale to było
mało i dla mnie i dla niego. Opowiadał mi o wszystkim, co robi, a miał tego
sporo. Mówiłam mu, że za dużo wziął sobie na głowę, ale powiedział, że da radę,
a odpocznie jak będzie te cztery dni u mnie. Jak dla mnie przesadzał z licznymi
obowiązkami, bo na weekendy chłopcy do niego przyjeżdżali, pojawiał się ciągle
w niemieckiej TV lub Radio. Był oczywiście sport i muzyka. Wszystko musiało być
dograne, zapisane w kalendarzu. Podziwiałam go za to, że potrafił się tak
zorganizować. Pytałam, po co to wszystko, po co tyle na siebie wziął i cały czas
pracuje. Nie odpowiadał mi, powiedział tylko, że się dowiem w odpowiednim
czasie. Wiedząc już od listopada, że do mnie przyjedzie dorobiłam klucze i
dałam mu je w Dreźnie. Miał przyjechać w sobotę rano, a pojechać we wtorek po
południu. Spałam sobie smacznie w sobotę, była godzina 4 rano i coś mnie
przebudziło, jakiś ruch. Otworzyłam oczy, a to właśnie Joseph wchodził na
antresolę. Podszedł do mnie i dał mi buziaka, powiedział, że jest zmęczony, bo
przyjechał autem. Poszedł pod prysznic i przyszedł do łóżka. Około 10 obudziłam
się i już nie pamiętając, że Joey przyjechał, zdziwiłam się widząc go. Bardzo
się ucieszyłam, że przyjechał tak z zaskoczenia. Miło było znowu obudzić się
obok niego. Wstałam cichutko. Pokręciłam się chwilę po mieszkaniu, a potem poszłam
do kuchni i zrobiłam sobie kawę oraz pyszne śniadanie dla nas. Będąc w kuchni
usłyszałam, że w kurtce Josepha dzwoni telefon, więc wyciągnęłam go i
zobaczyłam, że dzwoni Paddy, dlatego odebrałam bez skrępowania.
A: „Hallo. Cześć Paddy.”
P: „Hej Ann. No to już wiem, że Joey
dojechał, skoro Ty odbierasz.”
A: „ Tak, dojechał i jeszcze śpi,
obudzić go?”
P: „Nie. Ja tylko zastanawiałem się
czy dojechał, ale jak tak, to ok, a my zobaczymy się na Sylwestra.”
A: „No tak, a to całkiem niedługo.
Życzę Ci Wesołych Świąt.”
P: „Dzięki. Ja Tobie również, szkoda,
że Oli nie będzie na Święta ze mną, ale mam nadzieję, że za rok będzie już
inaczej.”
A: „Na pewno.”
P: „Ok. Bawcie się dobrze i do
zobaczenia.”
A: „Dziękuję. Pa.”
Poszłam cichutko zobaczyć czy Joey
nadal śpi, ale spał smacznie, więc telefon go nie obudził. Był naprawdę
zmęczony. Na 15 mieliśmy zaproszenie do mojej siostry, a tam miała być też mama
i druga siostra. Opowiadałam im o Josephie i wszyscy chcieli go poznać. Jeszcze
mu o tym nie powiedziałam, więc będzie to dla niego zaskoczenie. Usłyszałam, że
się obudził i poszłam po schodach na antresolę, gdzie miałam sypialnię. Leżał
sobie na łóżku. Uśmiechnął się do mnie tak, że aż mi zbrakło tchu. Wiedziałam,
o czym pomyślał, ale było to niemożliwe, ponieważ musieliśmy przecież wyjść.
Powiedziałam.
A: „Dzień dobry kochanie. Nie patrz
tak na mnie. Od razu mówię, nic z tego.”
J: „Dzień dobry skarbie. A skąd wiesz,
o czym pomyślałem?”
A: „Widzę po Twoim uśmiechu i
spojrzeniu. Niestety na razie nic z tego, bo... mamy zaproszenie do mojej
siostry, będzie moja mama. Wszyscy chcą Cię poznać.”
J: „Kiedy idziemy? Bo może zdążymy...”
A: „Nic z tego, jest już 11:30, a
idziemy na 15.”
J: „Dalibyśmy radę.”- uśmiechnął się
figlarnie i mrugnął do mnie okiem. – „Już to sprawdziliśmy…”
A: „Joey, będzie czas na to wieczorem.
Jakoś wytrzymasz.”
J: „Wytrzymam, ale chciałem spróbować.
Może udałoby mi się Cię przekonać.”
A: „Haha! Dobry żart. Nie przywitałeś
się ze mną.”
J: „Jak to nie. Jak tylko przyjechałem
dostałaś buziaka.”
A: „Nie pamiętam, spałam. Przywitaj
się jeszcze raz.”
J: „A jak nie?”
A: „No nie bądź taki.”