Paddy tylko podjechał na lotnisko,
żeby mnie wypuścić, a sam pojechał do domu. Nie chcieliśmy już ryzykować. Byłam
zakręcona, szłam z uśmiechem na twarzy, musiałam wyglądać dziwnie. Przeszłam
odprawę i idąc do swojej bramki o mało nie zostałam stratowana przez Anię,
która jak burza wypadła z łazienki. Po jej minie zauważyłam, że coś jest na
rzeczy, bo płakała i już myślałam, że to przez te fanki, ale jednak chodziło o
Leona. Zrobił aferę nie chcąc jej wypuścić z samochodu. Starałam się pomóc, jak
umiałam. W końcu obie jechałyśmy na tym samym wózku. Obie dziewczyny panów
Kellych, obie z Polski, tylko sytuacje były inne. Żałowałyśmy, że nie mamy
więcej czasu, ale miałyśmy skontaktować się w tygodniu.
Nie mogłam spać tej nocy, bo obawiałam
się reakcji rodziny, a zwłaszcza Jimmiego, bo mnie u Patricii nieźle
nastraszyli. Rano życzyłam Patrickowi powodzenia smsem, to oddzwonił na chwilę,
mówiąc, że się nie stresuje, chociaż znałam go trochę i po głosie wyczułam, że
ściemnia, więc przyznał się, że jednak trochę tak. W pracy od razu napisałam
maila do Ani z pytaniem o jej sprawy i Leona, ale też z moim obawami co do
dzisiejszego dnia. Tym razem popisałyśmy więcej. Leon jeszcze płakał, ale
Josephowi udało się go uspokoić. Ania też próbowała mnie nastawić, że wszystko
będzie dobrze. Czekałam jak na szpilkach na sprawozdanie Patricka.
Cos czuje, ze Jimmson jeszcze sporo namiesza :-D lubie takich buntownikow. Zwierzenia przy odprawie na lotnisku - slodkie :-D
OdpowiedzUsuńSesese!
UsuńOla możemy to w przyszłym tygodniu spróbować... Stratuje cię na lotnisku hahaha żarcik
OdpowiedzUsuń